Autor miał ambicję dokonania kompleksowego podejścia do tematu. Udało mu się to mamy wszystko od analizy sytuacji socjoekonomicznej w Meksyku skąd pochodzili dilerzy i w częściach USA gdzie pojawiała się epidemia ćpania opioidów po analizę polityki marketingowej polityk koncernów farmaceutycznych. Ale jak ktoś wspomniał książka jest trochę za długa gdyż w pewnym momencie autor się zapętla i powtarza te same fragmenty (np. metodę dystrybucji heroiny- opisuje ten model wielokrotnie jakby to było osiągnięcie na miarę wynalezienia koła).
Wiązałem z tą książką spore nadzieje, bo bardzo interesuje mnie kwestia epidemii opiatów w Stanach, a w szczególności historii OxyContinu i firmy Purdue Pharma. I tutaj pojawił się pierwszy problem, bo nastawiałem się na historię głównie o tym, a okazało się że Oxy to w zasadzie ta mniejsza część książki. Drugim, właściwie głównym, wątkiem jest heroina i ciekawy ale wałkowany w kółko temat jej dystrybucji. Nie mogę za to do końca winić autora, bo sam nie wiedziałem o tak dużym znaczeniu heroiny w tej historii. Natomiast winię autora za styl. Był to najbardziej chaotycznie napisany reportaż jaki ostatnio przeczytałem. O ile nie można odmówić autorowi pochwały za kawał dobrej roboty reporterskiej, sam sposób przekazania historii sprawił, że do skończenia tytułu musiałem się zmuszać. Przeplatanie (dosłownie, co rozdział) historii OxyContinu i heroiny z Xalisco w moim odczuciu zupełnie nie wypaliło i sprawiło, że długo nie byłem w stanie poskładać żadnego z tych wątków w logiczną i chronologiczną całość. Odniosłem wrażenie, że rozdziały można by przeczytać w dowolnej kolejności, a ostatecznie sformułowanie wniosków i tak pozostawiono w całości czytelnikowi.