Najnowsze artykuły
- ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel15
- ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik254
- ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
- ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Maria Zarębińska-Broniewska
Znana jako: Maria ZarębińskaZnana jako: Maria Zarębińska
4
7,8/10
Urodzona: 22.04.1904Zmarła: 05.07.1947
Polska pisarka i aktorka.
Rodowita wilnianka. Absolwentka aktorskiego Instytutu Reduty w Wilnie. Zagrała w filmach "Czarna Perła" (u boku Tahitanki Reri i Eugeniusza Bodo, 1934) oraz "Granica" (na podstawie książki Zofii Nałkowskiej, 1938). W czasie okupacji wyprowadzała dzieci żydowskie z lwowskiego getta. W 1943 roku została wywieziona do obozu Auschwitz-Birkenau, potem do KL Altenburg. Po wojnie na chwilę powróciła do pracy aktorskiej, lecz zły stan zdrowia zmusił ją do zaprzestania grania. Autorka dwóch książek, wydanych jednak po jej śmierci. "Opowiadania oświęcimskie" ukazały się nakładem Spółdzielni Wydawniczej "Książka" w 1948 roku. "Dzieci Warszawy" drukowano w czasopiśmie "Przyjaciel", ale wydano dopiero w 1958 roku, a więc 11 lat po śmierci Zarębińskiej. Zmarła w wieku 43 lat. Mąż: Władysław Broniewski (do 05.07.1947, jej śmierć),córka Maria Broniewska (ur. 08.10.1931).http://
Rodowita wilnianka. Absolwentka aktorskiego Instytutu Reduty w Wilnie. Zagrała w filmach "Czarna Perła" (u boku Tahitanki Reri i Eugeniusza Bodo, 1934) oraz "Granica" (na podstawie książki Zofii Nałkowskiej, 1938). W czasie okupacji wyprowadzała dzieci żydowskie z lwowskiego getta. W 1943 roku została wywieziona do obozu Auschwitz-Birkenau, potem do KL Altenburg. Po wojnie na chwilę powróciła do pracy aktorskiej, lecz zły stan zdrowia zmusił ją do zaprzestania grania. Autorka dwóch książek, wydanych jednak po jej śmierci. "Opowiadania oświęcimskie" ukazały się nakładem Spółdzielni Wydawniczej "Książka" w 1948 roku. "Dzieci Warszawy" drukowano w czasopiśmie "Przyjaciel", ale wydano dopiero w 1958 roku, a więc 11 lat po śmierci Zarębińskiej. Zmarła w wieku 43 lat. Mąż: Władysław Broniewski (do 05.07.1947, jej śmierć),córka Maria Broniewska (ur. 08.10.1931).http://
7,8/10średnia ocena książek autora
139 przeczytało książki autora
279 chce przeczytać książki autora
2fanów autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Ręka umarłej
Władysław Broniewski, Maria Zarębińska-Broniewska
8,1 z 21 ocen
47 czytelników 4 opinie
1971
Najnowsze opinie o książkach autora
Opowiadania oświęcimskie Maria Zarębińska-Broniewska
8,0
(...)
Maria Zarębińska-Broniewska dokumentuje oświęcimską codzienność – od warunków sanitarnych, głodu, zmęczenia, zimna, rezygnacji, obłędu, przez upokorzenia, przemoc, sadyzm – i to zarówno ze strony esesmanów, jaki i współwięźniarek. Ale pisze też o szlachetnych, solidarnych odruchach, wzajemnej pomocy i próbie ocalenia godności.
Selekcje, krematoria, eksperymenty doktora Mengele – fakty, których umysł nie przyswaja, dają się raczej odnotowywać niż analizować czy choćby opisywać.
(...)
Izabela Fietkiewicz-Paszek, fragment posłowia do wydania:
Maria Zarębińska, Opowiadania oświęcimskie [w: Maria Broniewska-Pijanowska, "44739. Wspomnienie o Marii Zarębińskiej – aktorce", Wyd. Adam Marszałek, Toruń 2016,
ISBN: 978-83-8019-476-2]
cały tekst:
http://alternet.poezja-art.eu/artykuly/recenzje-i-omowienia-ksiazek-poetyckich/maria-zarebinska-opowiadania-oswiecimskie-w-maria-broniewska-pijanowska-44739-wspomnienie-o-marii-zarebinskiej-aktorce-2016-poslowie/
Ręka umarłej Władysław Broniewski
8,1
„Przeczytałem książkę Marii
płacząc i wyjąc.
Tak piszą tylko umarli
Żyjąc”.
W ten sposób Broniewski napisał o "Opowiadaniach Oświęcimskich", czyli wspomnieniach jego żony z obozu koncentracyjnego, w którym spędziła ponad rok jako SK, pracując w najcięższych warunkach.
Coś w tych słowach jest...
"Ręka umarłej" to właśnie "Opowiadania Oświęcimskie" (pełna wersja lub wybór wspomnień, nie wiem),przeplatane wierszami poety oraz ilustracjami Olgi Siemaszko.
Czyta się znakomicie; choć tematyka boli okrutnie, choć obrazy zawarte w książce jeszcze bardziej, to Maria Zarembińska pisze w ten sposób, że nie sposób się oderwać. Posługuje się prostym językiem, zastrzeżonym właściwie dla zwykłej codzienności, nie dla świata, w którym powtarzała sobie, że jest tylko numerem - ale właśnie przez to, że pisze tak zwyczajnie, bez zbędnych ozdobników, Oświęcim robi tak niesamowite wrażenie.
Mimo bycia tylko numerem, Maria zachowała zdolność obserwacji, wrażliwość na innych ludzi. Przedstawia ich czytelnikowi, poświęca miejsce ich dramatom; czasami dzieli się swoimi refleksjami, czasami poprzestaje na suchej relacji - jak w przypadku historii o asystentce pielęgniarki, która jak zawsze nie chciała podać wody ciężko chorej kobiecie, a gdy ta zmarła, okazało się, że to była jej matka. Są i bardziej krzepiące obrazy - historie o wykupywaniu za własne paczki zastrzyków dla obcych kobiet (dzięki temu żona Broniewskiego przeżyła różę twarzy, a później w ten sam sposób uratowała od śmierci kogoś innego).
Część wspomnień zapisana została jeszcze w obozowym szpitalu. Pisząc, Maria często zwraca się do ukochanego męża, raz mu nawet rzuca wyzwanie, by w jakiś sposób to wyczuł i napisał dla niej wiersz. Niejako w odpowiedzi pojawia się utwór Broniewskiego, "Ja i wiersze" ("Ja bym chętnie nie pisał, ale muszę: czort jakiś mnie rozkołysał, wlazł w duszę [...] i co noc powtarzam bezsennie twe imię, Mario"). Piękny dialog, pokazujący, że nawet w tych miejscach, w których znalazło się rozdzielone małżeństwo, jest przestrzeń dla miłości.
Maria Zarembińska-Broniewska, choć skazana na śmierć, choć uznana za umarłą i opłakana przez swojego męża, Oświęcim przetrwała. Jej wspomnienia kończy rozdział "List..." - dokładna, chronologiczna opowieść o aresztowaniu, chorobie, sposobie, w jaki przetrwała obóz, wydostała się z niego i jak radziła sobie potem; list kończy się wzmianką o lekarzu podejrzewającym u niej leukemię, na którą Maria zmarła niedługo potem.
I wspomnienia oraz listy Marii, i wiersze Broniewskiego, i wstęp Seweryny Szmaglewskiej są tylko skrawkami dużej całości. Nie mają aspiracji przedstawiać całego życia Marii ani nie mówią wszystkiego o Oświęcimiu, a o Broniewskim wręcz bardzo mało - ale w jakiś sposób znakomicie wkomponowują się w to, co już wiem i bardzo to wzbogacają - znacznie bardziej, niż można by się spodziewać po tak niewielkiej książce.
Zdecydowanie warto jej poszukać. Niestety, wydana została chyba tylko raz, w '71 roku - wiele lat po śmierci obojga autorów. Tym większe moje uznanie dla redaktora tego zbioru.