Christina Dodd jest najmłodszą z 3 sióstr. Jej ojciec zmarł jeszcze przed jej narodzinami. Już w dzieciństwie uwielbiała czytać. Gdy w 1980 roku urodziła pierwszą córkę, powiedziała do męża, że to najwyższy czas na rozpoczęcie nowej kariery w jej życiu, postanowiła pisać książki.
Minęło 10 lat, miała już dwoje dzieci, 3 ukończone rękopisy (2 zostały odrzucone przez wydawcę),wtedy właśnie wydano jej pierwszą powieść "Świeca w oknie".
W ciągu 22 lat jej powieści przetłumaczono na 25 języków.
W 2003 roku ukazał się jej pierwszy współczesny romans.
W chwili obecnej mieszka z rodziną w Teksasiehttp://www.christinadodd.com
Średniowiecze. No jasne. Jakby mogło być inaczej, przecież ja tak uwielbiam średniowiecze :P
Ciekawa jestem w którym momencie popełniłam błąd i powiedziałam swoim koleżankom, że nie chcę mieć do czynienia z tą epoką? :P nie lubię jej. Ona mnie gryzie, uwiera, swędzi i w ogóle przeszkadza. No i zostało mi polecone to to ;)
Ale poza tym to bohater ma brodę. BRODĘ!!!! Jak to się stało? Wąsy, brody i inne włochate ozdoby twarzowe to dla mnie -10000 do uwielbienia dla bohatera :P nooo z czasem swoim męskim urokiem, pomijając kudły na obliczu, nadrobił, no i brodę przyciął. Taką w stylu 2 - 3-dniowy zarost lubię.
Ale bohaterka jest całkiem fajna. No może nawet bardzo fajna. Taka twarda i sina i uparciucha. Pewnie przez jej mały defekt, który i tak się nie rzuca tak naprawdę mocno, nomen omen, w oczy.
Zamiłowanie do piesków i ironiczne poczucie humoru też działa zdecydowanie na plus.
Jest też służąca Maud. Kolejna babka z głową na karku i charakterem, cudo. Takie postacie lubię. Zresztą niektórzy ze służby są ciekawie wykreowani i dodają smaczku.
Przeraziło mnie to: Powinnaś jak inne wyjść za mąż w wieku lat 13... Nno wiem że tak się działo, bo kobieta w moim wieku, to już babcią mogła być, no ale autorka chyba za bardzo wzięła sobie do serca poprawność historyczną. Masakra.
A do tej poprawności historycznej dołączmy tło. Ech ja rozumiem że to rycerze, ale ta polityka… Uff za dużo jej było.
Kolejny tatuś tyran despota i to jeszcze stary dziad ze skłonnościami pedofilskimi. Tak go odebrałam, wiecie, taki zapyziały co jak widzi młodą ładną pannę to się ślini. Fuj.
Parę uwag dodatkowych:
Zabawa w całowanego Kopciuszka :P nooo uśmiałam się. Super scena. Tak samo jak moment gdby Maud i lord Piotr wzięli się za swatanie. Świetna parka :P
Bardzo przyjemna jest atmosfera książki. Powieść jest dobrze napisana i wciąga ;) szkoda tylko że zanotowano spadek w drugiej połowie. Chwilowy bo chwilowy ale jednak.
Była też intryga. Szkoda że taka przewidywalna. Nie zaskoczył mnie fakt kto jest tym złym, ani troszkę. Szkoda, zmarnowany potencjał.
Ogólnie? Początkowo przerażenie bo średniowiecze, potem zachwyt, a potem, już po ślubie ich jakieś takie flaki z olejem. Do czasu co prawda, ale jednak znudził mnie ten moment okrutnie.
Meadow zjawia się w posiadłości Waldemar, aby zabrać obraz, namalowany przez jej babkę, i dzięki jego sprzedaży zdobyć pieniądze na leczenie chorej matki.
Co się jednak stanie, gdy się okaże, że posiadłość jest własnością zupełnie obcej osoby (nie jej dziadka),która postanowi kłamać zupełnie jak Meadow (twierdząc, że dostała amnezji),twierdząc, że jest ona żoną właściciela?
Co zrobi Meadow, przyzna się do kłamstwa, czy będzie ciągnąć dalej tę grę, zwłaszcza, że właściciel jest bardzo seksownym mężczyzną?