Najnowsze artykuły
- ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel5
- ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
- ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant8
- ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Wioleta Strzelczyk
1
5,6/10
Pisze książki: literatura piękna
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
5,6/10średnia ocena książek autora
8 przeczytało książki autora
7 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Charlotte Wioleta Strzelczyk
5,6
Można mieć wszystko, ale zagubić szczęście… Pieniądze szczęścia nie dają… Bogaci żyją, cierpią i umierają w samotności… te i inne tego typu myśli towarzyszyły mi podczas czytania debiutanckiej powieści Wiolety Strzelczyk pt. „Charlotte”. Już na wstępie dostrzegłam, że książka ma wspaniały potencjał – dobry, a wręcz bardzo dobry pomysł na powieść z pogranicza romansu i powieści obyczajowej, ciekawe sylwetki bohaterów i pokuszenie się na głębsze, nieco filozoficzno – religijne rozważania. Ale jest to potencjał słabo wykorzystany.
Główna bohaterka mieszka w Londynie (i właściwie nie wiem, dlaczego autorka wybrała to miasto na miejsce akcji?),który zarysowany jest jedynie w tle wydarzeń. Żadne z miejsc nie ma dokładniejszego opisu czy nazwy, a takie osadzenie w pełnych realiach byłoby na pewno ciekawsze dla czytającego. Szkoda, że miejscem akcji nie jest po prostu któraś z polskich metropolii czy dużych miast. Wszak problemy i realia życia są teraz podobne w większości europejskich krajów. Z treści książki wynika tylko, że część akcji rozgrywa się w bogatej dzielnicy, gdzie Charlotte ma swój luksusowy apartament, część w jej doskonale prosperującym biurze, a część w niedrogich, często podrzędnych knajpkach. O bohaterce można powiedzieć, że idzie przez życie jak burza, zdobywając wszystko, na co ma ochotę. Ale zdobyła to wszystko dzięki własnym zdolnościom, konsekwencji w dążeniu do celu i ciężkiej pracy. Ma więc, poza filmową wręcz urodą, doskonałe wykształcenie, pracę, którą lubi, firmę, o jakiej marzyła, kierownicze stanowisko, a w końcu przystojnego, wymarzonego mężczyznę. Wszystko układa się jak najlepiej, ale gdy narzeczony proponuje chwilowe rozstanie świat głównej bohaterki rozpada się na kawałki. Nie potrafi sobie zupełnie z tym poradzić. Ucieka w świat alkoholu i uzależnień.
Skąd przyjdzie pomoc i w jaki sposób młoda kobieta odnajdzie się na nowo w życiu? Czy po takim upadku jest to w ogóle możliwe? Na swej drodze spotka kilka życzliwych osób, które odtąd będą przewijały się przez karty książki.
Pełna recenzja książki na:
http://moznaprzeczytac.pl/charlotte-wioleta-strzelczyk/
Charlotte Wioleta Strzelczyk
5,6
Charlotte.
Wioleta Strzelczyk właśnie tak postanowiła nazwać swoją krótką książeczkę wydaną pod skrzydłami wydawnictwa Novae Res. Dlaczego „Charlotte” i dlaczego tak mało stron? Charlotte, bo tak ma na imię główna bohaterka. Jednak na drugie pytanie już dłuższy czas szukam odpowiedzi i jest to bardzo trudne. Może nawet niemożliwe. Coś mi w tej książce nie pasuje. Można w niej znaleźć wszystko i nic. Co skłoniło Wioletę Strzelczyk do stworzenia postaci, która z góry nie może zyskać sympatii czytelnika? Postaram się na to pytanie odpowiedzieć w dzisiejszym poście.
Charlotte to młoda kobieta, która niedawno ukończyła studia i wraz ze swoim przyjacielem założyła firmę, dzięki której zdobyła upragnioną pozycję zawodową, szacunek, pieniądze, a nawet pozornie szczęśliwy związek u boku przystojnego mężczyzny. W momencie zarysowania fabuły jedyne co pozostaje nam - szarym, zwykłym czytelnikom - to krwiożercza zazdrość i niedowierzanie, przecież takie rzeczy nie mają miejsca w codziennym życiu? Fikcja literacka pozwala jednak na dużo, dużo więcej. Kiedy Charlotte zostaje zdradzona przez swojego chłopaka Ryana, jej świat ulega zniszczeniu. Zbliżenie się do prostego mężczyzny, będącego dostawcą pizzy, a także przywrócenie utraconej wiary w Boga pozwala bohaterce odmienić spojrzenie na swoje życie. Powstrzymuję się od dłuższej chwili, by nie napisać, że wnętrze tej kobiety doznaje cudownego oświecenia i pod wpływem chwili jej dusza przechodzi ewolucję...
Tak jak „śpiewać każdy może”, tak pisać niekoniecznie. O ile sam pomysł autorki na wykreowanie bohaterki nieziemsko pięknej, nieziemsko bogatej, żyjącej pod kloszem mógł się jeszcze obronić, to cała otoczka a'la „cudowna przemiana”, „cudowne przywrócenie wiary w boga”, „cudowne odnalezienie w swojej duszy filantropa” jest zwyczajnie przerysowane i nieznośne. Wioleta Strzelczyk w swojej książce zmieszała wszystkie pierwsze lepsze pomysły, które przyszły jej do głowy i stworzyła utwór o kobiecie złej, która staje się dobra, by na końcu zostawić czytelnika ze znakiem zapytania i zdziwionym spojrzeniem: „To naprawdę koniec?”.
Tak, to naprawdę koniec. 140 stron na których jeszcze raz ktoś przypomniał nam, że „pieniądze szczęścia nie dają” - choć powszechnie wiadomo, że nieszczęśliwa Charlotte prezentowała się dużo lepiej w swoim apartamentowcu, niż bezdomny pod supermarketem. Infantylne było zachowanie Charlotte na początku książki, gdzie nie widziała nic prócz własnego nosa, ale równie mało wiarygodna i wątpliwa była jej nagła przemiana. Uwierzcie mi, bardzo ciężko czyta się o bohaterce, której się nie darzy nawet w najmniejszym stopniu zaufaniem. Nie ufam Charlotte, bo jej postać to marna aktorka na deskach spalonego teatru, która przybrała rolę kobiety ze złamanym sercem szukającym pocieszenia w pozornym pomaganiu innym.
Ostatnia rzecz, która bardzo zraziła mnie do tej książki to miejsce akcji. Nasza bohaterka mieszka w Londynie, który całkowicie został pominięty i pozbawiony jakiegokolwiek opisu. Wiemy jedynie to, że Charlotte posiadała cudowny widok z okna swojego mieszkania. Teoretycznie mogła mieć cudowny widok z okna w większości europejskich stolic. Czemu akurat Londyn?
Naprawdę chciałam znaleźć w tej książce coś dobrego. Okładka, która przykuła moją uwagę i zwiastowała coś ciekawego okazała się tylko wędką, na którą zostałam złowiona. Amatorstwo, infantylizm i niewykorzystany pomysł. Nie polecam.
www.NiebieskaObwoluta.blogspot.com