Młode Chiny Krzysztof Kardaszewicz 6,5
ocenił(a) na 712 lata temu Książka przeczytana jednym tchem, co już samo w sobie świadczy o jej poziomie.
Przede wszystkim: zupełnie inna niż oczekiwałam! Tak pod względem zewnętrznym, jak i pod względem treści! Cieniutka koperta nie przywiodła mi na myśl nagrody w konkursie na LubimyCzytać.pl Wyobrażałam sobie "Młode Chiny" jako tomisko, w sztywnej oprawie, coś na kształt leksykonu czy typowej książki popularnonaukowej.
Tymczasem otrzymałam niewielkich rozmiarów ledwie ponad 100 stronicową książeczkę, która ze sztywnym przekazywaniem wiedzy tak naprawdę niedużo ma wspólnego!
Zagłębiłam się w tę historię z prawdziwym zainteresowaniem, które rosło wraz z kolejnymi kartami książki. Krzysztof Kardaszewicz okazał się być sympatycznym gawędziarzem, który opisy własnych doświadczeń przeplata faktami historycznymi, spostrzeżeniami znajomych Chińczyków, danymi na temat modelu edukacji czy rodziny we współczesnych Chinach. W efekcie czytelnik - czyli ja - przyswaja sobie to wszystko z niezwykłą łatwością i z taką samą łatwością wyobraża sobie ten odległy, egzotyczny, a jednak coraz bliższy nam świat...
I rzeczywiście - Chiny według Kardaszewicza są diametralnie inne od tego, jaki ich obraz istniał do tej pory w mojej głowie! Pewnie nie należę do mniejszości osób myślących, że Chiny wciąż wyglądają tak, jak jeszcze kilkadziesiąt lat temu: stricte komunistyczny kraj, w którym każdy obywatel jest w całości poddany temuż systemowi i ślepo wierzy w jego ideologię...Tymczasem młode pokolenie Chińczyków dąży do zupełnie innego życia niż to, które mają ich dziadkowie czy rodzice. Czytając aż trudno uwierzyć, jak bardzo liczy się dla nich pieniądz, kariera i rozrywkowe życie. Trudno oprzeć się wrażeniu, że to nowe pokolenie "nadrabia" lata ucisku, sztywnych reguł i biedy panującej w Chinach przez długi, długi czas. Chcą złapać wszystko, co najlepsze bez zastanawiania się and konsekwencjami.
Jednak państwo nie pozostaje bez wpływu na życie obywateli. Można powiedzieć, ze wszelkimi sposobami stara się utrzymać społeczeństwo w ryzach: przynależność do partii, chociażby dla pozorów jest warunkiem dostania się do dobrej szkoły, a później pracy, chińska matura to mordęga do przejścia jedynie dla nielicznych, a polityka jednego dziecka wzmaga jeszcze ambicje chińskich rodziców i samych dzieci... Społeczeństwo nieprzeciętnie inteligentne, wykształcone, robiące karierę, a jednocześnie podległe władzom - to marzenie chińskiego rządu. I chociaż są to tylko pozory, młodzi Chińczycy nadal wypełniają swoje obowiązki wobec władz, partii, rodziny... Bo choć metody są odmienne, cel właściwie jeden - dostatnio żyć.
Polecam lekturę tej książki nie tylko miłośnikom Chin, ale wszystkim tym, którzy chcą przeciwstawić swoje wyobrażenie o tej potędze z współczesną rzeczywistością.