Ex Machina. Tom 1 Tony Harris 7,3
![Ex Machina. Tom 1](https://s.lubimyczytac.pl/upload/books/4843000/4843734/714473-352x500.jpg)
ocenił(a) na 44 tyg. temu "Akcja każdej pięciozeszytowej podserii EX MACHINY będzie składała się z trzech równoległych wątków." Wątek A" to dynamiczny thriller zawierający elementy science - fiction, horroru, superbohaterstwa. "Wątek B" będzie opowieścią o polityce i sprawach bardziej przyziemnych, przedstawionych w realistyczny sposób. "Wątek C" obejmuje tematy charakterystyczne dla telenoweli, czyli motywy romansowe, które powinny zachęcić czytelników do śledzenia kolejnych publikacji"
Tyle posłowia, które właściwie określa o czym jest ten komiks.
A.
Komiks opowiada o losach burmistrza Nowego Jorku, którym po wydarzeniach z dnia 11.09.2001r. został bohater o mocy porozumiewania się z przedmiotami matwymi, które to pozyskał w wyniku tajemniczego wypadku. I to jest właściwie jedyna rzecz która powoduje, że jest to komiks "superbohaterski", bo reszta to już polityka, sprawy społeczne, kryminał i i romans.
W mieście zarzadządzanym przez superburmistrza ktoś dokonuje morderstw i jak się później okazuje, może to mieć związek z wypadkiem który obdarował bohatera nadzwyczajnym mocami. I tutaj zaczyna się wątek science-fiction, pozaziemskie siły, dziwne runy i wątki parapsychologiczne.
Bohaterem z uwagi na jego dziwne moce interesują się agencje rządowe i o powiązaniach z tymi agencjami też wydaje się być ten komiks. Jako że to dopiero tom pierwszy, trudno orzec w którym kierunku to będzie zmierzać, ale wątek jest całkiem w porządku i jeśli ktoś lubi takie klimaty to powinien być zadowolony.
B.
Głównym wątkiem tego komiksu jest jednak POLITYKA. Największy nacisk opowieści położony jest na działania bohatera jako burmistrza Nowego Jorku. Autor nawiązuje chętnie do prawdziwych postaci polityki takich jak burmistrz Guilliani czy Prezydenci USA: Jefferson i Lincoln.
Kluczowe jest dla mnie, że jest to portert polityczny dość stronniczy.
W posłowiu autor nie ukrywa swoich sympatii politycznych twierdząc, iż "nienawidził Guillianiego" i to wyznanie zdaje się być kluczowe w sposobie postrzegania treści tego komiksu. Bohater, mimo iż teoretycznie niezależny, na swojego zastępcę dobrał doświadczonego demokratę. O republikanach mówi się tutaj zazwyczaj źle lub wcale. Autor zdaje się często zapewniać, że to demokraci byli za równouprawnieniem czarnoskórej społeczności Ameryki powołując się często na działania Prezydenta Jeffersona, przemilczając jednocześnie fakt, że to republikanie jako pierwsi podczas wojny secesyjnej byli zwolennikami zniesienia niewolnictwa, o czym demokratyczne południe nie chciało nawet słyszeć. To właśnie wtedy republikański Prezydent Abe Lincoln po zwycięskiej wojnie z południem, zniósł niewolnictwo. Tymczasem fabuła komiksu opowiada o tym, że na wystawie sztuki znalazła się praca jakiejś znanej lewicowej artystki, która na portrecie Lincolna napisała słowo "Czarnuch". I teraz wszyscy zastanawiają się jak tę sprawę rozwiązać i co teraz ten biedny burmistrz ma teraz zrobić..
Gdyby interesowały mnie takie pierdoły, to włączyłbym sobie TVN zamiast wydawać pieniądze na komiksy. I na takich sprawach opiera się głównie ten tom. Mamy jeszcze wątek związków homoseksualnych, gdzie burmistrz zadecyduje czy powinien udzielić ślubu osobom tej samej płci.
Wątek polityczny sprawia wrażenie propagandy demokratycznej, co w mojej opinii go dyskwalifikuje. I jest to wyczuwalne pomimo tego, że autor stara się ukryć tę stronniczość. Być może w dalszym tonach będzie nieco inaczej, ale ja jestem już zniechęcony.
To zdecydowanie niższa półka niż taki "Transmetropolitan", gdzie bohater jedzie po równo ze wszystkimi politykami, niezależnie od barw politycznych.
C.
Pod koniec tomu rozwija się już wyraźnie wątek miłosny, który ma być jak telenowela. Zbyt wiele jednak o tym nie mogę powiedzieć. Rozwinie się to pewnie dopiero w następnych tomach, do których sięgne tylko gdy będą w jedynej słusznej cenie, czyli za darmo.