-
ArtykułyAtlas chmur, ptaków i wysp odległychSylwia Stano2
-
ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński9
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać392
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik4
Biblioteczka
2022
2021
2022
Po drugi tom trylogii „Narodziny Floty” sięgnęłam z zainteresowaniem, spodziewałam się w miarę przyjemnej i niewymagającej lektury i taką dostałam.
Lochan, Mele, Carmen i Rob ponownie pojawiają się na kartach tej powieści. I są to osoby nadal niezwykle waleczne, zdeterminowane, pomysłowe i gotowe na największe poświęcenie, by ocalić swój dom i swoich bliskich. Chociaż muszę przyznać, że tym razem czekałam bardziej na rozdziały z Mele i Carmen, a nawet z Lochanem, gdyż to w nich dostawałam najciekawsze wydarzenia.
Drugi tom w konstrukcji jest bardzo podobny do pierwszego – układowi Glenlyon zagraża niebezpieczeństwo, bohaterowie szybko mobilizują swoje niewielkie siły, by odeprzeć atak nieprzyjaciela. Chociaż w „Przewadze” miałam wrażenie, że było więcej akcji, a trochę mniej polityki, której też oczywiście w książce nie brakowało. I bywały również momenty, gdzie tempo wydarzeń zwalniało, by pod sam koniec przyspieszyć. Nie brakuje tutaj opisów działań wojskowych – zarówno tych prowadzonych na ziemi, jak i w kosmosie. Ponownie lekki język powodował, że „Przewagę” czytało mi się szybko. Jest to lekka i przyjemna powieść. Czy czytałam lepsze książki z tego gatunku? Tak. Czy sięgnę po ostatni tom? Jak najbardziej, gdyż jestem ciekawa, jak potoczą się dalsze losy bohaterów.
Po drugi tom trylogii „Narodziny Floty” sięgnęłam z zainteresowaniem, spodziewałam się w miarę przyjemnej i niewymagającej lektury i taką dostałam.
Lochan, Mele, Carmen i Rob ponownie pojawiają się na kartach tej powieści. I są to osoby nadal niezwykle waleczne, zdeterminowane, pomysłowe i gotowe na największe poświęcenie, by ocalić swój dom i swoich bliskich. Chociaż...
2022
Nigdy wcześniej nie słyszałam o anime „Cowboy Bebop”, nie widziałam też produkcji Netflixa, więc nie wiedziałam, czego się spodziewać, ale opis książki brzmiał ciekawie i dlatego postanowiłam po nią sięgnąć. Mimo braku znajomości anime, szybko zrozumiałam, o co chodzi w tym świecie.
Vicious i Fearless to dwójka mężczyzn, którzy pracują dla największego gangu w układzie słonecznym. Jeden z nich chce piąć się w jego hierarchii, a drugi niekoniecznie. I to właśnie główni bohaterowie są najmocniejszą stroną tej książki. Ich przekomarzanie, docinki, a także walka z samym sobą i wewnętrznymi demonami, powodowały, że czytałam dalej.
Autor wprowadził dwie linie czasowe – w jednej obserwujemy aktualne wydarzenia, dorosłych bohaterów, a w drugiej cofamy się do ich przeszłości i do momentu, w którym się poznali i zaczęli przyjaźnić. I to ta druga była dla mnie ciekawsza, wywołała więcej emocji, bo była bardziej mroczna.
Książka ma trochę nielogiczności – bo jakim sposobem główny bohater widzi twarz człowieka, który wypadł z 80 piętra i leży na ziemi? To tylko jeden z przykładów. Cała historia nie jest zbyt skomplikowana, rozwiązania można domyślić się szybko, a także wiele rzeczy idzie przewidzieć. Nie jest to długa historia, bo ma zaledwie 280 stron. I chociaż na początku przerażała mnie mała czcionka, to książka wciągnęła mnie na tyle, że przeczytałam ją w dwa wieczory. Nie ma w niej też zbędnych opisów, same konkrety i akcja. Czułam się czasami, jakbym oglądała jakiś film sensacyjny. Znaleźć można tutaj też sporą ilość przemocy i przekleństw. Traktowałam tę książkę jako czystą rozrywkę, nic wymagającego, i miło spędziłam przy niej czas. Zachęciła mnie również na tyle, żeby obejrzeć zarówno serial Netflixa, jak i anime, bo po prostu lubię takie klimaty.
Nigdy wcześniej nie słyszałam o anime „Cowboy Bebop”, nie widziałam też produkcji Netflixa, więc nie wiedziałam, czego się spodziewać, ale opis książki brzmiał ciekawie i dlatego postanowiłam po nią sięgnąć. Mimo braku znajomości anime, szybko zrozumiałam, o co chodzi w tym świecie.
Vicious i Fearless to dwójka mężczyzn, którzy pracują dla największego gangu w układzie...
2022
Książka przedstawia postać jednego z największych seryjnych morderców. Czikatiło nie znał litości – mordował zarówno dzieci (obu płci), jak i dorosłe kobiety. Ofiary wybierane były starannie. Mężczyzna obserwował je głównie na dworcach, a potem nakłaniał, by poszły za nim…
Autor nie skupia się tylko na opisach morderstw, ale także na psychologicznym podłożu ich dokonywania. Opisuje to, co miało lub mogło mieć wpływ na tak bestialskie postępowanie – wychowanie w domu, szykany rówieśników, nieudane kontakty seksualne. Oprócz morderstw przeraża także liczba błędów popełnionych przez milicję na przestrzeni lat, a także tuszowanie przez dyrektorów placówek przestępstw seksualnych popełnianych przez Czikatiłę na uczniach.
Książkę czyta się niezwykle szybko, pomimo trudnej treści. Jednego, czego brakowało mi, to zaznaczenie w komentarzu w polskim wydaniu, że książka powstała oryginalnie w 1992 (jest to tylko zawarte w stopce redakcyjnej), bo są fragmenty, gdzie mowa jest o „aktualnie” prowadzonym śledztwie; że jedna z matek ofiar ma „teraz” 45 lat (co nie jest możliwe, bo w latach 80. jej dziecko miało koło 12 lat).
Książka przedstawia postać jednego z największych seryjnych morderców. Czikatiło nie znał litości – mordował zarówno dzieci (obu płci), jak i dorosłe kobiety. Ofiary wybierane były starannie. Mężczyzna obserwował je głównie na dworcach, a potem nakłaniał, by poszły za nim…
Autor nie skupia się tylko na opisach morderstw, ale także na psychologicznym podłożu ich...
2022
Chociaż opis brzmi intrygująco, to książka sama w sobie nie jest. Osobiście myślałam, że porzucę czytanie, ale stwierdziłam, że dam jej jeszcze szansę. Cóż, skończyłam, jednak całość na pewno nie zapadnie w mojej pamięci.
Początek okropnie mnie znudził, dalej jest troszkę lepiej. O bohaterach też nie wiemy za wiele, ciężko było się z nimi zżyć. Laura jest nieśmiała i ma talent, Bo jest wredna, Solomon rozdarty między dwiema dziewczynami, a o Rachel, oprócz tego, że ma dziecko, niewiele wiadomo.
Praktycznie cała historia, którą dostajemy w książce, została skrócona w opisie. Wszystkiego szło się domyślić. Na plus jedynie wątki o poszukiwaniu i odkrywaniu samego siebie.
Chociaż opis brzmi intrygująco, to książka sama w sobie nie jest. Osobiście myślałam, że porzucę czytanie, ale stwierdziłam, że dam jej jeszcze szansę. Cóż, skończyłam, jednak całość na pewno nie zapadnie w mojej pamięci.
Początek okropnie mnie znudził, dalej jest troszkę lepiej. O bohaterach też nie wiemy za wiele, ciężko było się z nimi zżyć. Laura jest nieśmiała i ma...
2022
Trzeci tom „Pana Lodowego Ogrodu”, w którym wreszcie:
– połączone zostały wątki Vuko i dziedzica Tygrysiego Tronu,
– klaruje się sytuacja, o co chodzi w magii tego świata i skąd ona pochodzi,
– pojawia się Lodowy Ogród.
Tak samo jak w poprzednich tomach autor najlepsze fragmenty zostawia i upycha na koniec, i to tam dostałam najciekawszą akcję. W całej książce były przegadane i nużące momenty, ale także intrygujące. Grzędowicz potrafi w opisy świata, wszystko idzie z łatwością sobie wyobrazić. Powieść nadal obfituje w seksizm, to się chyba też nie zmieni.
Mam mocno mieszane uczucia, co do tych książek. Z jednej strony, gdy je czytam są w miarę dobre, jednak po czasie już nie mam takich uczuć, szybko zapominam, co się w nich działo. Ale tom czwarty przeczytam, by dokończyć serię.
Trzeci tom „Pana Lodowego Ogrodu”, w którym wreszcie:
– połączone zostały wątki Vuko i dziedzica Tygrysiego Tronu,
– klaruje się sytuacja, o co chodzi w magii tego świata i skąd ona pochodzi,
– pojawia się Lodowy Ogród.
Tak samo jak w poprzednich tomach autor najlepsze fragmenty zostawia i upycha na koniec, i to tam dostałam najciekawszą akcję. W całej książce były...
2022-01-16
Jak ocenić książkę, która opisuje tak drastyczne wydarzenia? Według mnie nie da się…
Od lat interesuję się tematyką kryminalną i o tej sprawie słyszałam już nieraz. Jednak sięgając po tę pozycję, miałam nadzieję, że dowiem się czegoś więcej. I dowiedziałam. Autor nie tylko opisuje dramatyczne wydarzenia, jakie spotkały trzy młode dziewczyny, ale także nakreśla życie sprawcy oraz jego rodziny – kim byli, czy jak potoczyły się ich dalsze losy. John Glatt przedstawia całą sprawę bardzo dokładnie - nie pomija tortur jakich doświadczyły dziewczyny ani rozpaczy rodzin, które z wytrwałością poszukiwały Amandy i Giny. Mamy tu też wypowiedzi samego sprawcy, ofiar, ich rodzin, sąsiadów, policji i agentów FBI. Informacje są bardzo dobrze uporządkowane i przedstawione w sposób chronologiczny. Całość czyta się niezwykle szybko dzięki krótkim rozdziałom.
Chociaż autor pisze w lekki sposób, to ta książka definitywnie taka nie jest. Trzeba przygotować się na wiele emocji, zwłaszcza cierpienia, bólu, beznadziei. Nie jest to pozycja dla wrażliwych osób. Cała książka daje do myślenia i przeraża. Przerażające były zaniedbania, jakich dopuściła się policja – gdyby zainterweniowano wcześniej do porwań albo by nie doszło, albo koszmar tych dziewczyn trwał krócej. Jakim cudem przez tyle lat Arielowi Castro udało się uniknąć wykrycia - nikt z rodziny ani przyjaciół nie zauważył niczego dziwnego, gdy odwiedzał go w jego domu? Może to po prostu wyparcie… Bo jakim sposobem ktoś nam bliski mógłby popełnić tak ohydną zbrodnię? Jaka matka zgłasza zaginięcie córki na policję, a potem nie interesuje się, czy dziecko zostało odnalezione? Niestety, to spotkało właśnie Michelle – przez ponad dekadę nikt tak naprawdę jej nie szukał… No i kim trzeba być, żeby popełnić tak ohydną zbrodnię, a potem udawać, że pomaga się w poszukiwaniach? Ariel zniszczył życie nie tylko Amandzie, Ginie i Michelle, ale także życie ich rodzin, a nawet swoich dzieci, bo Gina przyjaźniła się z jedną z jego córek…
Jest to reportaż, o którym ciężko będzie zapomnieć. Jeśli interesuje Was tematyka true crime, to warto zapoznać się z tą pozycją. Bo z jednej strony to historia o prawdziwym potworze, a z drugiej o nadziei, niesamowitej wytrwałości i woli walki.
#filianafaktach #najlepszy prezent #mroczna strona #wydawnictwofilia
Jak ocenić książkę, która opisuje tak drastyczne wydarzenia? Według mnie nie da się…
Od lat interesuję się tematyką kryminalną i o tej sprawie słyszałam już nieraz. Jednak sięgając po tę pozycję, miałam nadzieję, że dowiem się czegoś więcej. I dowiedziałam. Autor nie tylko opisuje dramatyczne wydarzenia, jakie spotkały trzy młode dziewczyny, ale także nakreśla życie...
2021
Pierwszy tom przygód Rezkina podobał mi się, ale czegoś mi w nim brakowało. Dlatego jestem ogromnie zaskoczona, że druga część przypadła mi bardziej do gustu!
Klimat z zabawnego i lekkiego zmienił się na mroczny i ciężki. Widać rozwój bohaterów. Rezkin nie jest już nieogarnięty w kontaktach międzyludzkich, zaczyna rozumieć implikacje różnych zachowań. Momentami jego postępowanie nadal przeraża (zwłaszcza w fragmentach, gdy potrafi zabić bez wyrzutów sumienia). Frisha irytuje już mniej, sama zauważa swoje złe zachowanie i stara się nad nim panować. W tym tomie pojawiają się kolejni nowi bohaterowie, którzy stają się ważni dla fabuły. Z jednym niestety trzeba było także się pożegnać.
Autorka również skupia się trochę więcej na świecie, w którym dzieją się wydarzenia. Jest lepiej opisany – poznajemy więcej szczegółów o innych państwach, historii i polityce. Pojawia się także więcej na temat magii i zasad jej działania. Zwłaszcza o tym ostatnim brakowało mi w „Powierniku mieczy”. Autorka ujawnia nam trochę więcej informacji również o samym Rezkinie – kim on najprawdopodobniej jest i do czego został tak naprawdę stworzony. Fabuła jest bardziej skomplikowana i wielowątkowa. Jest sporo walki i intryg, i chociaż raz nie wszytko idzie po myśli głównego bohatera. Pierwsza część „Królestwa obłędu” dla niektórych może wydawać się nudna i przegadana, ale uwierzcie mi, że druga połowa wynagradza wszystko. Liczę na to, że w tomie trzecim będzie jeszcze lepiej!
Pierwszy tom przygód Rezkina podobał mi się, ale czegoś mi w nim brakowało. Dlatego jestem ogromnie zaskoczona, że druga część przypadła mi bardziej do gustu!
Klimat z zabawnego i lekkiego zmienił się na mroczny i ciężki. Widać rozwój bohaterów. Rezkin nie jest już nieogarnięty w kontaktach międzyludzkich, zaczyna rozumieć implikacje różnych zachowań. Momentami jego...
2021
Od momentu, w którym przeczytałam ostatnie zdanie "Cienia utraconego świata", wiedziałam, że muszę sięgnąć po kontynuację.
Ogromnym plusem jest przypomnienie czytelnikowi tego, co działo się w "Cieniu utraconego świata", bo chociaż pierwszy tom czytałam w maju, to jednak przez te kilka miesięcy, które od tego czasu minęły, powieść trochę zatarła mi się w pamięci.
Sama już nie wiedziałam na czyją historię bardziej czekałam - Ashy, Daviana, Wirra czy Caedena. Każda z tych postaci przeszła niezwykłą przemianę na przestrzeni tych dwóch tomów. Podobało mi się to, że Islington nie stworzył czarno-białych bohaterów, a każdy z nich ma i dobrą, i złą stronę, a każda z podjętych przez nie decyzji jest sensownie wytłumaczona, czy to wiarą, czy przekonaniami.
Pomimo swojej grubości, książkę czyta się niezwykle szybko. Autor opisuje wydarzenia w taki sposób, że historia wciąga i z ogromnym zaciekawieniem obserwuje się losy bohaterów. Chociaż Islington nie rzuca czytelnika natychmiast w wir wydarzeń, a rozwija je powoli. Czasami opowieść jest dość zawiła i pogmatwana, ale to urok powieści, w której pojawiają się wątki podróży w czasie oraz odzyskiwania wspomnień, gdyż przeskakujemy od jednego do drugiego wydarzenia nie zawsze w kolejności chronologicznej, jednak wszystko łączy się w logiczną całość. Nie czułam też, żeby coś było niepotrzebne, wszystkie wydarzenia mają wpływ na fabułę. Widać, że całość jest bardziej dopracowana od poprzedniego tomu - pojawia się więcej szczegółów, intryg politycznych, czy nieoczywistych rozwiązań fabularnych.
Autor ponownie kończy historię w taki sposób, że z niecierpliwością czekam na tom trzeci.
Od momentu, w którym przeczytałam ostatnie zdanie "Cienia utraconego świata", wiedziałam, że muszę sięgnąć po kontynuację.
Ogromnym plusem jest przypomnienie czytelnikowi tego, co działo się w "Cieniu utraconego świata", bo chociaż pierwszy tom czytałam w maju, to jednak przez te kilka miesięcy, które od tego czasu minęły, powieść trochę zatarła mi się w pamięci.
Sama...
2022
Dzielenie książek na tomy, powinno być zakazane! Po zakończeniu pierwszej księgi nie mogłam doczekać się drugiej, gdyż zakończyła się ona w sporym cliffhangerem.
W pierwszej księdze autor objaśnia świat, powoli wprowadza nas w wydarzenia, zaś w drugiej daje nam sporą ilość akcji, która wciąga. Z każdą kolejną stroną chciałam czytać dalej i więcej. Styl, jakim pisze Brett (oczywiście duża zasługa również tłumacza), powoduje, że przez książkę się wręcz płynie i wsiąka się w wykreowany przez autora świat. Z łatwością da się wyobrazić demony, miasta i krainy, a także wczuć w losy bohaterów.
Książka jest niezwykle brutalna – przemoc, tortury, śmierć i morderstwa są na porządku dziennym. Zaznaczam, by nie przywiązywać się do wszystkich postaci, które pojawią się na jej stronach, bo autor nie zna litości. Brett wprowadza także kilku nowych bohaterów, które mają istotne znaczenie dla fabuły, a których od razu polubiłam. Najbardziej podobały mi się zmiany, jakie zachodzą w Olive i Darinie. Zwłaszcza te w Olive, która zaczyna dostrzegać, że może podejmować swoje decyzje, może być tym, kim chce być, a nie tym, kim każe jej matka. Potrafi poświęcić się dla swoich wrogów i stanąć w ich obronie (chociaż na pewno duży wpływ na to miało też pranie mózgu jakiemu została poddana). Darin ponownie musi zmierzyć się z wpływem tego, kim był jego ojciec, chociaż tym razem zaczyna też to wykorzystywać. Sytuacja, w której się znaleźli główni bohaterowie zmusza ich także do zmiany swoich wartości.
Autor porusza tu także trudne i ważne obecnie kwestie, m.in. postrzegania własnej płci i wyboru tego, kogo chcemy kochać, seksizmu i rasizmu. Bohaterowie, ze względu na swoją płeć bądź pochodzenie, w niektórych krajach czasami nie mogą robić tego, czego pragną, czy kochać kogoś, kogo chcą, a w innych już tak. Przyznam, że rzadko spotykam się z czymś takim w książkach fantastycznych.
Nie mogę doczekać się kontynuacji, na którą niestety przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać.
Dzielenie książek na tomy, powinno być zakazane! Po zakończeniu pierwszej księgi nie mogłam doczekać się drugiej, gdyż zakończyła się ona w sporym cliffhangerem.
W pierwszej księdze autor objaśnia świat, powoli wprowadza nas w wydarzenia, zaś w drugiej daje nam sporą ilość akcji, która wciąga. Z każdą kolejną stroną chciałam czytać dalej i więcej. Styl, jakim pisze Brett...
2021
Jestem okładkową sroką i jak zobaczyłam wydanie tej książki wiedziałam, że muszę ją przeczytać. I chociaż od lat słyszałam o twórczości tego autora, to zawsze nie po drodze mi z nią było. Ale teraz wiem, że muszę szybko ją nadrobić.
Główna postać, Olive, została wykreowana jako silna, ciekawa świata, odważna, waleczna i niezwykle oryginalna. Bo cóż mogę powiedzieć - pierwszy raz spotykam się z bohaterem, który łączy w sensie anatomicznym dwie płcie. Obie mają swoje uzasadnienie i są ważną częścią całej historii. Początkowo ciężko mi było zrozumieć ten zabieg, ale potem już do niego przywykłam i wręcz czekałam, jak ten fakt wpłynie na przebieg wydarzeń. Polubiłam się zarówno z Olive, Selen i Darinem. Każda z tych postaci zmierza się z przeszłością i wpływem swoich sławnych rodziców (zwłaszcza Darin). Są pełni energii, mają własne zdanie i pragną żyć własnym życiem.
Początek powieści może niektórym się dłużyć. Nie ma tam wiele akcji, autor bardziej skupia się na opisie bohaterów i ich życia czy kreacji świata przedstawionego. Dopiero w połowie tempo wydarzeń przyspiesza i nie można oderwać się od czytania. "Pustynny książę" to książka momentami niezwykle brutalna - ostrzegam, że autor nie waha się opisywać rozczłonkowywania ciał. Lekkie pióro, intrygujący świat i ciekawe postacie spowodowały, że książkę chciałam przeczytać jak najszybciej, ale nawał obowiązków nie pozwolił mi na to.
Jedyne co nie spodobało mi się w "Pustynnym księciu" to to, że urywa się on w takim momencie, a na drugą jego część trzeba trochę poczekać...
By sięgnąć po "Pustynnego księcia" nie trzeba znać poprzedniego cyklu. Z łatwością idzie zrozumieć tę powieść, jednak niestety pomijając "Cykl demoniczny" dostajemy masę spojerów co do jego treści i tego jak potoczyły się losy bohaterów. Ja ten poprzedni cykl i tak dokończę, pomimo tego, że wiem co się stanie, bo podoba mi się kreacja świata stworzonego przez autora.
Jestem okładkową sroką i jak zobaczyłam wydanie tej książki wiedziałam, że muszę ją przeczytać. I chociaż od lat słyszałam o twórczości tego autora, to zawsze nie po drodze mi z nią było. Ale teraz wiem, że muszę szybko ją nadrobić.
Główna postać, Olive, została wykreowana jako silna, ciekawa świata, odważna, waleczna i niezwykle oryginalna. Bo cóż mogę powiedzieć -...
2022
Mam drobny problem z książkami tego autora (podobnie jest w przypadku „Pana Lodowego Ogrodu” Grzędowicza), że z jednej strony podobają mi się, gdy je czytam, a po pewnym czasie od ich przeczytania, i po przemyśleniach, tracą w moich oczach.
„Pani Dobrego Znaku. Wieczny pokój” to tak naprawdę wstęp do czegoś większego, bo praktycznie nic tu się nie dzieje. Akcji, w porównaniu do poprzednich tomów, jest naprawdę niewiele. Rozumiem, że opisane wydarzenia najprawdopodobniej będą miały wpływ na dalszą część historii, jednak można byłoby je trochę skrócić.
Po raz pierwszy chyba Feliks Kres nie przedstawia kobiecej bohaterki, jako stuprocentowej zdziry, szmaty (tu można wstawić inne epitety określające panią lekkich obyczajów), czy największego zła. Ezena to postać, która zmienia się na przestrzeni tych 432 stron. Z nieśmiałej niewolnicy przeistacza się w pewną siebie władczynię Puszczy Bukowej. Chociaż do końca nie wiadomo, kim ona w rzeczywistości jest.
Nadal podziwiam autora za to, w jaki sposób opisuje wykreowany przez siebie świat, jak dba o szczegóły. I przez to będę kontynuować przygodę z jego książkami.
Mam drobny problem z książkami tego autora (podobnie jest w przypadku „Pana Lodowego Ogrodu” Grzędowicza), że z jednej strony podobają mi się, gdy je czytam, a po pewnym czasie od ich przeczytania, i po przemyśleniach, tracą w moich oczach.
„Pani Dobrego Znaku. Wieczny pokój” to tak naprawdę wstęp do czegoś większego, bo praktycznie nic tu się nie dzieje. Akcji, w...
2021
Po pierwszej części "Grombelardzkiej legendy" myślałam, że dostanę kolejny zbiór opowiadań, a tu ponownie zostałam zaskoczona i okazuje się, że "Wstęgi Aleru" to nie są krótkie historie, a jedna dłuższa, tylko podzielona na kilka mniejszych.
Dalej obserwujemy losy łuczniczki Kareniry. Do tej pory (a minęło już sporo czasu od jej przeczytania) nie potrafię uwierzyć w to, jak autor zakończył jej opowieść, chociaż część mnie rozumie i nawet wydaje mi się to rozwiązanie logiczne. Podobnie jest z wątkiem Kocicy, która też odgrywa w tej części dużą rolę. Kres nie ma litości dla wykreowanych przez siebie postaci, i jak wcześniej to było zauważalne, to teraz wręcz rzuca się w oczy.
Autor dłuższą część książki poświęcił nad rozważaniami dotyczącymi dwóch potęg rządzących światem, co niestety niezbyt mi się spodobało, bo wlekło się bardzo. Możemy poznać przyczyny wojny między Alerem i Szernią, a także jak może wyglądać przyszłość tych dwóch krain. W pewnym momencie pojawia się też polityka - śledzimy zatargi między urzędnikami, zmiany na stanowiskach, a także próby przejęcia władzy (udane bądź nie). Ponownie są dość brutalne fragmenty, ale autor pisze w taki sposób, że nie wywołują zniesmaczenia ani innych, negatywnych odczuć.
Nadal nie uważam tej serii za coś wyjątkowego, ale dalsze części przeczytam.
Po pierwszej części "Grombelardzkiej legendy" myślałam, że dostanę kolejny zbiór opowiadań, a tu ponownie zostałam zaskoczona i okazuje się, że "Wstęgi Aleru" to nie są krótkie historie, a jedna dłuższa, tylko podzielona na kilka mniejszych.
Dalej obserwujemy losy łuczniczki Kareniry. Do tej pory (a minęło już sporo czasu od jej przeczytania) nie potrafię uwierzyć w to,...
2021
Już nie byłam zdziwiona, że kolejny tom opowiada historię zupełnie innych bohaterów. Tym razem "Grombelardzka legenda. Serce Gór" to nie powieść, a zbiór pięciu opowiadań, z których jedne podobały mi się bardziej, a inne mniej. Łączy je bohaterka - Łuczniczka, Królowa Gór - Karenira. Wszystkie opowiadania ułożone są chronologicznie. W momencie, gdy autor przedstawia Karenirę, jest to kobieta słaba, której grozi wydalenie z wojska. W trakcie każdego z opowiadań widać jej rozwój, jednak momentami to jak przedstawia ją autor nie za bardzo przypadło mi do gustu (już wiem skąd Grzędowicz najprawdopodobniej czerpał inspirację do kreacji swoich bohaterek) - wulgarną, su**watą. I były fragmenty, że te cechy odchodziły na drugi plan i ukazywała się silna, waleczna, a nawet czasami wrażliwa kobieta, która bardziej przypadła mi do gustu.
Momentami znowu trzeba się samemu domyślać, co się wydarzyło, gdyż ponownie przeskoki w czasie i zakończenie opowiadania nie mówią tego wprost, jednak nie było to jakieś ciężkie, bo instynktownie wiadomo w jakim kierunku podąża historia. Podobał mi się opis Grombelardu - czuć było klimat tego kraju, a zwłaszcza gór, w których dzieje się większa część akcji. Autor zręcznie opisywał różnice między Dartanem, Armektem i Grombelardem. Tym razem Kres postanowił trochę bardziej przybliżyć czytelnikowi kolejny z obdarzonych rozumem gatunek - sępy. Książkę pomimo sporej objętości czyta się szybko, a historia nawet wciąga (chociaż fanką opowiadań nie jestem).
Muszę przyznać, że to jak na razie najlepsza część cyklu. Zobaczymy co będzie dalej.
Już nie byłam zdziwiona, że kolejny tom opowiada historię zupełnie innych bohaterów. Tym razem "Grombelardzka legenda. Serce Gór" to nie powieść, a zbiór pięciu opowiadań, z których jedne podobały mi się bardziej, a inne mniej. Łączy je bohaterka - Łuczniczka, Królowa Gór - Karenira. Wszystkie opowiadania ułożone są chronologicznie. W momencie, gdy autor przedstawia...
więcej mniej Pokaż mimo to2021
„Król bezmiarów” to drugi tom wznawianego cyklu od Feliksa Kresa. To zupełnie inna książka niż tom pierwszy, który był bardziej militarystyczny. Tutaj dominują wątki marynistyczne. Obok tego dostajemy magiczne artefakty, mnóstwo przemocy, która czasami nie ma uzasadnienia i dialogi nic nie wnosząc do fabuły.
Początek książki jest chaotyczny i średnio zrozumiały, jednak im dalej, tym cała historia stawała się bardziej jasna (chociaż i tak powieść była skomplikowana i chaotyczna). Niby ten sam świat, a większość trzeba poznawać od nowa. Powiązania z pierwszą częścią są bardzo słabe, więc można zacząć przygodę z tym autorem od „Króla bezmiarów”. Co zadziwiające najbardziej w tej powieści podobają mi się opisy i kreacja świata. Jestem pod ogromnym wrażeniem tego, jak autor go szczegółowo opisuje, ile czasu poświęca na każdy detal – od państw, po artefakty, na stworzeniach go zamieszkujących.
Dzięki tak dużej ilości stron o wiele lepiej można poznać bohaterów. Jednak nie potrafiłam się z nimi zżyć, byli mi obojętni. Zarówno Raladan, jak i córka tytułowego króla to postacie, o których szybko niestety zapomnę.
Pomimo tych minusów, ten świat ma w sobie coś, co powoduje, że czytam dalej.
„Król bezmiarów” to drugi tom wznawianego cyklu od Feliksa Kresa. To zupełnie inna książka niż tom pierwszy, który był bardziej militarystyczny. Tutaj dominują wątki marynistyczne. Obok tego dostajemy magiczne artefakty, mnóstwo przemocy, która czasami nie ma uzasadnienia i dialogi nic nie wnosząc do fabuły.
Początek książki jest chaotyczny i średnio zrozumiały, jednak im...
2021
Długo zastanawiałam się, czy sięgać po książki tego autora. I po długim namyślaniu zdecydowałam się dać szansę kolejnemu polskiemu twórcy.
"Północna granica" to dopiero wstęp. Początkowo w powieść ciężko jest się wgryźć, bo pada wiele określeń wymyślonych przez autora i chwilę zajmuje zanim czytelnik zrozumie o co i o kogo chodzi. Praktycznie cała historia skupia się na bitwach i walkach z Alerami, co dla niektórych (w tym i momentami dla mnie) może być nużące. Nie ma tu również wielkich intryg. Wiele elementów zostało przedstawionych bardzo pobieżnie, a czasami zostały urwane. (view spoiler)
Powieść napisana jest bardzo surowo, można rzec, że wręcz w żołnierskim stylu - zdania są krótkie, niekiedy urywane; podobnie jest z dialogami. Nie zżyłam się z bohaterami. Jednak pomimo tych wad przeczytałam ją niezwykle szybko.
Książka jest dobra, ale nic poza tym. Jednak z ciekawości będę sięgać po kolejne tomy.
Długo zastanawiałam się, czy sięgać po książki tego autora. I po długim namyślaniu zdecydowałam się dać szansę kolejnemu polskiemu twórcy.
"Północna granica" to dopiero wstęp. Początkowo w powieść ciężko jest się wgryźć, bo pada wiele określeń wymyślonych przez autora i chwilę zajmuje zanim czytelnik zrozumie o co i o kogo chodzi. Praktycznie cała historia skupia się na...
2021
„Syn cieni” to zarówno kontynuacja „Córki lasu” jak i oddzielna opowieść, którą zaczęłam czytać jak tylko skończyłam tom pierwszy. Pomimo tego, że ta książka opowiada historię zupełnie innej bohaterki, lepiej czytać je w kolejności wydania, gdyż zawiera dużo spojlerów do poprzedniej części.
Tym razem główną bohaterką jest młodsza córka Sorchy - Liadan. Dziewczyna z charakteru jest bardzo podobna do swojej matki – silna, niezłomna, trzymająca się swoich wartości i postanowień. Podobała mi się również kreacja Brana – tajemniczego mężczyzny przewodzącego grupie przestępców, którego przeszłość i pochodzenie jest niespodzianką dla wszystkich. Ponowie autorka kreuje postacie tak, że wydają się niezwykle realne – mają swoje wady, zalety, chwile zwątpienia, kochają, nienawidzą, a także popełniają zdrady. Pomimo tego, że największą uwagę autorka poświęca Liadan, to poznajemy również dalsze losy Sorchy i jej sześciorga braci oraz to jaki na ich dorosłe życie miała wpływ klątwa lady Oonagh.
Uwielbiam wątki romantyczne w książkach Marillier. Bo chociaż są one przewidywalne i oczywiste, to mają coś w sobie, co spowodowało, że bardzo przypadły mi do gustu. Autorka ponownie snuje opowieść pełną cierpienia, trudnych decyzji i poświęcenia dla najbliższych. Ponownie czuć mroczny i ciężki klimat, ponownie są fragmenty na których łatwo się wzruszyć. Chociaż w „Synu cieni” mam wrażenie, że było odrobinę więcej akcji. Ciężko mi stwierdzić, którą część polubiłam bardziej, bo obie miały w sobie wątki, które uwielbiam. I czekam z niecierpliwością na kolejny tom.
„Syn cieni” to zarówno kontynuacja „Córki lasu” jak i oddzielna opowieść, którą zaczęłam czytać jak tylko skończyłam tom pierwszy. Pomimo tego, że ta książka opowiada historię zupełnie innej bohaterki, lepiej czytać je w kolejności wydania, gdyż zawiera dużo spojlerów do poprzedniej części.
Tym razem główną bohaterką jest młodsza córka Sorchy - Liadan. Dziewczyna z...
2021
Jestem mi niezwykle przykro, że o tej książce dowiedziałam się dopiero niedawno, bo „Córka lasu” to jedna z lepszych powieści fantastycznych jakie ostatnio czytałam. A dodatkowo jest to retelling mojej ukochanej baśni braci Grimm.
Główna bohaterka pomimo swojego młodego wieku jest nad wyraz rezolutna, bystra i dojrzała. Chociaż na początku historii Sorcha ma jedenaście lat, nie czuć tego. Od samego początku widać jej miłość do najbliższych, lojalność, niezłomność. Ale nie jest to też bohaterka bez wad – ma chwile zwątpienia, momenty słabości. Również pozostałe postacie są niezwykle barwne, wydają się wręcz żywe.
Styl autorki urzeka (na pewno dużą robotę zrobiła tłumaczka), ponieważ opisy są niezwykle barwne i plastyczne, wręcz obrazowe. Przez lekturę się płynie. I chociaż długie opisy mogą być nużące dla niektórych (sama za nimi nie przepadam), a akcji jest bardzo mało, to tutaj nie czułam zmęczenia, a całość wręcz pochłaniałam. Cieszę się, że autorka porusza w swojej powieści wierzenia celtyckie, które nie są mi zbyt znane, a tutaj mam szansę je trochę bliżej poznać. „Córce lasu” zdecydowanie bliżej do fantastyki dla dorosłych niż młodzieżówki, ponieważ nie brakuje tu brutalnych scen, których szczegółów autorka nie szczędzi. Historia opowiedziana przez autorkę ma niesamowity klimat – jest mroczno, ciężko. Całość jest też przepełniona smutkiem i nie idzie nie wzruszyć się przy niektórych fragmentach. „Córka lasu” to historia o miłości i poświęceniu. I pomimo tego, że znam baśń, na której bazowała autorka, więc wiedziałam jak niektóre wątki się potoczą, to jestem zachwycona tą historią i będę polecać ją wszystkim.
Jestem mi niezwykle przykro, że o tej książce dowiedziałam się dopiero niedawno, bo „Córka lasu” to jedna z lepszych powieści fantastycznych jakie ostatnio czytałam. A dodatkowo jest to retelling mojej ukochanej baśni braci Grimm.
Główna bohaterka pomimo swojego młodego wieku jest nad wyraz rezolutna, bystra i dojrzała. Chociaż na początku historii Sorcha ma jedenaście...
2021
Po zakończeniu jakie zaserwował nam autor w pierwszym tomie, musiałam sięgnąć po kontynuację. Jednak tym razem historia Vuko kompletnie mnie nie zainteresowała, ponieważ wlekła się niemiłosiernie. Te fragmenty były strasznie przegadane i męczyłam się z nimi. Bardziej czekałam na rozdziały z dziedzicem Tygrysiego Tronu, bo tutaj akcja jest o wiele bardziej dynamiczna, ciągle coś się dzieje. Nadal, poza pojedynczymi sugestiami, ciężko stwierdzić, że bohaterowie mieszkają na jednej planecie. Czekam na moment, w którym autor połączy obie historie (chociaż podejrzewam w jaki sposób to zrobi).
Niestety w tym tomie bardziej rzuca się w oczy fakt, że w książce nie ma dobrych kobiecych postaci. Wszystkie jakie pojawiają się w historii to dziwki, morderczynie, zdrajczynie, kłamczuchy. Dosłownie każda jest przedstawiona jako największy wróg mężczyzn. I każda to obiekt seksualny, nie człowiek. Zwłaszcza irytował mnie wątek Cyfrala, którego autor utożsamia z Dzwoneczkiem z „Piotrusia Pana”, ale nagim i pyskatym.
Niektóre wątki są niepotrzebnie rozciągnięte i mogłyby zostać spokojnie skrócone. Jednak po tom trzeci sięgnę, by poznać historię dziedzica Tygrysiego Tronu.
Po zakończeniu jakie zaserwował nam autor w pierwszym tomie, musiałam sięgnąć po kontynuację. Jednak tym razem historia Vuko kompletnie mnie nie zainteresowała, ponieważ wlekła się niemiłosiernie. Te fragmenty były strasznie przegadane i męczyłam się z nimi. Bardziej czekałam na rozdziały z dziedzicem Tygrysiego Tronu, bo tutaj akcja jest o wiele bardziej dynamiczna, ciągle...
więcej mniej Pokaż mimo to
„Gwałtowne pasje” to tytuł, który był na mojej liście do przeczytania na długo przed polską premierą, więc cieszę się, że zapoznałam się już z tą historią.
Największym plusem tej powieści są jej różnorodni bohaterowie. Silna, zdeterminowana i czasami bezwzględna Juliette. Chociaż to może tylko fasada? Roma, który pragnie przyszłości bez przemocy dla siebie i swojej siostry. Autorka przybliża czytelnikowi także wydarzenia, które doprowadziły Juliette i Romę do chwili, w której rozpoczyna się akcja. Chloe Gong opisuje bardziej szczegółowo także poboczne postacie –kuzynki Juliette i ich przeszłość, a także relację najbliższych przyjaciół Romy, dzięki czemu końcowe wątki chwytają bardziej za serce.
Przyznaję, że oczekiwałam czegoś innego. Myślałam, że będzie więcej wątku romantycznego (w końcu książka reklamowana jest jako retelling Romea i Julii), a jest on tylko tłem dla tej historii, a także spodziewałam się więcej elementów fantastycznych – jest tylko jeden. Finalnie dostałam powieść kryminalną z dodatkiem fantastyki. Ale było to pozytywne zaskoczenie i „Gwałtowne pasje” zapisują się jako jedna z lepszych lektur w tym roku.
Powieść wciągnęła mnie od samego początku. Pomimo tego, że ma ona prawie 600 stron, nie odczułam tego. Wątek z zarazą został bardzo dobrze poprowadzony – jest bardzo tajemniczy i mroczny. Są fragmenty, które przez niektórych mogą zostać uznane za brutalne i obrzydliwe. Czuć klimat Szanghaju lat dwudziestych – autorka nawiązała do prawdziwych wydarzeń, opisała również miasto w taki sposób, że z łatwością wyobrażałam sobie miejsce akcji. „Gwałtowne pasje” to debiut Chloe Gong, ale widać, że autorka ma pomysł na historię, świat i bohaterów. Książka kończy się w takim momencie, że z chęcią od razu sięgnęłabym po drugi tom.
„Gwałtowne pasje” to tytuł, który był na mojej liście do przeczytania na długo przed polską premierą, więc cieszę się, że zapoznałam się już z tą historią.
więcej Pokaż mimo toNajwiększym plusem tej powieści są jej różnorodni bohaterowie. Silna, zdeterminowana i czasami bezwzględna Juliette. Chociaż to może tylko fasada? Roma, który pragnie przyszłości bez przemocy dla siebie i swojej...