Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , , ,

Kolejna książka B. Sandersona w mojej biblioteczce i jak zwykle - nie jestem zawiedziona niczym. Jak zwykle uwiodły mnie opisy, niesamowicie wciągające dialogi, miejsca, które wymyślić i opisać mógł jedynie ten autor... A wisenką na torcie zostaje zakończenie! Jeżeli ktoś waha się, czy czytać którąkolwiek z książek Sandersona, a koha fantastykę, niech się nie waha wcale.

Kolejna książka B. Sandersona w mojej biblioteczce i jak zwykle - nie jestem zawiedziona niczym. Jak zwykle uwiodły mnie opisy, niesamowicie wciągające dialogi, miejsca, które wymyślić i opisać mógł jedynie ten autor... A wisenką na torcie zostaje zakończenie! Jeżeli ktoś waha się, czy czytać którąkolwiek z książek Sandersona, a koha fantastykę, niech się nie waha wcale.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Piąta część "Ostatniego Imperium" różni się "klimatycznie" od pozostałych. Miejscami miałam wrażenie, iż Wax jest lepszą wersją Scherlocka Holmesa (w sensie - bardziej dopracowaną). Kiedy przeczytałam zakończenie, poczułam się jednak tak, jak po przeczytaniu "Bohatera wieków". Szok i szczęka opada.
Jak zwykle, zwracam uwagę na styl autora, jestem zachwycona i pragnę więcej. Intryguje mnie zdolność autora do prowadzenia narracji w tak intrygujący sposób, pełen szczególików (przykładowo - rozmowa głównych bohaterów w barze, budowanie wież z podkładek).
W dodatku te odniesienia do Świata Popiołów! W mojej głowie znów zawitali "starzy" bohaterowie. Przyznam się, że po skończeniu tej części, wyciągnęłam z półki pozostałe i zaczęłam je wertować w poszukiwaniu najlepszych fragmentów. Cóż za szkoda, że nie mogę przeczytać tego jeszcze raz od nowa!
Drogi memu psuedo-pisarskiemu sercu Brandonie Sandersonie, jeżeli kiedyś zawitasz do Polski, znajdę cię i wypytam, o to, jak Ty to robisz, że Twoje książki są tak genialnie rozplanowane. Poważnie.

Piąta część "Ostatniego Imperium" różni się "klimatycznie" od pozostałych. Miejscami miałam wrażenie, iż Wax jest lepszą wersją Scherlocka Holmesa (w sensie - bardziej dopracowaną). Kiedy przeczytałam zakończenie, poczułam się jednak tak, jak po przeczytaniu "Bohatera wieków". Szok i szczęka opada.
Jak zwykle, zwracam uwagę na styl autora, jestem zachwycona i pragnę więcej....

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Po przeczytaniu tej książki tak naprawdę nie mogę się zdecydować czy mi się podobała, czy nie.
Świat przedstawiony jest piękny, oryginalny i pełen tych "detali", dzięki którym czytelnik powinien dać się porwać prądowi fabuły. Dodatkowo pomóc miała oprawa graficzna książki. Ale nie. Tak nie było. Dlaczego?
Bo dla mnie przede wszystkim liczy się fabuła. Kreacja bohaterów. A tutaj każda postać była opisana z góry i wiadomo było, co będzie mówiła. Także fabuła - wszystko wyglądało jak dokładnie zaplanowany teatrzyk kukiełkowy, ze scenariuszem rozpisanym co do sceny. Ach, jak mnie to denerwowało...
Zakończenie autorka zaplanowała na zaskakujące. Kolejny zawód.
Ale to wszystko mogło wyglądać inaczej! Gdyby autorka inaczej prowadziła fabułę. Nie z "góry", nie jako wszechwiedzący narrator, a jako jedna z postaci. A tutaj w jednym akapicie jest co sądzi jedna syrenka, a winnym druga. Naprawdę, nie znoszę takich opisów. Dekoncentrują mnie i usuwają całe napięcie. Autorka jest dla mnie taką małą złośliwą dziewczynką, która najpierw pompuje baloniki w ciekawe kształty, a potem wbija w nie szpilki. BUM...
I nic.
Podsumowując - jeżeli nie jesteś tak wymagającym czytelnikiem jak ja i nie przeszkadza Ci tak prowadzona narracja, ponadto kochasz barwne opisy miejsc oraz tajemnice - ta książka jest dla Ciebie. Mnie zniechęcił ten disnejowski teatrzyk kukiełkowy, jednak go nie skreślam. Książka NIE JEST zła, za to do moich ulubionych się nie zalicza.
Pozdrawiam.

Po przeczytaniu tej książki tak naprawdę nie mogę się zdecydować czy mi się podobała, czy nie.
Świat przedstawiony jest piękny, oryginalny i pełen tych "detali", dzięki którym czytelnik powinien dać się porwać prądowi fabuły. Dodatkowo pomóc miała oprawa graficzna książki. Ale nie. Tak nie było. Dlaczego?
Bo dla mnie przede wszystkim liczy się fabuła. Kreacja bohaterów. A...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książkę poleciła mi bibliotekarka, więc z początku podchodziłam do niej sceptycznie. A potem zaczęłam ją czytać i gęba uśmiechała mi się już po przeczytaniu pierwszych stron.
Pierwszym plusem jest styl autorki. Już dla SAMEGO STYLU warto sięgnąć po tę pozycję. Rozbudowane, humorystyczne porównania, ciekawe zwroty i całkowity brak nudy. Nie umiem opisać, jak bardzo mnie wciągnęła ta narracja.
Fabuła także sprawiła, że nie raz i nie dwa musiałam powstrzymywać się od wybuchnięcia śmiechem, kiedy czytałam w miejscach publicznych. Licho w bamboszkach, seryjny samobójca oraz "atawizmy pani Berecikównej" niech mówią same za siebie. Wyobraźnia pani Kisiel jest nieokiełznana jak... Jakby zabrakło mi słowa.
Cóż jeszcze? Chyba sami bohaterowie, z którymi ciężko mi było się dzisiaj rozstać oraz ten klimat - ani współczesny, ani dziewiętnastowieczny, ale i tak zachwycający.
Jedyny minus to ilustracje wewnątrz książki, które mi się nie podobały, bo... może nie powinnam tak pisać w recenzji, ale - bo tak. Mogłoby ich nie być według mnie.
Podsumowując: jeżeli jesteś osobą zmęczoną życiem lub ciężką książką, filmem, wydarzeniem, to sięgnij po tę niezwykle dziwną/wspaniałą/niespotykaną pozycję, daj się porwać sarkazmowi pani Kisiel i tak jak ja, stwierdź że jest ona rewelacyjna. Naprawdę mi szkoda zostawiać Licho, Puk, Konrada i Krakersa. Przez ten niecały tydzień zdążyłam ich pokochać.

Książkę poleciła mi bibliotekarka, więc z początku podchodziłam do niej sceptycznie. A potem zaczęłam ją czytać i gęba uśmiechała mi się już po przeczytaniu pierwszych stron.
Pierwszym plusem jest styl autorki. Już dla SAMEGO STYLU warto sięgnąć po tę pozycję. Rozbudowane, humorystyczne porównania, ciekawe zwroty i całkowity brak nudy. Nie umiem opisać, jak bardzo mnie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Do recenzji zabieram się dwa tygodnie po przeczytaniu książki.
Dopiero po takim czasie wyszłam z "kaca poksiążkowego".
Czasami boję się czytać książek, co do których mam duże wymagania ze względu na autora. "A jeżeli ta będzie gorsza?" modlę się zawsze o to, by następne części nie popsuły postaci. A Sanderson mnie zaskoczył i zrobił dokładnie na odwrót.
Napisał coś niezwykłego.
od pierwszych stron wiedziałam, że nie będę spać po nocach. Genialne dialogi, opisy miejsc, sytuacji, walk. No, i Kaladin. Zakończenie zbiło mnie z nóg. Cieszę się, że czytałam je w domu. Gdybym siedziała wtedy np. w autobusie to objechałabym całą trasę i nawet tego nie zauważyła.
Czekam na następną część. Nie wiem, jak to przeżyję.

Do recenzji zabieram się dwa tygodnie po przeczytaniu książki.
Dopiero po takim czasie wyszłam z "kaca poksiążkowego".
Czasami boję się czytać książek, co do których mam duże wymagania ze względu na autora. "A jeżeli ta będzie gorsza?" modlę się zawsze o to, by następne części nie popsuły postaci. A Sanderson mnie zaskoczył i zrobił dokładnie na odwrót.
Napisał coś...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Zanim postanowiłam napisać własną opinię, przeczytałam z tuzin innych. Zwykle tego nie robię, jednak naprawdę miałam problem z Niezgodną.
Główne wątki to oczywiście dorastanie, miłość oraz dla kontrastu - brutalność, typowa wizja sterowanego społeczeństwa. Podział na frakcje odbywa się tutaj według ściśle ustalonych >>oczywiście<< reguł, wszystko chodzi jak w zegarku, ludzie, kiedy się denerwują, robią to bardzo głośno i zwracają się >>oczywiście 2<< w stronę tych niewinnych.
Tutaj wyskakuje nasza bohaterka, wewnątrz roztrzęsiona, na zewnątrz twarda niczym stal, robi raban i... właściwie walka na samym końcu jest ciekawa...
W każdym razie - niezgodną czyta się szybko, przede wszystkim ze względu na płaskie opisy, brak ciekawych dialogów, czy poukładanej akcji. Mimo wszystko, autorka wybrnęła jakoś z sytuacji.
Nie jest źle. Uważam, że warto przeczytać tę książkę, ale do ulubionych nie dodałabym jej, nawet bez pomocy innych użytkowników Lubimy Czytać ;).

Zanim postanowiłam napisać własną opinię, przeczytałam z tuzin innych. Zwykle tego nie robię, jednak naprawdę miałam problem z Niezgodną.
Główne wątki to oczywiście dorastanie, miłość oraz dla kontrastu - brutalność, typowa wizja sterowanego społeczeństwa. Podział na frakcje odbywa się tutaj według ściśle ustalonych >>oczywiście<< reguł, wszystko chodzi jak w zegarku,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Uwielbiam powieści o złodziejach, czarnych charakterach, które z jednej strony muszą przeżyć, a z drugiej - pragną wolności i adrenaliny. Viola, główna bohaterka przypadła mi do gustu, jednak tak naprawdę nie miała duszy złodziejki. Tak, tak podobało jej się okradanie bogatych, była w tym niezła.
Niestety, spotkała Quinna. Dla niego porzuciła swoja karierę. Ten facet cierpiał na poczucie niesprawiedliwości, dlatego go nie lubię, mimo poczucia humoru i talentu do dogadzania Violi.
Sama historia ratuje bohaterów. Jest wartka, ciekawa, pełna tajemnic oraz - mojej ulubionej - fantastyki. Oczywiście, miłość musiała być silniejsza niż moc klejnotu, a złodziejka oraz przystojny oficer "połączyli dusze", czego spodziewałam się już po przeczytaniu pierwszych dwóch rozdziałów.
Podsumowując: fabuła została napisana dobrze. Nie po mistrzowsku, jednak na poziomie dobrej pisarki. Poza tym, autorka udowodniła, że mieszanie gatunków nie jest złym pomysłem, za co należą się trzy gwiazdki ;). Niestety, oczekiwałam jednak więcej złodziejstwa, mniej słodkiej, prawdziwej miłości. Więcej ciemnych ulic, tajemniczości, mniej... Violi i Quinna. W każdym razie, nie żałuję przeczytania tej książki. Wszystko dzięki poczuciu humoru autorki.

Uwielbiam powieści o złodziejach, czarnych charakterach, które z jednej strony muszą przeżyć, a z drugiej - pragną wolności i adrenaliny. Viola, główna bohaterka przypadła mi do gustu, jednak tak naprawdę nie miała duszy złodziejki. Tak, tak podobało jej się okradanie bogatych, była w tym niezła.
Niestety, spotkała Quinna. Dla niego porzuciła swoja karierę. Ten facet...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Przeczytawszy pierwszy tom, uznałam, że nie jest tak źle, pani Hartman ma potencjał, a ja muszę wiedzieć, jak skończyła się wojna. Nie zwlekając, udałam się do biblioteki.
A kiedy skończyłam ten tom... cóż, wrażenia mam raczej mieszane.
1. Serafina podąża za wytyczonym przez autorkę planem. Dokładnie co do punktu. Nie robi nic niespodziewanego, patrzy jak inni cierpią i stwierdza: "nic nie da się zrobić". Denerwowała mnie do momentu kulminacyjnego. Potem, po dobrym, muszę przyznać, zakończeniu (oczywiście, nie zwracając uwagi na styl), postanowiłam jej wybaczyć.
2. Zakończenie dobre, ale nie wyśmienite. Dlaczego? Wątek Kiggsa. Zawalony po całej linii. Dobry krewniak wyszedł za swoją kuzynkę. Serafina była zadowolona. Nie dość, że mdłe, to jeszcze niedociągnięte. "Będziemy dyskutować o tym długo...". Tak pominięto ów wątek.
3. Tytuł. "Łuska w cieniu"? W cieniu czego? Skóry?
4. Na koniec - styl. Tak samo nieudolny, jak poprzednio. W dodatku opisy tych trzech krajów zostały żywcem zjechane ze starożytnej Gracji (Porfiria), średniowiecznej Anglii (Gorred) oraz, jak sądzę, Szkocji - Samsam (to przez te dudy Larsa). Zdaje mi się, czy w Porfirii nie było przypadkiem również Biblioteki Aleksandryjskiej? Zabawne albo śmieszne.
Nie oczekujcie od tej książki za wiele. Opisy sytuacji wymagają małej uwagi, a opisy przeżyć wewnętrznych - jeszcze mniej. Z przykrością oraz irytacją stwierdzam, że nie do końca rozumiem o co chodzi z tym domem wewnątrz domu. Więc arogancko mogę się śmiać, że filozofia autorki mnie przerosła.

Przeczytawszy pierwszy tom, uznałam, że nie jest tak źle, pani Hartman ma potencjał, a ja muszę wiedzieć, jak skończyła się wojna. Nie zwlekając, udałam się do biblioteki.
A kiedy skończyłam ten tom... cóż, wrażenia mam raczej mieszane.
1. Serafina podąża za wytyczonym przez autorkę planem. Dokładnie co do punktu. Nie robi nic niespodziewanego, patrzy jak inni cierpią i...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Przeciętna. Dlaczego?
Przede wszystkim przez język. Nie wiem czy to wina tłumacza czy autorki, ale... ręce mi opadły, kiedy przeczytałam "założyłam ręce na piersiach"(???). Świat przedstawiony również nie zachwyca. W moim wyobrażeniu Goreddu, Porfirii itd. jest mnóstwo luk, jest mało emocjonalne, pozbawione smaku i nie widzę w tym autorki. Poza tym, autorka postanowiła zrobić z Serafiny kukiełkę. Zwłaszcza w następnej części ("Łuska w cieniu" - kolejny błąd, co to za tytuł?) widać, że to fabuła steruje główną bohaterką, a nie na odwrót. Co jeszcze? Mało zwrotów akcji, dziwne nawiązania, ale dopiero w następnej części widać to wyraźnie.
To może teraz plusy, ten krótszy akapit. Zakończenie mi się podobało. Odkrycie tajemnicy oraz niespodziewany wróg... Tak, zdecydowanie można za to dać dwa plusy. Następny jest za okładkę. Nie wiem, dlaczego mi się tak podoba - może przez tego smoka w tle. Może ze względu na tajemniczość. I ostatnie dwa dla Kiggsa, detektywa, kochanego kuzyna. Lucian to najlepiej wykreowana postać.
Uważam, że ta książka nie jest zła... ale dobra tym bardziej. Mogę ją polecić początkującym fantastykom, jako zachętę, jednak ja zazwyczaj czytam dark fantasy, więc nie mogę się do niej tak przekonać.

Przeciętna. Dlaczego?
Przede wszystkim przez język. Nie wiem czy to wina tłumacza czy autorki, ale... ręce mi opadły, kiedy przeczytałam "założyłam ręce na piersiach"(???). Świat przedstawiony również nie zachwyca. W moim wyobrażeniu Goreddu, Porfirii itd. jest mnóstwo luk, jest mało emocjonalne, pozbawione smaku i nie widzę w tym autorki. Poza tym, autorka postanowiła...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Kiedy skończyłam czytać tę książkę byłam pewna trzech rzeczy:
1. Uwielbiam styl tego autora. niby to mała książeczka, niby są w niej tylko słowa, a jednak przez cały czas miałam wrażenie, że jestem w XIX Barcelonie. W dodatku wypowiedzi co ciekawszych postaci: Fermina, Barceló - to jak perełki. Takie przemyślenia rodzą się latami.
2. Genialnie wykreowane postaci oraz historia! A raczej, historię, gdyż równocześnie przeżywamy życie Daniela Sempere i Juliana Carax. Nie tylko ci dwaj, każda postać ma swój charakter, doświadczenia, przeżycia.
3. I tu mamy jeden minus dla wydawnictwa - książka jest malutka, niewygodnie się ją czyta, ma tycie literki. Jestem leniem - wolałabym, gdyby książkę można było gdzieś położyć. Chociażby na kolanach.
Sumując - mimo, że nie jest to fantasy, które zazwyczaj czytam, bardzo mi się spodobała ta powieść. Bardzo.

Kiedy skończyłam czytać tę książkę byłam pewna trzech rzeczy:
1. Uwielbiam styl tego autora. niby to mała książeczka, niby są w niej tylko słowa, a jednak przez cały czas miałam wrażenie, że jestem w XIX Barcelonie. W dodatku wypowiedzi co ciekawszych postaci: Fermina, Barceló - to jak perełki. Takie przemyślenia rodzą się latami.
2. Genialnie wykreowane postaci oraz...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Choć długo się rozkręca, trzeba przyzna, że koniec był bardzo zaskakujący i pełen emocji. Styl autora jest wprost przesiąknięty dziewiętnastym wiekiem, bo mimo iż akcja rozpoczyna się oraz zamyka w latach po drugiej wojnie światowej, cała ta historia ma ten specyficzny klimat. Duży plus. Jedyne co mi przeszkadzało to opisy ulic Barcelony, w których nie mogłam się rozpoznać. Zazwyczaj czytam czyste fantasy, gdzie takie opisy poszczególnych są zbędne.
To jedna z niewielu (nie licząc lektur) książek, które nie są z gatunku fantasy, a tak przypadły mi do gustu.
Oczywiście ta zagadka szybko się rozwiązała. Z tą powieścią nierozerwalnie połączył mnie Julian Carax. Jest to moja ulubiona postać, przede wszystkim dlatego, że był silny, dobry i inteligentny, nie słuchał swojego ojca, a także na jego późniejsze, barcelońskie przygody. Cień wiatru...
Na drugiem miejscu, z wiadomych powodów znajduje się Fermin Romero de Torres, za to nie mam zdania na temat głównego bohatera. Ot, dzieciak, obserwator i kronikarz. Gdyby nie wyżej wymieniani, rzuciłabym tę książkę w diabły, gdyż jego podwoje miłosne są tutaj najmniej istotne.
Zaimponował mi świat wykreowany przez autora. Każda postać miała swoją historię, nawet te małe, epizodyczne "dodawały coś od siebie".
Z pewnością przeczytam całą serię "Cmentarza Zapomnianych Książek" i polecam tą powieść lubiącym kryminały.

Choć długo się rozkręca, trzeba przyzna, że koniec był bardzo zaskakujący i pełen emocji. Styl autora jest wprost przesiąknięty dziewiętnastym wiekiem, bo mimo iż akcja rozpoczyna się oraz zamyka w latach po drugiej wojnie światowej, cała ta historia ma ten specyficzny klimat. Duży plus. Jedyne co mi przeszkadzało to opisy ulic Barcelony, w których nie mogłam się rozpoznać....

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Zazwyczaj nie lubię czytać książek o narkomanii. Większość z nich pokazuje życie nastolatków, którzy nie mają nadziei na lepsze życie, nie liczą się z konsekwencjami, życie jest dla nich śmiercią, a śmierć życiem. Nuda. W dodatku, oczywiście są bardzo szczegółowe opisy tego, w jaki sposób, co i gdzie ćpają. Przewidywalne, dziennikowe. Nuda, nuda, nuda.
Dlatego po przeczytaniu "Hera, moja miłość" jestem bardzo pozytywnie zaskoczona. Przede wszystkim dlatego, że ukazany jest dom pozornie bez kłopotów. Oczywiście, bohaterowie wyczuwali napięcie, jednak na początku się tym nie przejmowali. Żyli sobie z dnia na dzień, każdy samotnie. Jedynie Jacek wiedział, że rodzice tak naprawdę mają go gdzieś. Dlatego decyduje się brać, nie dba o konsekwencje - przecież nikt go nie ukarze. Chłopak wręcz gardzi dorosłymi. A potem jego młodszy brat zaczyna węszyć...
Chyba najbardziej w całej tej książce podobał mi się styl autorki. Być może nie miała styczności z narkotykami, jednak nadgania to swoimi przenośniami, które dla mnie - są po prostu genialne. Zwłaszcza opisy dotyczące pośrednio heroiny: "Zdarza się, że ktoś z góry zapuści się w czarny labirynt, próbując odszukać kogoś zaginionego. Ale nawet jeśli go znajdzie, przy bliższym przyjrzeniu się, stwierdza że to ktoś obcy, przypadkowa zbieżność rysów, budowy ciała i dokumentacji [...]"
Naprawdę dobra książka pod względem literackim, z kilkoma minusami do opisów sytuacji, które dostarczały nieco za mało emocji. Nie polecam jednak tej książki osobom, które szukają głębszych prawd lub szokujących zdarzeń.

Zazwyczaj nie lubię czytać książek o narkomanii. Większość z nich pokazuje życie nastolatków, którzy nie mają nadziei na lepsze życie, nie liczą się z konsekwencjami, życie jest dla nich śmiercią, a śmierć życiem. Nuda. W dodatku, oczywiście są bardzo szczegółowe opisy tego, w jaki sposób, co i gdzie ćpają. Przewidywalne, dziennikowe. Nuda, nuda, nuda.
Dlatego po...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Chciałam napisać jakiś wstęp, ale ta książka jest po prostu słaba, więc na wstęp nie zasługuje. Świat przedstawiony jest zupełnie pozbawiony barw, postacie zlewają się ze sobą w szarą masę, a historia ciągnie się, jak szary papier toaletowy. Na końcu możemy jednak poznać tajemnicę Bosco, który jako jedyny chyba zasługuje na jakikolwiek uwagę.
Czytałam tę książkę przez dwa tygodnie (chociaż ma tylko 300 stron, a zazwyczaj tyle połykam w dwa dni), ale skończyłam ją chyba tylko dlatego, że mam taką zasadę - daj autorowi szansę się rozwinąć. Może na następnej stronie coś się stanie?
No, niestety pisarz mnie rozczarował.
W dodatku jestem raczej zła, gdyż ewidentnie widać tu "naciągarstwo". Jeśli chcecie wiedzieć, czym jest Cale, przeczytajcie następną część. A nuż w trzecim tomie coś wspomną.
Tak więc, ocena bardzo słaba - za bardzo słabe emocje, za Cale'a, którego może i bym polubiła, gdyby miał w sobie więcej ognia, niż rozumu i wściekłość na autora, który nie potrafił porządnie napisać książki, choć sam zarys wydawał się obiecujący.

Chciałam napisać jakiś wstęp, ale ta książka jest po prostu słaba, więc na wstęp nie zasługuje. Świat przedstawiony jest zupełnie pozbawiony barw, postacie zlewają się ze sobą w szarą masę, a historia ciągnie się, jak szary papier toaletowy. Na końcu możemy jednak poznać tajemnicę Bosco, który jako jedyny chyba zasługuje na jakikolwiek uwagę.
Czytałam tę książkę przez dwa...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Ta książka wpadła mi w ręce, gdy przeglądałam półki fantasy w empiku. Zaintrygowała mnie okładka i niewiele myśląc wrzuciłam ją do koszyka. Za nic nie spodziewałam się, że spodoba mi się AŻ tak.
Wszystko, od stylu autora do charakterów postaci, intryguje, wciąga i sprawia, że czytelnik daje się Przyciągnąć książce. Tajemnicą tak udanej historii jest Kelsier - on nadaje całemu tomowi życia. Oczywiście, bez niego żadna z akcji Mglistych złodziei nie byłaby tak spektakularna. Gdybym była jedną z bohaterek, chyba bym go pokochała...
A jeśli chodzi o styl - pisarz nie pisze nudnie, potrafi zatrzeć linię między opisem, a uczuciami postaci. Taką samą zdolność do komentowania zdarzeń w swej książce zauważyłam u Brenta Weeksa (może dlatego Kelsier tak skojarzył mi się z Gavinem Gulie?).
Ostatnie zdarzenia wbiły mnie w materac (książkę kończyłam w nocy, bo nie mogłabym zasnąć, nie znając zakończenia) i ostatecznie przekonały mnie do tej książki. Na pewno przeczytam całą trylogię, choć bez Kelsiera nie wiem, czy to będzie to samo.

Ta książka wpadła mi w ręce, gdy przeglądałam półki fantasy w empiku. Zaintrygowała mnie okładka i niewiele myśląc wrzuciłam ją do koszyka. Za nic nie spodziewałam się, że spodoba mi się AŻ tak.
Wszystko, od stylu autora do charakterów postaci, intryguje, wciąga i sprawia, że czytelnik daje się Przyciągnąć książce. Tajemnicą tak udanej historii jest Kelsier - on nadaje...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Brent Weeks zaskoczył mnie po raz kolejny - choć spodziewałam się tego. Postacie, które wcześniej były jedynie marginesem, w tej powieści stają się Bardzo Ważne. Tak jak w poprzednich tomach, tak w tym autor pokazuje, że potrafi bawić się słowami i sprawia mu to świetną zabawę. Kocham jego styl pisarski oraz ironię, którą wpycha między wątki, dzięki czemu mogę do woli napawać się książką, nie nudzą mnie opisy ani opisy sytuacji, których jest wiele (935 stron, nie licząc podziękowań).
Nawet nie wiem, która z jego postaci jest moją ulubioną, zdecydowanie nie potrafiłabym wybrać ulubionego wątku. W dodatku epilog... nie spodziewałam się tego i jestem jeszcze kłębkiem nerwów.
Z niecierpliwością czekam na następny tom i życzę sobie cierpliwości!

Brent Weeks zaskoczył mnie po raz kolejny - choć spodziewałam się tego. Postacie, które wcześniej były jedynie marginesem, w tej powieści stają się Bardzo Ważne. Tak jak w poprzednich tomach, tak w tym autor pokazuje, że potrafi bawić się słowami i sprawia mu to świetną zabawę. Kocham jego styl pisarski oraz ironię, którą wpycha między wątki, dzięki czemu mogę do woli...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Nie będę się rozpisywać - Brent Weeks po raz kolejny pokazał mi czym jest prawdziwa fantastyka. Naprawdę polecam tę książkę. Nawet te 800 stron nie przeraża, gdyż autor zna się na pisaniu - 0% nudy, 100% emocji! Jedyny minus to okładka książki. Od razu narzuciła mi wygląd Gavina...

Nie będę się rozpisywać - Brent Weeks po raz kolejny pokazał mi czym jest prawdziwa fantastyka. Naprawdę polecam tę książkę. Nawet te 800 stron nie przeraża, gdyż autor zna się na pisaniu - 0% nudy, 100% emocji! Jedyny minus to okładka książki. Od razu narzuciła mi wygląd Gavina...

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Moja pierwsza tego typu powieść. Zachwycająca opisem, zdarzeniami, które niektórzy podobno już gdzieś kiedyś widzieli, jednak dla początkującego, takiego jak ja - jest to zachwycająca przygoda pełna mroku i magii.
Zdecydowanie moją najukochańszą postacią był Durzo Blint. Zawsze skryty w cieniu, zdawałoby się, że bardziej przypomina właśnie cień, niż człowieka. Kylar Stern jest, oczywiście zaraz na drugim miejscu, bo i ten bohater zachwycił mnie swoją odwagą, chęcią przeżycia.
Zadziwiło mnie ilu autor zmieścił w tym tomie osobowości. Każdy inny, każdy posiadający własną historię, swoją ścieżkę. I nagle przecinają ją inne ścieżki, drogi innych bohaterów. Na pozór każda postać radzi sobie sama - a nagle okazuje się, że wszyscy razem tworzą fabułę, bez jednej nie udałoby się osiągnąć sukcesu.
Pierwsza powieść Brenta Weeksa na mojej drodze i NA PEWNO nie ostatnia ;).

Moja pierwsza tego typu powieść. Zachwycająca opisem, zdarzeniami, które niektórzy podobno już gdzieś kiedyś widzieli, jednak dla początkującego, takiego jak ja - jest to zachwycająca przygoda pełna mroku i magii.
Zdecydowanie moją najukochańszą postacią był Durzo Blint. Zawsze skryty w cieniu, zdawałoby się, że bardziej przypomina właśnie cień, niż człowieka. Kylar Stern...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to