-
ArtykułyAgnieszka Janiszewska: Relacje między bliskimi potrafią się zapętlić tak, że aż kusi, by je zerwaćBarbaraDorosz2
-
ArtykułyPrzemysław Piotrowski odpowiedział na wasze pytania. Co czytelnikom mówi autor „Smolarza“?LubimyCzytać3
-
ArtykułyPięć książek na nowy tydzień. Szukajcie na nich oznaczenia patronatu Lubimyczytać!LubimyCzytać2
-
Artykuły7 książek o małym wielkim życiuKonrad Wrzesiński39
Biblioteczka
2024-03-19
2024-03-12
Mam mieszane uczucia po przeczytaniu tego zbioru opowiadań. Są wśród nich bezdennie głupie, jak to z maglem i to z ciężarówkami, niemal zabawne, jak to z chodzeniem po gzymsie na dużej wysokości, jak też opowiadania tematycznie i literacko na wysokim poziomie, jak „Kobieta na sali”, przy czym gdy King zaczyna pisać na poważnie, to robi się strasznie dołująco.
Wielbicielom Kinga książkę polecam.
Mam mieszane uczucia po przeczytaniu tego zbioru opowiadań. Są wśród nich bezdennie głupie, jak to z maglem i to z ciężarówkami, niemal zabawne, jak to z chodzeniem po gzymsie na dużej wysokości, jak też opowiadania tematycznie i literacko na wysokim poziomie, jak „Kobieta na sali”, przy czym gdy King zaczyna pisać na poważnie, to robi się strasznie dołująco.
Wielbicielom...
2024-03-07
To dla mnie zadziwiające zjawisko, że we wszelkich mediach podających się za „naukowe” znajdujemy wysyp programów o UFO i wysyp programów o duchach.
Dlaczego stacje i ich programy, mające chyba w zamierzeniach edukować, robią z ludzi jeszcze większych kretynów?
Może to spiskowe widzenie świata, ale widzę jakąś jedność w szerzeniu marksizmu, ogłupianiu ogółu, panoszeniu się pazernych korporacji…
Ta książka jest o zdarzeniu sprzed lat, że niby kosmici rozbili się statkiem w USA na pewnej farmie. Ciekawe, że zawsze tych kosmitów widują w zasadzie wyłącznie w USA, jednakże wszelkie pozyskane fotografie są takie jakieś do dupy, choć przecież każdy dureń dzisiejszego świata, nawet taki, który musi zdjąć buty, by na palcach policzyć do dwudziestu, ma ze sobą telefon komórkowy robiący zdjęcia jak żyleta. Albo też żadnych zdjęć ze spotkania UFO nie ma. Albo się okazuje, że ktoś sobie zrobił jaja robiąc montaż w Photoshopie i to UFO to nocnik młodszego brata w genialnej perspektywie. A te cudowne niezniszczalne materiały to ktoś gdzieś widział, ale jakoś ich nigdzie nie ma. Że niby gdzieś miały być jakieś martwe ufoludki, ale tu też nie ma ani jednego zdjęcia.
Zupełnie, jak z tymi duchami.
Kłamstwo, manipulacja i robienie z ludzi idiotów jeszcze większych, niż są.
Żyjemy doprawdy w strasznych czasach, w których marksiści zamordowali prawdę materialną.
To, że żadne UFO do nas nie przyleciało, to rzecz oczywista, jeśli ktoś potrafi sobie wyobrazić odległości w kosmosie. To, że żadnych duchów nie ma, to też oczywistość, o ile ktoś nie cierpi na jakąś formę schizofrenii.
Zastanawiać się należy nad tym, co manipulatorzy podają nam do wierzenia w innych dziedzinach, w których nie można niczego sprawdzić osobiście, ani wydedukować umysłem.
Wszechobecne kłamstwo jest dla mnie PRZERAŻAJĄCE.
To dla mnie zadziwiające zjawisko, że we wszelkich mediach podających się za „naukowe” znajdujemy wysyp programów o UFO i wysyp programów o duchach.
Dlaczego stacje i ich programy, mające chyba w zamierzeniach edukować, robią z ludzi jeszcze większych kretynów?
Może to spiskowe widzenie świata, ale widzę jakąś jedność w szerzeniu marksizmu, ogłupianiu ogółu, panoszeniu się...
2024-03-06
Zastanawiałem się czasem, czy u Kinga z pisaniem książek nie jest przypadkiem tak, że facet siada i pisze, co mu tylko przez głowę się przewinie. Pisze sobie i ględzi w tym swoim kingowskim stylu, moralizuje - choć jako moralista może konkurować co najwyżej z Kubą Rozpruwaczem - obserwuje swój myślotok i czasem wpada na jakiś pomysł. Myślę, że na ten pomysł wpada właściwie jego dziecięca natura, ta sama, która bała się Baby Jagi i stracha pod łóżkiem.
I wtedy powstaje książka, która ma jakąś fabułę i mimo wielostronicowego ględzenia wstępnego powstaje w ostateczności dla nas kolejna interesująca książka Kinga.
Myślę jednak, że czasem ta dziecięca strona śpi kamiennym snem, King nie wpada na żaden pomysł i z książki pozostaje tylko samo ględzenie.
Ta książka to właśnie takie ględzenie bez pomysłu, świadczące co prawda o talencie literackim autora, ale nie prowadzące do niczego.
Zadziwiają mnie wysokie oceny tej książki, bo uważam, że moje dwie gwiazdki i tak mogą stanowić obiektywnie ocenę zawyżoną.
Zastanawiałem się czasem, czy u Kinga z pisaniem książek nie jest przypadkiem tak, że facet siada i pisze, co mu tylko przez głowę się przewinie. Pisze sobie i ględzi w tym swoim kingowskim stylu, moralizuje - choć jako moralista może konkurować co najwyżej z Kubą Rozpruwaczem - obserwuje swój myślotok i czasem wpada na jakiś pomysł. Myślę, że na ten pomysł wpada właściwie...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-02-26
Autor serii „Akta Dresdena” wykreował całkiem nowe uniwersum z całkiem nowymi bohaterami. Wszystko obdarzone jest interesującymi, pomysłowymi właściwościami, a tę funkcję, którą w innych opowiadaniach fantasy wypełnia „magia”, w tym uniwersum podobną do magii rolę wypełniają tak zwane „furie”: zdolności pojedynczych osób, polegające na sterowaniu czymś, co przypomina siły przyrody.
Podobało mi się. Całkiem interesująca fabuła.
A na końcu Happy end. Może nie totalny happy end, ale wystarczająco przyjemny, by zamknąć jakąś opowieść, zostawiając otwarte wrota następnym pomysłom, które można w tym nowym uniwersum serwować czytelnikom.
Czekam zatem na następne tomy. Oby tak udane, jak ten.
Autor serii „Akta Dresdena” wykreował całkiem nowe uniwersum z całkiem nowymi bohaterami. Wszystko obdarzone jest interesującymi, pomysłowymi właściwościami, a tę funkcję, którą w innych opowiadaniach fantasy wypełnia „magia”, w tym uniwersum podobną do magii rolę wypełniają tak zwane „furie”: zdolności pojedynczych osób, polegające na sterowaniu czymś, co przypomina siły...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-02-26
Pierwszy tom przewidywanej serii książek, która jeszcze póki co nie powstała, to historia, która może przerazić. Nie dlatego, żeby miałyby w niej istnieć wampiry, wilkołaki i zjawiska nadprzyrodzone. Niczego takiego tam nie ma. Jest o wiele gorzej. Są tam najgorsze potwory znanego Wszechświata: ludzie. A na dodatek cała historia opowiedziana jest w taki sposób, że mogłaby się naprawdę wydarzyć. I to jest straszne, bo zapewne podobne rzeczy dzieją się wokół nas a my nie potrafimy nic z tym zrobić, ani nie mamy odwagi niczego zrobić, nawet gdybyśmy chcieli pomóc i coś zmienić.
A z mojego subiektywnego punktu widzenia: książka mi się spodobała chyba także dlatego, że psychopatki są bardziej pociągające, niż psychopaci...
Pierwszy tom przewidywanej serii książek, która jeszcze póki co nie powstała, to historia, która może przerazić. Nie dlatego, żeby miałyby w niej istnieć wampiry, wilkołaki i zjawiska nadprzyrodzone. Niczego takiego tam nie ma. Jest o wiele gorzej. Są tam najgorsze potwory znanego Wszechświata: ludzie. A na dodatek cała historia opowiedziana jest w taki sposób, że mogłaby...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-02-20
Nie jest to zła książka, ale nie wiem, jaką jej wystawić ocenę, zatem daję średnią wyjściową, czyli 5 gwiazdek.
Jestem pewien, że jeżeli ludzkość zasiedli w przyszłości Marsa, to nie będzie to technicznie nawet w przybliżeniu tak wyglądało, jak wyobraża sobie autor. Nie będzie tam miliardów ludzi. Nie wierzę także w terraformację Marsa z wielu powodów. A najważniejszy z nich, to nieopłacalność i marnotrawstwo zasobów. Gdyby zresztą jakimś cudem taka transformacja była możliwa, to na krótki czas, bo przypominałoby to dmuchanie w dziurawy balon: utracono by niepotrzebnie duże ilości tlenu i wodoru uciekające w kosmos. Możliwe byłyby raczej podziemne habitaty, czy coś w tym rodzaju i oszczędne gospodarowanie zasobami. W dłuższej perspektywie możliwe byłoby wykorzystanie zasobów z pasa asteroid, a gdyby jakimś cudem ludzkość nie doprowadziła do samozagłady, to w perspektywie tysięcy lat być może możliwa byłaby eksploatacja jeszcze innych zasobów spoza Marsa.
Jeśli chodzi o niepokój autora i nieufność zarówno wobec polityków, jak i tworzących się olbrzymich korporacji, którą widać w opowiadanej historii, to podzielam ów pesymizm. Ludzka pazerność i łajdactwo zdaje się nie mieć granic.
W sumie książka chyba jednak warta polecenia.
Nie jest to zła książka, ale nie wiem, jaką jej wystawić ocenę, zatem daję średnią wyjściową, czyli 5 gwiazdek.
Jestem pewien, że jeżeli ludzkość zasiedli w przyszłości Marsa, to nie będzie to technicznie nawet w przybliżeniu tak wyglądało, jak wyobraża sobie autor. Nie będzie tam miliardów ludzi. Nie wierzę także w terraformację Marsa z wielu powodów. A najważniejszy z...
2024-02-19
Miałem wielki apetyt na tę książkę, bo oglądając ligę hiszpańską piłki nożnej dowiaduję się od czasu do czasu o różnicach dzielących ludzi z różnych rejonów Hiszpanii.
Podobało mi się, gdy autor pisał o tych różnicach, o zwyczajach, o kulinariach, sposobie myślenia – było to nader ciekawe.
Niestety pod koniec książki ulał się z niego marksizm i zrobiło mi się niedobrze. Dałbym za to jedną gwiazdkę, ale z uwagi na to, co zostało napisane poza tą nowomową w ostatnim akcie książki, jedna gwiazdka byłaby krzywdząca, gdyż trochę konkretnych informacji o tym, jaka jest Hiszpania, zostało w książce umieszczone.
Miałem wielki apetyt na tę książkę, bo oglądając ligę hiszpańską piłki nożnej dowiaduję się od czasu do czasu o różnicach dzielących ludzi z różnych rejonów Hiszpanii.
Podobało mi się, gdy autor pisał o tych różnicach, o zwyczajach, o kulinariach, sposobie myślenia – było to nader ciekawe.
Niestety pod koniec książki ulał się z niego marksizm i zrobiło mi się niedobrze....
2024-02-13
Jedna z fajniejszych serii awanturniczych dziejących się w kosmosie w jakiejś bliżej nie określonej przyszłości.
Nie brakło jednak w książce elementów irytujących mnie do białej gorączki. Widać, kiedy autor po prostu „nabija” strony, żeby książka była dłuższa, a on nie ma pomysłów, by zrobić to w sposób ciekawy, emocjonujący i atrakcyjny. Nie wiem, jak można opisywać przeniesienie skafandra kosmicznego z jednego miejsca statku na drugie, gdy wystarczyłoby rzecz skwitować wręcz jednym zdaniem: „Były pewne trudności, bo przejście było wąskie, ale udało się skafander przeciągnąć” – lub coś w tym stylu. Jak autor pójdzie swoją dotychczasową drogą, to tylko czekać, aż na 60 stronach znajdziemy opis czynności załoganta w WC , zapewne w stanie nieważkości - lub coś równie bezproduktywnego i wkurzającego. Idiotyczne jest także szukanie jakiejkolwiek zauważalnej grawitacji na niewielkiej skale krążącej wokół Jowisza i pisanie bzdur, jakoby ta nieistniejąca grawitacja mogłaby kogoś przyciągnąć straszliwie z odległości nawet 100 metrów i coś pacjentowi zrobić. Pomysł z mini-księżycem krążącym wokół Jowisza na stałe „twarzą” w jedną stronę i cumowaniem do niego statku mógłby mieć sens, tylko Jowisz, to zły kandydat. Promieniowanie radiacyjne tej planety zabiłoby wszystkich, a siły pływowe Jowisza rozpieprzą każdą skałę krążącą zbyt blisko niego. Trzeba było wybrać Saturna zamiast Jowisza, albo wymyślić coś innego. Na koniec książki te dialogi ze zidiociałym marynarzem, wzbraniającym się przed wpuszczeniem naszych bohaterów do statku, były megawqurwiające i stanowiły kolejną irytującą dłużyznę, za którą miałem nagłe i mocne pragnienie, żeby autora udusić.
Poza tym, co mnie irytowało – polecam tę serię dla rozrywki.
Jedna z fajniejszych serii awanturniczych dziejących się w kosmosie w jakiejś bliżej nie określonej przyszłości.
Nie brakło jednak w książce elementów irytujących mnie do białej gorączki. Widać, kiedy autor po prostu „nabija” strony, żeby książka była dłuższa, a on nie ma pomysłów, by zrobić to w sposób ciekawy, emocjonujący i atrakcyjny. Nie wiem, jak można opisywać...
2024-02-13
Czuję się mocno zawiedziony tym tomem. Ta seria dotąd bawiła mnie i audiobooków słuchało się z przyjemnością. Tym razem autor nudził przez większość książki, a jak coś zaczęło się wreszcie dziać, to urwał tom w najgorszym manierycznym stylu, w stylu jakiego po prostu nienawidzę. To się odbiło na ocenie.
Cieszę się, że ta seria została reanimowana, szkoda tylko, że tak marnym produktem. Mam tylko nadzieję, że kontynuacja nie będzie równie irytująca.
Czuję się mocno zawiedziony tym tomem. Ta seria dotąd bawiła mnie i audiobooków słuchało się z przyjemnością. Tym razem autor nudził przez większość książki, a jak coś zaczęło się wreszcie dziać, to urwał tom w najgorszym manierycznym stylu, w stylu jakiego po prostu nienawidzę. To się odbiło na ocenie.
Cieszę się, że ta seria została reanimowana, szkoda tylko, że tak...
2024-02-03
Tesla, to był KTOŚ
Dobrze, że autorzy serii przywołali tą autobiografię. Można poznać człowieka bliżej czytając jego własne słowa.
Przy okazji znowu przewija się ta obleśna kreatura, złodziej patentów i krzywdziciel ludzi: Edison. Paskudny typ.
Książka warta polecenia, żeby przybliżyć sobie postać Tesli, nadzwyczajnego człowieka, który dzięki takim właśnie Edisonom i prawnikom działającym ramię w ramię z Nadzwyczajną Kastą – umarł w nędzy.
Tesla, to był KTOŚ
Dobrze, że autorzy serii przywołali tą autobiografię. Można poznać człowieka bliżej czytając jego własne słowa.
Przy okazji znowu przewija się ta obleśna kreatura, złodziej patentów i krzywdziciel ludzi: Edison. Paskudny typ.
Książka warta polecenia, żeby przybliżyć sobie postać Tesli, nadzwyczajnego człowieka, który dzięki takim właśnie Edisonom i...
2024-01-31
Bardzo przyjemna książeczka napisana lekkim, ale porządnym językiem o przygodach autora w Arktyce, zawierająca także ciekawostki przyrodnicze o żyjących tam zwierzętach. Przyznam się, że kilka ciekawostek dotyczących życia tych zwierząt poznałem wyłącznie dzięki tej książce: nigdzie indziej informacji o nich nie spotkałem.
Nie jest to profesjonalne studium nad Arktyką i jej wszystkimi problemami, ale moim zdaniem książkę warto przeczytać.
Bardzo przyjemna książeczka napisana lekkim, ale porządnym językiem o przygodach autora w Arktyce, zawierająca także ciekawostki przyrodnicze o żyjących tam zwierzętach. Przyznam się, że kilka ciekawostek dotyczących życia tych zwierząt poznałem wyłącznie dzięki tej książce: nigdzie indziej informacji o nich nie spotkałem.
Nie jest to profesjonalne studium nad Arktyką i jej...
2024-01-27
Bardzo mi się ta książka podobała, gdyż omówione zostały w niej rzeczy nie spotykane gdzie indziej, jak choćby kwestia erozji gleby.
Autor pisze ze znawstwem o przyrodzie i działających w niej relacjach, choć niekiedy, jak na mój gust, potrafi się trochę zagalopować z poradami typu „wprowadzić wilki i niedźwiedzie do naszych lasów”. Z jednej strony świadom jest tego, że nie odtworzymy pierwotnych relacji natury, bo człowiek jak zaczął ingerować, to ingerować będzie nadal, a z drugiej strony sugestie o niedźwiedziach i wilkach sprawiają wrażenie, jakby o tym zapominał na chwilę. Jestem gotów się spierać o to, że nasze lasy nie potrzebują wilków ani niedźwiedzi, a przynajmniej ja nie chcę ich w odległości 300 km od mojego miejsca zamieszkania, a zwłaszcza niedźwiedzi, barbarzyńskich niszczycieli, które są zwierzętami bezużytecznymi, wręcz szkodliwymi w pobliżu siedzib ludzkich. Jeśli chodzi o zachowanie tych gatunków, to są miejsca bezludne czy to na Alasce czy gdzieś na Syberii, a w ostateczności w rezerwatach, gdzie mogą sobie te zwierzęta żyć z dala od ludzkich siedzib. Wprowadzenie ich zbyt blisko cywilizacji moim zdaniem prowadzi do patologicznych zachowań u nich, co widać na przykładzie choćby niedźwiedzi buszujących w śmietnikach. W Polsce na dobrą sprawę od dłuższego czasu praktycznie nie ma ani niedźwiedzi, ani wilków, a nasze lasy mimo tego radzą sobie całkiem dobrze, a wiem, o czym piszę, bo mieszkam w zasadzie w lesie: sarny czy dziki chodzą wokół mojego domu, a z okna widać późnym latem prawdziwki czy podgrzybki kilka metrów dalej, pod rosnącymi blisko dębami. Chodząc na spacery z psem obserwuję dość wnikliwie przyrodę, w tym siewki buków, jodeł, sosen czy klonów i jak dotąd stwierdzam, że sarny szkodzą im umiarkowanie. Jest tych saren dużo, skoro codziennie spotykam ich kilka podczas niezbyt długiego spaceru. Aż strach pomyśleć, ile tych saren musi biegać po niemieckich lasach, skoro potrafią tam wyżreć wszystkie siewki wspomnianych drzew. Tamtejsi myśliwi tak kiepsko strzelają?
Książka warta polecenia i mimo tego, że wyrażam swą opinię w nieco marudnym tonie - oceniam ją bardzo wysoko.
Bardzo mi się ta książka podobała, gdyż omówione zostały w niej rzeczy nie spotykane gdzie indziej, jak choćby kwestia erozji gleby.
Autor pisze ze znawstwem o przyrodzie i działających w niej relacjach, choć niekiedy, jak na mój gust, potrafi się trochę zagalopować z poradami typu „wprowadzić wilki i niedźwiedzie do naszych lasów”. Z jednej strony świadom jest tego, że nie...
2024-01-27
Lubię tematykę piłki nożnej i opowieści byłych piłkarzy o ich karierze i wydarzeniach, które były ich udziałem, w taki czy inny sposób. Dlatego z przyjemnością wysłuchałem audiobooka Zbigniewa Bońka, człowieka, który nigdy nie posuwa się do wiwisekcji, ale ma w tej książce do opowiedzenia kilka ciekawych rzeczy. Do przeczytania zachęcam miłośników piłki nożnej, nie zachęcam do tego ludzi, którzy szukają w tej książce sensacji i skandali. Tego tam nie ma, bo autor stwierdził, że książka miała być pozytywna i pisał ją z takim właśnie nastawieniem. Zero hejtu, zero złej energii – przyjemna książeczka do wysłuchania w interpretacji Olafa Lubaszenki.
Lubię tematykę piłki nożnej i opowieści byłych piłkarzy o ich karierze i wydarzeniach, które były ich udziałem, w taki czy inny sposób. Dlatego z przyjemnością wysłuchałem audiobooka Zbigniewa Bońka, człowieka, który nigdy nie posuwa się do wiwisekcji, ale ma w tej książce do opowiedzenia kilka ciekawych rzeczy. Do przeczytania zachęcam miłośników piłki nożnej, nie zachęcam...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-01-19
Ten dziesiąty tom przygód Hamisha ma w sobie coś, co przykuło moją uwagę bardziej, niż poprzednie tomy, zatem z mojego subiektywnego punktu widzenia był lepszy od poprzednich.
Jak zwykle – żaden dobry uczynek w społeczności brytolskiej nie pozostanie bez kary, a żadna dobrze i rzetelnie wykonana praca nie pozostanie bez nagany i degradacji służbowej. Jak zwykle, na stanowiskach wyższych policji władzę trzymają leniwi marksistowscy psychopaci, dla których nie istnieją zabójstwa, tylko wyrafinowane samobójstwa, które należy ignorować, zaś ścigać bezwzględnie osoby usiłujące znaleźć morderców.
Im gorszy popapraniec, tym większy ma szacunek psychopatycznych władców brytolskich, zatem skarga popaprańca na porządnego człowieka będzie tym skuteczniejsza, im gorszym śmieciem jest składający skargę, a im porządniejszym człowiekiem jest osoba atakowana przez skargę psychopaty.
Ogólnie: fajny kraj, tylko ja nie chciałbym w nim mieszkać: gdybym musiał wybierać, to wolałbym eutanazję od życia tam.
Osobnym epizodem jest osobiste życie Hamisha i jego reakcja obronna na próby zarządzania nim przez pewną niewiastę nierozumiejącą, że w związku pewne rzeczy się ustala RAZEM, a nie decyduje się jednoosobowo, że nie próbuje się zmieniać partnera na siłę, że albo wstępnie bierze się go takim, jaki jest, albo się go wcale nie bierze.
Książka warta polecenia, napisana przez autorkę z kręgu KULTURY, z ironią ukazującą czym stała się Wielka Brytania pod rządami protestantów i antykulturowych marksistów.
Ten dziesiąty tom przygód Hamisha ma w sobie coś, co przykuło moją uwagę bardziej, niż poprzednie tomy, zatem z mojego subiektywnego punktu widzenia był lepszy od poprzednich.
Jak zwykle – żaden dobry uczynek w społeczności brytolskiej nie pozostanie bez kary, a żadna dobrze i rzetelnie wykonana praca nie pozostanie bez nagany i degradacji służbowej. Jak zwykle, na...
2024-01-19
Mamy kolejny, siódmy tom opowieści o śledztwach Hamisha Macbeth’a. Gdyby to była pierwsza książka serii, to jej ocena mogłaby być wyższa, ale to już siódmy tom i trochę jak z kalki powtarzają się główne elementy:
Zidiociały nadinspektor Blair, śmierć ofiary, której nie sposób żałować, czyli kultywujemy zasadę, że zabija się tych wrednych. Snobizm nadętych Brytoli – jak zawsze.
Niedołęgi w policji, im wyżej na stołku tym gorsze niedołęstwo – mające wysokie mniemanie o sobie. Mnóstwo wtrętnych ludzi, wręcz brak kogoś, kogo można polubić.
Najbardziej chyba polubiłem psa Hamisha, a sam Hamish oscyluje na granicy, jako osoba RACZEJ lubiana przeze mnie, zwłaszcza na tle wszechobecnego łajdactwa innych postaci ogólnego tła i na tle innych policjantów – niedołęgów.
Mamy kolejny, siódmy tom opowieści o śledztwach Hamisha Macbeth’a. Gdyby to była pierwsza książka serii, to jej ocena mogłaby być wyższa, ale to już siódmy tom i trochę jak z kalki powtarzają się główne elementy:
Zidiociały nadinspektor Blair, śmierć ofiary, której nie sposób żałować, czyli kultywujemy zasadę, że zabija się tych wrednych. Snobizm nadętych Brytoli – jak...
2024-01-14
Trochę męczący klimat tej książki. Stado Brytoli: rasistów, gwałcicieli kobiet w świetle „prawa”, bezkarnych sadystów i pingwinów-sadystek torturujących kobiety – to menażeria dla mnie dość odrażająca.
Jeśli w tej twórczości autorki jest coś na rzeczy i przedstawia ona w miarę rzetelnie klimaty i uwarunkowania opisywanej przez nią epoki, to przyznam że nie zdawałem sobie sprawy z tego, że te angole torturowały kobiety nie mniej, niż robią to dziś islamiści.
Może dlatego tyle w nich marksistowskiego zrozumienia dla islamistów radośnie reagujących imigracją na słynne „herzlich wilkommen” nawiedzonej pani kanclerz z rodzinnego państwa wujka Adolfa.
Fabuła książki dziwaczna, zachowania ludzi dla mnie irytujące i niezrozumiałe, ogólne moje wrażenie to „siła odpychająca” odczuwana wobec tej serii książek.
Książkę można polecić chyba jedynie wielbicielom i wielbicielkom tamtych dziwacznych czasów i miejsc.
Trochę męczący klimat tej książki. Stado Brytoli: rasistów, gwałcicieli kobiet w świetle „prawa”, bezkarnych sadystów i pingwinów-sadystek torturujących kobiety – to menażeria dla mnie dość odrażająca.
Jeśli w tej twórczości autorki jest coś na rzeczy i przedstawia ona w miarę rzetelnie klimaty i uwarunkowania opisywanej przez nią epoki, to przyznam że nie zdawałem sobie...
2024-01-14
To, co tej pisarce doskonale wychodzi, to pokazywanie brytyjskich pasożytów, uważających się za lepszych, za „nadludzi”, niczym hitlerowcy, pogardzających zwykłymi ludźmi, zwłaszcza ludźmi, którzy wykonują ciężką pracę użyteczną. Dla pasożytów wartością najwyższą jest nic nie robienie, leniuchowanie i pasożytowanie na innych.
We wszystkich książkach te pasożyty, to odrażająca kasta, a w tej książce - z nieco dawniejszych czasów - to kasta odrażająca wyjątkowo. Grzech pierworodny zbrodniarza Henryka Ósmego, który stworzył tamtejszą, obleśną protestancką odmianę sposobu myślenia zaowocował właśnie wykreowaniem tego rodzaju pasożytów, co w pewien sposób odbija się na ich sposobie myślenia do dziś, myślenia w którym za pewnego rodzaju nadzwyczajną kastę uważają się na dobrą sprawę najgorsi ludzie. Myślę także, że przeszłe zbrodnie imperialistyczne mocarstwa brytyjskiego są także związane z tym pasożytniczym sposobem funkcjonowania, wykreowanym przez anglikański protestantyzm.
Można się ze mną, rzecz jasna nie zgadzać, ale tak właśnie uważam, a obrazy społeczne wykreowane przez tą autorkę uważam za najważniejszy aspekt jej pisarstwa.
To, co tej pisarce doskonale wychodzi, to pokazywanie brytyjskich pasożytów, uważających się za lepszych, za „nadludzi”, niczym hitlerowcy, pogardzających zwykłymi ludźmi, zwłaszcza ludźmi, którzy wykonują ciężką pracę użyteczną. Dla pasożytów wartością najwyższą jest nic nie robienie, leniuchowanie i pasożytowanie na innych.
We wszystkich książkach te pasożyty, to...
2024-01-03
Świetne rozrywkowe czytadło w klimacie powiązanym luźno z uniwersum serii Sapkowskiego z cyklu „Wiedźmin”.
Bohaterką jest kobieta, królowa, wykazująca nie mniej agresji, niż sam wiedźmin Geralt, którego spotyka ona w książce tylko raz. Można by się doszukiwać w tej opowieści różnych morałów dotyczących zasad uprawiania polityki, ale wszystko jest przedstawione w taki sposób, że ostateczna ocena pozostaje po stronie czytelnika i gdyby zapytać różnych ludzi o to, „czy królowa zrobiła dobrze odpuszczając zdrajcy X”, to znaleźlibyśmy tyle odpowiedzi, ile mamy opcji politycznych w Polsce. Można jednak domniemywać, że w książce przeważa opinia zbyt liberalna na ten temat, bo w życiu, jak uważam, zdrajca jest zawsze zdrajcą i odpuszczanie mu nie przynosi ostatecznie dobrych owoców.
Świetne rozrywkowe czytadło w klimacie powiązanym luźno z uniwersum serii Sapkowskiego z cyklu „Wiedźmin”.
Bohaterką jest kobieta, królowa, wykazująca nie mniej agresji, niż sam wiedźmin Geralt, którego spotyka ona w książce tylko raz. Można by się doszukiwać w tej opowieści różnych morałów dotyczących zasad uprawiania polityki, ale wszystko jest przedstawione w taki...
2024-01-03
Takie sobie te opowieści mające ludzi straszyć, ale dla mnie jakieś niestraszne, czasem irytujące bardziej niż grozą wiejące. Wysłuchałem audiobooka do końca, bo jak zacząłem, to staram się skończyć, ale niewiele pomysłowości, polotu i inwencji artystycznej znalazłem w tych dziełach. Daję standardową średnią ocenę pięciogwiazdkową: jak ktoś chce, niech sobie przesłucha, albo poczyta, nie będę ani zachęcał, ani zniechęcał do zapoznania się z tą pozycją.
Takie sobie te opowieści mające ludzi straszyć, ale dla mnie jakieś niestraszne, czasem irytujące bardziej niż grozą wiejące. Wysłuchałem audiobooka do końca, bo jak zacząłem, to staram się skończyć, ale niewiele pomysłowości, polotu i inwencji artystycznej znalazłem w tych dziełach. Daję standardową średnią ocenę pięciogwiazdkową: jak ktoś chce, niech sobie przesłucha,...
więcej mniej Pokaż mimo to
Zdecydowanie najlepszy tom tej rozrywkowej serii o charakterze zabawowo-odmóżdżającym. Autor wreszcie telepatycznie wysłuchał moich oczekiwań i trochę ruszył z miejsca nie tylko z akcją, ale także z jakimś rozwojem sytuacji, w wyniku którego pozycja Ziemian może ulec poprawie. A takim elementem jest zdecydowanie pozyskanie zaawansowanej technologii.
Sporo się w tym tomie dzieje przyjemnych do czytania rzeczy, choć jak zwykle trochę dużo irytujących przepychanek z puszką po piwie.
Polecam fanom serii i ogólniej - wielbicielom space opery...
Zdecydowanie najlepszy tom tej rozrywkowej serii o charakterze zabawowo-odmóżdżającym. Autor wreszcie telepatycznie wysłuchał moich oczekiwań i trochę ruszył z miejsca nie tylko z akcją, ale także z jakimś rozwojem sytuacji, w wyniku którego pozycja Ziemian może ulec poprawie. A takim elementem jest zdecydowanie pozyskanie zaawansowanej technologii.
więcej Pokaż mimo toSporo się w tym tomie...