rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Już kilka razy pisałam, że książki Elle wprost uwielbiam! To jedyna autorka, której mogę wybaczyć sceny seksu napisane w dość schematyczny sposób. Jej lekki styl pisania, naturalne dialogi i świetna fabuła to gwarancja zadowolenia! „Rozgrywkę” przeczytałam ponad dwa miesiące temu, ale wciąż pamiętam fabułę, więc już sam ten fakt wiele mówi 🥰

W tej historii poznajemy bliżej Huntera, który nie chce, żeby cokolwiek go rozpraszało podczas rozgrywek, dlatego decyduje się na celibat. Podczas zajęć z psychologii poznaje Demi, która próbuje przekonać Huntera do zmiany decyzji. O tym, czy jej się uda i czy Hunter nie zawiedzie swojej drużyny, dowiedziecie się po przeczytaniu tej cudnej historii 🤩

Research Elle zawsze wzbudza we mnie podziw. W tej książce dodatkowo miło mnie zaskoczyła tematyką psychologii. Myślałam, że to tylko krótki, poboczny wątek, ale myliłam się, za co ogromny plus! Bohaterów polubiłam - jak zawsze. Huntera już poznałam w innej historii, ale teraz bardziej się do niego przekonałam, bo wreszcie miałam wgląd do jego głowy i mogłam zrozumieć jego wcześniejsze zachowanie.

Podsumowując: polecam z całego serca! ❤️

Już kilka razy pisałam, że książki Elle wprost uwielbiam! To jedyna autorka, której mogę wybaczyć sceny seksu napisane w dość schematyczny sposób. Jej lekki styl pisania, naturalne dialogi i świetna fabuła to gwarancja zadowolenia! „Rozgrywkę” przeczytałam ponad dwa miesiące temu, ale wciąż pamiętam fabułę, więc już sam ten fakt wiele mówi 🥰

W tej historii poznajemy bliżej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ciekawa i bardzo wzruszająca historia 💔

Brinkley jest z bogatej rodziny, dlatego nie może spotykać się z Danem - synem robotnika, a jednocześnie chłopcem, w którym zakochała się od pierwszego wejrzenia i ze wzajemnością. Uratował ją raz w wieku dwunastu lat, żeby robić to przez kolejne lata, ale czy 15 lat milczenia jest w stanie zabić miłość, która jest dla nich wszystkim?

Opis nie sugerował, że podczas czytania będę miała ściśnięte gardło i załzawione oczy. Historia toczy się dwutorowo, co uwielbiam! Możemy towarzyszyć głównej bohaterce w jej dorosłym życiu, ale również w nastoletnim. Te dwie różne perspektywy pozwalają spojrzeć na tę historię z różnych stron - ogromny plus!

Brinkley przeżyła prawdziwe piekło. Jako nastolatka musiała sprostować nienormalnym wymaganiom matki oraz ojczyma, zadawać się z „elitą”, a ostatecznie skończyć jako ładna dekoracja bogatego mężczyzny. Ale Brinkley jest silna. Silna i wspaniała. Na dodatek jest cudowną matką - totalnym przeciwieństwem własnej.

A Dane? 😍 Bardzo dojrzały i fantastyczny mężczyzna. Szczerze? Brakuje takich męskich bohaterów w obecnych książkach, dlatego cieszę się, że ta okładka wpadła mi w oko na Legimi ❤️

Cudowna historia! Polecam z całego serca! ❤️

Ciekawa i bardzo wzruszająca historia 💔

Brinkley jest z bogatej rodziny, dlatego nie może spotykać się z Danem - synem robotnika, a jednocześnie chłopcem, w którym zakochała się od pierwszego wejrzenia i ze wzajemnością. Uratował ją raz w wieku dwunastu lat, żeby robić to przez kolejne lata, ale czy 15 lat milczenia jest w stanie zabić miłość, która jest dla nich...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jestem oczarowana! 🤩

Opowieść Jasona Fieldsa jest niesamowita. Już sam opis zrobił ogromną robotę, bo bije od niego aura tajemniczości, iluzji i magii.

Iluzjonista Jay zostaje oskarżony przez dziennikarkę o śmierć człowieka, który brał udział w jednym z jego przedstawień. Sprawa jest trudna, ale Jay ani przez chwilę nie wątpi w zwycięstwo. Matilda pomaga ojcu w wprowadzeniu kancelarii prawniczej, gdy Jay staje na jej drodze. Nie rozumie, dlaczego wybrał taką małą kancelarię i dlaczego ma wrażenie, że coś ją do niego ciągnie. Dużo magii, iluzji, oszustw, tajemnic i miłości!

To też nie jest tak, że książka w stu procentach mnie zachwyciła, bo jednak wątek Jasona i Matildy został poprowadzony trochę... schematowo. Podobała mi się ich relacja, to rozkładanie wszystkiego na czynniki pierwsze, interpretowanie ruchów ciała i zachowania, ale często wkradały się momenty, które były jak kopiuj-wklejki innych książek. Na szczęście postać Jay’a potrafiła to przyćmić i sprawić, że nie skupiałam się na tych słabszych elementach. Świetnie poprowadzony wątek iluzji! Cieszę się, że magia przewijała się przez całą fabułę, bo to na pewno wyszło na plus całej historii!

Książka do samego końca trzyma w napięciu. Przyznam, że zaskoczyło mnie zakończenie, bo kompletnie nie spodziewałam się takiego zwrotu akcji!

Szkoda, że nie ma w Polsce reszty serii 😞

Jestem oczarowana! 🤩

Opowieść Jasona Fieldsa jest niesamowita. Już sam opis zrobił ogromną robotę, bo bije od niego aura tajemniczości, iluzji i magii.

Iluzjonista Jay zostaje oskarżony przez dziennikarkę o śmierć człowieka, który brał udział w jednym z jego przedstawień. Sprawa jest trudna, ale Jay ani przez chwilę nie wątpi w zwycięstwo. Matilda pomaga ojcu w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Autorka mnie miło zaskakuje, bo ta książka jest jeszcze lepsza od poprzedniej. W przypadku to nie było zwykle czytanie, bo na dosłownie pochłonęłam tę historię 🤩

Na samym początku poznajemy Skylar, która kiedyś była gwiazdą sceny muzycznej, a obecnie jest bezdomna i dorabia sobie będąc ulicznym grajkiem. Bardzo dba, by nikt jej nie rozpoznał i jest niezadowolona, gdy na jej drodze pojawia się Killian - dyrektor artystyczny. Skylar nie chce wracać na scenę, ale los nie daje jej innego wyboru.

Bardzo, bardzo oryginalna fabuła. Nie spodziewałam się, że ta książka będzie nie tylko lekka, ale również z w jakiś sposób... pouczająca? Autorka ma fajny, lekki styl, więc przez książkę po prostu się płynie. Cieszę się, że Killian nie stracił swojego specyficznego charakteru. Skylar polubiłam od samego początku, więc przy końcowych rozdziałach prawie pękło mi serce 💔

Nie mogłam odłożyć tej książki, dlatego przeczytałam ją w jeden wieczór. Było zaskakująco, emocjonalnie i wzruszająco. Piękne teksty piosenek, muzyczna oprawa, czego chcieć więcej? 😍

Autorka mnie miło zaskakuje, bo ta książka jest jeszcze lepsza od poprzedniej. W przypadku to nie było zwykle czytanie, bo na dosłownie pochłonęłam tę historię 🤩

Na samym początku poznajemy Skylar, która kiedyś była gwiazdą sceny muzycznej, a obecnie jest bezdomna i dorabia sobie będąc ulicznym grajkiem. Bardzo dba, by nikt jej nie rozpoznał i jest niezadowolona, gdy na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wow. Ta historia była naprawdę świetna! ❤️

Zaczyna się dość oryginalnie, bo Skye zostaje porwana w dniu swoich dwudziestych czwartych urodzin. Proponuje porywaczowi wszystko, ale ten pragnie tylko jej śmierci, przed którą ratuje ją krótka modlitwa. Skye niewiele rozumie, jednak Damian jest bardzo zdeterminowany, żeby osiągnąć swój cel. Skye Sedgewick będzie martwa.

Co to była za książka! Nieprzewidywalna, oryginalna, wciągająca, emocjonująca i cudowna! ❤️ Całkowicie przepadłam. Najbardziej podobało mi się, że każde działanie miało swoje odzwierciedlenie w skutkach. Bardzo rzadko się zdarza, żeby historia była pozbawiona „cudów”, które są niewytłumaczalne i słabe. Tutaj wszystko było dokładnie tak, jak być powinno. Czasami przecierałam oczy ze zdumienia, bo zwroty akcji były zaskakujące. Do samego końca nie wiedziałam, jak ta historia się skończy. Nie było słodko, było smutno i realnie.

Duży plus za brak tłumaczenia niektórych hiszpańskich zwrotów!

Bardzo polecam! ❤️❤️❤️

Wow. Ta historia była naprawdę świetna! ❤️

Zaczyna się dość oryginalnie, bo Skye zostaje porwana w dniu swoich dwudziestych czwartych urodzin. Proponuje porywaczowi wszystko, ale ten pragnie tylko jej śmierci, przed którą ratuje ją krótka modlitwa. Skye niewiele rozumie, jednak Damian jest bardzo zdeterminowany, żeby osiągnąć swój cel. Skye Sedgewick będzie martwa.

Co to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Mam bardzo mieszane uczucia, bo z jednej strony fajnie, że powstał trzeci tom, ale z drugiej... bez niego też byłoby dobrze. Moim zdaniem nie wniósł nic nowego do historii Emely i Elyasa. Nie było tu tyle emocji, co akurat na plus, bo ta dwójka dużo przeszła w poprzednich dwóch tomach i kolejne emocjonalne rozterki mogłyby tylko popsuć ich relację.

Niewiele mogę napisać o fabule, bo to byłby spoiler roku 😁 Na pewno były przekomarzanki, dużo śmiechu i luzu. Niektóre opisy nużyły. Wielki plus za nawiązanie do tytułów całej serii. Zgadzam się również z Emely w kwestii obchodzenia się z literaturą w dzisiejszych czasach. Mam nieodparte wrażenie, że treść przestała się liczyć. Wiele osób już nie zastanawia się, czy dana książka niesie ze sobą jakiś przekaz, tylko myślą o tym, ile można na tym zarobić. Bardzo smutne.

Cieszę się, że mogłam tę książkę przeczytać, ale - w porównaniu do poprzednich tomów - nie ma efektu wow. Było miło i tyle.

Do „Lata koloru wiśni” i „Zimy koloru turkusu” na pewno będę wielokrotnie wracać ❤️ Niesamowite książki, o których prawdopodobnie nigdy nie zapomnę!

Mam bardzo mieszane uczucia, bo z jednej strony fajnie, że powstał trzeci tom, ale z drugiej... bez niego też byłoby dobrze. Moim zdaniem nie wniósł nic nowego do historii Emely i Elyasa. Nie było tu tyle emocji, co akurat na plus, bo ta dwójka dużo przeszła w poprzednich dwóch tomach i kolejne emocjonalne rozterki mogłyby tylko popsuć ich relację.

Niewiele mogę napisać o...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Szczerze? W ubiegłym roku nie było mi po drodze z twórczością tej pisarki. Przeczytałam chyba dwie książki, które w żaden sposób mnie nie zachwyciły, dlatego szybko odpuściłam. Jednak parę dni temu przeszukałam cały czytnik, bo miałam ochotę na coś niewymagającego i prostego. No cóż, ostatecznie fabuła miło mnie zaskoczyła!

Charley i Jake tworzyli kiedyś piękną parę. Byli nierozłączni, zakochani i wydawało się, że tak już będzie zawsze, aż do pewnego wydarzenia. Jake niespodziewanie wyjechał, łamiąc serce Charley. Łamie je ponownie, gdy spotykają się po latach, a u jego boku jest inna dziewczyna. Przyjaźń nie powinna wchodzić w grę, ale żadne z nich nie słucha głosu rozsądku.

Dosłownie pochłonęłam tę książkę! Może momentami było słodko, ale przymknęłam na to oko. Podobała mi się kreacja Charley. Rzadko mam przyjemność spotkać naprawdę silne bohaterki, dlatego ucieszyłam się, że Char do końca pozostała sobą. Ludzie uważali ją za bohaterkę, a ona robiła tylko to, co było konieczne i tyle. Może to zasługa stylu autorki, bo całość przeczytałam w niewiarygodnym tempie! Niewiele dobrego mogę za to napisać o Jake’u, ale to nie dlatego, że był źle wykreowany. Nie, nie, nie. Pasował do tej fabuły. W sumie… wszystko tu pasowało. Ale Jake… Z jednej strony tak bardzo pragnęłam, żeby zniknął, ale z drugiej… no nie, bo co to by była za historia bez niego? Miałam ogromny dylemat! Dalej nie jestem pewna, czy go lubię 😅

Po przeczytaniu ostatniej strony nasunęło mi się na myśl powiedzenie, że stara miłość nie rdzewieje. Moim zdaniem to sama prawda. Każda miłość jest inna, ale osobiście wierzę w przeznaczenie (bratnie dusze, dwie połówki jabłka i tak dalej). Chyba właśnie dlatego ta historia mnie tak wciągnęła.

Z chęcią poczytałabym o losach Becka i Claudii (osobna książka, bo chyba w drugim tomie jest rozwinięcie ich wątku). Relacja tej dwójki wydawała się w równym stopniu ciekawa, jak i toksyczna. Ale lubię takie pokręcone historie!

Polecam! ❤️

Szczerze? W ubiegłym roku nie było mi po drodze z twórczością tej pisarki. Przeczytałam chyba dwie książki, które w żaden sposób mnie nie zachwyciły, dlatego szybko odpuściłam. Jednak parę dni temu przeszukałam cały czytnik, bo miałam ochotę na coś niewymagającego i prostego. No cóż, ostatecznie fabuła miło mnie zaskoczyła!

Charley i Jake tworzyli kiedyś piękną parę. Byli...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Do tej książki podeszłam bardzo... sceptycznie. Tego typu okładki po prostu do mnie nie przemawiają i często się okazuje, że treść również nie. W tym przypadku spotkało mnie jednak miłe zaskoczenie.

Cała historia zaczyna się od spotkania Layli (prawniczki) i jej nowego klienta. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby klient nie okazał się Graysonem - mężczyzną z przeszłości, który złamał jej serce. Layla robi wszystko, żeby się wykręcić, ale Gray jest uparty i postanawia przekonać ją do siebie.

Polubiłam Laylę, bo nie była głupia i rozumiałam jej zachowanie. Prowadziła dzienniki z „za” i „przeciw”, które pomagały jej podejmować decyzje. Za to ją podziwiam, bo niektórym ludziom o wiele trudniej przychodzi podejmowanie ważnych, życiowych decyzji, ale Layla żyła w zgodzie ze sobą. Miała powody, aby traktować Grasona oschle. Czasami warto postawić na szczerość, ale o tym każdy musi przekonać się na własnej skórze. Co do samego Gray’a to nie mam większych „ale”. Może czasami był trochę zbyt „miękki”, ale jego zachowanie również można było zrozumieć.

Początek mnie zaskoczył, bo okoliczności pierwszego spotkania głównych bohaterów było bardzo oryginalne. Podobała mi się też otoczka prawnicza. Tutaj świat nie kręcił się tylko wokół seksu i to jest ogromny plus! Jest tutaj też sporo mądrości życiowych, dużo wzruszeń (w oczach zakręciło się parę łezek) oraz humoru (następnym razem nie będę nic pić podczas czytania, bo w moim przypadku to niebezpieczne połączenie).

Jednak nie mogło być zbyt pięknie, bo mam trzy „przeciw”, ale jednak o wiele więcej jest „za”. Przeciw odnosi się do scen seksu („kocham” schematowość pochodzącą chyba z kosmosu), LANCZU (wiem, że to poprawne słowo, ale skoro żadnego innego nie spolszczono, to dlaczego akurat te tak? Tym bardziej że akcja książki nie dzieje się w Polsce?), wątku z Olivierem (tutaj to nie wiem, co się zadziało, był koleś, a potem w magiczny sposób słuch o nim zaginął).

Bardzo polecam, bo niejednokrotnie ta historia mnie pozytywnie zaskoczyła! ❤️ To moje pierwsze spotkanie z piórem autorki i jestem bardzo na „tak” ❤️

Do tej książki podeszłam bardzo... sceptycznie. Tego typu okładki po prostu do mnie nie przemawiają i często się okazuje, że treść również nie. W tym przypadku spotkało mnie jednak miłe zaskoczenie.

Cała historia zaczyna się od spotkania Layli (prawniczki) i jej nowego klienta. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby klient nie okazał się Graysonem - mężczyzną z przeszłości,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wiecie, co jest najgorsze? Ta książka ma naprawdę dobre opinie. I chociaż starałam się zobaczyć w tej historii same pozytywy, to jednak mam mieszane uczucia...

Podoba mi się pióro autorki, bo świetnie się odnalazłam w jej stylu, ale... No właśnie! Fabuła jest niedopracowana. Rzuciło mi się w oczy kilka nieścisłości i chyba najbardziej nie potrafię przeżyć tego dziwnego zakończenia. Jakby każda droga prowadziła tylko i wyłącznie do jednego. Jakby miłość bez tej rzeczy po prostu nie istniała. To jest młodzieżówka i już widać schematy z romansów, co jest przykre. Schematy nie są złe, ale te kopiuj-wklejki, powtarzające się w co drugiej książce, są bardzo męczące... i nużące.

Ale o czym to w ogóle jest? Poznajemy Andie, która niebawem rozpoczyna studia razem ze swoją przyjaciółką, June. Nie mogą razem zamieszkać, bo Andie dostała się później i nie ma stypendium, dlatego musi szybko znaleźć pracę i dach nad głową. W klubie poznaje Masona, który proponuje jej posadę barmanki. No i wszystko pięknie, ale w tym samym miejscu pracuje również Cooper, który od samego początku pokazuje, że nienawidzi świata, ludzi, a zwłaszcza Andie.

No właśnie... Cooper. To taki zmarnowany potencjał. To w sumie przez niego mam mieszane uczucia. Rozumiem jego historię, zachowanie i sposób bycia, ale... niektóre jego narracje po prostu do mnie nie trafiły. A ta końcówka... Słabo, bardzo słabo.

Andie jest świetna. Chociaż czasami działała trochę impulsywnie, to jak na swój wiek miała po prostu do tego prawo. Ale chyba najbardziej zapadła mi w pamięci June! Już nigdy nie spojrzę na ananasa w ten sam sposób 😅 Mam nadzieję, że drugi tom będzie o niej ♥️

Ogólnie to polecam, bo przyjemnie spędziłam czas przy tej książce, ale mogło być lepiej - tak po prostu. Miałam trochę inne oczekiwania, no i się zawiodłam. Bywa 🤷🏻‍♀️

Wiecie, co jest najgorsze? Ta książka ma naprawdę dobre opinie. I chociaż starałam się zobaczyć w tej historii same pozytywy, to jednak mam mieszane uczucia...

Podoba mi się pióro autorki, bo świetnie się odnalazłam w jej stylu, ale... No właśnie! Fabuła jest niedopracowana. Rzuciło mi się w oczy kilka nieścisłości i chyba najbardziej nie potrafię przeżyć tego dziwnego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zaczęłam ją czytać późnym wieczorem i... pochłonęłam całość 😅 Nie lubię czytać na raty, a tu nie było odpowiedniego momentu, żeby odłożyć książkę bez wyrzutów sumienia.

Historia Cinder i Elli zaczęła się w internecie. Ich losy połączyła miłość do książek.
On - bogaty, przystojny i sławny. Ludzie uwielbiają na niego patrzeć.
Ona - skromna, z bliznami, ciężarem przykrych wspomnień. Ludzie nie potrafią na nią patrzeć. Historia inspirowana „Kopciuszkiem”, bo retellingiem bym tego nie nazwała.

Ta cudowna książka nie jest na moim szczycie najlepszych książek, ale z pewnością ma w sobie to coś. Było trochę po amerykańsku, co akurat mi nie przeszkadzało.

Ella jest takim typem bohaterki, której nie da się nie lubić. Szczera, dobra i kochana, aż trudno uwierzyć, że spotkało ją takie nieszczęście. Nawet Cinder zdobył moją sympatię, chociaż momentami zastanawiałam się, czy uderzenie patelnią by go naprostowało 😅 Czasami chciałam go udusić. Anę również, ale cieszę się, że ta postać została konsekwentnie poprowadzona do samego końca! Nikt tutaj nie był winy i to ogromny atut tej historii, bo przecież w prawdziwym życiu nie ma ludzi idealnych.

Z jednej strony zakończenie bardzo mi się podobało, ale z drugiej... mam mieszane uczucia. Cała końcówka jest trochę filmowa, przez co całość nadawałaby się na ekranizację.

Czy polecam? Oczywiście! ♥️

Zaczęłam ją czytać późnym wieczorem i... pochłonęłam całość 😅 Nie lubię czytać na raty, a tu nie było odpowiedniego momentu, żeby odłożyć książkę bez wyrzutów sumienia.

Historia Cinder i Elli zaczęła się w internecie. Ich losy połączyła miłość do książek.
On - bogaty, przystojny i sławny. Ludzie uwielbiają na niego patrzeć.
Ona - skromna, z bliznami, ciężarem przykrych...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Pierwsza książka w nowym roku i totalnie pozycja nie dla mnie. Jak ja się na tym wymęczyłam, ile razy łapałam się za głowę i brałam głębokie oddechy. Rozciągnięta do granic możliwości, sztuczna i odrealniona.

Długo zastanawiałam się, czy w ogóle pisać o tej książce. Nigdy nie dodaję negatywnych recenzji, bo szkoda mi na nie czasu, ale stwierdziłam, że dla tej pozycji mogę zrobić wyjątek, tym bardziej że kilka osób mi ją polecało.

Na samym początku poznajemy Kate, która opuściła rodzinne miasto i wyjechała na studia. Wcześniej zatrzymała się u swojej cioci-pozerki, a dopiero potem pojechała do akademika. Cały czas rozmawia ze swoim przyjacielem, a jednocześnie wschodzącą gwiazdą rocka, Gusem, z którym przespała się przed wyjazdem. Szybko znajduje pracę w kwiaciarni, no i wszyscy ją kochają, przez co jej przyjaciel nazywa ją tytułowym Promyczkiem.

OSTRZEGAM! MOGĄ POJAWIĆ SIĘ SPOILERY!

Myślałam, że to będzie książka o Kate i Gusie, no ale niestety… pojawił się jeszcze Keller (o nim wspomnę później). W tworzeniu historii chodzi głównie o to, żeby znać umiar i nie przesadzać, bo przedobrzenie daje odwrotny skutek do zamierzonego. Kate to taka przyjaciółka wszystkich, ale w sumie pasuje jeszcze: męczennica i altruistka powyżej normy. Piękna, mądra, surfuje, gra na skrzypcach i gitarze, śpiewa, świetnie tańczy. Nie spodobała mi się, nie lubię jej, bo jest zwyczajnie sztuczna. Autorka chyba próbowała stworzyć silną, empatyczną bohaterkę, ale ja tego nie kupuję. Dziewczyna ma raka (przy okazji miała chorą siostrę, która umarła oraz matkę, która ją biła i potem popełniła samobójstwo, a tata to w ogóle uciekł i się do nich nie przyznawał), więc no wiecie, od razu nadano jej status takiej, która potrafi cieszyć się życiem, przezwycięża wszystkie słabości i stanowi wzór dla ludzi ze swojego otoczenia. Bla, bla, bla.

Największy absurd tej historii to ten wątek z Sugar i nieplanowaną ciążą. Oczy wychodziły mi z orbit, gdy to czytałam. Na jednej stronie Sugar mówi o tym Kate, a już na drugiej Sugar jest po aborcji. Wątek poprawny politycznie, jak i cały wątek z Claytonem.

Takie przykre schematy, bo nie miały w sobie żadnej głębi. Pojawiły się, żeby pokazać, jaka Kate jest super, bo jest taka tolerancyjna, wyrozumiała i znowu: bla, bla, bla. Te wątki nie niosły ze sobą żadnych głębokich przemyśleń, analizy czy czegoś w tym rodzaju. Były tak bardzo na siłę, że kilka razy miałam ochotę odłożyć tę książkę. Oczywiście, Kate również prowadziła rozmowy z Bogiem, które pojawiały się znikąd. Nie było słowem wspomniane po co to robi, dlaczego i w ogóle o co chodzi. Ale pewnie znowu chodziło o to, żeby pokazać jaka Kate jest super.

A teraz pora na Kellera. Gdy pojawiła się jego perspektywa, to musiałam przeczytać ten fragment tekstu parę razy, bo nic nie rozumiałam. Najgorsza męska narracja ever. Keller przecież musiał być chłopakiem idealnym. Nie miał prawa być zazdrosny ani nic z tych rzeczy, bo przecież Kate jest taka super, a Gus to tylko przyjaciel. Normalnie kraina jednorożców. Koleś całkowicie pozbawiony charakteru, mdły i nijaki. Do teraz nie rozumiem, po co autorka wciskała do książki Stellę, skoro pod koniec książki ta dziewczyna była marionetką, przesuwaną z miejsca na miejsce? Keller miał kompletnie w nosie, że jego córeczka patrzy na śmierć Kate. Zero wyjaśnień, zero tłumaczeń. Po co to dziecko było? No jasne! Żeby znowu pokazać, jaka Kate jest super i świetnie dogaduje się z dziećmi! Gdy Stella przestała być potrzebna, została stażystką w tym dramacie.

Zakończenie nie doprowadziło mnie do płaczu. Historia była od początku tak bardzo przewidywalna, pozbawiona emocji i sztuczna, że nie potrafiłam się wczuć. Zrobiło mi się przykro, bo ktoś umarł i tyle. Dalej nie wiem, co autorka chciała osiągnąć. Stworzyć wyciskacz łez? Pióro pozostawia wiele do życzenia. Zero opisu emocji. Kate przedstawiona jako robot. Zastanawiałam się, kiedy padnie jej bateria, bo jej zachowanie nie było normalne.

Jedyne plusy tej historii to research dotyczący muzycznej kariery oraz fizycznym przebiegu raka. Było parę dobrych scen, ale dotyczyły one – oczywiście – muzyki. Cała reszta jest słaba.

Podejrzewam, że gdyby całość została napisana na nowo przez kogoś, kto oddałby tej historii kawałek siebie, to moje odczucia byłyby inne. Częściowo rozumiem zamysł fabuły, jednak nie ma ludzi idealnych i od tego trzeba zacząć. Fikcja wskazuje tylko na to, że tę historię wymyślono, ale trzeba również zadbać o logikę zdarzeń, no i ogólny sens. Pod koniec Kate zostawia list dla bliskich, w którym daje im wytyczne, jak mają żyć… W całej książce powtarzała, jak to trzeba robić to, co się chce i nikogo to nie powinno obchodzić. Niekonsekwencja z wykrzyknikiem. A było tego dużo, dużo więcej.

Raczej nie sięgnę po drugi tom, bo nie mam siły na kolejną kiepską męską narrację.

Osobiście nie polecam. W tych klimatach dalej nie znalazłam lepszej historii niż “Zanim umrę”.

Pierwsza książka w nowym roku i totalnie pozycja nie dla mnie. Jak ja się na tym wymęczyłam, ile razy łapałam się za głowę i brałam głębokie oddechy. Rozciągnięta do granic możliwości, sztuczna i odrealniona.

Długo zastanawiałam się, czy w ogóle pisać o tej książce. Nigdy nie dodaję negatywnych recenzji, bo szkoda mi na nie czasu, ale stwierdziłam, że dla tej pozycji mogę...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Czekałam na tę premierę, bo pamiętam, że całe wieki temu w internecie znalazło się dziesięć rozdziałów historii Belli z perspektywy Edwarda. Książkę zamówiłam, bo pomyślałam, że to będzie pozycja, do której będę z uśmiechem wracać i… nie, STANOWCZO NIE.

Edward nawet w „Zmierzchu” wydawał się nierealny, ale miałam 16 lat, gdy to czytałam, więc no trochę głupiutką nastolatką byłam i wierzyłam, że wszystko jest możliwe. Nic bardziej mylnego! Do całej sagi wracam, bo mam ogromny sentyment. Czytałam ją kilkukrotnie i często zarywałam noce, płakałam o 3 nad ranem, bo jak to tak Bella mogła pokochać Jacoba? No dramat! 😂 A Edward taki dojrzały, tak wszystko rozumiał, jaki on idealny! 😂 Normalnie nie wiem, co ja wtedy sobie myślałam i chyba nie chcę wiedzieć! 😅

No i autorka w „Słońce w mroku” całkowicie zrujnowała postać Edwarda (nigdy mu nie wybaczę zabicia tego biednego pajączka 😭). Zrobiła z niego destrukcyjnego, zaborczego, wiecznie użalającego się nad sobą stalkera. Połączenie aż tylu negatywnych cech nie mogło się skończyć dobrze, więc pod koniec książki w mojej głowie pojawiła się niepokojąca myśl: A gdyby Bella była z Jacobem?

Wyobraźnia zrobiła swoje i… coś mi się wydaje, że Bella byłaby szczęśliwsza. Tak, napisałam to – ja, największa przeciwniczka Jacoba. Już po ostatniej kiepskiej książce o wilkołakach przepraszałam go za swój brak sympatii, ale „Słońce w mroku” tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że Jake nie był taki zły i trochę zmarnowano potencjał jego postaci.

Ale co z fabułą? Okropnie się wlecze. Rozumiem, że to ponad stuletni wampir, ale rozwodzenie się nad zabiciem Belli dosłownie co chwilę i to przez kilkanaście stron? Nie, nie, nie! To nie dla mnie. Przydałoby się stanowczo więcej akcji. Przeczytałam szybko, ale ja po prostu czytam szybko, więc to żaden miernik wspaniałości tej książki.

Nie polecam osobom, które uwielbiają całą sagę, bo mogą się jedynie rozczarować. Przeczytałam z ciekawości i trochę żałuję, bo książka nie ma klimatu z pierwotnej historii. Trochę szkoda 😔

Czekałam na tę premierę, bo pamiętam, że całe wieki temu w internecie znalazło się dziesięć rozdziałów historii Belli z perspektywy Edwarda. Książkę zamówiłam, bo pomyślałam, że to będzie pozycja, do której będę z uśmiechem wracać i… nie, STANOWCZO NIE.

Edward nawet w „Zmierzchu” wydawał się nierealny, ale miałam 16 lat, gdy to czytałam, więc no trochę głupiutką nastolatką...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nigdy nie napisałam recenzji o „Zanim skończy się sierpień”, bo uważam, że książka była słaba. Tutaj jest inaczej. W obu występuje różnica wieku, ale to właśnie „Birthday girl” ujęła mnie za serce, chociaż byłam bardzo sceptycznie do niej nastawiona.

Pokochałam Jordan. Taka normalna dziewczyna, która doskonale wiedziała czego chce. Potrafiła się postawić, być asertywną i wielokrotnie zaskakiwała mnie swoim zachowaniem. Nie była żadną chorągiewką, która uginała się pod presją innych. Pike za to chciał dobrze, trzymał się z daleka, chronił na swój pokręcony sposób, ale zawsze chciał dobrze. Gdyby jeszcze nie był aż tak bogaty, bo serio, to jakieś przegięcie, że teraz jest wysyp książek, w których główni bohaterowie muszą być przystojni, bogaci i chamscy. Pike na szczęście chamski nie był, ale po co to bogactwo? I znowu próby kupowania drogich prezentów… to naprawdę irytujące. Przewracałam tylko oczami i byłam zła, bo książka bardzo mi się spodobała, ale takie rzeczy psuły mój odbiór.

Nie mogę napisać, że to lekka historia, bo jednak porusza kilka dość istotnych problemów. Jordan przecież była dziewczyną syna Pike’a, Cole’a. Na początku czułam niesmak, ale syn ideałem nie był, okropnie traktował Jordan, dlatego jakoś udało mi się przymrużyć na to oko.

Czy polecam? Jak najbardziej! ❤️ Fajna historia, dobrze napisana. Przeczytałam w święta i nie żałuję!

Nigdy nie napisałam recenzji o „Zanim skończy się sierpień”, bo uważam, że książka była słaba. Tutaj jest inaczej. W obu występuje różnica wieku, ale to właśnie „Birthday girl” ujęła mnie za serce, chociaż byłam bardzo sceptycznie do niej nastawiona.

Pokochałam Jordan. Taka normalna dziewczyna, która doskonale wiedziała czego chce. Potrafiła się postawić, być asertywną i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Skusiłam się, bo poleca sama S.J. Maas, ale… ta pozycja nie do końca spełniła moje oczekiwania. Gdy już historia mnie wciągnęła, nagle akcja zwolniła i zrobiło się dziwnie, więc ją odłożyłam. Zdążyłam przeczytać coś innego (słabego), a potem wróciłam i… Nie mogłam pozbyć się wrażenia, że czytam o czymś, co już było. I to wrażenie utrzymywało się do ostatniej strony.

Łowcy, czarownice i magia to połączenie, które bardzo lubię. Początek tej książki był bardzo obiecujący, bo kto by się spodziewał, że łowcę i czarownicę połączy związek małżeński? Do jakiegoś momentu było w porządku, ale potem zaginęła logika. Reid (łowca) nagle stracił swój charakter, a Lou (czarownica) straciła pazur. Nie wspomnę już o tym, że bardzo mocno widać tutaj styl Maas. Dla niektórych może być inspiracją, ale ja ciąglę mam przed oczami Chaola oraz Cel, bo autorka chyba wzorowała głównych bohaterów właśnie na tych postaciach. No i styl pisania mówi sam za siebie – niestety, znowu Maas. Książka bardziej przypomina fanfik niż odrębną powieść o zupełnie innym świecie. Rozumiem, że motywy mogą się powielać, ale tutaj to było coś więcej.

Żeby nie było, że piszę tylko o negatywach, to bardzo podobało mi się przedstawienie magii. Nic nie ma za darmo i nie warto było jej nadużywać, bo cena mogła okazać się za wysoka.

I to nie tak, że to zła pozycja, bo dobrze się bawiłam. Czyta się szybko. Akcja jest (chociaż niektóre wątki wymagałyby dopracowania). Zakończenie było całkiem fajne, ale… całości brakowało efektu „wow”. Inspiracja inspiracją, ale jednak jestem na nie. Sięgnę po drugi tom, bo jestem zwyczajnie ciekawa, jak autorka opisze dalsze losy Reida i Lou. Mam tylko nadzieję, że będzie mniej Maas...

Czy polecam? Pozostawiam do własnej oceny 😊

Skusiłam się, bo poleca sama S.J. Maas, ale… ta pozycja nie do końca spełniła moje oczekiwania. Gdy już historia mnie wciągnęła, nagle akcja zwolniła i zrobiło się dziwnie, więc ją odłożyłam. Zdążyłam przeczytać coś innego (słabego), a potem wróciłam i… Nie mogłam pozbyć się wrażenia, że czytam o czymś, co już było. I to wrażenie utrzymywało się do ostatniej strony.

Łowcy,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Chyba większość zna baśń o „Pięknej i Bestii” – no może z wyjątkiem mnie, bo nigdy jakoś specjalnie za nią nie przepadałam. Niby coś tam wiedziałam, ale jednak miałam dużo luk. Film z Emmą Watson trochę mnie uświadomił, ale też nie uważam go za jakiś wybitny, dlatego z miłą chęcią sięgnęłam po ten retelling. Świetne recenzje zrobiły swoje, ale negatywne również. Bo… nie zgadzałam się z nimi nawet przed przeczytaniem. Dlaczego? Bo to retelling baśni, więc osobiście traktuję to dalej jako baśń, a baśnie rządzą się swoimi prawami. Są tworzone według schematu i mają pełnić pewne role.

Ale zacznijmy od początku. Główną bohaterką jest Harper – młoda, (lekko) niepełnosprawna dziewczyna o dobrym sercu. Co do tej niepełnosprawności, to cudownie, że autorka postawiła na lżejszą wersję. Ostatnio na fali jest popadanie w skrajności, więc fajnie poczytać coś mniej dramatycznego. Rhen to książę, który – jak można się łatwo domyślić – przemienia się w Bestię. No i jest jeszcze Grey, Kapitan Straży – mój ulubieniec, bo kocham takich bohaterów w książkach 😍

Podobało mi się rozwinięcie relacji Harper-Rhen. Nie było typowo, słodko i byle jak. Oni naprawdę zbudowali więź. To samo można napisać w przypadku relacji Harper-Grey. Zauważyłam kilka morałów, co wpisuje się w schemat baśni. Nie nudziłam się, bo historia porwała mnie już od pierwszych stron. Nie miałam wygórowanych wymagań. Chciałam baśni w nieco innej odsłonie (mniej słodkiej) i taką właśnie dostałam.

Zakończenie nie do końca jest jednoznaczne, dlatego nie potrafię się już doczekać na drugi tom, bo jestem ciekawa, jak autorka ugryzie pewien wątek.

Polecam z czystym sercem! ❤️Świetny retelling – w sumie to mój pierwszy, ale na pewno sięgnę po takie wersje innych baśni.

Chyba większość zna baśń o „Pięknej i Bestii” – no może z wyjątkiem mnie, bo nigdy jakoś specjalnie za nią nie przepadałam. Niby coś tam wiedziałam, ale jednak miałam dużo luk. Film z Emmą Watson trochę mnie uświadomił, ale też nie uważam go za jakiś wybitny, dlatego z miłą chęcią sięgnęłam po ten retelling. Świetne recenzje zrobiły swoje, ale negatywne również. Bo… nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

W obecnej chwili staram się odchodzić od schematowych historii, bo czytanie ich w zbyt dużej ilości… bardzo męczy. W „New Orleans Rush” dostałam na szczęście coś innego i bardzo intrygującego. Chociaż nie przepadam za narracją trzecioosobową (wybaczam tylko książkom fantasy), to tutaj byłam oczarowana! Autorka bez dwóch zdań ma ogromny talent. Szkoda, że w Polsce jest dostępna tylko ta jedna jej książka…

Pamiętacie film „Iluzjonista” z 2006 roku? Uwielbiam go! Pewnie dlatego historia Beatrice i Huxley’a tak bardzo mi się spodobała. On nie jest typowym, wysportowanym, przystojnym facetem, a ona nie jest słodką idiotką, tylko chodzącym jednorożcem. Ich charaktery są bardzo różne, ale przecież przeciwieństwa się przyciągają, prawda?

Wszystko zaczęło się od pięknego, porysowanego Mustanga. Beatrice była przekonana, że to samochód jej byłego i spotkało ją bardzo niemiłe zaskoczenie. Huxley był załamany i nie dał dziewczynie zbyt dużego wyboru: albo policja, albo stanowisko jego asystentki. I tak, na pewno wiele osób już kręci głową, ale Huxley jest iluzjonistą i ma swój własny teatr. Jest jednym z Niewiarygodnych Chłopców Marlowa i oczarowuje ludzi magią.

Książka tak bardzo przypadła mi do gustu, że postanowiłam nagrać filmik na jej temat. Link do mojego kanału na YouTube znajdziecie w moim bio.

Bardzo polecam! ❤️ I mam nadzieję, że w Polsce pojawią się nowe książki Kelly!

W obecnej chwili staram się odchodzić od schematowych historii, bo czytanie ich w zbyt dużej ilości… bardzo męczy. W „New Orleans Rush” dostałam na szczęście coś innego i bardzo intrygującego. Chociaż nie przepadam za narracją trzecioosobową (wybaczam tylko książkom fantasy), to tutaj byłam oczarowana! Autorka bez dwóch zdań ma ogromny talent. Szkoda, że w Polsce jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Za mną ostatnia książka z tej serii i… wow. Jest mi strasznie przykro, że te trzy pierwsze tomy były tak słabe. Teraz wydają się jeszcze bardziej dziecinne i takie nieszkodliwe. Nie przypuszczałam, że akcja nabierze takiego tempa i obejmie tak ogromny obszar, no i że to nie będzie tylko wojna jednostki, ale kilku ras.

Relacja między Kat i Deamon jest o wiele dojrzalsza. Wiadomo, zdarzają się zabawne momenty, ale bez nich byłoby jeszcze trudniej. Wielokrotnie miałam łzy w oczach, bo już sam początek był mocny, a potem nie było łatwiej. Bałam się, że autorka będzie próbowała pójść po najłatwiejszej linii oporu, ale na szczęście tak się nie stało. Wszystko ładnie połączyło się w całość. Zakończenie nie jest wcale tak idealne, jak można sądzić. Jest po prostu właściwe. Był momenty, gdy wątpiłam i takie, gdy moje serce zamierało. Ostatnie sceny akcji wyciskały łzy. Ale tego właśnie oczekiwałam i to dostałam.

A Deamon dotrzymał słowa. Dosłownie.

Teraz waham się, bo te dwa ostatnie tomy były świetne, a nowe papierowe okładki tej serii są cudowne. Z jednej strony chciałabym mieć je na półce, ale z drugiej… gdzieś z tyłu głowy mam te trzy tomy, które wywoływały we mnie frustrację. Rozumiem, że autorka rozwinęła się na przestrzeni całej serii. To jest bardzo widoczne i piękne, bo pokazuje, że dobry warsztat działa cuda (a o tym wielu autorów wciąż zapomina). Z tego powodu sięgnę po inne książki (oprócz serii z Lucyferem).

Polecam ❤️ Polecam z całego serca ❤️

Za mną ostatnia książka z tej serii i… wow. Jest mi strasznie przykro, że te trzy pierwsze tomy były tak słabe. Teraz wydają się jeszcze bardziej dziecinne i takie nieszkodliwe. Nie przypuszczałam, że akcja nabierze takiego tempa i obejmie tak ogromny obszar, no i że to nie będzie tylko wojna jednostki, ale kilku ras.

Relacja między Kat i Deamon jest o wiele dojrzalsza....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

“Spalę cały świat, by ją uratować”

Wow. Po prostu jedno ogromne WOW. Czekałam na tę część przez trzy tomy. Wreszcie dostałam to, czego chciałam. Ta książka jest genialna! Ma w sobie wszystko, co powinna mieć dobra historia fantasy.

Wreszcie dowiedziałam się, kim tak naprawdę są kosmici, co robią na Ziemi, kim są ich wrogowie i czym zajmuje się DoD. Historia była przepełniona akcją i czytałam jak burza. Co chwilę otwierałam szeroko oczy, bo nie potrafiłam uwierzyć, że to wszystko działo się naprawdę. Miałam wrażenie, że bohaterowie dojrzeli. Wszystko wydawało się bardziej przemyślane, logiczne i nie wywoływało we mnie frustracji. Akcja nie zwalniała nawet na chwilę i nie byłam w stanie nic przewidzieć. Jezu, nawet dałam się nabrać!

Nastał moment, gdy zaczęłam rozumieć fenomen tej serii. Teraz jestem ogromną fanką i puszczam w niepamięć wszystkie niedociągnięcia poprzednich części. Deamon wreszcie pokazał swoją moc i prawdziwe ja. Polubiłam nawet Kat! Luc to już w ogóle nie ma sobie równych. Kombinacja różnych postaci pomaga tej historii. W jednym chwili śmiałam się głośno, a za chwilę zaciskałam zęby ze zdenerwowania. Coś niesamowitego!

„Świat się kończył”

Polecam! ❤️ Tym razem polecam z całego serca! ❤️ Ten tom to złoto! Po przeczytaniu ostatniej strony zrozumiałam, że drżałam. Naprawdę drżałam. Tyle akcji, emocji… Wow. Autorka przeszła samą siebie. Wyciągnęła potężne działa, więc z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy. Mam nadzieję, że poziom zostanie utrzymany!

“Spalę cały świat, by ją uratować”

Wow. Po prostu jedno ogromne WOW. Czekałam na tę część przez trzy tomy. Wreszcie dostałam to, czego chciałam. Ta książka jest genialna! Ma w sobie wszystko, co powinna mieć dobra historia fantasy.

Wreszcie dowiedziałam się, kim tak naprawdę są kosmici, co robią na Ziemi, kim są ich wrogowie i czym zajmuje się DoD. Historia była...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie powinnam być zaskoczona tym, co wydarzyło się w tej części, ale jednak jestem. Nie potrafię uwierzyć, że bohaterowie mogą być tak naiwni. Zgadzają się na wszystko i liczą na łut szczęścia. Gdyby jeszcze starali się przemyśleć swoje decyzje, ale nie, bo po co?

Z tomu na tom czyta się coraz szybciej, ale jestem również coraz bardziej sfrustrowana. Nie mam nic przeciwko przewidywalnym historiom. Czasami talent autora wystarczy, ale tutaj to stanowczo za mało. Odkąd pojawił się Blake, miałam niepokojące myśli. Pojawił się znikąd, a wszystkie jego pomysły okazują się najlepsze (jak można być tak głupim?). Tylko Deamon jakoś to wszystko ratuje (nie do końca, ale nie ma tragedii), bo Kat rozczarowuje. Niektóre wydarzenia też średnio pasują do tych nastolatków, dlatego staram się myśleć, że mają więcej lat. Nie podoba mi się też wrzucanie krótkich wątków, które nie mają zbyt wiele wspólnego z fabułą (są pozbawione logiki), a są wciśnięte tylko po to, żeby dać potrzebne narzędzie autorce do tworzenia kolejnych wydarzeń.

Wciąż nie potrafię uwierzyć, że czytam tę serię tak szybko, co mogłoby wskazywać, że historia mnie kupiła, ale… jednak nie. Nie rozumiem tego. Przez trzy tomy nie dowiedziałam się zbyt wiele o kosmitach, ich planecie, odwiecznych wrogach i przyszłości. Jak już coś się pojawia to nic nie wyjaśnia. O wiele więcej jest tu rozterek życiowych (za dużo, stanowczo za dużo) niż fantasy.

Mam nadzieję, że czwarty tom będzie lepszy… 😔

Nie powinnam być zaskoczona tym, co wydarzyło się w tej części, ale jednak jestem. Nie potrafię uwierzyć, że bohaterowie mogą być tak naiwni. Zgadzają się na wszystko i liczą na łut szczęścia. Gdyby jeszcze starali się przemyśleć swoje decyzje, ale nie, bo po co?

Z tomu na tom czyta się coraz szybciej, ale jestem również coraz bardziej sfrustrowana. Nie mam nic przeciwko...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Niby jest okej, bo szybko się czyta i główny wątek jest oryginalny, ale z drugiej strony dostrzegam sporo braków i schematów.

Drugi tom serii Lux to dalsze losy Kat oraz Deamona. Bywa męcząco, bo lubię kłótnie, dramaty itd, ale czasami trzeba po prostu odpuścić i skupić się na innych wątkach. No i niby pojawia się ktoś nowy, ale… już samo pojawienie się zostało źle przedstawione. Pstryknięcie palcami i nagle obcy koleś jest wysunięty do rangi kolesia, z którym można chodzić sobie na randki. Niby wielka miłość (Kat dosłownie wpadła jak śliwka w kompot), dla której człowiek zrobi wszystko, ale jednak nie. Za bohaterami ciągnie się wątek z pierwszego tomu i to wieczne odpychanie, przyciąganie, odpychanie… jest nudne.

Dodawanie rozdziałów z punktu widzenia Deamona to też nienajlepsze posunięcie. Bo niby to koleś, który nie boi się niczego i bla bla bla, ale jednak nie. Niby ludzie są be, ale jednak nie. Niby nie ma problemu z zabijaniem, ale jednak nie.

A moje wrażenia o książce są podobne: niby wszystko fajnie, ale... jednak nie.

Autorka ma lekkie pióro, ale byłoby fajnie, gdyby cała akcja skupiała się na kosmitach, a nie na rozterkach uczuciowych Kat. Bo jeśli do końca piątego tomu będzie tak samo, to no cóż… właściwa fabuła zmieściłaby się spokojnie w dwóch albo trzech tomach.

Wiem, że jest tom 1,5, ale jest on z punktu widzenia Deamona, więc nie czytam, bo z pewnością porzuciłabym tę serię. Teraz czytam tom trzeci i jest odrobinę fajniej, ale… lepiej nie chwalić dnia przed zachodem słońca 😁

Polecam jako odmóżdżacz ❤️, ale przestrzegam przed główną bohaterką, która w tym tomie jest wyjątkowo irytująca (niby człowiek mądrzeje z wiekiem, ale… jednak nie 😅).

Niby jest okej, bo szybko się czyta i główny wątek jest oryginalny, ale z drugiej strony dostrzegam sporo braków i schematów.

Drugi tom serii Lux to dalsze losy Kat oraz Deamona. Bywa męcząco, bo lubię kłótnie, dramaty itd, ale czasami trzeba po prostu odpuścić i skupić się na innych wątkach. No i niby pojawia się ktoś nowy, ale… już samo pojawienie się zostało źle...

więcej Pokaż mimo to