rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Bardzo, bardzo przyjemna, napisana stylem równie poetyckim, co dowcipnym.

Pod koniec trochę się przeciąga.

Logika lodówkowa atakuje, nie polecam analizować fabuły.

Bardzo, bardzo przyjemna, napisana stylem równie poetyckim, co dowcipnym.

Pod koniec trochę się przeciąga.

Logika lodówkowa atakuje, nie polecam analizować fabuły.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

(przeczytana wersja angielska)

Standardowo, w 3/4 książka Sandersona robi się trochę nudnawa tylko po to, by ostatnia 1/4 była fenomenalna.

Największa pochwała za genialnie poprowadzoną antagonistkę, jeden z lepszych takich wątków z jakimi kiedykolwiek się spotkałem.

(przeczytana wersja angielska)

Standardowo, w 3/4 książka Sandersona robi się trochę nudnawa tylko po to, by ostatnia 1/4 była fenomenalna.

Największa pochwała za genialnie poprowadzoną antagonistkę, jeden z lepszych takich wątków z jakimi kiedykolwiek się spotkałem.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Lepsza od "Dawcy Przysięgi" dzięki ograniczeniu polityki, a zwiększeniu skupienia na osobistych rozterkach bohaterów.

Wielki plus dla tłumacza, za użycie rodzaju neutralnego w stosunku do jednej z postaci - brzmi fenomenalnie, lepiej NAWET od oryginalnej angielskiej wersji.

Lepsza od "Dawcy Przysięgi" dzięki ograniczeniu polityki, a zwiększeniu skupienia na osobistych rozterkach bohaterów.

Wielki plus dla tłumacza, za użycie rodzaju neutralnego w stosunku do jednej z postaci - brzmi fenomenalnie, lepiej NAWET od oryginalnej angielskiej wersji.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka chociaż we wstępie sprawia wrażenie, jakby chciała podejść do tematyki w poważny i racjonalny sposób, rozkładając poszczególne problemy, z którymi możemy się spotkać przez całe życie, nie zawiera nic co uznałbym za odkrywcze.

Ot, zbiór nudnych historyjek o kolejnej generycznej korpobizneswoman która napotyka problem X więc robi jakąś absolutnie fundamentalną dla zdrowia psychicznego czynność - np. idzie pogadać z koleżanką, zapisuje się na korpokurs i WOW! Jej życie jest odmienione!

Pozycja skierowana raczej dla tych, którzy naprawdę nie ogarniają takich podstaw, jak: "a może pogadałbym o tym problemie z kimś" "a może powinienem się zastanowić, czy moje życie zmierza w dobrym kierunku" "a może powinienem spróbować zrobić to zespołowo" "a może zamiast ganiać tyle za X, powinienem przemyśleć moje priorytety".

Książka chociaż we wstępie sprawia wrażenie, jakby chciała podejść do tematyki w poważny i racjonalny sposób, rozkładając poszczególne problemy, z którymi możemy się spotkać przez całe życie, nie zawiera nic co uznałbym za odkrywcze.

Ot, zbiór nudnych historyjek o kolejnej generycznej korpobizneswoman która napotyka problem X więc robi jakąś absolutnie fundamentalną dla...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ostatnia część trylogii, będąca z mojej perspektywy zakończeniem lekkiej równi pochyłej, jaką była ta seria. Z jednej strony wciąż jest to książka dobra, bardzo satysfakcjonujące jest przedstawienie rozwoju, jaki przeszły postacie drugoplanowe... Z drugiej mam wrażenie, że od rozpoczęcia tomu pierwszego główni bohaterowie stoją cały czas w miejscu a ich niepoukładana relacja zaczęła mnie solidnie męczyć.

W przeciwieństwie do "Kruczych Pierścieni", czy też "Roku szczura" autorka tego cyklu wyraźnie nie podołała wyzwaniu zakończenia trylogii, przez co jako osoba przyzwyczajona przez wyżej wymienione serie do świetnych finałów srodze się zawiodłem.

Ostatnia część trylogii, będąca z mojej perspektywy zakończeniem lekkiej równi pochyłej, jaką była ta seria. Z jednej strony wciąż jest to książka dobra, bardzo satysfakcjonujące jest przedstawienie rozwoju, jaki przeszły postacie drugoplanowe... Z drugiej mam wrażenie, że od rozpoczęcia tomu pierwszego główni bohaterowie stoją cały czas w miejscu a ich niepoukładana...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

O ile pierwszy tom był zbyt mozolny jak na mój gust, a drugi zanadto chaotyczny oraz pozbawiony magii, to w Evnie pisarka zdecydowanie dała z siebie wszystko. Mam wrażenie, że autorka w trakcie pisania zwróciła baczną uwagę na komentarze fanów cyklu, bo właśnie to, co uważałem za niedopracowane we wcześniejszych książkach, tutaj zostaje naprawione.

Finał DOBREJ trylogii zawsze jest miłym przeżyciem czytelniczym. Bohaterowie na swych finałowych stopnia rozwoju jako postaci, wydarzenia zmierzające ku końcowi, domknięte wątki. To wszystko czeka osobę, która wytrwa aż do końca "Kruczych Pierścieni".

Z ważnych odnotowania elementów zwróciłbym uwagę na wyjaśnienie motywacji kilku postaci, które w poprzednich tomach mogły wydawać się niejasne. Chciałbym też docenić szczególny talent Siri - po raz pierwszy w mojej czytelniczej karierze zauważyłem, że do dalszej lektury zmuszała mnie nie fascynująca fabuła, ciekawy świat (chociaż w "Evnie" nie mógłbym tym elementom absolutnie nic zarzucić) lecz ogromna EMOCJONALNA presja, jaką wywierały na mnie wydarzenia. Naprawdę poczułem się zaangażowany. Po pewnym rozdziale odłożyłem nawet książkę, usiadłem i powtarzałem przez chwilę w myślach (Co za **uje), odczuwając realną furię w stosunku do antagonistów. Do tej pory podobna sytuacja zdarzyła mi się chyba tylko przy "Wiedźminie".

Początek książki jest wyraźnie słabszy niż jej zakończenie. Mimo to przyjemnie obserwowało mi się, jak atmosfera zagęszcza się, a pionki ustawiają na swoje pozycje. Finał jest moim zdaniem idealnym zwieńczeniem wszystkich dotychczasowych wydarzeń. Bardzo się cieszę, że sięgnąłem po "Krucze Pierścienie", mimo sporych obaw w trakcie lektury pierwszego tomu.

W skrócie - książka pozostawia w sercu to specyficzne uczucie, gdy zdajemy sobie sprawę, że przeżyliśmy coś wartościowego, podróż, która nas wzbogaciła. Polecam.

O ile pierwszy tom był zbyt mozolny jak na mój gust, a drugi zanadto chaotyczny oraz pozbawiony magii, to w Evnie pisarka zdecydowanie dała z siebie wszystko. Mam wrażenie, że autorka w trakcie pisania zwróciła baczną uwagę na komentarze fanów cyklu, bo właśnie to, co uważałem za niedopracowane we wcześniejszych książkach, tutaj zostaje naprawione.

Finał DOBREJ trylogii...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

W przeciwieństwie do naprawdę świetnego tomu II, ta część była po prostu... zwyczajna. Brakowało mi tajemnic, zagadek i akcji z poprzedniego tomu. Tutaj całą fabułę mógłbym z łatwością podsumować w 4-5 punktach. Atmosfera niesamowitości znacznie rozrzedziła się po tym, jak większość zagadek zostało rozwiązanych tom wcześniej.

Generalnie jestem bardzo zadowolony tym, jak rozwinęły się relacje między bohaterami w tym tomie. Dialogi nadal błyszczą, pełne gagów i smaczków. Wprowadzone nowe i "nowe" postacie są całkiem interesujące (szczególnie myślę o antagonistach), ale nie umywają się do Pana Szarego i Skavinkiego z poprzedniego tomu.

Fabuły... praktycznie brak. Połowę książki można by streścić w zdaniu "i poszli do szkoły" albo "poszli tam, ale wrócili i nie wyniknęło z tego nic istotnego". Z dużym prawdopodobieństwem osoba, która pominie ten tom zorientuje się w wydarzeniach z III w ciągu pierwszych 50-100 stron IV tomu.

Nie nudziłem się czytając tę książkę. Autorka nadal potrafi utrzymać napięcie i zainteresować nas magią we współczesnym świecie. Książka jest stosunkowo krótka i czyta się ją szybko, ale z przyjemnością. Nazwałbym ją dobrym, trochę powyżej przeciętnej, ale nadal nie wybitnym dziełem.

W przeciwieństwie do naprawdę świetnego tomu II, ta część była po prostu... zwyczajna. Brakowało mi tajemnic, zagadek i akcji z poprzedniego tomu. Tutaj całą fabułę mógłbym z łatwością podsumować w 4-5 punktach. Atmosfera niesamowitości znacznie rozrzedziła się po tym, jak większość zagadek zostało rozwiązanych tom wcześniej.

Generalnie jestem bardzo zadowolony tym, jak...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Elfy" otrzymują ode mnie ocenę 6/10, gdyż są pozycją dobrą, bez wątpienia wartą poświęconego tytułowi czasu.

Miłą odmianą (w przeciwieństwie do dominującego w fantastyce schematu, że ludzie muszą być najliczniejszą rasą, że to ich ma dotyczyć fabuła, a inne rasy to tylko klimatyczne dodatki) jest fakt, że zgodnie z tytułem, to właśnie przedstawiciele szlachetnej, nieśmiertelnej rasy stanowią trzon opowieści. Jak podaje autor, pragnął on stworzyć własny wizerunek elfów, nieco inny, niż w "klasykach gatunku" ale równocześnie podobny. Temu zadaniu niewątpliwie sprostał. Długowieczni są baśniowi, nieludzcy (w pozytywnym tego słowa znaczeniu, chociaż nie do końca) i interesujący.

Główną wadą świata powieści (dotyczy to zarówno opisów krain, jak i samych postaci) jest zjawisko, które mógłbym określić mianem "nieopisania". Czytając "Elfy" wielokrotnie miałem wrażenie, że Bernard Hennen przed rozpoczęciem prac wykreował ogromny świat, z całą jego historią, przeszłością bohaterów, a następnie zapomniał to wszystko zawrzeć w powieści. Że gdzieś tam, na biurku pisarza leży stos notatek z opowieściami tysiąckroć ciekawszymi niż fabuła książki.
Podam kilka przykładów: mamy elfią magię, lecz nigdzie ani słowa o tym, skąd ona się bierze, z czego czerpana jest moc. Mamy bohaterów, którzy momentami zdradzają niejasne szczegóły ze swojej przeszłości, które natychmiast wciągają wzbudzają ciekawość... jednak wspomnienia szybko się urywają. Jest też świat, który z relacji postaci posiada własną przeszłość, jest podzielony na tajemnicze równoległe wymiary... jednak poznajemy jedynie jego urywki.

Autor tak bardzo skupił się na prowadzeniu głównej fabuły, że zaniedbał wszystko inne. Czytelnik dowiaduje się tylko tego, co jest mu w danej chwili potrzebne by nie czuć się zagubionym, a wszystkie "smaczki" znajdują się poza jego zasięgiem. Być może to skutek rozplanowania wątków na kilka tomów? Po lekturze innych dzieł fantasy jestem jednak pewien, że można czytelnikowi dawkować informacje w ten sposób, by równocześnie pozostawić luki w jego wiedzy, a z drugiej strony zaprezentować mu fikcyjny świat, w całym jego bogactwie.

Sama fabuła jest dość ciekawa, ale raczej przewidywalna i strasznie prosta. Brakuje w niej zwrotów akcji innych niż te całkowicie oczywiste. Na pozytywną uwagę zasługuje tempo prowadzenia opowieści - ku własnemu zaskoczeniu odkryłem, że na przestrzeni stu stron Hennen potrafi pokazać tyle wydarzeń, ile większość pisarzy przez pięćset. Dzieje się sporo, miejsce akcji nieustannie się zmienia, a niepotrzebne lub nudne epizody są streszczane w formie bardzich pieśni. W "Elfach" nie ma typowo "zapychających" rozdziałów, które nic nie wnoszą do fabuły. Niestety jednak, szybkie tempo odbiło się na opisach świata, które są szczątkowe.

Jest to książka udana i niezwykle klimatyczna. Opisy elfiego świata zachwycają, postacie zdają się skrywać coś więcej niż autor jest skłonny pokazać. Mam nadzieję, że w kolejnych tomach świat Hennena w końcu zabłyśnie i pokaże pełnię swojego bogactwa.

"Elfy" otrzymują ode mnie ocenę 6/10, gdyż są pozycją dobrą, bez wątpienia wartą poświęconego tytułowi czasu.

Miłą odmianą (w przeciwieństwie do dominującego w fantastyce schematu, że ludzie muszą być najliczniejszą rasą, że to ich ma dotyczyć fabuła, a inne rasy to tylko klimatyczne dodatki) jest fakt, że zgodnie z tytułem, to właśnie przedstawiciele szlachetnej,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Miło jest przeczytać książkę będącą dziełem katolickiego zakonnika, w której autor ani przez chwilę nie próbuje narzucić czytelnikowi swoich poglądów, ani na siłę go nawracać. Zamiast tego każda teza zostaje tu solidnie uzasadniona, a każde zdanie wydaje się być dokładnie na swoim miejscu. Osoby stroniące od tematyki religijnej mogą czuć się bezpiecznie - autor pisze bardziej jak dobry wujek-psycholog, niż "stereotypowy" ksiądz.

Powell opowiada o temacie trudnym, bo o miłości. Autor unika brnięcia w otchłani uczuciowo-psychologicznych znaczeń, zamiast tego koncentrując się na praktycznych radach. Uczy, co jest niezbędne w prawidłowo funkcjonującym związku pomiędzy dwojgiem ludzi. Samą definicję związku traktuje bardzo uniwersalne, a porady można zastosować w każdym rodzaju relacji z drugim człowiekiem.

Polecam tę książkę praktycznie każdemu, kto pragnie nieco głębiej spojrzeć na swoje więzi z innymi ludźmi, nauczyć się odczytywać swoje emocje oraz zrozumieć, po co właściwie potrzebna jest miłość. Oczywiście, trzeba nastawić się na to, że książka nie jest powieścią przygodową, lecz faktycznym poradnikiem. Dlatego osoby nieprzyzwyczajone do "trudnej" tematyki mogą poczuć się zmęczone, jeżeli spróbują przeczytać "Jak kochać..." w jeden dzień.

Miło jest przeczytać książkę będącą dziełem katolickiego zakonnika, w której autor ani przez chwilę nie próbuje narzucić czytelnikowi swoich poglądów, ani na siłę go nawracać. Zamiast tego każda teza zostaje tu solidnie uzasadniona, a każde zdanie wydaje się być dokładnie na swoim miejscu. Osoby stroniące od tematyki religijnej mogą czuć się bezpiecznie - autor pisze...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jak, jak wspomina wielu czytelników, Coelho można albo kochać, albo nienawidzić (albo przynajmniej być wobec niego sceptyczny). Podobnie jest z tą książką.

Opowieść o młodej kobiecie, poszukującej własnej drogi życia sama w sobie nie byłaby ani interesująca, ani odkrywcza. Książkowe postacie, chociaż są autentyczne - mają własne problemy, przemyślenia i dylematy, to w żaden sposób się nie wyróżniają. Podobnie otaczający je świat, jak i sama fabuła. Coelho wyraźnie daje do zrozumienia, że w tej opowieści liczy się coś innego.

Prawdziwym bogactwem tego dzieła są opisy magii, rytuałów odprawianych w imię Tradycji Księżyca oraz oczywiście (standardowe już dla tego autora) przemyślenia metafizycznej natury. Jednak tym razem Paulo skupia się na problemach bliskich zwyczajnemu człowiekowi, unikając wpadania w patos. Realistyczny, a jednak przepełniony mistycznym blaskiem świat widziany oczami autora po raz kolejny wciąga. Jak przyznaje sam narrator - magia i tajemnice od zawsze pociągają ludzi wszelkiej maści.

Czego więc się spodziewać?
Opowieści o poszukiwaniu własnej drogi, o prawdziwej miłości, o tym jak dawne zwyczaje nie umierają, lecz są przekazywane kolejnym pokoleniom. Jeżeli ktoś ma ochotę na odrobinę refleksji, to na pewno "Brida" umożliwi mu spełnienie tego pragnienia. Nie ze wszystkimi poglądami autora trzeba się w końcu zgadzać, a wiele rad warto przeanalizować przez dłuższą chwilę i zapamiętać.

Książka zdecydowanie nie nadaje się do osób pragnących przeżyć ogromne wzruszenie, poszukujących porywających postaci lub fabuły. To opowieść "na jeden dzień", która ma dostarczyć przemyśleń, a nie mocnych wrażeń.

Jak, jak wspomina wielu czytelników, Coelho można albo kochać, albo nienawidzić (albo przynajmniej być wobec niego sceptyczny). Podobnie jest z tą książką.

Opowieść o młodej kobiecie, poszukującej własnej drogi życia sama w sobie nie byłaby ani interesująca, ani odkrywcza. Książkowe postacie, chociaż są autentyczne - mają własne problemy, przemyślenia i dylematy, to w...

więcej Pokaż mimo to