-
ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński4
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać325
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik14
Biblioteczka
2021-03-13
2020-02-05
Książka zdecydowanie godna polecenia. Napisana w sposób ciekawy, językiem wciągającym, na tyle, że w przypadku niektórych historii czuje się swoją obecność tam.
Właśnie, w przypadku niektórych historii, ponieważ są one bardzo nierównomierne. Oczywistym jest, że nie o każdej sprawie można napisać tak i tyle co o Sprawie wołowskiej czy o Marchwickim (czy to on był wampirem?).
Tytułowa Czarna Wołga może nieco wprowadzać w błąd potencjalnego czytelnika., który zdecydowałby się sięgnąć po tę pozycję. Nasuwa ona na myśl, że czarna wołga będzie przewijać się przez książkę, a historie będą toczyć się wokół zbrodni popełnianych przez władzę - przynajmniej ja tak pomyślałem. Tak jednak nie jest. Tytułowa czarna wołga pojawia się w całej książce maksymalnie kilka razy i to wyłącznie na początku
Książka zachęciła mnie również do zapoznania się z filmami: ""Anna" i Wampir" i "Hazardziści" będących ekranizacjami opisanych tutaj historii.
Książka zdecydowanie godna polecenia. Napisana w sposób ciekawy, językiem wciągającym, na tyle, że w przypadku niektórych historii czuje się swoją obecność tam.
Właśnie, w przypadku niektórych historii, ponieważ są one bardzo nierównomierne. Oczywistym jest, że nie o każdej sprawie można napisać tak i tyle co o Sprawie wołowskiej czy o Marchwickim (czy to on był...
2018-03-14
2018-01-23
O czym jest ta książka? O pogardzie. O pogardzie wobec tego, co człowiek jako gatunek osiągnął i co stworzył. Harari gardzi zdobyczami cywilizacji, z których sam korzysta.
Jest on zdecydowanie przecenianym myślicielem. Zupełnie nie rozumiem tego zachwytu nim i szumu wokół jego twórczości. Dla nauki jest tym, czym dla muzyki disco polo. Jest to moja druga pozycja Harariego, którą przeczytałem, pierwszą był Homo deus, i utwierdziłem się tylko w tym przekonaniu.
Jest jednym z profesorów siedzącym na ciepłej posadce na państwowym uniwersytecie i narzekającym na to, jaki to postęp jest zły, wolny rynek okrutny, a w ogóle to najlepiej by było, gdybyśmy wrócili do czasów zbieracko-łowieckich. Bo nie wiem czy wiesz, Ty, który to czytasz siedząc sobie wygodnie na fotelu czy na miękkiej sofie masz znacznie gorzej niż osobnik żyjący ze zbieractwa. Wedle Harariego przeciętny łowca zbieracz miał o wiele lepsze ciekawsze i LŻEJSZE życie niż Ty. On na pracę poświęcał około 6 godzin dziennie, Ty zapewne 8 lub więcej. Potem wracasz wycieńczony, nie masz na nic siły i ochoty, a taki zbieracz łowca po nazbieraniu korzonków, owoców i grzybów miał jeszcze czas i chęci na plotki. A Ty, umęczony życiem w industrialnym świecie, musisz uważać na światłach na samochody. Jeszcze gorzej jeśli wykonujesz powtarzającą się, nużącą pracę np. w fabryce, wtedy to masz już bez porównania ciężej niż łowca-zbieracz polujący na mamuty.
Jakie jest, według autora, największe kłamstwo w historii? To, że wmawiaj się nam, że rewolucja agrarna była dobra. W szkole uczą nas, że to ludzie udomowili zwierzęta i rośliny. Nic bardzie mylnego. Według Harariego, to rośliny udomowiły ludzi i zmusiły do osiadłego typu życia
Książka jest pochwałą dla życia prymitywnego łowcy-zbieraczy mających o wiele bogatszą i różnorodną dietę i więcej wolnego czasu, niż Ty.
O bredniach wypisywanych w tej książce można by naprawdę jeszcze wiele napisać, a wielu tezom wytykać nieścisłości, przekłamania czy przemilczenia. Autor stawia, na przykład, znak równości między ideologią a religią, te pojęcia znaczą coś innego. W innym miejscu wymienia zaś jedno i o drugie - brak konsekwencji.
Przykre jest też to, że człowiek używający tytułu profesora do swojej książki dał aż tak mało przypisów. Brak ich w miejscach, gdzie aż się o to prosi, gdy przywołuje jakieś fakty czy ciekawostki biologiczne lub historyczne.
W nauce, zwłaszcza w naukach biologicznych, przyjęło się używać binominalnego nazewnictwa gatunków. Jest to zasada oznaczania nazwy gatunku biologicznego przy użyciu dwu członów - nazwy rodzajowej i epitetu gatunkowego. Zwyczajowo nazwę taką piszemy w sposób wyróżniający się, np. w tekście prostym używamy kursywy. Każdy szanujący się naukowiec powinien o tym wiedzieć. Harari jednak nie stosuje się do tej zasady i w żadnym z dziesiątek razy wspominanego Homo sapiens nie zapisał kursywą. W innym miejsce wspominano o Mekce, mieście, małą literą (chociaż być może jest to wina tłumaczenia).
Używa zwrotu "imigranci" w odniesieniu do pierwotnych ludzi wędrujących z Afryki do Azji. Ciężko jednak mówić o imigrantach w odniesieniu do społeczności nieznających pojęcia państwa. To byli wędrowcy, po prostu.
Tworzy fałszywe dychotomie, z którymi potem dzielnie walczy. Twierdzi on na przykład, że jesteśmy skazani na wybór albo systemu rezerwy cząstkowej albo czeka nas bieda i zastój. No nie.
Na koniec dodajmy, że autor utożsamia liberalizm z subiektywizmem i daje nam to już pełen obraz tego, czego możemy się spodziewać po tej książce.
Czy warto po nią sięgać? Jako rozrywka intelektualna może być ciekawą. Czy coś z niej wyniesiemy? Raczej niewiele. Zupełnie nie rozumiem, skąd tutaj tak wysoka nota.
O czym jest ta książka? O pogardzie. O pogardzie wobec tego, co człowiek jako gatunek osiągnął i co stworzył. Harari gardzi zdobyczami cywilizacji, z których sam korzysta.
więcej Pokaż mimo toJest on zdecydowanie przecenianym myślicielem. Zupełnie nie rozumiem tego zachwytu nim i szumu wokół jego twórczości. Dla nauki jest tym, czym dla muzyki disco polo. Jest to moja druga pozycja Harariego,...