Pisarka amerykańska. Zajmowała się w swych utworach duchową izolacją społecznych wyrzutków na południu USA.
Nazwisko miała po mężu, urodziła się jako Lula Carson Smith. Pochodziła z dość zamożnej rodziny (ojciec był zegarmistrzem i jubilerem). Jako siedemnastolatka pojechała do Nowego Jorku, gdzie miała uczyć się w szkole muzycznej, ale wybrała kursy pisania i karierę literacką.
W 1935 roku przeniosła się do Północnej Karoliny. Wkrótce powstały jej trzy najbardziej znane utwory: powieści "The Heart Is a Lonely Hunter" (1940, "Serce to samotny myśliwy", wydanie polskie 1964) i "Reflections in a Golden Eye" (1941) oraz nowela "The Ballad of the Sad Cafe". Obie powieści sfilmowano (odpowiednio 1968 i 1967 rok).
Z mężem (od 1937 roku) rozstała się po paru latach z powodu obustronnych zdrad homoseksualnych. Po kolejnych kilku latach wzięli znów ślub, po dalszych ośmiu on popełnił samobójstwo.
W 1940 roku McCullers przeniosła się ponownie do Nowego Jorku, gdzie obracała się w kręgach elity artystycznej. Po wojnie mieszkała głównie w Paryżu. Kolejny znany jej utwór to powieść "The Member of the Wedding" (1946).
Pisarka cierpiała na kilka chorób - reumatyczną, apopleksję, alkoholową. W wieku 31 lat miała już całkowicie sparaliżowaną lewą stronę ciała. Zmarła po krwotoku mózgowym.http://carson-mccullers.com/
Miłość jej do niego była tak wielka, że ściskała go, aż osłabły jej ramiona. (...) Wydawało jej się, że cokolwiek dla niego zrobi, to będzie...
Miłość jej do niego była tak wielka, że ściskała go, aż osłabły jej ramiona. (...) Wydawało jej się, że cokolwiek dla niego zrobi, to będzie zawsze mało.
Te drobne opowiadania zupełnie do mnie nie przemówiły i zdążyłam je zapomnieć przed ukończeniem wszystkich pięciuset stron lektury. "Ballada o smutnej kawiarni" nawet mnie wciągnęła, a opowieść o 12-letniej Frankie bardzo mi się podobała. Generalnie bez zachwytu, ale przeczytać można. Trochę anachroniczne, bo autorka już niemal sześć dekad spoczywa w grobie i to jednak się czuje w lekturze.
Po niedawnym maratonie czytelniczym potrzebowałem chwilę odetchnąć. Zapewnił mi to zbiór wszystkich opowiadań Carson McCullers "Komu ukazał się wiatr?" z wydawnictwa Czarne. Autorki dla mnie anonimowej, bo nawet tytuł jej powieści "Serce to samotny myśliwy", jak twierdzi wydawca: "jednej z najważniejszych amerykańskich książek prozatorskich XX wieku", nic mi nie mówił. (Nigdy nie podawałem się zresztą za znawcę literatury amerykańskiej.)
Snute przez nią opowieści są odległe zarówno czasowo - napisane i opublikowane pomiędzy 1934 a 1955 rokiem (autorka zmarła w 1967 roku),jak i przestrzennie - miejscem ich akcji jest amerykański Południe. Czyli: dawno temu w Ameryce... A jednak, gdy zaczynamy je czytać, bariery pękają, bo na pierwszy plan wychodzą emocje, bardzo podobnie przecież przeżywane przez ludzi w każdym czasie i pod każdą szerokością/długością geograficzną.
Bohaterowie opowiadań Carson McCullers są zagubieni, okaleczeni, samotni, niespełnieni, i nawet ci z nich, którzy próbują zawalczyć o siebie, przegrywają. Nie są to historie dające siłę i nadzieję, choć autorka nie jest też Cormakiem McCarthym w spódnicy, a przebłysk optymizmu czasem się w nich pojawia.
Przeczytałem je z dużą przyjemnością i niecierpliwie czekam na kolejne tomy serii "Opowiadania amerykańskie".
PS Zastanawialiście się kiedyś, gdzie przebiega granicą pomiędzy opowiadaniem a powieścią? W przypadku tej akurat książki to pytanie wydaje się być bardzo zasadne, bo dwie zamykające tom historie taka na przykład Amelie Nothomb z pewnością wydałaby jako osobne powieści 😉