Najnowsze artykuły
- ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel10
- ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
- ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant10
- ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Anne Mather
Znana jako: Mildred Grieveson, Caroline...Znana jako: Mildred Grieveson, Caroline Fleming, Cardine Fleming
26
5,7/10
Pisze książki: literatura obyczajowa, romans, literatura piękna
Anne Mather to pseudonim używany przez Mildred Grieveson (ur. 10 października 1946 w Anglii ),popularna brytyjska autorka ponad 160 powieści romantycznych. Pisała również powieści jako Caroline Fleming i Cardine Fleming. Mildred Grieveson zaczęła pisać opowiadania od dzieciństwa. Jej powieść, Leopard in the Snow (1974),została zekranizowana w roku 1978. Ma dwoje dorosłych dzieci, syna i córkę oraz dwoje wnucząt, Abigail i Bena.http://
5,7/10średnia ocena książek autora
406 przeczytało książki autora
442 chce przeczytać książki autora
5fanów autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Ślub po grecku, Spełnione marzenie
Anne Mather, Melanie Milburne
5,5 z 11 ocen
28 czytelników 1 opinia
2019
Dziewczyna z baru, Jak być księżniczką
Anne Mather, Jennifer Hayward
6,2 z 14 ocen
40 czytelników 3 opinie
2017
Miłosne ryzyko, Wyzwanie dla mistrzyni
Anne Mather, Maya Blake
5,4 z 15 ocen
38 czytelników 3 opinie
2017
Kaprys milionera. Podróż do Rio
Anne Mather, Sabrina Philips
5,8 z 34 ocen
77 czytelników 2 opinie
2011
Wenezuelski milioner. Marokańska tajemnica
Anne Mather, Jennie Lucas
5,6 z 10 ocen
41 czytelników 3 opinie
2010
Zamek w Szkocji. Spotkanie w Londynie
Anne Mather, Helen Brooks
6,2 z 26 ocen
65 czytelników 4 opinie
2008
Najnowsze opinie o książkach autora
Brazylia moja miłość Sarah Morgan
6,4
Trzy kobiety, trzy odrębne historii. Jednak żadna z nich nie potrafi oprzeć się urokom słonecznej i egzotycznej Brazylii…
Każda historia toczy się w zupełnie innych miejscach w Brazylii: piękne Rio de Janeiro, tajemnicze głosy dżungli, upojne rytmy samby i trzy kobiety, które nie mogą oprzeć się urokom tego kraju. Każda z nich jest inna, każda przybywa tam w innym celu, każda znajduje się w kluczowym momencie swojego życia i każda odnajduje tam sens oraz wielką miłość. No bo która kobieta opierałaby się urokom zabójczo przystojnym i namiętnym brazylijskim kochankom? Decydując się na wyprawę do Brazylii, ani Sophie, ani Grace, ani Isabel nie zdają sobie sprawy, że ta podróż będzie miała decydujący wpływ na ich przyszłość.
Wszystkie historie utrzymane są w tym podobnej stylistyce, jednak nie łączą się ze sobą. Każde z nich napisane zostało przez inną autorkę. Być może dla wymagającego czytelnika są one banalne, nadmiernie emocjonalne, przerysowane, a niekiedy nawet naiwne, ale właśnie romanse wyróżniają się tymi cechami. Poza tym, która z nas nie lubi szczęśliwych zakończeń? Mimo, że jest to romans, to pojawiają się wątki kryminalne, które czasami przyprawiają o drżenie serca.
Wszystkie opowiadania pełne są namiętności, pasji oraz emocji. „Brazylia moja miłość” jest zbiorem trzech opowiadań, każde w zupełnie innym klimacie. Jedynie co je łączy to miejsce akcji – gorąca i słoneczna Brazylia. Książka jest lekka i przyjemna, czyta się ją szybko. Mnie zajęło to dwa dni. Ponadto, sama okładka jest wakacyjna, co powoduje, że jeszcze bardziej ma się ochotę na lekturę opowiadań. Jestem pewna, że „Brazylia moja miłość” przypadnie do gustu kobietom w różnym wieku. Zdecydowanie polecam, lektura w sam raz na wakacyjne, upalne dni.
Powrót Morgana Anne Mather
5,5
Książka nawet mi się podobała, choć nie zaliczam jej do tych z kategorii „super”. Wywołała mieszane uczucia i niestety nie mam jednoznacznej opinii. Taka zwyczajna, choć fabuła nieco inna. Okładka i tytuł oryginalny powodowały, że spodziewałam się czegoś innego, bardziej nadawały się na sam koniec, w zasadzie tylko epilog.
Irytujące w książce okazało się to, że autorka przy niemal każdej okazji używa imienia i nazwiska bohaterów, nawet głównych, co powoduje, że opowiadanie jest sztuczne. Jakby za każdym razem chodziło o jakiegoś nowego bohatera. Zwykle w Harlequinach autorki używają zwyczajnie samego imienia i wiadomo o kogo chodzi.
Nie zabrakło czarnego charakteru, a w sumie tak nie do końca czarnego, który potrafił nieźle namieszać w i tak już skomplikowanej sytuacji.