Mieszko Pierwszy Tajemniczy Przemysław Urbańczyk 6,2
Dla mnie rzecz w znacznej mierze rozczarowująca. Być może dlatego, że to moje pierwsze i raczej ostatnie spotkanie z Przemysławem Urbańczykiem. Oczekiwałam popularno-naukowego opracowania źródeł historycznych i archeologicznych, dotyczących osoby naszego pierwszego historycznie udokumentowanego władcy. Otrzymałam natomiast kogel-mogel autorskich fantazji, okraszonych wyrywkową analizą rodzimych źródeł archeologicznych i licznymi przykładami rozwoju sytuacji w innych częściach Europy, głównie w Skandynawii. Jako całkiem zabawny fragment rozrywkowy można potraktować, graniczącą u Pana Urbańczyka z pewnością hipotezę o wielkomorawskim pochodzeniu Mieszka I. Nie będę dodawać, że opartą zupełnie na niczym, a wydaje się, że wypływającą wyłącznie z głębokiego przeświadczenia autora, że korzeni Piastów trzeba bezapelacyjnie szukać poza Wielkopolską, a nawet poza Polską bo przecież oczywistym jest, że rodzimy lud słowiański nie był w stanie zorganizować się na tak wysokim poziomie. Z całą pewnością musiał przyjść ktoś z zewnątrz, kto miał brakujący tu potencjał intelektualny, twórczy, a że jak większości Polaków z przyczyn narodowo-emocjonalnych nie odpowiada mu wersja niemiecko-nordycka sięga do bratnich Moraw. W końcu taki Morawianin to prawie jak swój. Ciekawe jest też stwierdzenie, że Mieszko nie starał się krzewić chrześcijaństwa bo nie zachowały się, pochodzące z jego doby murowane kościoły, tak jakby sakralne budownictwo drewniane było Polsce zupełnie nieznane. I wiele innych równie zaskakujących i raczej nieumotywowanych. Przyznam, że choć sama jestem laikiem to jednak czytając tę książkę miałam nieodparte wrażenie, że mam do czynienia z pracą kogoś bardzo słabo, ledwo jedną nogą i to niezbyt zagłębioną siedzącego w tematyce historyczno-archeologicznej tego okresu. Nie przeczę, że są fragmenty interesujące choć nie do końca na temat. Trochę możemy sie dowiedzieć o Ludolfingach, o pochówkach skandynawskich z X-XI wieku. Ciekawa i przekonująca jest analiza dokumentu Dagome Iudex, wiodąca do określenia kształtu terytorialnego Civitas Schinesghe. Całość oceniam jednak mniej niż średnio. Zupełnie zdyskredytowało Pana Urbańczyka w moich oczach wpieranie jako pewnego faktu historycznego wydania przez Mieszka za Eryka Zwycięskiego nieistniejącej córki Świętosławy. Postaci, stworzonej na kartach literatury, której istnienia nie poświadcza żadne rodzime, ani obce źródło historyczne. Według sag nordyckich żoną króla Eryka była Sygryda córka szwedzkiego wikinga Skagula Tostea. Czy był nim nasz Mieszko Piastowicz? Daję pięć gwiazdek ponieważ uważąm, że każdy trud powinien zostać nagrodzony.