Jesteśmy społecznością, która kocha książki

Kryptowalutami zainteresowałem się w zeszłym roku, chociaż nawet Taco Hemingway śpiewał o nich 3 lata temu, więc zaznaczam, że będzie to opinia z perspektywy laika. Po prostu jestem poniekąd związany z sektorem finansowym, o którym wiele złego można powiedzieć, ale jednak jest to sektor monitorowany i zarządzany przez umowy międzypaństwowe. Może stąd moja awersja albo przynajmniej uprzedzenie. W globalnym systemie finansowym zawsze można wprowadzić regulacje, gdy jakaś część systemu nie funkcjonuje poprawnie (upadek Lehman Brothers, kryzys subprime),odciąć kogoś od części systemu (SWIFT),przestać obsługiwać transakcje z bankiem X. Przeciewieństwem tego sektora są zdecentrolizowane finanse oparte o łańcuchy kryptowalutow (etherum). Gdy się o tym wszystkim czyta po raz pierwszy ma się wrażenie, że to może być panaceum na problemy globalnych rynków finansowych. W świecie kryptowalut już nikt, przez kaprys polityków, nie zablokuje nikomu środków finansowych. Nie będzie tzw “dodruku” pieniędzy (który dodrukiem nie jest ale to dłuższa opowieść). W dzień taki jak dzisiaj, w którym rosyjscy oligarchowie anonimowo mogą po prostu kupić kryptowaluty i obronić się przed spadkami cen swoich aktywów, nie wiem czy czasem minusy ważą więcej niż plusy. Nie jestem pewien czy ta technologia może przynieść więcej dobrego niż szkód. Tym bardziej, że można za nią płacić za organy, broń, niewolników pozostając anonimowym. Na pewno nie da się już jej zatrzymać, dlatego sięgnąłem po tę lekturę. Sama książka jest dobrze napisana i jednocześnie bardzo trudna (przynajmniej dla mnie). Pierwsze rozdziały podobały mi się najbardziej. Wstęp matematyczny o ciałach skończonych i krzywych eliptycznych był bardzo ciekawy. Im dalej w las tym ciemniej. Nawet ciemniej niż się spodziewałem. Po paru rozdziałach przestałem robić ćwiczenia w pythonie z lenistwa, może z braku czasu i przestałem to wszystko w pełni rozumieć.