Są dwie perspektywy, z jakich można oceniać cały ten cykl. Czytając go krótko po premierze pewnie można było zachwycać się nowatorskimi rozwiązaniami, kadrowaniem, mozolnym wychodzeniem ze starej szkoły komiksowej, jak również wprowadzonymi przez Millera bohaterami, którzy z czasem stali się kanonicznymi dla opowieści o Daredevilu. Ja patrzę z perspektywy dzisiejszej. Będąc po lekturze świetnych runów Bendisa i Brubakera, trudno byłoby mi ten tytuł w 100% polecić, zbyt wiele tu mielizn i śladów naiwności dawnych komiksowych rozwiązań. Mam do tego naprawdę sporo szacunku, ale nie jest to coś, co przyprawiłoby mnie o szybsze bicie serca. Za to dołączone na końcu wspólne prace z Billem Sienkiewiczem i Lynn Varley to już zupełnie inna bajka. Nowatorskie, intrygujące, niepokojące i momentami kompletnie odjechane - coś co jest dla mnie ideałem tego typu opowieści. Przychodzą na myśl początkowe zeszyty runu Bendisa tworzone z Davidem Mackiem czy "Azyl Arkham" - Morrisona z rysunkami McKeana. Szkoda, że w tym zbiorze to jedynie ciekawostka
Przyznaję że ten komiks to jedno z większych miłych zaskoczeń ostatnimi czasy. nie spodziewałem się, że historia Nataszy opisana w "Powrocie do domu" tak mi się spodoba. Jest tu sporo akcji, wiele życiowych przemyśleń głównej bohaterki, wspomnień z przeszłości, brutalnych scen, bezkompromisowych decyzji i wiele innych. Mimo, że nie przepadam za bohaterami bez supermocy, to Czarna Wdowa w tym komiksie jest nadzwyczaj dobra.