Jesteśmy społecznością, która kocha książki

8/10 Rozgrywki zza spiżowej bramy zawsze stanowiły jakąś cześć mojego zainteresowania. Nie ma co ukrywać: Kościół jest tak specyficzną instytucją, w której wewnętrzne zagrywki mógłby wydawać się nieetyczne, ale nie okłamujmy się - to też po prostu polityka. Dlatego też z tym większą chęcią sięgnąłem po książkę byłego sekretarza Benedykta XVI. Gościa, który towarzyszył mu przez kilkanaście lat - także zanim został Papieżem. Już zapowiedzi tej publikacji zapowiadały, że może być ciekawie i pojawi się wiele zakulisowych wątków pomiędzy kurią rzymską a papieżami. I publikacja może nie spełniła tego w 100 procentach, ale powiedzmy w 60. I jest to naprawdę Ok. Można odnieść wniosek, że Georg Gänswein poczuł się dotknięty, że Franciszek nie zdecydował się trzymać go blisko po odejściu Benedykta XVI z tronu piotrowego. I w tej książce można odczuć do niego żal. Nie ma tu jednak sensacji w stylu, że Benedykt XVI wtrącał się w działania swojego następcy. Bardziej jest tu ciekawa opowieść o - bądź co bądź - naprawdę ważnym człowieku, jakim bym Joseph Ratzinger. Są wspomnienia jego najważniejszych wystąpień, rozwiązywania konfliktów, ale przede wszystkim to, co może interesować najbardziej - kulisy jego rezygnacji. Trzeba przyznać, że z tej historii rysuje się obraz naprawdę dobrego i mądrego człowieka. Oczywiście nasuwa się pytanie o prawdziwość tych wszystkich historii, a nie próbę wypolerowania postaci zmarłego Papieża. Tego jednak nie dowiemy się nigdy. Natomiast lektura na pewno warta polecenia.