Fotografka Helena Janeczek 5,5
ocenił(a) na 73 lata temu Helena Janeczek "Fotografka",
"Jeśli twoje zdjęcia nie są dostatecznie dobre, to znaczy, że nie jesteś dostatecznie blisko". Fotograf chciałby być zapamiętany poprzez swoje zdjęcia. Niektóre z nich wymagają jednak szczególnej odwagi, dużej śmiałości oraz ryzykowania własnym życiem. Takimi zdjęciami są fotografie wojenne, obrazujące nie tylko przebieg walk, ale również tragedię ludzkości cywilnej.
Gerda Taro, niemiecka fotografka, pochodząca z mającej polskie korzenie żydowskiej rodziny, zginęła mając dwadzieścia siedem lat podczas hiszpańskiej wojny domowej w 1937 roku. Jej grób znajduje się na paryskim cmentarzu Père-Lachaise. Jako partnerka innego fotoreportera Roberta Capy, wspólnie z nim fotografowała wojnę, będąc jednocześnie pierwszą fotoreporterką, która zginęła na froncie.
"Fotografka" jest nie tylko próbą przedstawienia jej biografii. Stanowi również opowieść o Europie lat trzydziestych ubiegłego wieku, rodzących się nastrojach nacjonalistycznych oraz początkach nazizmu, politycznych nastrojach panujących w jej różnych zakątkach oraz, wojnie domowej, która w tym czasie miała miejsce w Hiszpanii przyciągając rzesze ochotników z całej Europy oraz pisarzy, dziennikarzy czy fotoreporterów, którzy z pierwszej ręki starali się relacjonować hiszpański konflikt.
Opowiedziana w trzeciej osobie z perspektywy przyjaciół Gerdy Taro, chociaż jest powieścią, czyta się ją trochę jak wspomnienia.
Bardzo chciałam dać porwać się tej historii, w której filigranowa, odważna blondynka z aparatem fotograficznym nie dość, że wkracza do świata do tej pory zarezerwowanego głównie dla mężczyzn, to jeszcze znajduje się w centrum walk, które relacjonuje, uwieczniając na kliszy fotograficznej. Wydawało mi się, że to musi być materiał na pasjonującą, wciągającą już od pierwszych stron książkę. Taki też jest prolog, w którym autorka opisuje zdjęcie mężczyzny i kobiety zrobione w Barcelonie, do której przybywają tłumy, by dołączyć do walczących przeciwko faszystom ochotników. Intrygujący, wręcz czuły, szczegółowo opisujący zdjęcie, a jednocześnie wprowadzający w historię Gerdy i Roberta.
Następne jednak rozdziały poza kontekstem historycznym, wypełnione są przeskokami czasowymi, retrospekcjami, licznymi nazwiskami osób bądź ich naprzemiennie używanymi pseudonimami, co powoduje, że bardzo łatwo jest pogubić się w opowiadanej przez autorkę historii. Mam też wrażenie, że sama Gerda Taro schodzi trochę na drugi plan, znikając często na kilkanaście kolejnych, czytanych stron. To powodowało również, że nie jestem do końca usatysfakcjonowana z lektury.
Fascynujący koniec historii dopisało w końcu samo życie. Po latach bowiem, została odnaleziona walizka z czterema i pół tysiącami negatywów wykonanymi przez Taro, Capę i Davida Seymoura. Wojenne i nie tylko zdjęcia Gerdy Taro można obejrzeć w internecie.