rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Genialna książka, która na zawsze zmieni sposób patrzenia na to, kim jesteśmy i w jaki sposób funkcjonujemy, zarówno od tej czysto fizjologicznej strony, jak i z perspektywy ludzkiej psychiki.
To już kolejny raz, kiedy lekarskie pióro jest tak lekkie i przyjemne w odbiorze:) Może za tym frazesem, powtarzanym wszem i wobec bez większego zastanowienia, że medycy to prawdziwi humaniści kryje się coś więcej?
Polecam z całego serca!

Genialna książka, która na zawsze zmieni sposób patrzenia na to, kim jesteśmy i w jaki sposób funkcjonujemy, zarówno od tej czysto fizjologicznej strony, jak i z perspektywy ludzkiej psychiki.
To już kolejny raz, kiedy lekarskie pióro jest tak lekkie i przyjemne w odbiorze:) Może za tym frazesem, powtarzanym wszem i wobec bez większego zastanowienia, że medycy to prawdziwi...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Rocks: My Life in and out of Aerosmith Joe Perry, David Ritz
Ocena 9,3
Rocks: My Life... Joe Perry, David Ri...

Na półkach: , , ,

Poznałam człowieka, który z zewnątrz może wydawać się obojętny i chłodny, ale gdy teraz przyglądam się okładce tej książki, to widzę wrażliwego na piękno otaczającego świata mężczyznę, kochającego męża i wspaniałego ojca. Widzę jednego z najbardziej utalentowanych i zasłużonych gitarzystów w świecie rock and rolla, kogoś, dla kogo od najmłodszych lat po dziś dzień tworzenie muzyki jest motorem napędowym w życiu i jednocześnie sposobem na pełne wyrażanie własnego ja. Wreszcie, widzę członka Aerosmith. Zespołu, którego początki sięgają lat siedemdziesiątych, który mimo wielu trudności i upadków zawsze zdołał się podnieść i przez to stać jeszcze silniejszym. Dzięki temu ludzie mojego pokolenia również mogą doświadczyć tej magii, która płynie ze sceny i muzyki jaką tworzą.
Joe Perry jest tego nieodłączną częścią i osobą, której postrzeganie rzeczywistości, wartości i styl życia są nietuzinkowe i warte poznania przez każdego, dla kogo Aerosmith to coś więcej niż tylko zespół grający dobrą muzykę. Zresztą, tak naprawdę nie musisz być wielkim fanem ich twórczości, ale dzięki tej biografii możesz stać się fanem osoby, jaką jest właśnie Anthony Pereira.

Poznałam człowieka, który z zewnątrz może wydawać się obojętny i chłodny, ale gdy teraz przyglądam się okładce tej książki, to widzę wrażliwego na piękno otaczającego świata mężczyznę, kochającego męża i wspaniałego ojca. Widzę jednego z najbardziej utalentowanych i zasłużonych gitarzystów w świecie rock and rolla, kogoś, dla kogo od najmłodszych lat po dziś dzień tworzenie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Zaryzykuję stwierdzeniem, że jest to jedna z najlepszych książek, jakie w życiu przeczytałam.
To moje pierwsze podejście do literatury tego pokroju, w ogóle do twórczości Robina Cooka i czuję się bardzo usatysfakcjonowana :)
Książka pochłonęła mnie bez reszty, miałam wrażenie, że z każdą stroną coraz bardziej zagłębiałam się w tą pełną powikłań, nieczystości i dramatyzmu historii. Użyję oklepanego tekstu, ale właśnie tak było - nie mogłam się oderwać! Dodatkowo chciałabym zwrócić uwagę na styl językowy i bogactwo słów Pana Cooka. Początkowo miałam pewne wątpliwości, czy lekrzowi uda się osiągnąć podobny efekt co osobie, która zajmuje się pisaniem na co dzień. Na szczęście pozytywnie się zaskoczyłam, bardzo pozytywnie...
Polecam tę pozycję każdemu - nieważne, czy interesuje się medycyną, czy też nie. To dodatkowy atut "Znieczulenia" - autor zadbał, aby grono odbiorców pomimo tematyki nie było bardzo ograniczone ;)

Zaryzykuję stwierdzeniem, że jest to jedna z najlepszych książek, jakie w życiu przeczytałam.
To moje pierwsze podejście do literatury tego pokroju, w ogóle do twórczości Robina Cooka i czuję się bardzo usatysfakcjonowana :)
Książka pochłonęła mnie bez reszty, miałam wrażenie, że z każdą stroną coraz bardziej zagłębiałam się w tą pełną powikłań, nieczystości i dramatyzmu...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Oswoić narkomana Robert Rutkowski, Irena A. Stanisławska
Ocena 8,0
Oswoić narkomana Robert Rutkowski, I...

Na półkach: , ,

Świetna.
Pan Rutkowski oprócz swojej przepełnionej w istocie tragizmem (choć nie tylko) historii pokazuje również, że każdy z nas w pewnym sensie jest narkomanem, często nawet nieświadomie. To my decydujemy CO wybrać, aby osiągnąć ten pożądany stan błogości i szczęścia.
Słowa tego byłego heroinisty i alkoholika, a jednocześnie bardzo mądrego człowieka zmieniły mój sposób interpretowania i patrzenia na niektóre rzeczy. To był odpowiedni moment, aby sięgnąć po tę książkę ;)

Świetna.
Pan Rutkowski oprócz swojej przepełnionej w istocie tragizmem (choć nie tylko) historii pokazuje również, że każdy z nas w pewnym sensie jest narkomanem, często nawet nieświadomie. To my decydujemy CO wybrać, aby osiągnąć ten pożądany stan błogości i szczęścia.
Słowa tego byłego heroinisty i alkoholika, a jednocześnie bardzo mądrego człowieka zmieniły mój sposób...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Nikogo chyba nie zdziwi to, że mnie również ciężko cokolwiek napisać.
To jest psychologiczna miazga. Autorka pobudziła wszystkie moje nerwy, synapsy, szare komórki i co ja tam jeszcze mam pod powierzchnią. Jednak rzadko płakałam. Starałam się za to ogarnąć całą sobą, co tak na prawdę właśnie czytam. Czy jest możliwe życie tak przesiąknięte tragizmem i pełne wewnętrznych ran?
Pokochałam Cię jak wszyscy, Jude, mimo, że jesteś postacią fikcyjną, choć w moim sercu wciąż jakby żywą. Istny paradoks.
Pisząc to, moja głowa jest pełna myśli, jakbym wciąż była odurzona tą powieścią. I chociaż istotnie, cierpienie jest niezbywalną częścią życia każdego z nas, ta książka pokazuje, że przechodząc nawet przez najbardziej niewyobrażalne piekło, dzięki takim ludziom jak Willem, czy Harold jesteśmy w stanie jakoś żyć. Ba, nawet czerpać często z tego "małego życia" przyjemność.

Nikogo chyba nie zdziwi to, że mnie również ciężko cokolwiek napisać.
To jest psychologiczna miazga. Autorka pobudziła wszystkie moje nerwy, synapsy, szare komórki i co ja tam jeszcze mam pod powierzchnią. Jednak rzadko płakałam. Starałam się za to ogarnąć całą sobą, co tak na prawdę właśnie czytam. Czy jest możliwe życie tak przesiąknięte tragizmem i pełne wewnętrznych...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Wow. Nie wiem o czego zacząć, a chciałabym jakoś w skrócie opisać to, czego doświadczyłam w ciągu paru godzin spędzonych z tą książką, ale chyba po krótce się nie da, nie powinno.
Zdaję sobie teraz sprawę, że gdyby opis z tyłu okładki miał decydować o wyborze lektury, raczej nie pokusiłabym się o tę pozycję. Kolejny romansik z wyidealizowanymi bohaterami zakochującymi się w sobie od 1 wejrzenia,a w tym przypadku od pierwszego brzmienia gitary.. banalne, czyż nie?
No właśnie wcale nie, nie w tym przypadku. Cieszę się, że przed tym postanowiłam poczytać o niej na "lubimyczytać", a to wszystko głównie przez fenomenalne "Hopeless".
Te wszystkie opinie, książka roku 2015.. Czy Colleen Hoover ponownie udało się wykreować coś na miarę bestsellerowego poprzednika?
Musiałam się przekonać :P Szczerze powiedziawszy nie spodziewałam się aż takiej... "petardy" ? Ciężko mi znaleźć odpowiednie słowa, szczególnie, że cały czas piszę jakby nie patrzeć o romansie obyczajowym. Tym większe brawa należą się autorce, że z czegoś tak pozornie niewinnego potrafiła stworzyć kompletnie niekonwencjonalną i odbiegającą od jakichkolwiek stereotypów opowieść. Teraz już wiem, że to chyba jej cecha charakterystyczna ;)
Dodatkowo jestem bardzo pozytywnie zaskoczona i wdzięczna za pomysł z nagraniem autentycznych piosenek przez Pana Griffina Petersona - dzięki niemu ich słowa na kartkach ożyły,a ja mogłam poczuć to wszystko co przeżywałam o wiele mocniej.
Oby więcej takich historii, Pani Hoover

Wow. Nie wiem o czego zacząć, a chciałabym jakoś w skrócie opisać to, czego doświadczyłam w ciągu paru godzin spędzonych z tą książką, ale chyba po krótce się nie da, nie powinno.
Zdaję sobie teraz sprawę, że gdyby opis z tyłu okładki miał decydować o wyborze lektury, raczej nie pokusiłabym się o tę pozycję. Kolejny romansik z wyidealizowanymi bohaterami zakochującymi się w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Oceniam "Losing Hope" lepiej niż "Hopeless" mimo, iż naturalnie nie była równie trzymająca w napięciu co pierwsza część, z wiadomych powodów - w istocie czytałam tą samą historię, a co za tym idzie - znałam wydarzenia.
To wszystko więc dlatego, że dopiero teraz w pełni rozumiem przesłanie, tragizm i sens tej historii. Dopiero teraz, gdy zamykałam po raz ostatni książkę, w pełni zrozumiałam i utożsamiłam się jednocześnie z tymi wszystkimi "och i ach" oraz pochlebnymi opiniami. Nie jest to żadna recenzja , bo chyba nie starczyłoby mi czasu, żebym odpowiednio przeanalizowała tą otępiającą ( w jak najlepszym tego słowa znaczeniu ) powieść. Chcę tylko podkreślić, jak ważne jest poznanie tej zawiłej, bogatej w niezliczoną ilość niespodziewanych wydarzeń historii z perspektywy obojga głównych bohaterów.
Nie ma dwóch części, jest jedna, podzielona na dwie książki, które tak jak Sky i Dean nie funkcjonują bez siebie.
Polecam z ręką na sercu każdemu, a Colleen Hoover dziękuję, że dzięki niej patrzę w przyszłość w trochę jaśniejszych barwach ;)

Oceniam "Losing Hope" lepiej niż "Hopeless" mimo, iż naturalnie nie była równie trzymająca w napięciu co pierwsza część, z wiadomych powodów - w istocie czytałam tą samą historię, a co za tym idzie - znałam wydarzenia.
To wszystko więc dlatego, że dopiero teraz w pełni rozumiem przesłanie, tragizm i sens tej historii. Dopiero teraz, gdy zamykałam po raz ostatni książkę, w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Przeczytałam "Zanim się pojawiłeś",obejrzałam też ekranizację. Ta wykreowana przez autorkę historia pochłonęła mnie bez reszty, byłam zaabsorbowana tym, co przeczytałam. Utożsamiłam się z bohaterami tak mocno, jak tylko się dało. Czułam się, jakbym sama delikatnie zadurzyła się w Willu Traynorze, co tylko wzmocniło emocjonalny odbiór powieści. Przez parę dni dręczył mnie wewnętrzny konflikt równorzędnych racji - rozumiałam bardzo dobrze cierpienie Louisy, ale jednocześnie stawiając się na miejscu Willa, nie miałam do niego żadnych pretensji, o to, jaką decyzję podjął. W mojej głowie ta dwójka połączyła się na zawsze, a jego śmierć była niczym innym jak tylko tego przypieczętowaniem.
Dlatego, gdy tylko zobaczyłam w księgarni drugą część, opowiadającą o dalszych losach panny Clark poczułam się dziwnie. Tak, jakbym nie chciała się dowiadywać o tym, jak się zakochuje na nowo, jak spełnia swoje marzenia, co jest niedorzeczne, ale ja po prostu nie mogłam się pogodzić z brakiem Willa obok niej.
Książka sama w sobie jest bardzo dobra, wciągająca i trzymająca w napięciu. Zawiera dużo ciekawych zwrotów akcji i niespodziewanych zdarzeń, nie chcę spoilerować ;)
Przed samym kupnem przekartkowałam strony, żeby sprawdzić, jak bardzo się roczaruję.. Na szczęście większość stron zawierała imiona i nazwiska osób z nim związanych, jak i jego samego, więc odetchnąwszy z ulgą- w końcu kupiłam.
Być możei słusznie, jest to dość dziecinne i egoistyczne podejście, ale co ja na to poradzę? Jojo Moyes przedstawiła w pierwszej części coś niesamowitego, to niepowtarzalne "coś" między dwoma nieprzeciętnymi ludźmi, co sprawiło, że nie potrafiłam czytać kolejnych stron 2 części bez pewnej dozy goryczy w sobie. Nie potrafiłam się z tym pogodzić, choć jednocześnie pamiętałam, że przecież tego sobie właśnie życzył Will. Żeby była szczęśliwa, u boku wspaniałego faceta, rozwijała się i po prostu korzystała z życia pełną piersią...
Mimo tego wszystkiego, myślę, że warto przeczytać tę książkę. Wcale nie jest gorsza od 1 części- po prostu brakuje tu Willa i brak jego osoby rozczarowuje od razu, przed przeczytaniem, ale poza tym, nie mogę się do niczego innego przyczepić, sami oceńcie ;)

Przeczytałam "Zanim się pojawiłeś",obejrzałam też ekranizację. Ta wykreowana przez autorkę historia pochłonęła mnie bez reszty, byłam zaabsorbowana tym, co przeczytałam. Utożsamiłam się z bohaterami tak mocno, jak tylko się dało. Czułam się, jakbym sama delikatnie zadurzyła się w Willu Traynorze, co tylko wzmocniło emocjonalny odbiór powieści. Przez parę dni dręczył mnie...

więcej Pokaż mimo to