Tatowanie. Jak zostałem lekko odklejonym ojcem Krystian Hanke 7,0

ocenił(a) na 82 lata temu Coś dla ojców dziś przedstawiam, na odstresowanie. Oczywiście staram się wierzyć, że w dzisiejszym świecie każdy tatuś poważnie podchodzi do swoich ojcowskich obowiązków tak, żeby nie było, że wychowaniem, opieką i ogarnianiem całego rodzinnego, kosmicznego czasem chaosu zajmuje się tylko mama. Cotygodniowy spacer taty do śmietnika natomiast wymaga dumy, oklasków i fanfar. I tak, przyznaję, że pogląd na kobietę jako matkę domowego ogniska działa na mnie jak płachta na byka, bo jestem święcie przekonana, że dom tworzą osoby, które w nim mieszkają. A jeśli mieszkają wspólnie – wspólnie też ogarniają, sprzątają czy wychowują dzieci. Wspólnie też ponoszą za te dzieci odpowiedzialność i nic, zupełnie nic nie przekona mnie, że powinno być inaczej. Rodzina to wspólnota. Nakręcona swoją własną wizją sięgnęłam po „Tatowanie” z ciekawością podszytą odrobiną nieufności. Rodzicielstwo przedstawione z punktu widzenia mężczyzny? Hm…sam tytuł zapowiada się intrygująco, no ale sprawdźmy, co w środku.
Autorem jest znany dziennikarz radiowy, który zostając tatą postanawia udowodnić światu, że ojcostwo to coś ważnego i wyjątkowego w życiu mężczyzny; coś, co wywraca jego świat (to prawie tak jak świat mamy!) do góry nogami, ale jest jednocześnie największą życiową przygodą, która temu życiu nadaje sens. Czytając stronę po stronie poznajemy człowieka, który do macierzyństwa podchodzi z ogromną odpowiedzialnością, wiedzą stricte techniczną poprzedzoną fachową literaturą, ekscytacją, pozytywną energią i często takim zwyczajnym luzem, na którego trzeba wrzucić, żeby nie oszaleć. Towarzyszymy mu w jego zmaganiach z narodzinami syna, potem córeczki, z wyborem imion, ciążą, opieką, wychowaniem, dalszymi i bliższymi podróżami, poznawaniem, strachem o te dwie małe osóbki, za które stał się odpowiedzialny i które są dla niego całym światem. Widzimy szczęśliwego, zmęczonego, zabawnego, czasem zirytowanego tatę, który marzy, by zabrać syna na koncert swojego ukochanego zespołu i który gra z nim w piłkę, choć nawet tego sportu nie lubi. Tatę, który zabiera małą córeczkę na lekcje baletu, ponieważ wie, jak bardzo są one dla niej ważne i który śmiga z nią po sklepowych przymierzalniach, bo przecież dziewczynka i przebieranki to coś najbardziej fantastycznego na świecie. Tatę, który w nienachalny sposób chce przekazać swoje pasje dzieciom, ale który jednocześnie jest otwarty na to, co kochają jego dzieci. I mężczyznę, który w namacalny sposób uczestniczy w życiu dzieciaków ze wszystkimi wzlotami i upadkami, a nie jedynie zbiera laury z rodzicielstwa.
Przyznaję, że wbrew wcześniejszym podejrzeniom przeczytałam „Tatowanie” z przyjemnością i daję ogromny plus tej książce właśnie za szczerość, naturalność i perfekcyjną prostotę. No i za cudnie przemycaną dzieciom miłość do muzyki!
Książka ukazana nakładem Wydawnictwa Literackiego jest konkretnych rozmiarów, ale czyta się szybko, lekko i przyjemnie. Miękka okładka sprawia, że choć sama książka jest gruba, spokojnie można ją wcisnąć do plecaka. Podzielona na trzynaście rozdziałów, z których każdy posiada podrozdziały na konkretny temat – dla bardziej wybrednych i tych, którzy lubią sobie „poskakać” po książce – świetna alternatywa. Dowiecie się mnóstwa rzeczy o spacerach, ubieraniu, usypianiu, śmierci, tolerancji, zbieractwie, ekologii, placach zabaw i wielu, wielu innych jakże bliskich każdemu rodzicowi. Gwarantuję, że nie raz uśmiechniecie się ze wzruszeniem albo kiwniecie głową, bo przecież skąd my to znamy. Przezabawnymi przerywnikami okazują się porozrzucane fiszki z rozmówkami dzieci i rodziców. Moja dziewięciolatka przeczytała nam wszystkie i bawiliśmy się świetnie tym bardziej, że sprowokowało mnie to do odgrzebania jej własnych, spisywanych przeze mnie przez lata „złotych myśli”. Niekoniecznie nazwałabym „Tatowanie” poradnikiem, w którym znajdziecie moc encyklopedycznych, usystematyzowanych informacji, ale spokojnie można ją traktować jako wskazówkę do rozpoczęcia wspaniałej, niekończącej się przygody z rodzicielstwem. Takim na serio, nie tylko z nazwy. Polecam dla mam i tatusiów. Dla wszystkich. Cudna jest!