-
ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński4
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać352
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik15
Biblioteczka
2020-11-13
2020-11-13
Krótka książeczka, która długo czekała na przeczytanie. W Polsce problem Cyganów (z Cyganami?) wypływa raczej rzadko. Jest ich niewielka liczba. Natomiast nie wszyscy wiedzą, że na Słowacji są całe dzielnice i wioski cygańskie. Celowo nie piszę romskie, bo za nazwanie Cyganów Romami kiedyś jeden z Rumunów prawie się na mnie obraził i wyjaśnił mi różnicę.
Pracowałam ze Słowakiem, który pochodził z Koszyc, a właśnie w tych okolicach Cyganów jest sporo. Jego zdanie na ich temat było bardzo niepochlebne.
Po tytule można by się spodziewać jakiejś nagonki na ten lud, jego mentalność i obyczaje. Cyganie się nie integrują. A jeśli któreś z nich się wyłamie, automatycznie jest wykluczane ze społeczności. Autor próbuje wejść między Cyganów i Słowaków, docieka skąd bierze się wzajemna niechęć tych dwóch narodów. Cyganie narzekają, że Słowacy mają ich za złodziei, nierobów i zawszonych brudasów. Są nawet przypadki, kiedy stosują naciski na dyrektorów szkół, aby ich dziecko nie miało kontaktów z Cyganami albo aby byli oni zgrupowani w osobnych klasach. Autor idzie do osad cygańskich i poznaje ludzi tam mieszkających, słucha o ich problemach i marzeniach. Jest oblegany przez dzieciaki. I, wbrew ogólnym twierdzeniom, są one czyste i przyjazne. I nie jedzą psów ;)
Nie będę się rozpisywać o konkretnych przypadkach. Generalnie wychodzi na to, że to nie ludzie są winni sytuacji, ale słowacki rząd nie potrafi sobie z tym wszystkim poradzić. Wioski i miasta podzielone na strefy. Takie współczesne getta. Ubóstwo i niechęć. Mafijne układy :( Wyjazdy (np. do UK) w celu żebrania i utrzymywania lokalnych bossów. A to z powodu zaciągniętych niegdyś „pożyczek”, których nie da się spłacić do końca życia. Brak edukacji, brak perspektyw, brak nadziei… Otóż nie. Chyba nadzieja i optymizm, to jest to, czego Cyganom można właśnie pozazdrościć.
Książeczka na jeden wieczór. Polecam. Zresztą ja prawie całe non-fiction, a szczególnie to z Czarnego. Takie już moje zboczenie ;) I tym razem znów odkryłam ciekawy kawałek świata.
Krótka książeczka, która długo czekała na przeczytanie. W Polsce problem Cyganów (z Cyganami?) wypływa raczej rzadko. Jest ich niewielka liczba. Natomiast nie wszyscy wiedzą, że na Słowacji są całe dzielnice i wioski cygańskie. Celowo nie piszę romskie, bo za nazwanie Cyganów Romami kiedyś jeden z Rumunów prawie się na mnie obraził i wyjaśnił mi różnicę.
Pracowałam ze...
2020-11-12
Hmmm… Nie wiem, co napisać. Tyle dobrych recenzji… Z opisu spodziewałam się jakiejś historii z dreszczykiem. Dziewczyna wraca w rodzinne strony, żeby dopiąć kilka spraw z przeszłości. Jakaś zemsta po latach? Nic podobnego. Aga jedzie na zjazd absolwentów, który finalnie dzieje się jakoś tak... obok. Jakaś akcja? Nie. Banalne spotkania z osobami, których nie widziała przez długi czas. Można pomyśleć, że ta Anglia, to inna planeta i dotarcie do Polski, to dla bohaterki podróż życia. I jest to jedyne usprawiedliwienie dla tak długiej nieobecności Agi w ojczyźnie. Rozmowy ze znajomymi, wspominanie dawnych czasów, na końcu zwrot akcji. Przyznam, że dość ciekawy. I właściwie, to tyle…
Pewne rzeczy były dla mnie dziwne. To szczegóły, ale jakoś mi zazgrzytały, choć rozumiem, że to debiut. Aga przed pójściem spać robi makijaż. Może jestem dziwna, ale ja przed nocą makijaż zmywam. Jej ojciec był znanym pijakiem i awanturnikiem, ale po jego pogrzebie wszyscy żałują, że zmarł tak wspaniały człowiek. Nie trzyma mi się to kupy. No i jeszcze jedno. Nie wyobrażam sobie łapania za kolano moich kolegów, ani dalszych, ani tych bliższych. Scena erotyczna nawet dobra, ale za bardzo rozbudowana w porównaniu z resztą. Takie trendy? Czy naprawdę bez tego historia nie znajdzie czytelników?
Język żywy, akcja szybka, więc czytało się nieźle. Wątki skrócone. Brak rozwinięć. Nie jest to typowa powieść, a raczej nowela.
Ładna okładka, choć rzadko zwracam na to uwagę.
Ogólnie biorąc, książka taka sobie. Ma plusy i minusy. Oceny na LC przejrzałam po lekturze. Od dziś będę to robić przed i będę się przyglądać bardzo blisko wszystkim recenzjom tytułów, które mają ocenę 10, a szczególnie tym napisanym przez czytelników z jedną przeczytaną książką na koncie, a których kont nie da się wyświetlić…
Hmmm… Nie wiem, co napisać. Tyle dobrych recenzji… Z opisu spodziewałam się jakiejś historii z dreszczykiem. Dziewczyna wraca w rodzinne strony, żeby dopiąć kilka spraw z przeszłości. Jakaś zemsta po latach? Nic podobnego. Aga jedzie na zjazd absolwentów, który finalnie dzieje się jakoś tak... obok. Jakaś akcja? Nie. Banalne spotkania z osobami, których nie widziała przez...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-10-25
Opis na okładce doskonale oddaje, czego możemy się spodziewać po lekturze.
Mimo, że przez ponad 40 lat mieszkałam w tym mieście, to okazało się, że moja wiedza o nim jest bardziej, niż mizerna. Ot, takie tam ogólne dane, że w piotrkowskim zamku lubił bawić Zygmunt August, a jego matka chętnie przebywała w dworku w pobliskich Bykach. Ponoć pływała tam łódką po Strawie, która dziś jest obetonowanym ściekiem. Że odbywały się sądy (trybunały) królewskie, że istniała dzielnica żydowska z synagogą, która dziś jest cennym zabytkiem… Ale wiedza, zawarta w tym pamiętniku-przewodniku jest naprawdę ogromna. A dotyczy tylko XIX wieku…
Co tam wyczytałam? A na przykład to, że 150 lat temu w Piotrkowie domy nie były numerowane, ale określane nazwiskiem właściciela. Gorzej, jak dom został sprzedany, a właściciel kupił sobie nowy dom w innym miejscu… Istniał tu teatr, na którego deskach wystawiane były takie dzieła, jak Traviata, czy Nora, a główne role grywały np. Gabriela Zapolska, czy Sama Helena Modrzejewska. W Piotrkowie wytwarzane były organy i to w kilku warsztatach. W szkole, do której chodziłam kiedyś mieścił się luksusowy hotel, a w kamienicy obok tej, w której mieszkałam był sąd. Podsądnych z pobliskiego więzienia prowadzano pieszo, ulicą, wystawiając ich na widok publiczny. Inną ciekawostką jest, że w mieście istniały trzy zegary, z których każdy pokazywał… inny czas. W miejscu dzisiejszego dworca PKS był piękny ogród Foksal, który swą nazwę zawdzięcza Vauxhall Gardens w Londynie, na którym był zresztą wzorowany. A na stacji kolejowej pewnego razu zatrzymał się pociąg wiozący króla Syjamu. I jeszcze wiele, wiele, naprawdę wiele ciekawostek, o których warto poczytać. Burzliwe dzieje klasztorów i zamku, a także Wielkiej Wsi, Łysej Górki i cmentarzy czterech wyznań. Targi, pożary, browar, cukiernie, łaźnia, posterunek policji, a nawet ulica podzielona wzdłuż na stronę polską i rosyjską. Bo trzeba pamiętać, że w tym czasie Piotrków był stolicą guberni, obejmującej granicami miasta o wiele większe i znaczniejsze, jak Łódź, czy Częstochowa. Ot, taka słodka zemsta cara za powstania…
Serdecznie polecam, choć sądzę, że to lektura dla tych, którzy trochę znają to miasto. Inaczej dość trudno będzie sobie wyobrazić ten wirtualny spacer.
Opis na okładce doskonale oddaje, czego możemy się spodziewać po lekturze.
Mimo, że przez ponad 40 lat mieszkałam w tym mieście, to okazało się, że moja wiedza o nim jest bardziej, niż mizerna. Ot, takie tam ogólne dane, że w piotrkowskim zamku lubił bawić Zygmunt August, a jego matka chętnie przebywała w dworku w pobliskich Bykach. Ponoć pływała tam łódką po Strawie, która...
To chyba będzie najgrubsza książka, przeczytana w tym roku, choć chyba nie najlepsza.
Sofie i Santi. Dwoje kuzynów, mieszkających w tej samej posiadłości, gdzieś na argentyńskiej pampie. Wychowują się razem, dojrzewają i w pewnym momencie odkrywają, że się kochają. Zaczynają po kryjomu wymykać się z domu, a ich ulubionym miejscem spotkań jest drzewo ombu, rosnące na pampie. Ich romans zostaje odkryty przez rodzinę. Sofie zostaje odesłana do kuzynów do Europy aż do czasu, kiedy zakochanie nie wywietrzeje obydwojgu z głowy. Jednak Sofie nie potrafi wybaczyć odrzucenia ze strony rodziców i postanawia nigdy nie wrócić do Argentyny. Osiedla się w Anglii. Pewnego dnia dostaje list od ciotki, czyli matki Santiago, że jej kuzynka jest śmiertelnie chora. Czy Sofie zdecyduje się jechać do domu? Czy spotka tam swego ukochanego? Co się z nim działo przez te wszystkie lata? I co z życiem, które sobie zbudowała w nowej ojczyźnie?
Nie powiem, żeby mnie książka znudziła, bo czytało się ciekawie. Ale też żadne to arcydzieło, choć powszechnie za takie jest uważana. Romans z niezłym tłem obyczajowym i słabo zarysowanym historycznym.
To chyba będzie najgrubsza książka, przeczytana w tym roku, choć chyba nie najlepsza.
Sofie i Santi. Dwoje kuzynów, mieszkających w tej samej posiadłości, gdzieś na argentyńskiej pampie. Wychowują się razem, dojrzewają i w pewnym momencie odkrywają, że się kochają. Zaczynają po kryjomu wymykać się z domu, a ich ulubionym miejscem spotkań jest drzewo ombu, rosnące na pampie....
2020-02-07
I znowu z piorunami…!
Autor zdecydowanie zostaje na liście moich ulubionych.
W Baskin od zawsze znikają dzieci… Co się z nimi potem dzieje, tego nie wie nikt. Oprócz…
Dwoje przyjaciół „Ruda” Adrianna i kilka lat od niej młodszy Emil pewnego dnia odkrywają, że mają ze sobą wiele wspólnego. Na przekór wszystkim ich przyjaźń rozkwita. Aż pewnego dnia Ruda znika. Czy ktoś ją odnajdzie? Czy może zniknie na zawsze tak, jak jej poprzednicy? Kto stoi za porwaniami? A może dzieci po prostu uciekają z domów? Co kryją okoliczne lasy, rowy i podziemia w miasteczku? Prawda wstrząśnie całym Baskin. A makabrycznego odkrycia dokona…
Dzieci Indygo… Prawda, czy teoria spiskowa? Czy rzeczywiście mają nadprzyrodzone umiejętności?
I znowu z piorunami…!
Autor zdecydowanie zostaje na liście moich ulubionych.
W Baskin od zawsze znikają dzieci… Co się z nimi potem dzieje, tego nie wie nikt. Oprócz…
Dwoje przyjaciół „Ruda” Adrianna i kilka lat od niej młodszy Emil pewnego dnia odkrywają, że mają ze sobą wiele wspólnego. Na przekór wszystkim ich przyjaźń rozkwita. Aż pewnego dnia Ruda znika. Czy ktoś ją...
2020-01-08
Rok zaczął się, jak filmy Hitchcocka ;) Trudno będzie jakiejkolwiek książce przebić tę lekturę...
Jasińscy, zwyczajna rodzina, mieszkająca na skraju małego miasteczka, gdzieś w Polsce. Andrzej popija, z latami coraz bardziej. Zaczyna bić żonę i dzieci. Coraz bardziej i dotkliwiej. W miasteczku wszyscy się znają i wszyscy wiedzą, co dzieje się w domku na uboczu, ale nikt nie reaguje. Iwona też nie szuka pomocy. Dzieci próbują ukrywać prawdę w szkole. Takie zwykłe polskie piekiełko...
Powieść, to jednodniowy wycinek z życia tej rodziny. Poznajemy historię z różnych stron. Andrzej, Iwona, ich dwójka starszych dzieci Kryspin i Justyna, chłopak Justyny, Marcin, syn bogatego miejscowego piekarza oraz dawny szkolny kolega Iwony, dziennikarz Adam. To z ich relacji powoli dowiadujemy się, co działo się w domu Jasińskich na przestrzeni ostatnich dwudziestu lat. Jak potęgowała się przemoc, jak pętla coraz mocniej zaciskała się na gardłach ofiar alkoholika Andrzeja. Żeby było jasne, sam główny bohater też uważa się za ofiarę. Prawdziwy mężczyzna, który dał się osaczyć żonie i dzieciakom. Ma prawo się na nich mścić za zmarnowane życie...
Zakończenie nie w moim guście, bo trupów za dużo i to starannie dobranych. Ci "dobrzy" jakoś zostają przy życiu ;) Ale nie o to chodzi. Mamy tu doskonały opis mechanizmów przemocy. Agresja, strach, poczucie winy, bezradność, zagubienie, brak szacunku i godności. I wcale nie jest to powiedziane wprost. Autor jest bardzo oszczędny w nazywaniu uczuć. Pisze o tym, co można zobaczyć gołym okiem, o faktach. A czytelnik z tych zdań sam wyłuska ogrom emocji, jakie targają bohaterami. Agnieszka Bednarska, kiedyś o tym pisałaś w jednej z recenzji, jak pisać o uczuciach, nie pisząc o nich wprost. Chmielewski jest mistrzem. Język również bardzo prymitywny, oszczędny, wulgarny. Prawdziwy, nie upiększany.
Dlaczego czytam takie książki? Bo są o prawdziwym życiu, choć oczywiście, nie wszystkich z nas to dotyczy. Ale takie rzeczy naprawdę się zdarzają i to wcale nierzadko. Przykłady? Proszę...
Ojciec rodziny, którego całymi latami szwagier-policjant przywoził radiowozem do domu i z kolegami zrzucał na ogromną słomiankę do wytrzeźwienia. Żona go znajdzie i wciągnie do mieszkania. Po co ma się chłopak tułać, jeszcze mu się krzywda jakaś stanie? Po latach pił już wszystko, denaturat, dezodorant wypsikany do szklanki, Amol, perfumy żony. Od lat nie żyje. Jego kumpel od kieliszka w dniu śmierci zwymiotował własną wątrobę...
Ojciec rodziny, który prawie 20 lat rzucał żoną o ścianę, dopóki jego własny syn nie zrobił tego samego z nim, wtedy wreszcie się uspokoił...
Dziewczyna, która urodziła dziecko, jako 15-latka. Ojcem był jej brat. Rodzice podali wersję o gwałcie przez nieznanego sprawcę, żeby syn nie poszedł do więzienia za uwiedzenie małoletniej...
"Prawdziwy mężczyzna", którego policja wywiozła do lasu po interwencji w miejscu zamieszkania. "Wróci do domu na pieszo, ale zajmie mu to ze dwie godziny, więc będzie miał czas wytrzeźwieć i się uspokoić". Nie wytrzeźwiał, nie uspokoił się. Dwie godziny później, w nocy, podpalił mieszkanie z żoną i dziećmi w środku...
14-latka, która rozpacza, że wszystkie koleżanki już dawno straciły cnotę, a jej chłopak ma opory, żeby z nią to zrobić. Rok później urodziła dziecko, a jego ojciec trafił do więzienia, ale za rozbój...
16-latek, który wciąż moczy się w nocy do łóżka...
11-latek, którego koledzy pijanego przynieśli do domu z przystanku...
Rok zaczął się, jak filmy Hitchcocka ;) Trudno będzie jakiejkolwiek książce przebić tę lekturę...
Jasińscy, zwyczajna rodzina, mieszkająca na skraju małego miasteczka, gdzieś w Polsce. Andrzej popija, z latami coraz bardziej. Zaczyna bić żonę i dzieci. Coraz bardziej i dotkliwiej. W miasteczku wszyscy się znają i wszyscy wiedzą, co dzieje się w domku na uboczu, ale nikt nie...
W trakcie słuchania miałam mieszane uczucia i były chwile, kiedy miałam ochotę się poddać, bo treść zamieniała się w jakiś nudnawy romansik. Ale nie żałuję, że dobrnęłam do końca :)
Powieść składa się z dwóch części. W pierwszej czytamy, jak Jerzy Rosiak dowiaduje się, że nie jest synem swoich rodziców, tylko pewnej znanej szeroko zakonnicy z podkrakowskiego klasztoru. Próbuje sprawdzić informacje, ale wszędzie napotyka na mur wrogości, a w najlepszym wypadku obojętności. Pomaga mu w tym pewien dziennikarz i jedna z sióstr z owego klasztoru. Nie udaje mu się uzyskać niczego ani od władz kościelnych, ani od rodziny matki Judyty (Amelii Kessler). Ona sama niedawno zmarła…
Druga część przenosi nas w czasy międzywojenne. Spotykamy tam Amelię i poznajemy historię jej romansu z dalekim kuzynem Rudolfem von Kesslerem, niemieckim oficerem.
Niestety, nie były to dobre czasy na taki związek. Polska i Niemcy, bogata Amelia i biedny Rudolf. A potem było już tylko gorzej. Wybuch wojny, skłócone rodziny, wstąpienie Amelii do klasztoru, mały Sewerynek, czyli późniejszy Jerzy Rosiak, oddanie dziecka innej rodzinie, śluby wieczyste i aktywna działalność na rzecz...sierot.
Taka sobie historia nieszczęśliwej miłości, ale w tle widzimy wiele innych problemów. Konflikt Kościoła z powojenną władzą, niemożność opieki ojca nad dzieckiem ze względu na obowiązujące prawo, rywalizacja zakonnic między sobą, służby bezpieczeństwa, kolaboracja z okupantem, konflikt rodzinny, walka o majątek, itp. Książka nie tyle oddaje realia tamtych czasów, co nastroje. Sądzę, że dla autora nie jest łatwe osiągnięcie takiego efektu.
Ogólnie książkę mogę z czystym sumieniem polecić. A ja na pewno sięgnę po inne powieści tej autorki :) Jedyne, co mi się niezbyt podobało, to trochę płaczliwy ton głosu lektorki.
W trakcie słuchania miałam mieszane uczucia i były chwile, kiedy miałam ochotę się poddać, bo treść zamieniała się w jakiś nudnawy romansik. Ale nie żałuję, że dobrnęłam do końca :)
Powieść składa się z dwóch części. W pierwszej czytamy, jak Jerzy Rosiak dowiaduje się, że nie jest synem swoich rodziców, tylko pewnej znanej szeroko zakonnicy z podkrakowskiego klasztoru....
2020-01-24
Świetna lektura na poprawę humoru. Angielski Jeeves w czeskim wydaniu 😂 W Czechach bije rekordy popularności, przeskakując samego wojaka Szwejka.
Narratorem jest młody arystokrata, który zatrudnia służącego. Bardzo szczególnego służącego, bo Saturnin jest jedyny w swoim rodzaju. Już na początku mamy niesamowity opis, jak pozbył się nieproszonej ciotki i jej synka Milousa z wynajętej barki. Innym razem rozpuścił po mieście plotkę, która spowodowała, że pewnego dnia jego pan otrzymał prośbę dyrektora miejscowego ZOO, aby pomógł w pewnej misji... 😂
Akcja w głównej mierze toczy się w górskiej posiadłości dziadka. Ów starszy pan zaprasza tam na wakacje naszego bohatera ze służącym, córkę przyjaciół pannę Barborę i doktora Vlacha. Do ekipy dołącza, choć bez zaproszenia, ciotka Katerina z synem. Owa dama za wszelką cenę pragnie przekonać dziadka, że jego majątek po śmierci powinien trafić w najlepsze, czyli jej ręce 😉
Na miejscu obserwujemy, jak młody arystokrata zyskał rywala o względy Barbory w osobie młodego Milousa i jak Saturnin po cichutku odsuwał ten problem od swojego pana. Do tego następuje kilka mniejszych i większych katastrof, i chyba tylko powódź, która zerwała mostek i odcięła posiadłość od świata, grożąc mieszkańcom śmiercią głodową, nie była dziełem Saturnina. Brak prądu, strzelanina, wyprawa dookoła źródeł rzeki, na końcu której okazuje się, że... 😂
Jak na dobrą powieść przystało, kończy się ślubem. O parze nowożeńców nie da się jednak powiedzieć, ża są to państwo młodzi 😂
Świetna lektura na poprawę humoru. Angielski Jeeves w czeskim wydaniu 😂 W Czechach bije rekordy popularności, przeskakując samego wojaka Szwejka.
Narratorem jest młody arystokrata, który zatrudnia służącego. Bardzo szczególnego służącego, bo Saturnin jest jedyny w swoim rodzaju. Już na początku mamy niesamowity opis, jak pozbył się nieproszonej ciotki i jej synka Milousa z...
Swojsko, wesoło, refleksyjnie...
Chwilami przypominało mi to prozę Pilipiuka, a czasem znów Redlińskiego. Zdaję sobie jednak sprawę, że takie przaśne klimaty nie wszystkich zachwycają 😉
Nie ma jednego bohatera tych opowiadań. Jest nim cała wieś, Chruściel, gdzieś na białostoczcyznie, a właściwie jego mieszkańcy. Kierownik szkoły Nowicki z żoną i dziećmi, rodziny Plichtów, Śmiglów, Gąsiorów, Szurmiejków i innych. Jest też duch dawnego dziedzica, który doprowadza chłopów do zguby. Rzecz dzieje się w bliżej nieokreślonych czasach PRL-u, choć po szczegółach można zorientować się, że chodzi o lata 70., czyli czasy mojego dzieciństwa.
Co Wam powiem, to Wam powiem, ale Wam powiem... Moi dziadkowie mieszkali w takim "Chruścielu", tyle, że pod Łodzią. Czytając te opowiadania, czas się dla mnie cofnął i znów miałam 10 lat, znów spędzałam wakacje z dziadkami. Biegałam boso po szlace (też nie było porządnej drogi ani autobusu). Z babcią chodziłam do sąsiadów, słuchałam ich bajania, plotek, zabobonów, opowieści o duchach i dziwach wszelakich, słowem życiowych mądrości. Z dziadkiem zbierałam grzyby i obserwowałam, jak spod jego ręki wychodzą miotły z brzozowych gałęzi. Sąsiedzi odwiedzali dziadka, oczywiście z flaszeczką 😉
Taka słodko-gorzka prawda o ludziach z tamtych lat, o ich mentalności, moralności, zwyczajach, swoistym poczuciu humoru i honoru, braku zaufania do obcych... Opowiadania czyta się z uśmiechem na ustach, ale gdzieś w głębi jest drugie dno. Dopada jakaś refleksja, zaduma nad czasami, które już dawno minęły...
Swojsko, wesoło, refleksyjnie...
Chwilami przypominało mi to prozę Pilipiuka, a czasem znów Redlińskiego. Zdaję sobie jednak sprawę, że takie przaśne klimaty nie wszystkich zachwycają 😉
Nie ma jednego bohatera tych opowiadań. Jest nim cała wieś, Chruściel, gdzieś na białostoczcyznie, a właściwie jego mieszkańcy. Kierownik szkoły Nowicki z żoną i dziećmi, rodziny Plichtów,...
Ufff...! Zaczęłam przed świętami, ale dopiero teraz dokończyłam, a raczej domęczyłam.🥵
Uwielbiam Kopińską, jako rzetelną reporterkę, która z wielką odwagą porusza najtrudniejsze sprawy. Ostatnia z jej książek, "Z nienawiści do kobiet", była już trochę rozmyta i nie zrobiła na mnie takiego wrażenia, jak poprzednie, a najbardziej "Czy Bóg wybaczy siostrze Bernadetcie?". Ale "Obłęd", to już zupełna porażka.
Niby to reportaż fabularyzowany, ale tak naprawdę, to... nie wiem co... 🤔
Książka niezbyt obszerna i nie wiem, czy to wada, czy zaleta. Jeśli byłoby to 500 stron takiego bełkotu, to na pewno bym nie skończyła. Z drugiej strony, może właśnie rozwinięcie kilkunastu zaczętych wątków dodałoby tej opowieści jakiejś duszy.
Może trochę o treści. Reporter-odludek, Adam dostaje email z informacją, że w jednym ze szpitali psychiatrycznych, prowadzonym przez doktor Alicję Wasny mają miejsce nieetyczne eksperymenty na pacjentach. Udając depresję dostaje się na jej oddział i próbuje zdobyć dowody jej okrutnych metod leczenia. Obserwuje zarówno lekarkę, jak i jej kilkoro pacjentów. Pomysł niezbyt oryginalny. Podobne, choć nie takie same możemy poznać choćby w genialnym "Locie nad kukułczym gniazdem" lub sztuce teatralnej Smarzowskiego "Kuracja". "Normalny" człowiek trafia do szpitala psychiatrycznego.
Autorka twierdzi, że chciała ukazać zło, a o nim powinno się pisać zwięźle (dlaczego, nie wyjaśnia). Z tego powodu w końcowym etapie pracy poskracała wszystko, co się tylko dało. Wyszła z tego nieomal książka telefoniczna. Bohaterów wielu, ale akcji prawie żadnej. Każda z postaci ma jakąś krótką notkę biograficzną na jeden czy dwa akapity i znika z oczu czytelnika. Czemu to ma służyć, nie wiem. Wspomniane dzieciństwo jakoś w ogóle mi się nie połączyło z tym, kim dany bohater jest obecnie. A ponoć właśnie o to chodziło autorce, żeby pokazać, jak nasze doświadczenia mają na nas wpływ. Nie udało się... Pojawia się jakaś teoria spiskowa o społeczeństwie idealnym, o eliminacji niektórych jednostek. Wszystko to płytkie i niedokończone.
Mogłabym się jeszcze długo rozpisywać. Generalnie książki nie polecam.
Justyna Kopińska ma zamiar wydać książkę o miłości, takie przeciwieństwo "Obłędu", o ile dobrze zrozumiałam. Na pewno po nią nie sięgnę. Dla mnie romans z panią Justyną się zakończył 😢
Ufff...! Zaczęłam przed świętami, ale dopiero teraz dokończyłam, a raczej domęczyłam.🥵
Uwielbiam Kopińską, jako rzetelną reporterkę, która z wielką odwagą porusza najtrudniejsze sprawy. Ostatnia z jej książek, "Z nienawiści do kobiet", była już trochę rozmyta i nie zrobiła na mnie takiego wrażenia, jak poprzednie, a najbardziej "Czy Bóg wybaczy siostrze Bernadetcie?"....
Książka przeczytana w ramach akcji 5 lat Woblink.
Po co Bóg stworzył Czechów? Żeby Polacy mieli się z kogo śmiać😂
Nie tylko Polacy i to nie żadna ksenofobia, czy inny szowinizm. Czesi są po prostu zabawni. I wyluzowani. Czeska literatura też jest pełna humoru. Wspomnieć choćby wojaka Szwejka. A w planach mam "Saturnina", który jest ponoć nawet lepszy od Szwejka. A tymczasem zajrzyjmy na zamek w Kostce do państwa, jakże by inaczej, Kostków. Całe życie mieszkali w USA, ale rząd czeski postanowił zwrócić im zrujnowaną rodową posiadłość. Postanowili więc przeprowadzić się całą rodziną do kraju przodków i odświeżyć tradycje przodków. Na zamku zastali kasztelana Józefa - lenia jakich mało, ogrodnika pana Spocka - hipochondryka oraz panią Cichą - kucharkę i alkoholiczkę. Sprawami prawnymi zajmuje się niejaki Bento, który dopłaca każdemu, kto tylko zgodzi się zająć jego nadpobudliwą nastoletnią córką. Są jeszcze dwa psy, Olek i Leoś... O, przepraszam! Orlando i Leonardo. One też należą do arystokracji, tylko psiej.
Rodzina i służba próbują utrzymać siebie i zamek, ale zupełnie nie mają pomysłu, jak to zrobić. W kryzysie dołącza więc przedsiębiorcza i apodyktyczna Milada z sąsiedniej posiadłości, Gwiazdy.
Oj, będzie się działo, bo Milada ma plan stworzenia zamku trzeciego tysiąclecia...
Nigdy nie zastanawiałam się, na jaki stres narażeni są ludzie, żyjący na świeczniku. Jak muszą uważać na każde wypowiedziane słowo, na każdą zrobioną minę. Ich zainteresowania, hobby, codzienne zajęcia muszą być akceptowane przez tych, którzy bacznie ich obserwują, poddanych, zwiedzających posiadłość czy fanów w przypadku celebrytów. Uciekają przez paparazzi, żyją na pokaz i często ratują się alkoholem lub narkotykami... I wiecie co? Cieszę się, że jestem zwykłym szarakiem.
"Ostatnia arystokratka" to pierwszy z czterech tomów. Kiedyś chętnie sięgnę po następne, bo to lektura w sam raz na poprawę humoru 😃🙃
Książka przeczytana w ramach akcji 5 lat Woblink.
Po co Bóg stworzył Czechów? Żeby Polacy mieli się z kogo śmiać😂
Nie tylko Polacy i to nie żadna ksenofobia, czy inny szowinizm. Czesi są po prostu zabawni. I wyluzowani. Czeska literatura też jest pełna humoru. Wspomnieć choćby wojaka Szwejka. A w planach mam "Saturnina", który jest ponoć nawet lepszy od Szwejka. A tymczasem...
2019-11-22
Zwyczajna książka o zwyczajnych ludziach. Mamy okazję śledzić losy siedmiorga bohaterów z różnych krajów. Od ich dzieciństwa, aż do czasów, kiedy ich dzieci są w tym samym wieku. Czyli całe pokolenie. Jest dziewczynka z Japonii, której całe życie jest zaplanowane już przed urodzeniem i chłopca z Finlandii, który nic nie planuje. Jest Ugandyjka, której nic nie kapie z nieba i musi życiu wyrywać wszystko pazurami. Poznamy też chłopca z Zimbabwe, którego pasją jest pomoc dzikim zwierzętom. Hinduska, która powiela los poprzednich pokoleń, bo po co się buntować i narzekać. Kolumbijka, która najpierw drapie się na szczyty sławy, żeby potem po cichutku z nich zejść. Amerykanin poobijany przez życie.
Lektura skłania do przemyślenia, jak bardzo nasza życie, nasze wybory są zdeterminowane przez miejsce i czas urodzenia. Na nasze życie ma również ogromny wpływ rodzina, w której przyszliśmy na świat. Mamy okazję przyjrzeć się, jak determinujący jest wpływ rodziców. Jedne dzieci muszą się bezwarunkowo podporządkować, inne mają zupełną swobodę we wszystkim.
Kim byłabym, gdybym urodziła się w Ugandzie? A w Japonii? W afrykańskim buszu? Nie wiem, ale jestem pewna, że moje losy byłyby całkiem inne. Z całą pewnością w wielu krajach miałabym powody do buntu😈😁
Jedyne, co mam do zarzucenia, to patchworkowa kompozycja, która nie ułatwia skupienia się na jednym bohaterze. Zdecydowanie wolałabym siedem opowiadań. Takich od początku do końca 😉
Zwyczajna książka o zwyczajnych ludziach. Mamy okazję śledzić losy siedmiorga bohaterów z różnych krajów. Od ich dzieciństwa, aż do czasów, kiedy ich dzieci są w tym samym wieku. Czyli całe pokolenie. Jest dziewczynka z Japonii, której całe życie jest zaplanowane już przed urodzeniem i chłopca z Finlandii, który nic nie planuje. Jest Ugandyjka, której nic nie kapie z nieba...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-11-02
Niezbyt obszerna pozycja popularnonaukowa, raczej poradnik.
Może niezbyt wysokich lotów, ale warto się zapoznać. Choćby w niewielkim stopniu uzmysłowić sobie, jak układają się nasze relacje z dorosłymi dziećmi. Albo odwrotnie, jak wyglądają stosunki nas, dorosłych ludzi, z rodzicami. Kiedy nadchodzi czas na odcięcie pępowiny? Czy mamy jakiś rzeczywisty wpływ na postępowanie dorosłych osób, które już naszych "złotych" rad nie potrzebują? Co robić, kiedy dopadnie nas syndrom pustego gniazda? Jak radzą sobie z nim kobiety, a jak mężczyźni? Czy mamy prawo domagać się udziału w wychowaniu wnuków? Czy w wieku 40-50 lat warto jest rozpoczynać nowy rozdział w życiu? I jeszcze parę ciekawych pytań... Szkoda, że wszystko tak "liźnięte", ale i tak ciekawie 😉
Niezbyt obszerna pozycja popularnonaukowa, raczej poradnik.
Może niezbyt wysokich lotów, ale warto się zapoznać. Choćby w niewielkim stopniu uzmysłowić sobie, jak układają się nasze relacje z dorosłymi dziećmi. Albo odwrotnie, jak wyglądają stosunki nas, dorosłych ludzi, z rodzicami. Kiedy nadchodzi czas na odcięcie pępowiny? Czy mamy jakiś rzeczywisty wpływ na postępowanie...
2019-11-14
Wojciech Tochman - Pianie kogutów, płacz psów (audiobook)
Nie pamiętam kto to był, ale dziękuję tej osobie za informację o akcji Czytaj PL!
To nie jest pierwsza książka Tochmana. Autor należy do moich NajNaj. Jak zwykle i teraz nie zawiódł. Tym razem zaprosił nas do Kambodży czasów współczesnych. Jak ten kraj radzi sobie dziś po czasach ludobójstwa? Jak układają się stosunki między dawnymi katami i ich ofiarami? Okazuje się, że odróżnienie ich nie jest takie proste, jak np. w Rwandzie. Tutaj prawie wszyscy byli zarówno katami, jak i ofiarami. Niepodporządkowanie się systemowi groziło śmiercią całej rodziny. Czy fotograf, robiący zdjęcia ludziom tuż przed ich egzekucją był katem, czy ofiarą?
Autor porusza też bardzo ważny problem kompletnego braku opieki medycznej, w tym ochrony zdrowia psychicznego. W Kambodży żyje ogromna masa ludzi ze schorzeniem, które utożsamia się z zespołem stresu pourazowego. Nie mają żadnej pomocy. Często są agresywni i niebezpieczni dla otoczenia, więc rodziny trzymają ich w klatkach, na łańcuchach.
Opieka medyczna jest płatna, dlatego ludzie chodzą do znachorów lub cudotwórców. Jedyne, co państwo refunduje, to protezy.
U władzy są nadal te same osoby, w związku z tym trudno dziwić się, że ludzie nie chcą się wypowiadać na żaden temat. Boją się.
W tym piekle pracuje jedna z niewielu psychiatrów, jeżdżąca od wsi do wsi, po całym kraju, rozdająca chorym lekarstwa na wszelkie choroby psychiczne. Odwiedza swoich uwięzionych podopiecznych i namawia rodziny, aby dały im szansę i wypuściły ich z klatek.
Nędza, brak współczucia i nadziei.
Podczas lektury takich książek cieszę się, że przyszło mi żyć w innym miejscu na Ziemi.
Wojciech Tochman - Pianie kogutów, płacz psów (audiobook)
Nie pamiętam kto to był, ale dziękuję tej osobie za informację o akcji Czytaj PL!
To nie jest pierwsza książka Tochmana. Autor należy do moich NajNaj. Jak zwykle i teraz nie zawiódł. Tym razem zaprosił nas do Kambodży czasów współczesnych. Jak ten kraj radzi sobie dziś po czasach ludobójstwa? Jak układają się...
2019-11-07
"There are three plaques in the world, The Kurds, the rats and the locust"
(Są trzy plagi na świecie, Kurdowie, szczury i szarańcza) (przysłowie arabskie)
Zdecydowanie najlepsza książka, jaką przeczytałam w tym roku.
Marywan, to chłopiec, dorastający w irackim Kirkuku. Jego ojciec, to radykalny muzułmanin, który zaplanował dla syna życie derwisza. Matka chciałaby mieć córkę, więc pod nieobecność męża przebiera syna w sukienki. Starszy brat, to nieodpowiedzialny obibok. Do tego dwóch ukochanych wujków i ciotka Papula, żona jednego z nich, poślubiona wbrew jej woli. Zbyt nowoczesna, żeby wpasować się w rodzinę.
Mary, jak każde dziecko na świecie, ma swoje zainteresowania. Uwielbia chodzić do kina, zna wszystkich aktorów, reżyserów, dialogi filmowe na pamięć. Pragnie zostać filmowcem. Ale w Iranie nie ma na to szans, bo samo posiadanie kamery można przypłacić życiem. Marzy więc o wyjeździe do Ameryki. Jego idolem jest Clint Eastwood - Gringo.
Mary ma też problemy. Największym z nich jest szkolny kolega, nazywany Kojakiem. Ojciec chłopaka należy do lokalnej elity, więc Kojak "umila" życie Marywana, jak tylko może.
Marzenia, problemy... Czas na tajemnice. Mary już dawno powinien być obrzezany, ale nie jest. Na dodatek znajomy ojca, który wykonuje takie zabiegi, odmawia wykonania usługi, twierdząc, że Mary jest... nijaki. Boygirl? Girlboy? Jest powód, dla którego tak twierdzi. Następne kilka lat zajmie chłopcu poszukiwanie własnej tożsamości i nie będzie to łatwa droga, szczególnie w kraju, gdzie temat jest tabu, a każda aktywność seksualna może skończyć się tragicznie.
Z braku możliwości podzielenia się z kimkolwiek swoimi troskami, Mary pisze listy do ukochanego Gringo. Opowiada w nich o najważniejszych sprawach i osobach, a potem zanosi je na pocztę, gdzie miły urzędnik obiecuje pomóc mu w dostarczeniu ich do Ameryki.
Mijają lata. Marywan dorasta i zdobywa przyjaciół. Zakochuje się w chrześcijance Aidzie. Wiele wskazuje na to, że w końcu jego życie zacznie toczyć się lepszym torem. Jednak katastrofy spadają na niego jedna za drugą i wydają się nie mieć końca. Mary podejrzewa, że wiele wspólnego ma z tym ojciec Kojaka. Ale jak to możliwe, skoro od kilku lat siedzi w irackim więzieniu?
Opowieść kończy się, kiedy Mary ma 17 lat. Tak młody, a przeżył już tak wiele. Tracił i zyskiwał. I znowu tracił...
Otrzymujemy bardzo wartościową opowieść o życiu przeciętnej kurdyjskiej rodziny w Iraku Saddama Hussajna. O życiu prostym i niebezpiecznym. O przyjaźniach i zdradach. W końcu wszystko okazuje się nie takie, jakie się wydawało. Ludzie, którym Mary ufał, zdradzili. Ci, którym nie ufał, okazali się być przyjaciółmi. Tajemnice, w tym największa z nich, dotycząca tytułowych listów, zostały wyjaśnione, ale czy Mary naprawdę tego chciał?
Mamy też opis koszmarnych wydarzeń z 1988 roku w Halabji, kiedy to reżim dokonał masowego uśmiercenia kilku tysięcy Kurdów bronią chemiczną. Następnych kilka tysięcy zostało kalekami.
Czy marzenia Marywana się spełniły? Czy dotarł do wymarzonej Ameryki? Jak potoczyły się losy jego rodziny i przyjaciół? Przeczytajcie sami.
Jeśli wydaje nam się, że nasze nastolatki mają trudne życie, to podsuńcie im tę opowieść. W Kurdystanie, jak w wielu innych miejscach na świecie, dzieci nie bawią się konsolą do gier. Noszą prawdziwą broń i zabijają naprawdę.
P.S. Autora książki poznałam osobiście przy okazji krótkiej wizyty w Bath. Kae Bahar mieszka tam z rodziną. Wspólnie z żoną prowadzą wynajem pokoi AirBnB. I to właśnie u nich się zatrzymałam. Josie jest artystką i projektantką okładki książki. A w ogóle, to przesympatyczni ludzie. Polecam wynająć u nich pokój, jeśli ktoś wybiera się do Bath na urlop :)
"There are three plaques in the world, The Kurds, the rats and the locust"
(Są trzy plagi na świecie, Kurdowie, szczury i szarańcza) (przysłowie arabskie)
Zdecydowanie najlepsza książka, jaką przeczytałam w tym roku.
Marywan, to chłopiec, dorastający w irackim Kirkuku. Jego ojciec, to radykalny muzułmanin, który zaplanował dla syna życie derwisza. Matka chciałaby mieć...
Krótko, treściwie, głęboko i drastycznie.
Genialnie!
Opowiadanie stanowi monolog mężczyzny, którego świeżo poślubiona żona popełniła samobójstwo. Dziewczyna leży martwa w pokoju, a jej mąż zastanawia się, jak do tego doszło.
Mamy tu do czynienia z problemem samotności w związku, z niezrozumieniem, z brakiem wsparcia, z nieufnością. Ale głównie chodzi o przemoc emocjonalną, która zabija i to dosłownie. Poniżenie, podporządkowanie, władza, zależność materialna i prawna. Oczekiwanie wdzięczności, pokory i posłuszeństwa.
Ale co, jeśli trafi się na osobę dumną, która głowę nosi wysoko?
Krótko, treściwie, głęboko i drastycznie.
Genialnie!
Opowiadanie stanowi monolog mężczyzny, którego świeżo poślubiona żona popełniła samobójstwo. Dziewczyna leży martwa w pokoju, a jej mąż zastanawia się, jak do tego doszło.
Mamy tu do czynienia z problemem samotności w związku, z niezrozumieniem, z brakiem wsparcia, z nieufnością. Ale głównie chodzi o przemoc emocjonalną,...
Malutka książeczka, kupiona za grosze w sławnym łódzkim antykwariacie ;)
Zbiór opowiadań w stylu retro. Wszystkie pochodzą z czasów wojny i powojnia, a akcja dzieje się wśród brytyjskiej polonii. Zabawne sytuacje, śmieszne dialogi. Scenki z życia codziennego. Zaloty, miłość, przyjaźń, wspólne mieszkanie, wynajmowanie pokoju, wizyty w pubie, bliskie spotkania polsko-brytyjskie trzeciego stopnia ;)
Polecam, lekturka na dwie godziny.
Malutka książeczka, kupiona za grosze w sławnym łódzkim antykwariacie ;)
więcej Pokaż mimo toZbiór opowiadań w stylu retro. Wszystkie pochodzą z czasów wojny i powojnia, a akcja dzieje się wśród brytyjskiej polonii. Zabawne sytuacje, śmieszne dialogi. Scenki z życia codziennego. Zaloty, miłość, przyjaźń, wspólne mieszkanie, wynajmowanie pokoju, wizyty w pubie, bliskie spotkania...