Bądź moim szczęściem J. Dean 7,8
"Chciałam mu wierzyć. Marzyłam, żeby każde jego słowo było prawdą."
Heidi spełniła swoje marzenie. Dostała się do drużyny, z którą ma szansę na mistrzostwo. Decyduje się na przeprowadzkę, gotowa na to co przed nią. Po drodze, na stacji benzynowej wdaje się w niewinny flirt z przystojnym Garettem. Jak bardzo jest zaskoczona, gdy okazuje się, że jest on jednym z jej trenerów. Miejsce w drużynie jednak jest zależne od podpisanego przez nią kontraktu, który wyraźnie zabrania jakichkolwiek relacji między nimi. Heidi musi zdecydować, czy miłość do siatkówki jest silniejsza niż rozwijające się uczucie wobec Garetta. Niestety obojgu, wbrew zasadom, bardzo trudno oprzeć się temu, co zakazane i co kusi najbardziej, co sprawi, że przyjdzie im się zmierzyć z konsekwencjami swoich decyzji.
"Bądź moim szczęściem" to bardzo udana książka, w której autorka pokazuje moc poświęcenia w imię miłości. Dzięki lekkiemu, przyjemnemu stylowi Julity Dziekańskiej, która wydała tą książkę pod pseudonimem J.Dean, jak i krótkim rozdziałom pisanym z punktu widzenia obojga bohaterów, książkę czytało mi się bardzo szybko, mimo iż nie należy do najcieńszych. Fabuła opiera się o świat siatkarskich rozgrywek sportowych. Nie brakuje w niej opisów przygotowań, treningów, struktury drużyny, rehabilitacji po kontuzji, czy samych meczów, co w mojej ocenie nadaje całości realizmu. Autorka fajnie wplotła w fabułę emocje towarzyszące bohaterom, którzy mimo różnorodnych komplikacji życiowych, prywatnych, to siatkówce oddali całe swoje serce i to jej wszystko podporządkowują. Głównych bohaterów da się lubić, chociaż przyznaję, że Heidi i jej koleżanki, a zwłaszcza dialogi między nimi, momentami wydawały mi się mało naturalne. Jednak jako całość książkę oceniam naprawdę pozytywnie, były w niej momenty i zabawne i wzruszające, a ja spędziłam z nią miły czas, dlatego jeśli jeszcze jej nie czytaliście, ze swojej strony polecam