Popularne wyszukiwania
Polecamy
Kinga Paulina Zabiega
Źródło: Archiwum prywatne autorki
1
6,7/10
Pisze książki: literatura obyczajowa, romans
Kinga Paulina Zabiega od lat młodzieńczych fascynowała się literaturą. Zadebiutowała na początku 2024 książką „Nie należę do Ciebie”. Kocha romansy i do takiego świata przenosi swoich czytelników. Jest duszą artystki, a jedno zajęcie to dla niej zdecydowanie za mało. Spełnia się w pisaniu, tańcu oraz aktorstwie.
6,7/10średnia ocena książek autora
21 przeczytało książki autora
32 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Nie należę do ciebie Kinga Paulina Zabiega
6,7
Udało się! Skończyłam!
Bardzo czekałam na premierę tej książki. Jest to debiut autorki.
Główna bohaterka - Scarlett przeprowadza się z Phoenix do Bostonu wraz z matką po rozwodzie swoich rodziców. Tam poznaje dwóch różnych od siebie chłopców Silasa - miłego, ułożonego i ambitnego, oraz Chrisa - tajemniczego bad boya. Co z tego wyniknie?
Mam duży problem z tą książką i było dla mnie wyzwaniem skończyć ją. Po ponad 20 stronach pierwszy raz miałam ochotę ją porzucić i nie kończyć. Jestem osobą, która nie porzuca książek.
Po skończeniu tej książki zostałam z dwoma nierozwiązanymi zagadkami. Ile lat mają bohaterowie? Co łączyło trójkę głównych bohaterów poza Scarlett?
Zacznijmy od tego nieszczęsnego wieku bohaterów. Z tego co wyczytałam to w momencie, kiedy poznajemy Silasa i Scarlett są w ostatniej klasie przez college’u. Nie jest wprost podany ich wiek. W jednej z scen jest napisane, że trzy lata wcześniej Silas był w związku i miał 16 lat. Około dwóch stron dalej, ze dwa lata temu. To ile mają lat? 18 czy 19? Jeśli, 19 to nierealne, żeby chodzili do high school, gdyż kończy się go jak się ma 16-18 lat. Do końca książki nie dowiadujemy się ile lat mają bohaterowie.
Niestety, zabrakło reaserchu przez autorkę o Ameryce i samym Bostonie. Na przykład bohaterowie udają się na uroczyste rozpoczęcie roku. Z tego co wygooglam w Stanach nie ma takie rozpoczęcia roku jak w Polsce. Boston jest dużym miastem, a czułam się jakby było to małe miasteczko w Polsce, gdzie wszędzie jest blisko w tym na łono natury. Jak bohaterowie mogą przejechać kawałek i znaleźć się na polnej drodze czy przy jeziorze? Myślę, że lepiej byłoby umieścić wydarzenia w fikcyjnym miejscu lub w Polsce.
Upływu czasu, nie czułam go w ogóle. Bohaterowie się dopiero poznają, wymieniają kilka zdań, a nagle dowiaduje się, że znają się kilka miesięcy. Czułam, że zostały pominięte ważne wydarzenie lub wspominanie w jednym zdaniu „bo trzeba”. Tak samo było z godzinami. Bohaterowie umawiają się do Wesołego Miasteczka na 13, bawią się jakoś 4 godziny i nagle jest godzina 22. Jak??
Absurdalne sytuacje w książce. Na przykład zakupy Scarlett z mamą. Najpierw dowiaduje się, że mama głównej bohaterki zawsze sobie coś kupuje, a potem, że główna bohaterka namawia ją żeby sobie coś kupiła. To jak wreszcie jest? Również dziwne było jak Scarllet w jednej z scen odpycha Siles tak, że upada kilka metrów dalej. Jak??? Ona jest taka silna? Taki dziwnych sytuacji, które się nie kleiły było więcej.
Sceny „spicy” nie przypadły mi go gustu. Powierzchowne, napisane na siłę. Autorka poruszyła sprawy trudne dla młodych ludzi, w tym choroby. Jednak czułam jakby były napisane powierzchownie i nic nie wnosiły.
No i zakończenie. Rozczarowujące. I czemu było w epilogu? Natomiast, prolog był przepiękny, wzruszający.
Czułam się jakbym czytała rękopis autorki, a nie książkę po korekcie i redakcji. Między innymi kilka razy imię Max było przekręcone na Maz. Również błędy logiczne, których przykłady wymieniłam.
Z przykrością stwierdzam, że jest to słaba książka. Czuję się rozczarowana. Historia się nie klei, nie rozumiem jej. Czuję się jakby został mi przedstawiony fragment jej, a resztę mam się domyśleć. Widać, że był pomysł, jednak zabrakło reaserachu i rozplanowania historii. Z racji, że to debiut nie skreślam twórczości autorki.
Nie należę do ciebie Kinga Paulina Zabiega
6,7
„błędy są nieodłącznym elementem życia każdego z nas. To na nich się uczymy, to one nas zmieniają.”
Rzadko piszę krytyczną recenzję, zwłaszcza jeżeli chodzi o debiuty. Niejednokrotnie miałam do czynienia z naprawdę dobrymi powieściami napisanymi przez początkujących pisarzy. Zawsze mnie coś w każdej książce intryguje, więc mam za każdym razem powody, by dostrzec coś wartościowego w treści. Z niniejszą miałam jednak problem, bo książka nie spełniła moich oczekiwań i nie potrafiłam się w nią zaangażować. Dałam jej 3 punkty na 6 ze względu na pomysł na tę historię. Gdyby była napisana nieco inaczej, wówczas naprawdę mógłby być to hit czytelniczy. Przyciągająca wzrok okładka i ciekawy opis redakcyjny skutecznie zachęciły mnie do sięgnięcia po powieść „Nie należę do Ciebie” a do tego tytuł bardziej by pasował, gdyby na przykład brzmiał: „Nie zakochaj się we mnie". Po jej przeczytaniu pojawiła się refleksja, że nie wystarczy mieć pomysł na książkę, trzeba jeszcze umieć przełożyć swoje myśli na papier.
Bohaterami, którzy naprzemiennie opowiadają nam o tym, co dzieje się na jej kartach są Scarlett Roberts i Silas Evans. On mieszka w Bostonie od urodzenia, czyli przez 19 lat. Tutaj się uczy, ma swoje grono znajomych i przyjaciół, więc z tym miastem wiąże swoją przyszłość. Teraz jest w ostatniej klasie szkoły średniej, do której uczęszcza od jakiegoś czasu chętniej, odkąd cztery miesiące temu pojawiła się w niej pewna dziewczyna, a jest nią Scarlett. Jego przyjaciel, Max ostrzega go, że jest ona dziwna, stroni od ludzi i trudno z nią nawiązać kontakt. I faktycznie. Silas się o tym wkrótce przekonuje, ale w niedługim czasie ich relacja zmienia się i zawiązuje się między nimi przyjaźń. Ona bowiem nie chce angażować się w żadne głębsze związki i od razu stawia warunek, by Silas obiecał, że nigdy się w niej nie zakocha. Jej zasady zostają wystawione na próbę, gdy na jej drodze pojawia się Chris Parker, który od początku stanowi dla niej zagadkę, ale jednocześnie zaczyna ją intrygować powód jego zainteresowania jej osobą. Okazuje się, że chłopak wie o niej więcej, niż mogłaby przypuszczać.
Zaczyna się wzruszająco, wspomnieniem o zmarłym dziadku, ale nie wiem co to ma wspólnego z treścią książki. Nie ma do tego nawiązania, ani w żadnym momencie nie spotyka się ten wątek z toczącą się historią, więc nijak ma się do treści książki, której fabuła toczy się wokół zupełnie innych zdarzeń. W pewnym momencie stwierdziłam, że jestem znużona opisywaną historią, a mam za sobą dopiero niewiele ponad 1/3 jej objętości, a przed sobą jeszcze ponad 300 stron. Mimo to przeczytałam książkę do końca, gdyż miała w sobie kilka intrygujących epizodów, a przede wszystkim byłam ciekawa, dlaczego Chris nagabuje Scarlett i co z tego wyniknie.
Przede wszystkim w tej historii zabrakło mi dynamiki. Nieco lepiej jest w kilku ostatnich rozdziałach, ale ogólnie przytłacza zbyt duża ilość opisowych tekstów, a za mało jest akcji, a czasami zupełnie nie potrzebne opisy różnych czynności. Chociażby informacja, że Scarlett do godziny trzynastej zrobiła wszystko, co miała zrobić i nawet posprzątała całe mieszkanie. Wprawdzie autorka porusza niektóre sprawy, ale w sposób delikatny i niewystarczający, chociażby zagadnienie depresji i zachowania autodestrukcyjnego, ale to pojawia się jakby przy okazji, często niespodziewania, dając wrażenie, jakby autorka wpadła na ten pomysł na bieżąco, w trakcie pisania.
Czasami są niezrozumiałe sceny, np. Scarlett idzie do kina z Silasem i nagle otrzymuje smsa od Chrisa sugerującego, że one też ogląda ten sam film co oni. Bohaterka najpierw stwierdza w swoich myślach, że „Trudno jednak kogokolwiek zobaczyć, skoro w sali jest ciemno”, a gdy po seansie światła oświetlają kinową przestrzeń, ona „rozgląda się, ale czarnookiego już tu nie ma”, a przecież nawet nie była pewna, czy on tu jest.
Zbyt słabo została ukazana relacja z matką, właściwie prawie w ogóle jej nie było. Miałam często wrażenie, że dziewczyna mieszka sama i robi, co chce. Nie przekonała mnie do siebie swoim zachowaniem i swoimi problemami. Wszystko biegnie wolno, każda czynność i każdy dzień rozłożony jest na drobne elementy, a to wiąże się z długimi partiami tekstu bez dialogów. Opisowy charakter mają też prezentowane rozmowy, tzn, autorka raczej o nich opowiada, niż prezentuje. Niektóre sprawy wychodziły nagle, albo były za mało wyeksponowane, chociażby depresja bohaterki, o której ona wspomina jako swym złym doświadczeniu z przeszłości.
Wszystko biegnie wolno, każda czynność i każdy dzień rozłożony jest na drobne elementy, a to wiąże się z długimi partiami tekstu bez dialogów. Opisowy charakter mają też prezentowane rozmowy, tzn, autorka raczej o nich opowiada, niż prezentuje. Niektóre sprawy wychodziły nagle, albo były za mało wyeksponowane, chociażby depresja bohaterki, o której ona wspomina jako swym złym doświadczeniu z przeszłości. Dialogi często nic nie wnoszą do fabuły. Bywa na przykład tak, że dwie osoby się spotykają, by coś sobie wyjaśnić, ale tak naprawdę rozmowa sprowadza się do kilku zdań niczego niewyjaśniających i bohaterowie wracają do jakiś codziennych czynności, najczęściej do oglądania filmów lub przeglądania telefonu itp. Poza tym rozmowy są płytkie, zbyt ugrzecznione, zwłaszcza gdy rozmawiają faceci.
Ogromnie irytowała mnie Scarlett, która została wykreowana na samotnika z wyboru unikającego bliższych relacji. Jej postawa związana z unikaniem związków i zasada postawiona Silasowi, by on się w niej nie zakochał, była dla mnie irracjonalna, gdyż świadczy to o jej niedojrzałości emocjonalnej. Zawiodła się, bo chłopak, w którym się ona zakochała, nie odwzajemniał jej uczuć, więc się załamała. A przecież nawet się nie znali, on jej nie zauważał, gdy ona wodziła za nim wzrokiem i wzdychała do niego. Ten wątek został przedstawiony bardzo pobieżnie. Uważam, że nie był to powód do depresyjnego zachowania z okaleczaniem się włącznie. Do tego decyzje, jakie Scarlett podejmowała, także w ostatnich akapitach, były niezrozumiałe. Niby kocha, ale robi coś zupełnie przeciwnego. Poza tym prowadzi zakłamane, podwójne życie, oszukuje Silasa, ale ma do niego pretensje, że on nie był z nią szczery i ukrywał swoje sekrety. PRZECIEŻ ONA NIE JEST LEPSZA w tym momencie! I nie ma tu znaczenia rodzaj ukrywanych spraw!
Silas, chyba jedyny bohater, którego zaczęłam darzyć sympatią, ale jego historia też mnie zszokowała, bo jego przeszłość nie jest zbyt chwalebna. Ma bowiem na sumieniu decyzje, których dziś się wstydzi, ale ogólnie jest postacią, której nie da się nie lubić.
Jest jeszcze Chris, który otrzymał w tej opowieści drugoplanową rolę, a jest tutaj najbardziej intrygującą osobą. Jego osobowość miała być wykreowana na czarny charakter z mroczną duszą, ale niezbyt wyraźnie można było to poczuć i nie do końca z nim tak było.
W ogóle brakowało mi w tej powieści emocji. Nie wystarczy bowiem napisać, że „jestem przerażona”, czy „Ja naprawdę tego nie wytrzymam. Już i tak jestem wystarczająco spanikowana”, ale trzeba jeszcze umieć to pokazać, a tego mi zabrakło: emocji ukazanych w sposób sugestywny, plastyczny i mocny, więc trudno mi było poczuć to, co czuli bohaterowi. Gdy się po raz pierwszy spotykają, on obiecuje, że jej wyjaśni wszystko, gdy ona z nim pojedzie w jedno miejsce. Scarlett robi to bez zbytniego namysłu z naiwnością. Chris wywozi dziewczynę gdzieś do lasu nad jezioro i tak naprawdę nie mówi jej nic konkretnego. Następnym razem zawozi ją do jakiegoś domu i też nie mówi po co.
Poza tym nagminnie stosowane są stwierdzenia typu „blondynka” „blondyn, „szatyn”, „niebieskooka”, „czarnooki” itp. jako określenia osoby, o której jest mowa, lub która akurat się odzywa, czy robi jakiś ruch. Brzmi to sztucznie i niestety, jest coraz częstym trendem wśród młodych debiutantów. „Blondynka opuszcza wzrok”, „Blondyn nalegał”, „mój przyjaciel rozmawia z zielonooką”, „czarnooki nie odzywa się” itp.
Zaznaczam, że to moja subiektywna ocena i ktoś inny może ją odebrać inaczej. Według mnie autorka musi jeszcze wiele się nauczyć, gdyż ma z pewnością dobre pomysły, ale gorzej z wykonaniem. Do tego wszystkiego – bezsensowne zakończenie, a właściwie niedokończona opowieść i nie za bardzo rozumiem, dlaczego akurat ta scena była epilogiem. Z reguły to część fabuły, która ukazuje jakieś dalsze losy bohaterów, jest jakby podsumowaniem, a tu mamy niedokończoną scenę, co daje pole do kontynuacji, ale musiałaby być bardziej dopracowana. Mam nadzieję, że autorka weźmie te uwagi do serca i druga część tej historii będzie znacznie lepsza. O tym, że musi powstać ciąg dalszy tej historii, jestem przekonana, gdyż tak to wszystko nie może się skończyć.
Książkę przeczytałam w ramach współpracy z wydawnictwem Novae Res