Najnowsze artykuły
- ArtykułyWeź udział w akcji recenzenckiej i wygraj „W głąb”, czyli najnowszą książkę Katarzyny BondyLubimyCzytać2
- ArtykułyMiędzynarodowe Targi Książki w Krakowie® już 24-27 października. Wygraj bilety! [KONKURS]LubimyCzytać0
- Artykuły10 cytatów na Dzień Nauczyciela, czyli Dzień Edukacji NarodowejLubimyCzytać6
- ArtykułyAnna z Działyńskich Potocka. Opis świata, którego już nie ma. Bez lukruRemigiusz Koziński2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Maja Błaszczyszyn
11
6,0/10
Biochemik i diagnostyk, od dziesięciu lat prowadzi słynną Przychodnię Medycyny Naturalnej KOMED. Autorka m.in. książek: Dieta życia, Jedzta co chceta, Styl życia, który leczy, Pełnia życia – fitonics. Występuje często w radiu i telewizji, a ostatnio przygotowała cykl autorskich programów telewizyjnych "Zdrowy styl życia oraz medycyna naturalna". Od lat promując zdrowy styl życia, zyskała w tej dziedzinie powszechny autorytet.
6,0/10średnia ocena książek autora
52 przeczytało książki autora
53 chce przeczytać książki autora
1fan autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Jedzta co chceta. Nowe smakowite pomysły na dietę
Maja Błaszczyszyn
5,0 z 1 ocen
3 czytelników 0 opinii
1993
Najnowsze opinie o książkach autora
Dieta płodności. W zgodzie z naturą Maja Błaszczyszyn
5,0
Nie polecam osobom, które są już zgłębione w tej tematyce. Informacje bardzo pobieżne. Jeśli ktoś jest "zielony" w temacie zaburzeń płodności i diety poprawiającej płodność to może coś dla siebie znajdzie. Z jednej strony jest napisane by unikać nabiału, z drugiej strony propozycje śniadań, w których ten nabiał występuje - nie lubię takich nieścisłości.
Dieta życia Maja Błaszczyszyn
6,5
Jaki koszmarny stek bzdur!
To znaczy, tak, stek bzdur z przystawką ze smacznych warzyw.
Niektóre rady są jak najbardziej na miejscu: pij dużo wody, jedz ciemne pieczywo, ruszaj się i ćwicz, żeby schudnąć, dieta nie pomoże jeśli nie zmienisz stylu życia - to są podstawy zdrowego odżywiana i są tak uniwersalne, że bardziej się nie da.
Natomiast cała "metodologia" i podstawy "naukowe" są, za przeproszeniem oczu szanownego państwa, o kant dupy rozbić.
Na wielu stronach mamy ostrzeżenia o tym, żeby nie zakwaszać organizmu, przy czym autorka zapomina wspomnieć, że zdrowy żołądek ma kwasowość ok. 1 pH - niemal tyle samo ile kwas w akumulatorze. Oczywiście pojawia się także zdanie o tym, że zdrowy organizm utrzymuje ściśle kwasowość krwi rzędu 7,35–7,45 pH, sugerując jakoby niezdrowe organizmy robiły coś innego. Otóż każdy ludzki organizm utrzymuje te same wartości, bo inaczej OD RAZU UMIERA.
W innym miejscu autorka pisze nawet wprost, że kawa i herbata zakwaszają organizm i że to niebezpieczne. Autorko, na litość boską, wróć do liceum i powtórz sobie lekcje o trawieniu, bo czytając to co piszesz, kisnę tak mocno, że mi zaraz pH krwi spadnie.
Wisienką na tym kwasowym torcie jest zalecenie zastąpienia kawy (4,8-5 pH, roztwór obojętny) wodą z sokiem z cytryny (2 pH, roztwór kwasowy) - że niby zdrowiej, bo mniej zakwasza organizm ;) Jak to was nie przekonuje, że autorka miała dwóję z chemii, to nie wiem, co miałoby.
Mamy kompletnie bezzasadne twierdzenia, jak to, że enzymy do trawienia mleka (sic) zanikają w ludziach około 3 roku życia i dlatego mleko i produkty mleczne są toksyczne. Otóż nie! Gdyby tak było, to każdy dorosły człowiek na całym tym nędznym świecie cierpiałby na nietolerancję laktozy i pizza wyłożona serem nie byłaby jednym z najpopularniejszych dań. A jednak jest i jednak "nietolerancja laktozy" nie jest synonimem słowa "dorosłość".
Mamy ostrzeżenia przed substancjami pochodzenia naturalnego. Uzasadnienie notuje, że są one używane w np. kleju stolarskim. Nie chcę nic mówić, ale podstawowy klej robi się z mąki i wody i aż dziwne, że nie widziałam ostrzeżeń autorki przed piciem wody na żadnej z tych stron.
Oczywiście książka jest także pełna twierdzeń o toksynach i odtruwaniu, jednak ani razu nie omawia żadnego etapu procesu detoksyfikacji. Co to to nie, tylko tyle, że ten proces "może trwać miesiące lub lata", albo, że takie a takie mogą być jego objawy, a że jak się zdetoksyfikujemy już to będzie tyyyle korzyści. Jak to działa? Autorka nie powie (bo nie wie, przepraszam za tę oczywistość).
Jest tam jeszcze więcej szalonych założeń, które mają się nijak nawet do najbardziej oczywistych praw ludzkiej biologii i rzeczy, które zbadaliśmy już setki razy, ale wymieniania wystarczy.
Jednym zdaniem: kolejna z pseudonaukowych bzdur. Na dodatek wyjątkowo szkodliwa, bo owinięta w kocyk dobrych, choć naprawdę mało odkrywczych, porad.
Jedzcie warzywa, pijcie wodę, ruszajcie się i nie czytajcie wyssanych z palca idiotyzmów. Gwarantuję, że będziecie się wtedy czuć o wiele lepiej.