Sandman: Dom lalki, cz.2 Neil Gaiman 8,2
ocenił(a) na 101 rok temu Nie muszę powtarzać, że seria Sandman to arcydzieło kompletne. Ikona łącząca mitologię, wierzenia, literacki folklor oraz fantastykę z psychodelią, tworząc na tyle odrębny świat, że można się w nim zatracić. Podróż przez epoki, czasy współczesne, a także światy nieistniejące, lub nieznane zwykłym śmiertelnikom. Gdzież taka podróż może się odbyć jeśli nie we śnie?
"Dom Lalki " to motywy kontynuacyjne znane z Netflixowego serialu. Z małymi drobiazgami. Adaptacje nie do końca są wierne od deski do deski. Tak jest i w tym przypadku gdzie pojawiają się krótkie wstawki - w mandze nazwalibyśmy to filerami, z tym że tutaj sceny są celowe i wyjaśniają kolejne wydarzenia. W ten sposób pojawia się pominięta w serialu hisoryjka o miłości Khaikula - quasi afrykańskiego odpowiednika Morfeusza. Historia przedstawiona w formie legendy przekazanej pretendentowi do wejścia w świat dojrzałości w plemieniu nieznanego nam świata. Głównym motywem jest znane z serialu pojawienie się Wiru - Rose, będącego krewniaczką jednej z ofiar choroby snu, jaką opanowała świat, kiedy Morfeusza więził Magnus. Znikąd jednak pojawia się kilka postaci. Jest nią właśnie Rose, oraz jej brat Jed. W świecie jawy Rose wzięła za Wyzwanie dla siebie odnalezienie zagubionego brata. Ani Rose, ani Jed nie zdają sobie wtedy sprawy, że władają nimi koszmary zbiegłe z królestwa snu. Równolegle do poszukiwań brata Wiru, pojawiają się kolekcjonerzy, którzy udaremniają poszukiwania Jeda, a na dodatek Wirem interesuje się również największy koszmar stworzony przez Morfeusza - Koryntczyk. Dochodzi do kilku bitew odbytych w snach bohaterów. Sandman odzyskuje władzę nad koszmarami. Kilku unicestwia, kilka nowych stwarza. Najważniejsza bitwa jednak zachodzi pomiędzy Sandmanem a Wirem. Sen zmuszony jest zniszczyć Wir, tym samym Rose. W ostatecznym momencie pojawia się Unity - kobieta, która miała być Wirem gdy Sen był zniewolony, babka Rose. Starsza wówczas kobieta, oddaje swoje istnienie na rzecz ocalenia Rose i odebrania jej mocy Wiru.
Baśniowa fabuła odgrywająca się w czasach współczesnych porywa swą niezwykłością i tak znaczącymi scenami. Seria Sandmana jest jedną z najoryginalniejszych jeśli chodzi o świat przedstawiony, postaci tak charakterystyczne, że już przedarte do popkulturowej niszy, bo jednak skupione bardziej na doroślejszym odbiorcy, niemniej sen jest przecież stworzony głównie dla dzieci. Te niestety nie chcą spać, a więc pokażmy go bez żadnych upiększaczy i niech zmaga się on z rzeczywistością nie do zniesienia. Są jeszcze inni Nieskończeni, dający nam wiele możliwości w całym uniwersum. Zanim poznamy jednak kolejnych braci i siostry Morfeusza, nie mogę się doczekać i nie wiem czego się spodziewać w kolejnych tomach. Te wydanie "Domu Lalki" podzielone na dwie części jest zachowane w dość mrocznej otoczce. Same ilustracje nie są najidealniejsze, jednak główne kadry najważniejszych scen zapadają w pamięć. Odziany w noc często nawiązuje do swoich "Uwerturowych" inkarnacji zmieniając wygląd. Szczególnie w rozdziałach nieumarłego żyda, gdzie Sandman spotyka się co 100 lat ze śmiałkiem, który nie bał się śmierci.
Sen znowu wygrywa, odnajduje swoje koszmary i wraca z nimi do swego świata, lecz wiele z nich zapewne zostało rozproszonych po świecie. Wir przestał istnieć, a wszystko było jakby rozegraną scenką marionetek ciągnionych za sznurki. Czy aby to koniec ingerencji Rose w świat snu? Dowiedzmy się z kolejnych tomów!