Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , ,

Zanim ludzie wylądowali na Księżycu, najpierw go okrążyli - i o tej misji jest właśnie ta książka. Autor wcześniej napisał podobną na temat niefortunnej misji Apollo 13, ściśle współpracując przy niej z Jamesem Lovellem, którego później zagrał Tom Hanks w znanym filmie. Lovell brał udział także w Apollo 8 i również przy tej książce dzielił się opowieściami. Narracja jest więc tutaj bardzo podobna jak we wspomnianym filmie, jest atmosfera napięcia, niebezpieczeństwa i udziału w czymś epokowym (chociaż mniej dramatyczna, bo Apollo 8 była udana). Świetna opowieść o przygotowaniach, o tragedii Apollo 1, o kontekście politycznym, wreszcie drobiazgowy, ale ciekawy i trzymający w napięciu opis samego lotu. Ilość technikaliów w sam raz, dużo natomiast o ludzkiej perspektywie, o pilotach i ich rodzinach. Jeżeli podobały się Wam filmy "Apollo 13" i "First man" z Ryanem Goslingiem - ta książka przypadnie Wam do gustu. Ja bawiłem się znakomicie!

Zanim ludzie wylądowali na Księżycu, najpierw go okrążyli - i o tej misji jest właśnie ta książka. Autor wcześniej napisał podobną na temat niefortunnej misji Apollo 13, ściśle współpracując przy niej z Jamesem Lovellem, którego później zagrał Tom Hanks w znanym filmie. Lovell brał udział także w Apollo 8 i również przy tej książce dzielił się opowieściami. Narracja jest...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Edycja genów. Władza nad ewolucją Jennifer A. Doudna, Samuel H. Sternberg
Ocena 7,5
Edycja genów. ... Jennifer A. Doudna,...

Na półkach: ,

Autorka książki, laureatka Nagrody Nobla, opisuje wynalezioną przez siebie rewolucyjną metodę CRISPR, pozwalającą precyzyjnie modyfikować DNA. Metodę odkryto jako mechanizm obronny bakterii, które potrafią wyszukiwać i niszczyć DNA wstrzyknięte przez wirusy. Jest to metoda bardzo prosta i tania w użyciu - eksperymenty, które dotąd wymagały ogromnych środków i czasu przy znikomej skuteczności, teraz można zrobić w domu za pomocą kupionych w internecie substancji. W związku z tym o CRISPR dużo się mówi, szybko zdobywa popularność, a jej zastosowania wydają się bardzo szerokie: od leczenia chorób genetycznych ludzi do nadawania nowych cech roślinom i zwierzętom, by były zdrowsze i bardziej przyjazne środowisku. Jest to także zagrożenie, bo zmodyfikowane organizmy zachowają nowe cechy w dalszych pokoleniach, czego konsekwencji nie jesteśmy w stanie przewidzieć. Dowiedziałem się też o zagrożeniach, o których nie miałem pojęcia, np. zaprojektowano "silnik genowy", który omija mechanizmy ewolucji i szybko rozprzestrzenia się po całym gatunku. Można w ten sposób np. uodpornić komary na malarię - wszystkie, na całym świecie. Można by było też je w ten sposób... wysterylizować i zniszczyć cały gatunek. Dotyczy to także innych gatunków, więc ostrożnie...
Pierwsza część, wyjaśniająca działanie metody, jest nieco bardziej naukowa i nie dla każdego może być łatwa w odbiorze. Część druga, o skutkach społecznych jej użycia, jest bardziej przystępna i tę część polecam wszystkim.

Autorka książki, laureatka Nagrody Nobla, opisuje wynalezioną przez siebie rewolucyjną metodę CRISPR, pozwalającą precyzyjnie modyfikować DNA. Metodę odkryto jako mechanizm obronny bakterii, które potrafią wyszukiwać i niszczyć DNA wstrzyknięte przez wirusy. Jest to metoda bardzo prosta i tania w użyciu - eksperymenty, które dotąd wymagały ogromnych środków i czasu przy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Przyznam, że od czasu Harariego nie miałem do czynienia z książką, która by w tak zaskakujący i odświeżający umysł sposób zmieniała moje postrzeganie codziennych sytuacji i zjawisk. Jej główną tezą jest, że ogromna większość otaczających nas rozwiązań, choć w zamyśle zaprojektowana jako neutralna płciowo, w rzeczywistości dyskryminuje kobiety, ponieważ została zaprojektowana przez mężczyzn. I nie dzieje się tak z powodu ich niechęci do kobiet czy woli ich dyskryminacji, a z tego, że mężczyźni nawet nie uświadamiają sobie, że ich punkt widzenia nie jest neutralny.

Wiem, to brzmi jak feministyczne moralizowanie. Jednak książka idzie zupełnie pod prąd współczesnego feminizmu. Nie twierdzi, że mężczyźni i kobiety są tacy sami. Przeciwnie, podkreśla, że są _bardzo różni_, poczynając od biologii, a kończąc na rolach społecznych i stylu życia. I że to zacieranie różnic właśnie dyskryminuje kobiety, bo wprowadzane "neutralne" rozwiązania to faktycznie rozwiązania dla mężczyzn.

Książka pełna jest niezwykle ciekawych przykładów nieoczywistej dyskryminacji, jak chociażby historia o tym, jak w pewnym muzeum zastąpiono toalety męskie i damskie "koedukacyjnymi" i "koedukacyjnymi z pisuarami". Rezultat? Kolejki kobiet do toalety jeszcze bardziej się wydłużyły, bo nadal stawały tylko do tych bez pisuarów, za to mężczyźni stawali do obu :) Rozwiązanie? Toalety dla kobiet powinny być po prostu większe, bo mają inną fizjologię. To nie toalety powinny być takie same, lecz takie, by kolejki do nich były jednakowe. Można by zawołać: "że też wcześniej o tym nie pomyślałem!"

Takich przykładów jest multum. Męskie manekiny w testach samochodowych prowadzą do tego, że auta są mniej bezpieczne dla kobiet; "uniwersalne" mundury, broń, narzędzia, plecaki i buty prowadzą do urazów i wypadków żołnierek i policjantek, bo faktycznie projektowane są dla męskiego ciała; leki bada się i testuje na mężczyznach, dlatego bywają nieskuteczne u kobiet i odwrotnie, wiele leków potencjalnie pomocnych kobietom odrzuca się na wstępnym etapie, bo nie działały na mężczyzn; itd, itp.

Można by co prawda polemizować w niektórych sprawach z autorką, która np. twierdzi, że nie należy próbować zmieniać zwyczajów kobiet, bo widzi w tym próbę upodabniania do mężczyzn, ale już jak najbardziej oczekuje edukowania i zmieniania zwyczajów mężczyzn. To jednak pojedyncze wpadki, które nikną wśród ogromu dobrze udokumentowanych przykładów, statystyk i liczb.

To jedna z tych książek, które przewracają do góry nogami nasze spojrzenie na to, jak urządzony jest świat. Natychmiast po niej zacząłem dostrzegać wiele codziennych przykładów tego, o czym tam napisano. Szczególnie, że próbuję się ostatnio poruszać po mieście z wózkiem dziecięcym i widzę, jak często napotykam bariery, które dotąd były dla mnie niewidzialne.

Przyznam, że od czasu Harariego nie miałem do czynienia z książką, która by w tak zaskakujący i odświeżający umysł sposób zmieniała moje postrzeganie codziennych sytuacji i zjawisk. Jej główną tezą jest, że ogromna większość otaczających nas rozwiązań, choć w zamyśle zaprojektowana jako neutralna płciowo, w rzeczywistości dyskryminuje kobiety, ponieważ została...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Niestety nie polecam.

Autor nie posiada literackiego polotu, przytacza całe mnóstwo nieistotnych i nieciekawych szczegółów, nieśmieszne anegdoty, wielokrotnie się powtarza. Podtytuł sugeruje, że pozycja dotyczy także egzobiologii, tak naprawdę jednak Mars jest jedynie wspomniany, nie mówiąc o "innych planetach". 90% książki to opisy wjeżdżania i zjeżdżania do kopalń, przygotowywania laboratorium, jedzenia lunchy w restauracji etc. Także same wyniki badań nie są szczególnie ciekawe. Z punktu widzenia laika takiego jak ja wygląda na to, że w wielu miejscach nie znaleziono niczego, a jeśli znaleziono, to nieliczne, głodujące bakterie na krawędzi życia i śmierci. Takie rzeczy można było zawrzeć na 100 stronach, a nie rozpisywać się na 550.

Lepiej sięgnąć po inne pozycje z Czarnej Serii.

Niestety nie polecam.

Autor nie posiada literackiego polotu, przytacza całe mnóstwo nieistotnych i nieciekawych szczegółów, nieśmieszne anegdoty, wielokrotnie się powtarza. Podtytuł sugeruje, że pozycja dotyczy także egzobiologii, tak naprawdę jednak Mars jest jedynie wspomniany, nie mówiąc o "innych planetach". 90% książki to opisy wjeżdżania i zjeżdżania do kopalń,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Moje wrażenia? Przede wszystkim, bardzo mieszane uczucia w stosunku do opisywanego tematu. Książka przedstawia fandom chronologicznie od lat 70. do współczesności i dość wyraźnie dzieli się na dwie części. O ile współczesne, młode pokolenie fanów fantastyki przedstawione jest jako kolorowi, pozytywnie zakręceni entuzjaści z konwentów, o tyle historia starszego fandomu - zwłaszcza tego rodem z PRL - sprawia przygnębiające wrażenie. Starzy fani fantastyki i pochodzący z ich środowiska pisarze, to, jak się okazuje, społeczność skłócona, pełna osobistych animozji ciągnących się przez dekady, z mocnym prawicowym przechyłem, mizoginiczna, a do tego z problemami z alkoholem i trzymaniem rąk przy sobie.
Mimo, że środowisko dość odpychające, książka sama w sobie jest ciekawa i dobrze napisana. Dowiedziałem się wielu fajnych ciekawostek. Wiedzieliście, że jako pierwszy spotkanie z kosmitami opisał Wolter? Albo że Mickiewicz pracował nad utworem science-fiction "Historia przyszłości", który się nie zachował? I że "50 twarzy Greya" to naprawdę fanfic "Zmierzchu"?

Moje wrażenia? Przede wszystkim, bardzo mieszane uczucia w stosunku do opisywanego tematu. Książka przedstawia fandom chronologicznie od lat 70. do współczesności i dość wyraźnie dzieli się na dwie części. O ile współczesne, młode pokolenie fanów fantastyki przedstawione jest jako kolorowi, pozytywnie zakręceni entuzjaści z konwentów, o tyle historia starszego fandomu -...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Świetna literatura faktu poświęcona współczesnym Chinom. Amerykański dziennikarz, który posługuje się językiem chińskim i mieszka od lat w Szanghaju, opisał w niej losy kilku wybranych mieszkańców swojej ulicy, ich styl życia, zainteresowania, cele, przeszłość i marzenia. Z wieloma z nich blisko się zaprzyjaźnił, obserwował ich prywatne życie. Przez pryzmat mieszkańców Szanghaju z różnych grup społecznych, różnego wieku i pochodzenia, przedstawił zarys dramatycznej historii Chin i ich współczesności.
Dowiedziałem się wielu naprawdę ciekawych rzeczy o Szanghaju i Chinach, ale też zrozumiałem, że mimo różnicy kultur, zamieszkują je ludzie podobni do nas - pośród wirów historii i polityki starają się po prostu ułożyć sobie życie, zatroszczyć się o rodzinę, realizować marzenia, znaleźć w tym wszystkim sens.

Świetna literatura faktu poświęcona współczesnym Chinom. Amerykański dziennikarz, który posługuje się językiem chińskim i mieszka od lat w Szanghaju, opisał w niej losy kilku wybranych mieszkańców swojej ulicy, ich styl życia, zainteresowania, cele, przeszłość i marzenia. Z wieloma z nich blisko się zaprzyjaźnił, obserwował ich prywatne życie. Przez pryzmat mieszkańców...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka o perspektywach rozwoju sztucznej inteligencji i wynikających z niego szansach i zagrożeniach. Autor Max Tegmark jest fizykiem, ale jego dzieło obejmuje wiele dziedzin: od informatyki, poprzez kwestie społeczne, a kończąc na filozofii. Przewiduje, że AI będzie stopniowo, ale nieuchronnie doganiać człowieka z coraz większej liczbie działalności - już to robi w grze w szachy, tłumaczeniach, rozpoznawaniu obrazów, prowadzeniu aut itd. Takich sytuacji będzie coraz więcej, aż w końcu prześcignie nas w samym projektowaniu sztucznej inteligencji. Od tego momentu możemy przestać rozumieć jej działanie, a nawet kontrolować.

"Życie 3.0" prezentuje nam niezwykle ciekawe rozważania o przyszłym losie ludzkości żyjącej w cieniu AI. Czy zostaniemy zniszczeni, czy może staniemy się tylko "maskotką" żyjącą bez celu, skoro maszyny będą robić wszystko lepiej od nas? Co zrobić, żeby AI była "dobra", skoro od antyku nie jesteśmy w stanie zbudować spójnego systemu etycznego i nawet nie wiemy czym jest dobro? Czy będzie świadoma, skoro nawet nie rozumiemy natury świadomości u ludzi? Co zrobić, by realizowała nasze cele, nawet jeśli zrozumie ona, że są bezsensowne lub banalne?

Wiele wniosków płynących z książki jest dość niepokojących, ale jest i powiew optymizmu. Coraz więcej naukowców angażuje się w badania nad bezpieczeństwem AI, powstają organizacje i odbywają się konferencje jej poświęcone. Jest nadzieja, że kiedy sztuczna inteligencja nadejdzie, będziemy na nią gotowi jako cywilizacja.

Książka o perspektywach rozwoju sztucznej inteligencji i wynikających z niego szansach i zagrożeniach. Autor Max Tegmark jest fizykiem, ale jego dzieło obejmuje wiele dziedzin: od informatyki, poprzez kwestie społeczne, a kończąc na filozofii. Przewiduje, że AI będzie stopniowo, ale nieuchronnie doganiać człowieka z coraz większej liczbie działalności - już to robi w grze w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Przestrzeń kwantowa" Jima Baggotta to książka opowiadająca o pętlowej grawitacji kwantowej - teorii, która konkuruje z teorią strun w poszukiwaniu sposobu na połączenie ze sobą mechaniki kwantowej z teorią względności. Zwykle to teoria strun uważana jest za najbardziej obiecującą, a większość autorów jedynie wspomina o istnieniu innych podejść, traktując je trochę po macoszemu. Tym razem mamy okazję przyjrzeć się jednej z nich.

To jedna z cięższych książek o fizyce, jakie miałem okazję czytać. Sporo jest tu matematyki i niezbyt jasno wytłumaczonych pojęć. Dowiedziałem się sporo nowych rzeczy, ale wymagało to szczególnego skupienia. Autor przekonuje, że ta teoria ma sens i potencjał - i faktycznie, wygląda na to, że skutecznie może np. usunąć nieskończoności w opisie czarnych dziur czy Wielkiego Wybuchu, co byłoby bardzo dużym krokiem naprzód w zrozumieniu tych procesów.

Historia powstawania teorii spleciona jest w książce z historią życia dwóch jej głównych twórców - Lee Smolina i Carlo Rovellego - ludzi niepokornych i buntowniczych, którzy mieli odwagę iść pod prąd naukowym modom.

Po lekturze odniosłem wrażenie, że od lat 90. fizyka teoretyczna tkwi w ślepym zaułku. Nie udało się dokonać żadnego szczególnego przełomu, a kolejne powstające teorie - takie jak teoria strun czy pętlowa grawitacja - są obecnie niemożliwe do zweryfikowania i, jak powiedział Wolfgang Pauli, "nawet nie błędne". Fizykom pozostaje dalej szukać.

"Przestrzeń kwantowa" Jima Baggotta to książka opowiadająca o pętlowej grawitacji kwantowej - teorii, która konkuruje z teorią strun w poszukiwaniu sposobu na połączenie ze sobą mechaniki kwantowej z teorią względności. Zwykle to teoria strun uważana jest za najbardziej obiecującą, a większość autorów jedynie wspomina o istnieniu innych podejść, traktując je trochę po...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Marcina Borkowskiego znam jeszcze z dzieciństwa jako redaktora naczelnego pisma o grach komputerowych "Top Secret". Wychowałem się na specyficznym poczuciu humoru Borka, a po wielu latach miałem nawet przyjemność spotkać go osobiście. Z zainteresowaniem sięgnąłem zatem po jego debiut literacki: "Odwlekane porządki", mając nadzieję, że poznam go teraz z innej strony. I faktycznie, powieść nie ma nic wspólnego z grami ani z tematyką, z którą do tej pory Borka kojarzyłem.

"Odwlekane porządki" to pełna nostalgii i wspomnień historia o odnajdywaniu przeszłości i zamykaniu ważnych życiowo spraw. Opowiada o kilku pokoleniach rodzin i sąsiadów, którzy mieszkali obok siebie na warszawskim Żoliborzu od drugiej wojny światowej do współczesności. Składa się z kilku pozornie niepowiązanych ze sobą opowieści, które ostatecznie tworzą jedną całość.

To bardzo mieszczańska opowieść, pełna szacunku dla kultury, przeszłości, pamiątek i relacji rodzinnych. Pełno tu wysiłku o wypełnienie złożonych przed laty obietnic, odnajdowania dawnych właścicieli przedwojennych bibelotów, a nawet odkrywania prawdziwych winowajców zbrodni sprzed lat. Jest też trochę uroczych, czasem zabawnych wspominek z młodości (czyżby autobiograficznych?).

Ostatecznie każdemu z bohaterów dane jest osiągnąć cel i doznać ulgi, zamknąć sprawy i zrobić odwlekane porządki. To uspokajające, terapeutyczne wręcz przesłanie - nabiera się poczucia, że nawet jeśli męczą nas duchy przeszłości, koniec końców przeznaczenie ułoży wszystko na swoim miejscu.

Marcina Borkowskiego znam jeszcze z dzieciństwa jako redaktora naczelnego pisma o grach komputerowych "Top Secret". Wychowałem się na specyficznym poczuciu humoru Borka, a po wielu latach miałem nawet przyjemność spotkać go osobiście. Z zainteresowaniem sięgnąłem zatem po jego debiut literacki: "Odwlekane porządki", mając nadzieję, że poznam go teraz z innej strony. I...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książkę przeczytałem w VI klasie szkoły podstawowej w ramach obowiązkowego czytania dowolnych lektur "na ilość". Podsunęła mi ją mama, która również miała ją w lekturach.

Książkę przeczytałem w VI klasie szkoły podstawowej w ramach obowiązkowego czytania dowolnych lektur "na ilość". Podsunęła mi ją mama, która również miała ją w lekturach.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Książkę przeczytałem w VI klasie szkoły podstawowej w ramach obowiązkowego czytania dowolnych lektur "na ilość". Podsunęła mi ją mama, która również miała ją w lekturach. Po latach zupełnie jej już nie pamiętałem i dopiero odnalezienie notatek uświadomiło mnie, że ją czytałem.

Książkę przeczytałem w VI klasie szkoły podstawowej w ramach obowiązkowego czytania dowolnych lektur "na ilość". Podsunęła mi ją mama, która również miała ją w lekturach. Po latach zupełnie jej już nie pamiętałem i dopiero odnalezienie notatek uświadomiło mnie, że ją czytałem.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książkę przeczytałem w VI klasie szkoły podstawowej w ramach obowiązkowego czytania dowolnych lektur "na ilość". Podsunęła mi ją mama, która również miała ją w lekturach. Po latach zupełnie jej już nie pamiętałem i dopiero odnalezienie notatek uświadomiło mnie, że ją czytałem.

Książkę przeczytałem w VI klasie szkoły podstawowej w ramach obowiązkowego czytania dowolnych lektur "na ilość". Podsunęła mi ją mama, która również miała ją w lekturach. Po latach zupełnie jej już nie pamiętałem i dopiero odnalezienie notatek uświadomiło mnie, że ją czytałem.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książkę przeczytałem w VI klasie szkoły podstawowej w ramach obowiązkowego czytania dowolnych lektur "na ilość". Podsunęła mi ją mama, która również miała ją w lekturach. Po latach zupełnie jej już nie pamiętałem i dopiero odnalezienie notatek uświadomiło mnie, że ją czytałem.

Książkę przeczytałem w VI klasie szkoły podstawowej w ramach obowiązkowego czytania dowolnych lektur "na ilość". Podsunęła mi ją mama, która również miała ją w lekturach. Po latach zupełnie jej już nie pamiętałem i dopiero odnalezienie notatek uświadomiło mnie, że ją czytałem.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książkę przeczytałem w VI klasie szkoły podstawowej w ramach obowiązkowego czytania dowolnych lektur "na ilość". Podsunęła mi ją mama, która również miała ją w lekturach. Po latach zupełnie jej już nie pamiętałem i dopiero odnalezienie notatek uświadomiło mnie, że ją czytałem.

Książkę przeczytałem w VI klasie szkoły podstawowej w ramach obowiązkowego czytania dowolnych lektur "na ilość". Podsunęła mi ją mama, która również miała ją w lekturach. Po latach zupełnie jej już nie pamiętałem i dopiero odnalezienie notatek uświadomiło mnie, że ją czytałem.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Arcyciekawa i godna polecenia książka, efekt wieloletniej pracy badawczej. Autor wraz z kilkudziesięcioma researcherami przeprowadził rozmowy z blisko półtora tysiącem księży katolickich, członkami Gwardii Szwajcarskiej i pracownikami Watykanu, w tym z dziesiątkami kardynałów i arcybiskupów. W tym celu odwiedził 30 krajów, głównie w Europie i Ameryce Pd.

Na ich podstawie autor stawia tezę, że bardzo duża część kleru to homoseksualiści, przy czym im wyżej w hierarchii, tym jest ich więcej; wśród kardynałów i duchownych w Watykanie jest to przytłaczająca, sięgająca 80% większość. Odkrył także, że homoseksualizm w Kościele łączy się z homofobią, a najmocniej zwalczający LGBT duchowni to zazwyczaj prowadzący podwójne życie geje. Licząca ponad 700 stron książka przedstawia niezliczone przykłady takich ludzi i zachowań, porządkując ich według krajów i pontyfikatów kilku ostatnich papieży.

Książka całkowicie omija kwestie skandali pedofilskich, podkreślając, że nie jest to jej tematem. Jednak i bez nich możemy zapoznać się z historią niezliczonych przestępstw o charakterze seksualnym, takich jak południowoamerykański przemysł pozyskiwania chłopców dla homoseksualnego kleru, orgie na Kubie czy prostytucja w Rzymie. Jest też sporo o współpracy księży z prawicowymi dyktaturami.

"Sodoma" nie potępia homoseksualizmu księży, ale ich hipokryzję - zwalczanie gejów w kazaniach i jednoczesny aktywny homoseksualizm w życiu osobistym. Nie jest to więc książka wygodna ani dla prawej, ani dla lewej strony sceny politycznej. Ci, którzy o problemy Kościoła chcieliby obarczyć "lobby gejowskie" w jego łomie, zmuszeni będą zmierzyć się z faktem, że gejami są w większości radykalni konserwatyści.

Polecam!

Arcyciekawa i godna polecenia książka, efekt wieloletniej pracy badawczej. Autor wraz z kilkudziesięcioma researcherami przeprowadził rozmowy z blisko półtora tysiącem księży katolickich, członkami Gwardii Szwajcarskiej i pracownikami Watykanu, w tym z dziesiątkami kardynałów i arcybiskupów. W tym celu odwiedził 30 krajów, głównie w Europie i Ameryce Pd.

Na ich podstawie...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Fale grawitacyjne. Nowa era astrofizyki Nathalie Deruelle, Jean-Pierre Lasota
Ocena 7,2
Fale grawitacy... Nathalie Deruelle, ...

Na półkach: ,

Książka opowiada o tym, jak teoretycznie przewidziano istnienie fal grawitacyjnych, po czym przez lata próbowano bez skutku je zaobserwować, aż do sukcesu w 2016 roku. Odkrycia dokonali Amerykanie, ale książka jest francuska i znacznie bardziej skupia się na historii francusko-włoskiego detektora Virgo. Spodobała mi się część poświęcona budowie detektora, a zwłaszcza próbach jego "wyciszenia" i odizolowania od zakłóceń. Nie sądziłem, że te fale są tak małe, że nawet drgania atomów, z którego zrobiony jest detektor, mogą je zagłuszyć! Książka pisana była przez dwoje autorów i to niestety widać - rozdziały są trochę słabo ze sobą powiązane i nie tworzą jednej, spójnej opowieści. Jak na mój gust było tam też za dużo matematyki i plotek o wewnętrznych przepychankach w łonie zespołów naukowych - nie tak popularyzuje się naukę. Plusem natomiast są liczne polskie akcenty. Być może wynika to z polskiego pochodzenia jednego z autorów, a może Polacy mieli naprawdę spory wkład w badania fal grawitacyjnych.

Książka opowiada o tym, jak teoretycznie przewidziano istnienie fal grawitacyjnych, po czym przez lata próbowano bez skutku je zaobserwować, aż do sukcesu w 2016 roku. Odkrycia dokonali Amerykanie, ale książka jest francuska i znacznie bardziej skupia się na historii francusko-włoskiego detektora Virgo. Spodobała mi się część poświęcona budowie detektora, a zwłaszcza...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wydawnictwo Czarne ma naprawdę świetne książki o krajach dawnego Związku Radzieckiego. Bardzo podobał mi się "Mińsk. Przewodnik po mieście Słońca" o stolicy Białorusi i "Pirat stepowy" o ukraińskim bojowniku Nestorze Machno. Właśnie skończyłem czytać trzecią pozycję z tej serii: "Naddziestrze. Terror tożsamości". Znakomity reportaż o nieuznawanym parapaństwie wciśniętym między Mołdawię i Rumunię, którego nie ma na mapach, mało kto się tam zapuszcza i o którym w Polsce bardzo niewiele wiadomo. Wiedziałem, że to jeden z najbardziej radykalnie prorosyjskich zakątków Europy i centrum przemytu. Nie wiedziałem natomiast, że są tam organizowane całkiem uczciwe wybory, a także że budowany jest tam szczególny mit narodowy i że pracujących na niego licznych historyków traktuje się tam z wielkim szacunkiem. Dowiedziałem się też sporo o wojnie domowej w Mołdawii w 1992 roku, o której dziś mało kto u nas pamięta. Nie zabrakło też polskich śladów, zarówno tych z epoki sienkiewiczowskiej, jak i współczesnych. Bardzo ciekawa pozycja, którą pochłonąłem w niewiele ponad tydzień. Gorąco polecam!

Wydawnictwo Czarne ma naprawdę świetne książki o krajach dawnego Związku Radzieckiego. Bardzo podobał mi się "Mińsk. Przewodnik po mieście Słońca" o stolicy Białorusi i "Pirat stepowy" o ukraińskim bojowniku Nestorze Machno. Właśnie skończyłem czytać trzecią pozycję z tej serii: "Naddziestrze. Terror tożsamości". Znakomity reportaż o nieuznawanym parapaństwie wciśniętym...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Od dłuższego czasu szukałem książki, która zabierze się za temat psychodelików z pozycji naukowych i moje oczekiwania zostały częściowo spełnione. Jest to zbiór wywiadów z naukowcami, którzy opowiadają o swoich doświadczeniach i odkryciach. Są tu trzy główne tematy przewodnie: medyczny, czyli psychodeliki w terapii depresji, uzależnień i traum (ta część była najbardziej interesująca); kulturowy, czyli szamanizm ludów pierwotnych, festiwale psytrance i Burning Man (dość ciekawe) oraz religijno-mistyczny (to nie dla mnie). Ogólnie polecam, z uwagą, że można sobie wybrać do przeczytania tylko niektóre z wywiadów.

Co zapadło mi w pamięć: eksperyment, w którym podano LSD duchownym różnych religii. Wbrew oczekiwaniom, nie zobaczyli oni Jezusa ani żadnych innych "boskich" rzeczy. Zamiast tego zdecydowana większość z nich uświadomiła sobie, że ich religia nie ma monopolu na prawdę, że inne religie też mogą być prawdziwe i należy je szanować.

Od dłuższego czasu szukałem książki, która zabierze się za temat psychodelików z pozycji naukowych i moje oczekiwania zostały częściowo spełnione. Jest to zbiór wywiadów z naukowcami, którzy opowiadają o swoich doświadczeniach i odkryciach. Są tu trzy główne tematy przewodnie: medyczny, czyli psychodeliki w terapii depresji, uzależnień i traum (ta część była najbardziej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Sięgnąłem po tę pozycję po przeczytaniu biografii Elona Muska, spodziewając się rozwinięcia tematu o dokonania innych podobnych mu ludzi. I faktycznie jest tu nieco informacji o Blue Origin Jeffa Bezosa, Virgin Galactic Richarda Bransona, firmie Orbital Sciences i kilku innych. Większość książki poświęcona jest jednak problemom NASA i amerykańskiego programu kosmicznego, które trwają nieprzerwanie od katastrofy Challengera w 1986 roku. Sporo dowiedziałem się o przyczynach stagnacji w tej branży i dlaczego kolejne plany i strategie były wyrzucane do kosza, a Amerykanie do dziś nie są w stanie wysłać człowieka w kosmos. To było fajne i czuję się doedukowany.

Pozycję czyta się jednak ciężko z powodu fatalnego tłumaczenia na język polski. Zawiera ono mnóstwo błędów językowych, stylistycznych, rzeczowych, typu "projekt znalazł się na czwartym miejscu, wyprzedzając tylko x, y i z" (chyba ustępując?), "rakieta nie mogła wylądować na ziemi, więc sprowadzono ją na ziemię". Satelita jest czasami "ten", a czasami "ta", Middle East przetłumaczono jako Środkowy Wschód zamiast Bliski itd. Czytałem i zgrzytałem zębami. Jeśli ktoś zna angielski, to może sobie w głowie szybko tłumaczyć z powrotem błędnie przełożone związki frazeologiczne, ale nie wiem czy o to chodzi.

W wersji polskiej 3/10, w oryginale może 6/10.

Sięgnąłem po tę pozycję po przeczytaniu biografii Elona Muska, spodziewając się rozwinięcia tematu o dokonania innych podobnych mu ludzi. I faktycznie jest tu nieco informacji o Blue Origin Jeffa Bezosa, Virgin Galactic Richarda Bransona, firmie Orbital Sciences i kilku innych. Większość książki poświęcona jest jednak problemom NASA i amerykańskiego programu kosmicznego,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka napisana przez naukowca, któremu po raz pierwszy w historii udało się odczytać DNA neandertalczyka. To świetnie napisana pozycja popularno-naukowa, którą można polecić każdemu; niewiele jest tu specjalistycznych terminów, a nawet jeśli się pojawiają, to spokojnie można je pominąć. Pojawia się za to mnóstwo fajnych osobistych historii o stylu życia naukowców, o tym jak się przyjaźnią i jak ze sobą konkurują. Główny wątek ma w sobie coś z powieści detektywistycznej, kiedy to wraz z uczonymi zastanawiamy się, czemu kolejne próby im się nie udają i jak w końcu znajdują rozwiązania. Prócz neandertalczyka jest też sporo o odczytywaniu genomów z mamutów, mumii oraz... wyschniętej cielęcej wątróbki. Sympatyczna książka, nie tylko dla tych, którzy pasjonują się nauką!

Książka napisana przez naukowca, któremu po raz pierwszy w historii udało się odczytać DNA neandertalczyka. To świetnie napisana pozycja popularno-naukowa, którą można polecić każdemu; niewiele jest tu specjalistycznych terminów, a nawet jeśli się pojawiają, to spokojnie można je pominąć. Pojawia się za to mnóstwo fajnych osobistych historii o stylu życia naukowców, o tym...

więcej Pokaż mimo to