-
ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński2
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać311
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik14
Biblioteczka
2016-06-23
2016-05-23
W skrócie: dobry zbiór opowiadań spięty w całość przez przerywniki Głosu Rozsądku. Czyta się prawie jak jedną całość. Polecam.
W skrócie: dobry zbiór opowiadań spięty w całość przez przerywniki Głosu Rozsądku. Czyta się prawie jak jedną całość. Polecam.
Pokaż mimo to2014-12-16
O tym, że jeden z lepszych filmów jakie oglądałem czerpał z literackiego pierwowzoru dowiedziałem się niedawno i nieco mnie to zaskoczyło. Kiedy się dowiedziałem, że książka jest jeszcze w dodatku krótka moje zdziwienie było jeszcze większe.
Podstawową zaletą i powodem dla którego sięgnąłem po ta pozycję jest jej długość. Historia jest skompresowana do granic możliwości w dosłownie kilkudziesięciu stronach, a opowiada o okresie około dwudziestu lat romansu dwóch facetów. Przyznam, że sięgnąłem po Brokeback Mountain też poniekąd jako wyzwanie, ponieważ zarzucono mi homofobię w odpowiedzi na reakcję na „Berka” Szczygielskiego. Otóż książka Annie Proulx jest dla mnie dowodem, że można opowiadać o związkach gejowskich bez obscenicznych szczegółów, przedstawić głębię uczucia między dwoma mężczyznami posługując się tak minimalistycznym stylem jak ta właśnie autorka. Szczygielski tego nie potrafił, Proulx – tak. Za to brawa!
Dlaczego zaletą jest jej długość, a właściwie krótkość? Bo historia jest średnio ciekawa, zupełnie nie zaskakująca i nie ma tego czegoś, co każe przewrócić na kolejną stronę. Gdyby była dłuższa pewnie bym ją sobie odpuścił. Poza tym przy filmie książka wypada naprawdę blado, bo jest skupiona głównie na związku głównych bohaterów, a prawie pomija relacje z innymi – rodzinami, rodzicami, żoną, pracodawcą, dla których homoseksualizm tych bohaterów jest karygodną dewiacją. Reakcje bliskiego otoczenia są zamknięte czasami w kilku niezbyt porywających zdaniach, co szczególnie razi przy reakcji żony jednego z bohaterów, która powinna wręcz wybuchnąć! Poza tym ich związek jest przedstawiony tak, aby czytelnik kibicował ich uczuciu, jako czemuś, co jest zupełnie w porządku, pomijając krzywdzone w ten sposób rodziny.
Podsumowując – Brokeback Mountain to średnia książka, a w porównaniu do filmowej, rozbudowanej ponaddwugodzinnej adaptacji – kiepścizna. Zadziwiające jak z przeciętnej książki można nakręcić taki dobry film.
O tym, że jeden z lepszych filmów jakie oglądałem czerpał z literackiego pierwowzoru dowiedziałem się niedawno i nieco mnie to zaskoczyło. Kiedy się dowiedziałem, że książka jest jeszcze w dodatku krótka moje zdziwienie było jeszcze większe.
Podstawową zaletą i powodem dla którego sięgnąłem po ta pozycję jest jej długość. Historia jest skompresowana do granic możliwości w...
Niestety tylko 6/10, bo obok kilku bardzo dobrych opowiadań na początku i na końcu środek jest mocno nieciekawy i zbędny z perspektywy historii o Geralcie. Być może wynika to z mojej antypatii do postaci Yennefer i tego że wystarczy mi o niej wiedzieć że ją poznał, była, a potem już nie bardzo. Ważne jest poznanie Ciri i wejście na drogę przeznaczenia. Raczej obowiązkowa lektura, ale bardzo nierówna i chaotyczna. Dodam, że kiedyś po przeczytaniu jej pierwszy raz stwierdziłem że Wiedźmina nie polubię nigdy, a wróciłem do niej, kiedy czytając Krew Elfów zorientowałem się, że jednak mam pewne braki co do poprzednich wydażeń.
Niestety tylko 6/10, bo obok kilku bardzo dobrych opowiadań na początku i na końcu środek jest mocno nieciekawy i zbędny z perspektywy historii o Geralcie. Być może wynika to z mojej antypatii do postaci Yennefer i tego że wystarczy mi o niej wiedzieć że ją poznał, była, a potem już nie bardzo. Ważne jest poznanie Ciri i wejście na drogę przeznaczenia. Raczej obowiązkowa...
więcej Pokaż mimo to