Madonna w futrze Sabahattin Ali 7,0
ocenił(a) na 62 lata temu Bardzo ładna, krótka historia nieszczęśliwej miłości dwojga ludzi, których podzieliły brak porozumienia i różnice kulturowe. Głownie jednak niemożność nawiązania jakiejkolwiek rozmowy.
Bohater, młody Turek, przyjeżdża do Berlina by zdobyć nowe doświadczenia nie tyle życiowe, co rzemieślnicze, jego ojciec prowadzi mydlarnię i pragnie by syn na zachodzie nauczył się czegoś więcej o branży, w której specjalizuje się rodzinny biznes. Niestety syn zanurzony w książkach i filozoficznych dywagacjach wcale nie kwapi się do codziennych wizyt w fabrykach mydła. Woli wizytować księgarnie, biblioteki, muzea, ogrody botaniczne. Czas przyjemnie mu płynie na czytaniu, przesiadywaniu w kawiarniach i obserwowaniu ludzi. W czterech ścianach wynajmowanego pokoju snuje zaś niekończące się rozważania na temat sensu i bezsensu własnej egzystencji. Rozważania tyleż wygodne, bo nic go nie kosztujące, wszak pobyt młodzieńca w Berlinie finansuje rzecz jasna, ojciec.
W tym punkcie na scenę wkracza heroina, najpierw w postaci portretu, który oczarowuje bohatera, potem już jako kobieta z krwi i kości. Nasz młodzieniec od pierwszego zerknięcia na portret owej Madonny w futrze jest oczarowany, jej urodą, tajemniczością, tym że początkowo jest nieosiągalnym, nieziemskim zjawiskiem. Kobieta z portretu staje się jego obsesją, pragnie odnaleźć ją w prawdziwym życiu.
W myśl powiedzenia "uważaj czego pragniesz, bo może Ci to być dane" młodzieniec spotyka swoją nemezis. Kobieta w futrze nie do końca jest taka jak w jego wyobraźni. To istota z krwi i kości, ma swoje poglądy, upodobania, przyzwyczajenia. Dla niej młody mężczyzna okazuje się...po prostu mężczyzną, który również ma swoje pragnienia, potrzeby. I tak oto stoją naprzeciw siebie, on zagubiony w obcym mieście i w obcej kulturze, poplątany wewnętrznie i ona, emocjonalna, rozchwiana, niepewna swoich pragnień, rozdarta między niechęcią do wszystkich mężczyzn a silną potrzebą bycia kochaną i pożądaną. Jak dwa magnesy to się przyciągają, to znów odpychają, żadne niezdolne do podjęcia jakiegokolwiek dialogu. Czy to się może dobrze skończyć? Raczej nie.
Nieszczęście dotyka naszego bohatera, kurek z pieniędzmi zostaje zakręcony i trzeba pakować manatki i wracać do domu. Kochankowie zostają rozdzieleni. Młodzieniec widzie raczej marne życie w Turcji, nie idzie mu w interesach, wciąż jest nieszczęśliwy, tęskni, pisze łzawe listy ale jakoś nie robi zdecydowanych kroków, by połączyć się z ukochaną. Nie ma w nim odwagi by zawalczyć o to uczucie, by złamać kulturowe i obyczajowe tabu, by sprzeciwić się oczekiwaniom rodziny. Grzęźnie w marnej, niesatysfakcjonującej egzystencji, emocjonalnie zamrożony, wciąż rozrywany żalem za utraconą miłością. Szczerze mówiąc chętnie bym nim potrząsnęła i powiedziała weź się chłopie w garść i zrób coś ze swoim życiem.
"Madonna w futrze" jest ładnie napisana, historia jest dosyć zajmująca, choć głębszych emocji we mnie nie wzbudziła. Nie współczułam bohaterom, ich losy średnio mnie obeszły, bardziej mnie irytowali swoją niemocą, jakimś takim rozmemłaniem aniżeli wzruszali, bo przecież nieszczęśliwie zakochani. W życiu trzeba umieć o siebie i swoje szczęście zawalczyć, a nie czekać, płacząc po kątach, aż problemy rozwiążą się same. Być może przeszkadza mi we właściwym odbiorze tego tekstu współczesna perspektywa, bo dzisiaj w zglobalizowanym świecie bariery kulturowe łamie się i przekracza znacznie łatwiej niż w czasach bohaterów "Madonny w futrze". Tak czy owak warto przeczytać.