cytaty z książek autora "Sabahattin Ali"
Zrozumiałem wtedy również, ze więzy łączące nas z drugim człowiekiem często mogą się okazać silniejsze od tych, którymi jesteśmy związani z naszym własnym życiem.
Po raz kolejny pojawiła się myśl, że gdybym ja stracił, przez resztę życia mógłbym już tylko toczyć się jak pusta skorupa orzecha.
Czy to takie istotne, gdzie człowiek się urodził i czyim jest dzieckiem? Najważniejsze jest to, aby dwoje ludzi odnalazło siebie nawzajem, szczególnie na tym świecie, na którym takie szczęście przydarza się bardzo rzadko. Wszystko inne to szczegóły bez znaczenia, które powinny ułożyć się same z siebie i naturalnie podporządkować się tej najistotniejszej kwestii.
Nauczyłaś mnie, że na świecie możliwe jest także inne życie, że w moim wnętrzu również znajduje się dusza.
Na chwilę, tylko na krótką chwilę, ta kobieta wyzwoliła mnie z mojej zwykłej apatii. To ona uświadomiła mi, że jestem mężczyzną, czy w ogóle-człowiekiem, zdolnym do prawdziwego życia, i że świat wcale nie musi być tak absurdalnym miejscem, jak się uważa.
Maria Puder już teraz była dla mnie człowiekiem, którego bezwarunkowo potrzebowałem do życia. Początkowo wydawało mi się to dziwne. Bo jak to tak nagle potrzebą mogło stać się dla mnie ciało człowieka, którego istnienie nie byłem świadom przez całe swoje życie? Ale czy to nie zawsze dzieje się właśnie tak? Czy naszych potrzeb nie uświadamiamy sobie dopiero po tym, jak zobaczymy już i poznamy to, co stanowi ich przedmiot? Również ja przyczyny pustego i pozbawionego celu życia zacząłem upatrywać jedynie w tym, że nie było dotąd przy mnie kogoś, takiego jak ona.
Jako że nigdy jeszcze nie spotkałem człowieka, który byłby dla mnie tak bliski, ponad wszystkim górowało we mnie pragnienie, aby jej nie stracić. Być może ostatecznym celem wszystkich moich pragnień było posiąść ją całkowicie, z całą duszą i ciałem, lecz strach przed tym, że mogę stracić to, co już zdołałem zdobyć, uniemożliwiał mi spoglądanie w stronę tego celu.
nie pamiętałem, żebym kiedykolwiek wcześniej był tak szczęśliwy, żebym uspokoił się tak bardzo. Jak człowiek może uczynić drugiego tak bardzo szczęśliwym nie robiąc niemal nic w tym celu przyjacielskie pozdrowienie i niewinny uśmiech...nie potrzebowałem w tej chwili niczego więcej. Byłem najbogatszym człowiekiem na ziemi".
Życie to rzeczywiście gra, w którą można zagrać tylko jeden raz. Akurat ja ją przegrałem. A drugiego rozdania już nie będzie..
W jakim byłem stanie, gdy spotkałem Marię, a właściwie jej obraz. Zupełnie nieoczekiwanie wyrwał mnie on z tego mrocznego i spokojnego świata, popychając w stronę światła i prawdziwego życia. Dopiero wtedy zdałem sobie sprawę, że jest we mnie coś więcej: dusza. A teraz zniknęła tak samo nagle i niespodziewanie, jak się pojawiła. Lecz po tym wszystkim nie było już powrotu do dawnego letargu.
Miłość kryła się we wszystkich przejawach przywiązania i sympatii, jakie tylko mogły się pojawiać między ludźmi, w zależności od sytuacji zmieniając swoją postać i nazwę. Nie nazywanie sympatii istniejącej między kobietą a mężczyzną jej rzeczywistym imieniem nie było niczym innym jak oszukiwaniem samego siebie.
Czy ktoś , kto dobrze znał swoje otoczenie, ktoś tak wyraźnie i przenikliwie widział wnętrze stojącej przed nim osoby, mógł się przejmować i złościć na kogokolwiek? Jak inaczej mógł się zachować wobec człowieka wijącego się przed nim w całej swej małości, jeśli nie pozostać niewzruszonym jak kamień? Wszystkie nasze żale, rozczarowania i złość są rezultatem niezrozumiałych i nieoczekiwanych aspektów tego co nas w życiu spotyka. Czy można wstrząsnąć kimś, kto gotów jest na wszystko i kto z góry wie czego może się spodziewać po innych ludziach?
Ponieważ ludzie wiedzą, jak trudno jest poznać drugiego człowieka, zamiast podejmować to żmudne wyzwanie, wolą zachowywać się jak ślepcy i o swoim wzajemnym istnieniu dowiedzieć się dopiero wtedy, gdy zderzają się ze sobą.
Wiedziałem co prawda, że ludzie niezrozumiani i zawsze źle oceniani przez swe otoczenie z czasem zaczynają z tego powodu odczuwać swoistą dumę i gorzką satysfakcję nigdy jednak nie przyszłoby mi do głowy, że któryś z nich mógłby uznać to za coś właściwego.
Takie to straszne? Dotąd nie pogodził się Pan z tym, że człowiek skazany jest na samotność? Każda bliskość jest zwodna. Ludzie są w stanie zbliżyć się do siebie jedynie do pewnej granicy, dorabiając do tego całą filozofię, a gdy przyjdzie dzień, w którym uświadamiają sobie swój błąd, z rozpaczy porzucają wszystko i uciekają. By do tego nie dopuścić, wystarczy jedynie poprzestać na tym, co możliwe, oddzielić marzenia od rzeczywistości. Czy nie lepiej zaakceptować naturalny porządek rzeczy, by uniknąć przez to przyszłych rozczarowań i przykrości? Wszyscy zasługujemy na litość, ale w pierwszej kolejności powinniśmy współczuć sobie samym. Okazanie litości komuś innemu oznacza postawienie się na pozycji silniejszego, podczas gdy nie mamy prawa ani tak bardzo się wywyższać ani uważać innych za bardziej nieszczęśliwych od siebie...
Nie zdawałem sobie jeszcze wówczas sprawy z tego, że rzeczywistość nigdy nie będzie w stanie dorównać naszym wyobrażeniom o niej.
Jako, że nigdy jeszcze nie spotkałem człowieka, który byłby dla mnie tak bliski, ponad wszystkim górowało we mnie pragnienie, aby jej nie stracić. Być może ostatecznym celem wszystkich moich pragnień było posiąść ją całkowicie, z całą duszą i ciałem, lecz strach przed tym, że mogę stracić to, co już zdołałem zdobyć, uniemożliwiał mi spoglądanie w stronę tego celu.
Czy to takie istotne, gdzie człowiek się urodził i czyim jest dzieckiem? Najważniejsze jest to, aby dwoje ludzi odnalazło siebie nawzajem, szczególnie na tym świecie, na którym takie szczęście przydarza się bardzo rzadko. Wszystko inne to szczegóły bez znaczenia, które powinny ułożyć się same z siebie i naturalnie podporządkować się tej najistotniejszej kwestii. Doskonale zdawałem sobie sprawę i z tego, że jest to niemożliwe. Oto właśnie przekonywałem się, że nasze prawdziwe życie składa się jednak z takich oto banalnych szczegółów, że jest jedynie zabawką w ich ręku. Nasza logika nigdy nie będzie zgodna z logiką życia.
Może więcej nie trzeba było. Jeden człowiek to chyba wystarczająco dla drugiego człowieka. A jeśli nie ma i tylko jednego? Co można zrobić, gdy nagle okazuje się, że wszystko było jedynie złudzeniem, zwodniczym snem, całkowitą fantazją?
Człowiek zapomina czasem o goryczy po utracie nawet najcenniejszych dla niego rzeczy, majątku, wszystkiego, co stanowi o ziemskim szczęściu. Zaprzepaszczone okazje nigdy jednak nie dają o sobie zapomnieć i przy każdym wspomnieniu, tak samo mocno ściskają za serce. To pewnie przez świadomość, że wszystko mogło potoczyć się inaczej, bo pogodzić się z nieuniknionym jakoś zawsze jesteśmy gotowi.
Człowiekowi zdolnemu kochać nigdy nie uda się ograniczyć tej miłości do osoby i od nikogo też czegoś podobnego oczekiwać nie może. Obojętnie jak wielu ludzi byśmy kochali, to prawdziwa miłość do tej jednej osoby nic nie traci na swojej sile. Miłość to nie jest coś, co może się w jakikolwiek sposób rozcieńczyć.
Jak bardzo ludzie mylą się sądząc, że rozumieją siebie nawzajem... Nawet ja, bez większego namysłu, chciałem przejrzeć wnętrze drugiego człowieka i odkryć w nim pospolitego i wzniosłego ducha. Nie wziąłem pod uwagę, że najbardziej godny współczucia, najprostszy, a nawet najgłupszy na świecie człowiek posiada tak niezwykłe i tak bogate wnętrze, że nie może ono nie wzbudzać naszego największego zdziwienia! Dlaczego nie chcemy tego dostrzec, uważając osąd i zrozumienie tej istoty za jedną z najprostszych rzeczy pod słońcem? Dlaczego jesteśmy tak ostrożni, gdy przyjdzie nam określić gatunek sera, którego próbujemy po raz pierwszy, a nie mamy skrupułów, by z miejsca osądzić nowo poznanego człowieka, uważając przy tym naszą opinię na jego temat za ostateczną i z czystym sumieniem przechodząc nad nią do porządku?
Wiem już, że wspomnienia, które uważałem za bezpowrotnie stracone, po wczorajszym spotkaniu już nigdy mnie nie opuszczą... Co za przewrotny los postawił je wczoraj na mojej drodze, wyrywając mnie tym samym z głębokiego snu, w jakim byłem pogrążony od tylu lat i z apatii, do której też już powoli przywykłem. Skłamię, jeśli powiem, że umrę lub oszaleję z tego powodu. Człowiek bardzo szybko przyzwyczaja się i znosi rzeczy, o których sądził, że będą ponad jego siły.
Nie było dla mnie nic bardziej gorzkiego od człowieka, który będąc ze swej natury smutny, usiłuje zmuszać się do uśmiechu.
Nie pamiętałem, żebym kiedykolwiek wcześniej był tak szczęśliwy, żebym uspokoił się tak bardzo. Jak człowiek może uczynić drugiego tak bardzo szczęśliwym, nie robiąc niemal nic w tym celu? Przyjacielskie pozdrowienie i niewinny uśmiech... Nie potrzebowałem w tej chwili niczego więcej. Byłem najbogatszym człowiekiem na ziemi.
Zupełnie nieoczekiwanie wyrwał mnie on z tego mrocznego i spokojnego świata, popychając mnie w stronę światła i prawdziwego życia. Dopiero wtedy zdałem sobie sprawę, że jest we mnie coś więcej - dusza. A teraz zniknęła tak samo nagle i niespodziewanie, jak się pojawiła.
Zrozumiałem wtedy również, że więzy łączące nas z drugim człowiekiem często mogą okazać się silniejsze od tych, którymi jesteśmy związani z naszym własnym życiem. Po raz kolejny pojawiła się myśl, że gdybym ją stracił, przez resztę życia mógłbym już tylko toczyć się jak pusta skorupa orzecha.
Człowiek potrzebuje od drugiego człowieka nie pomocy materialnej i pieniędzy, ale jego troski i miłości. Gdy tego zabraknie, obowiązki głowy rodziny sprowadzają się wówczas do utrzymywania obcych ludzi.
Na chwilę, tylko na krótką chwilę, ta kobieta wyzwoliła mnie z mojej zwykłej apatii. To ona uświadomiła mi, że jestem mężczyzną, czy w ogóle - człowiekiem zdolnym do prawdziwego życia i że świat wcale nie musi być tak absurdalnym miejscem, jak się uważa.
Wydarzyło się to, o czym nie śmiałem nawet marzyć- w moim pustym życiu pojawił promyk nadziei. Niestety wkrótce potem zgasł, tak samo nagle i bez przyczyny.