rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Dla mnie to, niestety, popłuczyny po doskonałej "A Visit from the Goon Squad" Jennifer Egan. Polecam przeczytanie obu książek jednej po drugiej - wtedy jak na dłoni widać, że St John Mandel wiele skopiowała, a malutko dołożyła od siebie.
Szczególnie szkoda wątku Podróżującej Symfonii - spodziewałam się celebracji sztuki w postapokaliptycznym świecie, dostałam głównie mało oryginalne refleksje o przemijaniu i naturze czasu. Gdyby autorka położyła większy nacisk na wątek sci-fi i lepiej rozwinęła fabułę, dostalibyśmy solidną literaturę gatunkową. Zamiast tego mamy miałkie dziełko nie dorastające do ambicji autorki.

Dla mnie to, niestety, popłuczyny po doskonałej "A Visit from the Goon Squad" Jennifer Egan. Polecam przeczytanie obu książek jednej po drugiej - wtedy jak na dłoni widać, że St John Mandel wiele skopiowała, a malutko dołożyła od siebie.
Szczególnie szkoda wątku Podróżującej Symfonii - spodziewałam się celebracji sztuki w postapokaliptycznym świecie, dostałam głównie mało...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Po obejrzeniu ekranizacji czułam, że czegoś tej historii brakuje. Po przeczytaniu książki wiedziałam już czego - czegoś, czego żaden film nie odda (no, chyba, że w głównej roli obsadzą Daniela Day Lewisa).

Hrabia Monte Christo to nie człowiek, to niemal siła natury, bicz boży, kataklizm zesłany na tych, którzy mu zawinili (a przy okazji na ich, Bogu ducha winnych, najbliższych). Przerażeni bezlitosnymi poczynaniami Edmunda Dantesa, rzucającego gromy w wijących się pod jego ciosami ludzi, obserwujemy następnie, jak ten bezlitosny bożek zemsty zmienia się na powrót w słabego człowieka, przytłoczonego wyrządzonym złem.

Ekranizacje doskonałej powieści Dumasa jak dotąd nie były w stanie ukazać najważniejszej, kryjącej się w niej myśli - możesz bawić się w Boga, ale nigdy nim nie będziesz.

Po obejrzeniu ekranizacji czułam, że czegoś tej historii brakuje. Po przeczytaniu książki wiedziałam już czego - czegoś, czego żaden film nie odda (no, chyba, że w głównej roli obsadzą Daniela Day Lewisa).

Hrabia Monte Christo to nie człowiek, to niemal siła natury, bicz boży, kataklizm zesłany na tych, którzy mu zawinili (a przy okazji na ich, Bogu ducha winnych,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Przykro mi, panie Abercrombie, bieda. Nieciekawie, przewidywalnie, a postacie cieniutkie jak bibuła. Pierwszy tom cyklu powinien rozpalać oczekiwania, a pana wtórna opowiastka nadaje się co najwyżej do rozpalenia nią w piecu.

Przykro mi, panie Abercrombie, bieda. Nieciekawie, przewidywalnie, a postacie cieniutkie jak bibuła. Pierwszy tom cyklu powinien rozpalać oczekiwania, a pana wtórna opowiastka nadaje się co najwyżej do rozpalenia nią w piecu.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nadal zabawnie, choć już nie tak, jak w poprzednich odsłonach - no ale to chyba kwestia lovecraftowskiej konwencji. W zamian dostajemy zaskakującą kulminację książki i niebywale denerwującego (w dobrym tego słowa znaczeniu) cliffhangera. Z niecierpliwością czekam na kolejną część, Howard chyba jeszcze długo nie wyczerpie pomysłu na Cabala!

Nadal zabawnie, choć już nie tak, jak w poprzednich odsłonach - no ale to chyba kwestia lovecraftowskiej konwencji. W zamian dostajemy zaskakującą kulminację książki i niebywale denerwującego (w dobrym tego słowa znaczeniu) cliffhangera. Z niecierpliwością czekam na kolejną część, Howard chyba jeszcze długo nie wyczerpie pomysłu na Cabala!

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jeszcze zabawniej niż w poprzedniej odsłonie, a w dodatku spójniej - autor pozbył się epizodyczności kolejnych rozdziałów, co w "The Necromancer" czasem wybijało z rytmu. Więcej wglądu w świat powieści bez jednoczesnego zwalniania akcji i pomysłowe podejście do konwencji. Rewelacja!

Jeszcze zabawniej niż w poprzedniej odsłonie, a w dodatku spójniej - autor pozbył się epizodyczności kolejnych rozdziałów, co w "The Necromancer" czasem wybijało z rytmu. Więcej wglądu w świat powieści bez jednoczesnego zwalniania akcji i pomysłowe podejście do konwencji. Rewelacja!

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Humor na najwyższym poziomie (niewiele jest książek, przy których śmiałam się na głos, a ta do nich należy), ale całość nie ogranicza się do błazenady. Ciekawa fabuła, jeszcze ciekawszy główny bohater i... cudowne wstawki ociekające najczystszą makabrą :)

Humor na najwyższym poziomie (niewiele jest książek, przy których śmiałam się na głos, a ta do nich należy), ale całość nie ogranicza się do błazenady. Ciekawa fabuła, jeszcze ciekawszy główny bohater i... cudowne wstawki ociekające najczystszą makabrą :)

Pokaż mimo to


Na półkach:

Humor? Douglas Adams potrafi zawrzeć więcej lepszej jakości dowcipów na jednej stronie niż Pratchett w całej tej książce. Chaotyczne prowadzenie akcji, bohaterowie-kukiełki, a pomysły w stylu: "haha, aparat fotograficzny w powieści fantasy!!!" to szczyt żenady. Kolejnym częściom mówię nie.

Humor? Douglas Adams potrafi zawrzeć więcej lepszej jakości dowcipów na jednej stronie niż Pratchett w całej tej książce. Chaotyczne prowadzenie akcji, bohaterowie-kukiełki, a pomysły w stylu: "haha, aparat fotograficzny w powieści fantasy!!!" to szczyt żenady. Kolejnym częściom mówię nie.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Susanna Clarke świetnie pisze. Susanna Clarke potrafi opowiedzieć pasjonującą historię. Susanna Clarke po mistrzowsku konstruuje swoich bohaterów. Wreszcie, Susanna Clarke tworzy świat swojej powieści z zachwycającym efektem. Większość ludzi nie potrafi żadnej z tych rzeczy. Niektórym wychodzi jedna z nich. Nieliczna grupa wybranych, do których zalicza się autorka "Jonathana Strange'a i Pana Norrella", potrafi stworzyć opowieść spełniającą wszystkie te warunki.

Ludzie, jak ja się przy tej książce bawiłam. Mam ostatnio szczęście do powieści, które najtrafniej daje się opisać banalnymi określeniami. Banał opisujący "Jonathana Strange'a..." - ta książka pobudza wyobraźnię. Niby od tego jest fantastyka, ale w praktyce wiele książek z gatunku zamiast bohaterów ma słomiane kukły, a zamiast miejsca akcji - kartonowe fasady domów. Książka Susanny Clarke rysuje przed oczami czytelnika obrazy, których się nie zapomina. I to w jaki sposób! Autorka nigdzie się nie spieszy, bawi z czytelnikiem, czasem posłuży się humorem, czasem groteską, czasem ironią... Ogromna liczba przypisów zawierających nawiązania do fikcyjnych dzieł oraz nawiązania do wydarzeń i postaci historycznych obudziły we mnie przyjemne skojarzenia z "Opętaniem" A.S. Byatt.

Pomijając powyższe: to przede wszystkim jedna z tych książek, na które trafiasz tylko kilka razy w życiu. Ta, której kartki niecierpliwie przerzucasz, bo po prostu chcesz, musisz wiedzieć co będzie dalej. Co więcej, powieść w żadnym momencie nie zawodzi, nigdy nie ucieka się do banału, a końcówka zwija się przepięknie, sprytnie łącząc wszystkie wątki... i zostawiając apetyt na więcej. Czekam więc na kolejną możliwość zajrzenia do świata wykreowanego przez panią Clarke (ponoć kontynuacja już powstaje!) i zazdroszę wszystkim Wam, którzy spotkanie z "JS i PN" macie jeszcze przed sobą ;)

Susanna Clarke świetnie pisze. Susanna Clarke potrafi opowiedzieć pasjonującą historię. Susanna Clarke po mistrzowsku konstruuje swoich bohaterów. Wreszcie, Susanna Clarke tworzy świat swojej powieści z zachwycającym efektem. Większość ludzi nie potrafi żadnej z tych rzeczy. Niektórym wychodzi jedna z nich. Nieliczna grupa wybranych, do których zalicza się autorka...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

No cóż, doceniam erudycję i talent pisarski autora, ale "Jeśli zimową..." to chyba pozycja nie dla mnie. Nie lubię, gdy ktoś próbuje mi udowadniać jakąś tezę. Nie chcę w kółko słyszeć od autora, że czytanie jest wspaniałe - chcę dostać powieść, która sprawi, że po raz kolejny wygłoszę taką opinię sama. Z każdym kolejnym razem gdy Calvino piał nad przyjemnością lektury, miałam... coraz mniej przyjemności z lektury jego książki.
Od razu przypomniałam sobie "Opętanie" A.S. Byatt, powieść, która bez większych eksperymentów z formą i nachalnego wciskania mi jakiejkolwiek tezy, z każdą stroną, każdym intertekstualnym wtrętem czy przypisem wskazującym drogę do dalszych czytelniczych poszukiwań przypominała mi dlaczego tak kocham czytać.

No cóż, doceniam erudycję i talent pisarski autora, ale "Jeśli zimową..." to chyba pozycja nie dla mnie. Nie lubię, gdy ktoś próbuje mi udowadniać jakąś tezę. Nie chcę w kółko słyszeć od autora, że czytanie jest wspaniałe - chcę dostać powieść, która sprawi, że po raz kolejny wygłoszę taką opinię sama. Z każdym kolejnym razem gdy Calvino piał nad przyjemnością lektury,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

O Boże, panie Mitchell, jak ja panu zazdroszczę. Nieskrępowanej wyobraźni. Wyjątkowego poczucia humoru. Opanowania słowa - robi pan z nim co zechce!

A w ogóle, to wreszcie ktoś mnie przekonał, że krótką formą także można zawojować - "sen_numer_9", ze swoją szaleńczą, a jednak doskonale poprowadzoną fragmentarycznością i upchnięciem kilku(nastu?) historii w jednej mega-opowieści, jest dla mnie ostatecznym dowodem.

Bawiłam się świetnie, wzruszyłam się nie raz, moje szare komórki zostały zaprzęgnięte do roboty, a wzrok sunął gładko po sznureczku (podkreślę to jeszcze raz) doskonale złożonych wyrazów. A nawijanie owego sznureczka na szpulę okazało się zajęciem tak zajmującym, że trudno było odłożyć robótkę na później, dopóki nie został nam w ręku sam koniuszek, kuszący, żeby zacząć od początku.

O Boże, panie Mitchell, jak ja panu zazdroszczę. Nieskrępowanej wyobraźni. Wyjątkowego poczucia humoru. Opanowania słowa - robi pan z nim co zechce!

A w ogóle, to wreszcie ktoś mnie przekonał, że krótką formą także można zawojować - "sen_numer_9", ze swoją szaleńczą, a jednak doskonale poprowadzoną fragmentarycznością i upchnięciem kilku(nastu?) historii w jednej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Dlaczego każdy powinien przeczytać "Atlas Chmur":

1. Ponieważ Mitchell do perfekcji opanował żonglerkę stylami literackimi; powieść epistolarna, dziennik, czy postapokaliptyczna dystopia - słowa układają się przepysznie.
2. Ponieważ, jak każdy z literackich olbrzymów, autor próbuje odpowiedzieć na pytanie o sens człowieczeństwa.
3. Ponieważ, zgodnie z najprostszą zasadą pozwalającą na ocenę powieści, "Atlasu Chmur" po prostu nie da się odłożyć, dopóki nie padnie się z czytelniczego wyczerpania.
4. Ponieważ historia Timothy'ego Cavendisha to jedna z najzabawniejszych rzeczy, jaką miałam ostatnio okazję przeczytać,...
5. ...a listy Roberta Frobishera to, między innymi, jedna z najpiękniejszych i najsubtelniej opowiedzianych historii o uczuciu łączącym dwie osoby.
6. Ponieważ minęło już kilka dni odkąd skończyłam lekturę, a nadal nie mogę przestać o "Atlasie..." myśleć. Co powoduje, że ta lista mogłaby się pewnie ciągnąć w nieskończoność.

Jeśli jesteś tu, żeby poczytać opinie, bo zastanawiasz się, czy przeczytać "Atlas Chmur", pozwól, że wezmę na siebie odpowiedzialność: przeczytaj. To będzie jedna z Twoich lepszych czytelniczych decyzji.

Dlaczego każdy powinien przeczytać "Atlas Chmur":

1. Ponieważ Mitchell do perfekcji opanował żonglerkę stylami literackimi; powieść epistolarna, dziennik, czy postapokaliptyczna dystopia - słowa układają się przepysznie.
2. Ponieważ, jak każdy z literackich olbrzymów, autor próbuje odpowiedzieć na pytanie o sens człowieczeństwa.
3. Ponieważ, zgodnie z najprostszą zasadą...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Zazwyczaj uciekam przed wyrażaniem opinii na temat powieści Faulknera, dając jedynie przy pomocy gwiazdek wyraz mojego zachwytu twórczością tego autora.

No bo co mam napisać, po ukończeniu ostatniej z jego najważniejszych powieści (wcześniej: Wściekłość i Wrzask, Światłość w Sierpniu, Kiedy Umieram)? Że Faulkner to dla mnie niedościgniony geniusz? Że to pisarz, którego styl jest tak dostrojony do mojego umysłu, że właściwie trudno mi obcowanie z nim nazwać czytaniem, bo "chłonięcie" wydaje się trafniejsze? Że właśnie zaczęłam się bać, że w wieku 21 lat w swoich literackich poszukiwaniach dotarłam do momentu, po którym nie znajdę już niczego, co wywołałoby podobne emocje?

Pozostanę przy tych dziesięciu gwiazdkach i na tym zakończę. Bo doprawdy, nie wiem co mogłabym napisać o dziele tak kompletnym i niepowtarzalnym.

Zazwyczaj uciekam przed wyrażaniem opinii na temat powieści Faulknera, dając jedynie przy pomocy gwiazdek wyraz mojego zachwytu twórczością tego autora.



No bo co mam napisać, po ukończeniu ostatniej z jego najważniejszych powieści (wcześniej: Wściekłość i Wrzask, Światłość w Sierpniu, Kiedy Umieram)? Że Faulkner to dla mnie niedościgniony geniusz? Że to pisarz, którego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ciekawy pomysł za ścianą bełkotu.

Ciekawy pomysł za ścianą bełkotu.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Historyjka o herbatnikach wygrywa internet :D

Historyjka o herbatnikach wygrywa internet :D

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

10 gwiazdek. Tyle dostał ode mnie ostatnio Faulkner. Mellville. Hesse. Czy nowa powieść Kinga chociaż zbliża się poziomem artystycznym do wymienionych dzieł? Oczywiście, że nie.

Pozostałe części Mrocznej Wieży oceniłam niżej, choć podróż, w jaką mnie zabrały, należy do tych najwspanialszych, jakie miałam okazję odbyć dzięki książkom. Wystawiłam im noty jakiś już czas po lekturze i chłodna ocena przesłoniła emocje. Nie tym razem. Tak, recenzuję "Wiatr..." na świeżo, dosłownie kilka minut po zakończeniu lektury. Tak, wiem, że jutro moja ocena byłaby niższa, ale co mi tam! Wystawiam "dziesiątkę" i już jej nie zmieniam.

"Wiatr przez dziurkę od klucza" to dla mnie jak powrót do domu - kolejne spotkanie z książkowym światem, który kilka lat temu niepodzielnie zawładnął moją wyobraźnią. Spotkanie, o którym mogę powiedzieć, że nie tylko spełnia czytelnicze oczekiwania, ale i budzi ten sam dziecięcy zachwyt, jaki odczuwałam brnąc przez stronice siedmiotomowego cyklu.

"Wiatr..." to kolejne spotkanie z uwielbianymi bohaterami. To historia uzupełniająca losy jednego z nich, nie na siłę - ma się wrażenie, że opowieść ta czekała po prostu w umyśle autora na właściwy moment. To także piękna baśń doskonale wpisująca się w klimat całego cyklu. I wreszcie, to niesamowita frajda, odrobina śmiechu, ale i wzruszeń.

10 gwiazdek. Bo cudownie było wrócić do Świata Pośredniego.

10 gwiazdek. Tyle dostał ode mnie ostatnio Faulkner. Mellville. Hesse. Czy nowa powieść Kinga chociaż zbliża się poziomem artystycznym do wymienionych dzieł? Oczywiście, że nie.



Pozostałe części Mrocznej Wieży oceniłam niżej, choć podróż, w jaką mnie zabrały, należy do tych najwspanialszych, jakie miałam okazję odbyć dzięki książkom. Wystawiłam im noty jakiś już czas po...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Poczucie humoru Chucka jest doskonale dostrojone do mnie, to raz. Dwa: "Potępieni" to wyjątkowo przewrotna "feelgood novel"; pomimo scenerii i, tradycyjnie, jadowitej krytyki stosowanej przez autora, to jedna z bardziej optymistycznych powieści pana Palahniuka. Polecam.

Poczucie humoru Chucka jest doskonale dostrojone do mnie, to raz. Dwa: "Potępieni" to wyjątkowo przewrotna "feelgood novel"; pomimo scenerii i, tradycyjnie, jadowitej krytyki stosowanej przez autora, to jedna z bardziej optymistycznych powieści pana Palahniuka. Polecam.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Melville mógłby pisać o wykopywaniu dżdżownic w ogrodzie, nie polowaniu na wieloryby, a pewnie i tak czytałabym to z opuszczoną szczęką. Sposób prowadzenia narracji i dbałość o każde słowo wręcz porażają kunsztem. Mistrz.

Melville mógłby pisać o wykopywaniu dżdżownic w ogrodzie, nie polowaniu na wieloryby, a pewnie i tak czytałabym to z opuszczoną szczęką. Sposób prowadzenia narracji i dbałość o każde słowo wręcz porażają kunsztem. Mistrz.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Cóż, pozostaje mi tylko napisać, że jestem pod wrażeniem. Autorka, jakby nie patrzeć, powieści dla młodzieży, mierzy bardzo wysoko, z godnym podziwu skutkiem. Jest dużo lepiej niż w poprzedniej części, zarówno gatunkowo (toż to całkiem zgrabna dystopia!) jak i fabularnie (częste zwroty akcji nie pozwalają wręcz "W pierścieniu..." odłożyć!). Rewelacyjne czytadło, bohaterowie budzący autentyczną sympatię i miłe przeczucie, że dla wielu młodych czytelników książka będzie furtką do zapoznania się z dystopijną twórczością Orwella, Huxley'a czy Atwood.

Cóż, pozostaje mi tylko napisać, że jestem pod wrażeniem. Autorka, jakby nie patrzeć, powieści dla młodzieży, mierzy bardzo wysoko, z godnym podziwu skutkiem. Jest dużo lepiej niż w poprzedniej części, zarówno gatunkowo (toż to całkiem zgrabna dystopia!) jak i fabularnie (częste zwroty akcji nie pozwalają wręcz "W pierścieniu..." odłożyć!). Rewelacyjne czytadło, bohaterowie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ach, Faulkner. Obcowanie z narracją "Światłości...", która zamiast ciągnąć się po sznurku chronologii unosi się na bańkach otaczających każdą z (doskonale zarysowanych!) postaci, to niezwykłe doświadczenie.

Ach, Faulkner. Obcowanie z narracją "Światłości...", która zamiast ciągnąć się po sznurku chronologii unosi się na bańkach otaczających każdą z (doskonale zarysowanych!) postaci, to niezwykłe doświadczenie.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Poziom nadal wysoki, choć akcja nieco zwolniła... By pod koniec znowu nabrać szaleńczego tempa! Oj, ciężko będzie doczekać do następnego tomu...

Poziom nadal wysoki, choć akcja nieco zwolniła... By pod koniec znowu nabrać szaleńczego tempa! Oj, ciężko będzie doczekać do następnego tomu...

Pokaż mimo to