Urodziła się, wychowała i mieszka w Sosnowcu. Znak zodiaku — Bliźnięta. Cierpi na typowe dla tego znaku rozdwojenie osobowości. Na co dzień pracuje w dużej firmie ubezpieczeniowej, jest żoną, matką dorosłej córki, gospodynią domową; jednak jej zainteresowania znacznie wykraczają poza sprawy domowe. Kocha podróże, muzykę hard rockową, gry komputerowe i książki. W wolnych chwilach pisze. Jest autorką opowiadań fantastycznych i humoresek publikowanych w „Feniksie”, „Science Fiction”, „NOLu”, „Ultramarynie” i fanzinach.
Fatalnie złożona antologia - rozpoczyna się kiepskim tekstem, kończy słabymi, a to, co najlepsze, tkwi jak rodzynek w samym środku. Więc - jako książka - ani nie wciąga, ani nie pozostawia uczucia sytości.
Z dziewięciu opowiadań tylko jedno można uznać za w pełni udane - "Thorne" Michała Cholewy, czyli krótką, zwartą historię pewnego żołnierza, opowiedzianą przez innego żołnierza. Kosmicznego, ma się rozumieć.
Trzy kolejne teksty są dobrze napisane i mają interesujące pomysły, ale z różnych przyczyn są dalekie od doskonałości. "Aquarta" Katarzyny Rupiewicz jest kryminałem rozgrywającym się w przyszłości, gdy wśród ludzi żyją też superludzie. Śledztwo prowadzone przez policjantkę wspomaganą przez jednego z takich superludzi podsuwa czytelnikowi trochę ciekawych koncepcji, ale w finale niespodziewanie wszystko się rozjeżdża i nie dość, że nie sposób zgadnąć, co i dlaczego się stało, to jeszcze okazuje się, że główna bohaterka zostaje potraktowana przez autorkę jak paragon, który wyrzuca się do kosza. Przyznam, że w finale trochę mi ręce opadły.
Podobny kłopot sprawia "Wieża pragnień" Iwony Surmik. Już pal licho, że początkowo tekst zalatuje tolkienowym fanfikiem (toczy się krwawa bitwa o Pelandor). Da się też jakoś przeżyć przekazanie bohaterowi za bezdurno magicznej zbroi (choć na ogół płaci się za wejście w posiadanie artefaktów poważną cenę tak darczyńcy, jak i ogólnie),ale finał całej tej misternie zbudowanej opowieści jest tak boleśnie przewidywalny i mimo wszystko nijaki, że aż żal włożonego w napisanie całości wysiłku.
Z kolei "Caerth" Agnieszki Szady, ze specyficzną parą bohaterek tkwiących w galaktycznym obozie pracy, jest po prostu za krótki. Chciałoby się przeczytać trochę większą opowieść z przedstawionych realiów, ale autorka poprzestała na krótkim szkicu. Zwyczajnie szkoda.
Reszta jest po prostu słaba. Otwierający antologię "Deszcz" Szymona Gonery, oferujący niezbyt zrozumiały pomysł, jest napisany nieporadnie i po prostu źle, z mnóstwem irytująco dookreślanych czynności (łapanie za klamkę, otwieranie drzwi, etc). "Krawędź rzeczywistości" Łukasza Fiemy zaczyna się trochę jak mieszana z postapo proza kolejowa w manierze Grabińskiego, ale potem autor stosuje dwie pętle fabularne i topi opowieść w kompletnej nijakości. "Gdy rozum nie śpi..." Katarzyny Kubackiej jest przesadnie udziwnioną, delikatnie mówiąc niemądrą groteską wampiryczną. Zaś "Nawróconych" Darii Dyrkacz (z mimo wszystko bezsensownymi realiami) i "Księżycowy tydzień" Małgorzaty Pudlik (wręcz fatalnie błahy) należy rozpatrywać w kategoriach słabiutkich shortów.
Ogółem więc czytać niby jest co, ale zadowolenia z lektury nie będzie zbyt dużego.
Naprawdę nie mam pojęcia co właśnie przeczytałam, co miałam wynieść z tej lektury, ani jak się do niej odnieść...
I jak widzę po braku opinii nie tylko ja tak mam.
Jednak było to na tyle ciekawe, aby doczytać do końca i spróbować ogarnąć rozumem, co autor miał w głowie pisząc to opowiadanie.
.
Edit: Mam coś co zostało mi w głowie : Fanatycy to dziwni ludzie, którzy wyzbyli się człowieczeństwa, a chciwość zawsze dominuje nad honorem.
Czyli jednak to opowiadanie zostawiło coś w moim umyśle.