-
ArtykułyW drodze na ekrany: Agatha Christie, „Sprawiedliwość owiec” i detektywka Natalie PortmanEwa Cieślik1
-
ArtykułyKsiążki na Pride Month: poznaj tytuły, które warto czytać cały rokLubimyCzytać10
-
ArtykułyNiebiałym bohaterom mniej się wybacza – rozmowa z Sheeną Patel o „Jestem fanką”Anna Sierant2
-
Artykuły„Smak szczęścia”: w poszukiwaniu idealnego życiaSonia Miniewicz3
Biblioteczka
2015-09-24
"Byłam przekonana, że każdy na świecie ma innego bzika i, co najfajniejsze, myślałam, że gdzieś tam jest osoba pokręcona w ten sam sposób co ja, a przynajmniej taką miałam nadzieję. Pomysł odnalezienia kogoś równie zwichrowanego bardzo mi się podobał. Nadal go szukałam."
Każdy z nas zna ból utraty kogoś bliskiego. Czy byli to babcia, dziadek, którzy umarli, ponieważ żaden człowiek nie żyje wiecznie. Czy też ktoś inny, młodszy, któremu nie dane było przeżyć życia do końca. Ktoś, kto jeszcze nie miał prawa umrzeć. Strata zawsze boli. Przekonali się o tym bohaterowie powieści Brittainy C.Cherry. Zostali ciężko doświadczeni, ich serca rozsypały się na milion kawałeczków, a duszom zadano głębokie rany. Jednak złamane serce, to otwarte serce. Kiedyś, ktoś ponownie je poskłada i sprawi, że życie odzyska sens, nabierze barw.
Ashlyn Jennings właśnie straciła siostrę bliźniaczkę, swoją drugą połowę. Jej matka nie radzi sobie ze stratą ukochanej córki, więc coraz bardziej pogrąża się w nałogu. Dziewczyna zostaje odesłana do ojca, który nigdy nie odgrywał ważnej roli w ich życiu. Z uczuciem odtrącenia przez matkę wyrusza w podróż ku nowemu życiu. Bez siostry. Los jednak chce, że w pociągu poznaje chłopczyznopaka o cudnych, niebieskich oczach, na których widok serce ściska jej się w piersi. Zapewne wszystko skończyłoby się jak najlepiej, gdyby nie fakt, że Pan Cudne Oczęta jest panem Danielsem- nauczycielem literatury w liceum Ashlyn.
Uczucie, które między nimi się zrodziło jest zakazane i niebezpieczne, może przysporzyć im nie lada kłopotów. Ktoś odpowiedzialny za niejeden dylemat w życiu Daniela powróci i znów zacznie sprowadzać nieszczęścia. Czy w takich okolicznościach jest możliwe, aby miłość przetrwała? Jeśli jesteście ciekawi, przeczytajcie koniecznie książkę!
Miałam wielkie oczekiwania względem tej powieści. Sprostała im w stu dziesięciu procentach! Ktoś może powiedzieć: Phi, motyw związku uczennica-nauczyciel jest oklepany, już tyle powieści o tym napisano... Widocznie ten nasz ktoś nie czytał Kochając pana Danielsa! Mówię Wam, zachwyty w tym przypadku są jak najbardziej na miejscu!
Zacznę od tego, że wydanie jest po prostu magiczne. Takie romantyczne i delikatne. Pasuje idealnie do zawartości i, cóż, miło na nie po prostu popatrzyć.
Rozdziały są pisane z perspektywy Ashlyn oraz Daniela, a każdy zaczyna się krótkim fragmentem piosenki z repertuaru Misji Romea (zespołu Daniela). Co ciekawe wszystkie teksty zespołu inspirowane są dziełami Szekspira. Co może być niezłą gratką dla jego fanów, do których osobiście nie należę, ale jest to całkiem miły akcent.
Na wielkość czcionki i długość rozdziałów nie możemy narzekać, są po prostu w sam raz.
Autorka wykreowała wspaniałe, wyraziste postacie, bardzo prawdziwe ze swymi uczuciami, problemami, popełnianymi błędami, myślami... Można się z nimi niesamowicie zżyć, co w moim przypadku nastąpiło już od pierwszych przeczytanych stron.
Każdy z bohaterów tej pełnej emocji powieści zasługuje na naszą sympatię. Moje serce skradł zawadiacki, pełen uroku Ryan, który skrywa przed matką tajemnicę oraz bierze na siebie winę za tragiczną śmierć ojca. Z zewnątrz jest popularnym i lubianym chłopakiem, jednak w środku to bardzo wrażliwy i kochający człowiek, który zasługuje na zrozumienie i miłość. Sprawił, że kilka razy musiałam przecierać oczy, ponieważ litery rozmazywały mi się przez pryzmat łez...
"— Każdy z nas ma jakieś złoto. To może być cokolwiek: piosenka, książka, zwierzę, człowiek. Cokolwiek, co sprawia, że czujesz się tak szczęśliwy, że twoja dusza płacze z czystej radości. To uczucie jak po zażyciu narkotyków, tyle, że lepsze, bo to naturalny odlot. Szekspir jest moim złotem."
Słodko-gorzki wątek miłości między Ash i Danielem został wysunięty na pierwszy plan, jednak w jego tle tyle się działo, że aż ciężko to opisać! W trakcie czytania poznajemy historię tragedii rodzinnej Daniela; śledzimy przemiany, które zachodzą w ojcu dziewczyny; jesteśmy świadkami dramatu rozgrywającego się w nowej rodzinie Henry`ego, czyli wcześniej wspomnianego ojca; obserwujemy proces aklimatyzacji Ashlyn w nowym otoczeniu oraz walki o zachowanie samodzielności w nowym życiu... Tak wiele zostało zawarte w tych ponad czterystu stronach!
Zupełnie nic nie jest tutaj przesadzone czy przesłodzone. Przynajmniej ja, jako wielbicielka historii miłosnych nie miałam na co narzekać. Dylemat goni dylemat a historia zatacza koło. Powieść świetnie opisują słowa zamieszczonego z tyłu opisu: Nasza historia to nie tylko opowieść o miłości. Opowiada także o rodzinie. O stracie. O życiu i o śmierci. Jest pełna bólu, ale także śmiechu. To nasza historia. Wspaniale podsumowują to, czego jesteśmy świadkami zanurzając się w opowieść, która wyszła spod pióra Brittainy C.Cherry. Prawdziwa burza emocji jest gwarantowana! Każda romantyczka spragniona lektury o miłości, smutku przeplatanym radością i nadzieją, będzie usatysfakcjonowana oraz uroni niejedną łzę.
Ocena nie mogła być inna niż 10/10!
Recenzja: http://niczymszeherezada.blogspot.com/
"Byłam przekonana, że każdy na świecie ma innego bzika i, co najfajniejsze, myślałam, że gdzieś tam jest osoba pokręcona w ten sam sposób co ja, a przynajmniej taką miałam nadzieję. Pomysł odnalezienia kogoś równie zwichrowanego bardzo mi się podobał. Nadal go szukałam."
Każdy z nas zna ból utraty kogoś bliskiego. Czy byli to babcia, dziadek, którzy umarli, ponieważ...
Recenzja z bloga: http://niczymszeherezada.blogspot.com/2015/07/wakacyjna-czytelnicza-odmiana-czyli.html
Nie planowałam sięgnąć po tę pozycję, z prostej przyczyny: nie wiedziałam, że wpadnie w moje ręce. Ale skoro już się pojawiła, stwierdziłam, że warto będzie ją opisać.
Może zacznę od tego, iż opis z tyłu książki nie przygotował mnie na to, co znalazłam na jej stronach. Oczekiwałam, że będzie to kolejny schematyczny romans, prosta historia o miłości z rozbudowanymi scenami aktów. A jednak autorka mnie zaskoczyła! Odnalazłam w fabule wątek historyczny oraz kryminalny, choć nie były one zbyt rozbudowane, to i tak wniosły lekki powiew świeżości. Nuta tajemnicy, którą skrywał książę przed Bellą, była dobrym dopełnieniem całej historii. I choć jest to niewątpliwie romans, nie zawiera zbyt wielu scen erotycznych.
Przez większą część akcji poznajemy bohaterów, ich priorytety, uczucia, historię oraz obserwujemy rodzące się między nimi uczucie. Tym bardziej książka zyskuje na realności. Możemy wczuć się w sytuację Belli oraz Thorn`a, czerpać radość z ich przekomarzania oraz ekscytację wywołaną flirtem i zbliżeniami.
Recenzja z bloga: http://niczymszeherezada.blogspot.com/2015/07/wakacyjna-czytelnicza-odmiana-czyli.html
Nie planowałam sięgnąć po tę pozycję, z prostej przyczyny: nie wiedziałam, że wpadnie w moje ręce. Ale skoro już się pojawiła, stwierdziłam, że warto będzie ją opisać.
Może zacznę od tego, iż opis z tyłu książki nie przygotował mnie na to, co znalazłam na jej stronach....
"- Czasami jesteś tak wielkim dupkiem.
- Cóż, zatem idealnie do siebie pasujemy, bo ty przez większość czasu jesteś wstrętną zołzą."
Przedstawiam Wam Zaplątanych Emmy Chase. Napisałabym bardziej porywający wstęp, gdyby nie fakt, że w mojej głowie chwilowo panuje straszny bałagan! Cudowne historie z książek zaczynają mi się mieszać z podręcznikiem do biologii. A skoro w szkole mam aż nadto poważnej lektury- nabieram szczególnej chęci na rozrywkową opowieść, przyjemną i humorystyczną. A do tej kategorii niewątpliwie należy powieść Pani Chase! Jest to bardzo zgrabne połączenie komedii z pikantnym romansem, za które jestem okropnie wdzięczna! Taka historia z pazurem od czasu do czasu jest po prostu wybawieniem :)
Drew Evans jest niereformowalnym kobieciarzem, wszystkie przedstawicielki płci pięknej ciągną do niego jak do miodu. I nic w tym dziwnego. Naszego bohatera cechuje niezwykle atrakcyjna powierzchowność i niespotykany urok osobisty. Prawdziwa mieszanka wybuchowa, której żadna się nie oprze. No... prawie żadna!
Kate Brooks jest piękna, inteligentna i... zaręczona. W końcu kobieta z charakterem! Poza tym, jest również irytująca! Między nią a Drew dochodzi do takich spięć, że aż iskry lecą. Złość i rywalizacja jest czymś co napędza ich oboje. A dwójka nakręconych ludzi, zamkniętych w niewielkiej przestrzeni i pracujących razem... Oj tak, wiele się wtedy dzieje. Nie ominą nas pikantne opisy fantazji Drew na temat seksownej współpracownicy, a także dosadne opisy scen łóżkowych (raczej nie dla wstydliwych ;) ).
"Edward Cullen może wziąć tę swoją głupią heroinę i zaćpać się na amen. Kate jest moją własną viagrą."
Coś o czym warto wspomnieć, to przede wszystkim cięte języki większości bohaterów. Nic tak nie potrafi rozłożyć czytelnika na łopatki jak charakterne postacie i niesamowicie trafne riposty. Miałam prawdziwe szczęście, że nikt nie widział jak zwijam się ze śmiechu czytając tę książkę! Naprawdę, perypetie Drew i Kate z dodatkiem takich osób jak Delores i Alexandra, to istna skarbnica komicznych dialogów i sytuacji! Nie da się zachować powagi, więc lepiej odpuścić sobie czytanie Zaplątanych w miejscach publicznych :D
Nie mogę zaprzeczyć, że zainteresowało mnie to, iż autorka napisała książkę (i to romans!) z perspektywy Drew. Dosyć niespotykane, aby kobieta opisywała punkt widzenia mężczyzny, który dodatkowo jest świadomy tego, że go "obserwujemy". Trzeba jednak przyznać, że efekt końcowy jest świetny. Te wszystkie zwroty głównego bohatera do "widowni", spostrzeżenia i ciekawostki, którymi jesteśmy częstowani... zdecydowanie jest to mocny punkt tej pozycji. Ach, puszczanie oczka i porozumiewawcze uśmieszki posyłane pod naszym adresem... jestem urzeczona!
"- Co mogę dla ciebie zrobić, Delores?
- Byłoby świetnie, gdybyś się wykastrował. Jednak zadowolę się też twoim skokiem z mostu. Słyszałam, że o tej porze roku Brooklyn jest naprawdę ładny."
Fabuła nie jest specjalnie odkrywcza, podrywacz plus piękna kobieta musi w końcu zaowocować namiętnym romansem. (Wy też czujecie miłość w powietrzu?) Jednak z wielką przyjemnością obserwowałam potyczki Drew i Kate, była między nimi taka chemia, że nie przeszkadzało mi ani trochę, że wiem do jakiego finału zdążamy. Wiadomo, że tak od razu nie doczekamy się happy endu, jednakże nie jesteśmy skazani na kolejny łańcuszek "kłótnia-przeprosiny-kłótnia...". Akcja bardziej przypomina komedię romantyczną. Nie spotkamy tutaj wielkich tajemnic, traumy z dzieciństwa, toksycznego związku, tej "ciemnej strony mocy", czego zazwyczaj możemy oczekiwać po "standardowym romansie". Jest za to znacznie, znacznie więcej humoru!
Nie mogłabym również zapomnieć o scenach erotycznych, którymi książka jest wręcz naszpikowana. Zdarzało mi się czytać gorsze opisy, więc nie jest źle. Jednak Drew w chwilach namiętności potrafił używać określeń, które nijak wpasowywały się w zmysłową atmosferę. Może autorka chciała podkreślić, że to właśnie mężczyzna jest tutaj narratorem? Ciężko powiedzieć.
Podsumowując, jest to niewątpliwie romans, jednak zdecydowanie bardziej humorystyczny. Więc jeśli nie lubisz "zwykłych romansideł", możesz spróbować z Zaplątanymi, jest szansa, że zmienisz zdanie ;) Jest to książka, którą czyta się ekspresowo, wciąga i nie wypuszcza do końca! Wiem co mówię, zarwałam przy niej nockę. Powieść Pani Chase zaliczam do "odganiaczy stresu" i nie bez powodu. Skutecznie rozluźnia i odpręża po ciężkim dniu pełnym pracy i nauki. Wymarzona lektura na jesień, kiedy każdy "rozweselacz" jest na wagę złota! Moja ocena 8/10.
Recenzja znajduje się na blogu: http://niczymszeherezada.blogspot.com/2015/10/zaplatani-emma-chase.html
"- Czasami jesteś tak wielkim dupkiem.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to- Cóż, zatem idealnie do siebie pasujemy, bo ty przez większość czasu jesteś wstrętną zołzą."
Przedstawiam Wam Zaplątanych Emmy Chase. Napisałabym bardziej porywający wstęp, gdyby nie fakt, że w mojej głowie chwilowo panuje straszny bałagan! Cudowne historie z książek zaczynają mi się mieszać z podręcznikiem do biologii. A skoro w...