rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Romantyczny Houllebecq - kto to słyszał.

Jest jakaś magia w tych jego książkach. Też tylko on potrafi tak opisać smutek i bezsens.

Romantyczny Houllebecq - kto to słyszał.

Jest jakaś magia w tych jego książkach. Też tylko on potrafi tak opisać smutek i bezsens.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka ta skupia na sobie wszystkie problemy trawiące współczesną literaturę.

Jest infantylna i skrajnie niesubtelna.

Po raz kolejny, tak jak w przypadku Sally Rooney np. widzimy jak wydawca przed napisaniem książki kazał powiedzieć autorowi coś w stylu "na okładce ma się znaleźć wrzutka, zejest to oda do przyrody". No i dlatego w co drugim zdaniu mamy: metaforę, porównanie, epitet, jakikolwiek inny środek stylistyczny nawołujący do przyrody. Przez wieki autorzy próbowali przemycić nacisk na jakieś drugie dno powieści poprzez np. rozbudowany opis jak u Orzeszkowej, ale tutaj mamy doczynienia z jakimś wydawniczo-korporacyjnym targetem na ilość nawiązań do przyrody. Tak, wiem że akcja dzieje się na bagnach, ale czy to jakaś ucieczka czy scena seksu - nie wszystko kręci się wokół Gęsi.

Postacie są płytkie, raz zachowują się tak, raz całkowicie inaczej, ich dynamizm jest opisywany gorzej niż w pierwszych opowiadaniach jakie się pisze w podstawówce - wszystko wiadomo z góry dokąd zmierza.

O logicznych niespójnosciach nie wspominam, bo tłumaczę je sobie magią prozy - jak chociażby to, że dziewczynka wychowana sama na bagnach nagle po zakochaniu się rozumie i marzy o koncepcji tańca na balu w sukni, która jest konstruktem społecznym, czymś całkowicie obcym dla kogoś odizolowanego. To tak jakby Indianina z najgłębszych zakamarków Jungli posądzać o to, że marzy zostać DJem.

Nie wiem co się dzieje z literaturą, jeśli coś takiego jest oceniane tak wysoko na całym świecie, to znaczy że tyle lat wydawania bezwartościowych pozycji przyczyniło się do uwsteczniania czytelników. Co ciężko pojąć jeśli mówimy o czymś takim jak Książka

Książka ta skupia na sobie wszystkie problemy trawiące współczesną literaturę.

Jest infantylna i skrajnie niesubtelna.

Po raz kolejny, tak jak w przypadku Sally Rooney np. widzimy jak wydawca przed napisaniem książki kazał powiedzieć autorowi coś w stylu "na okładce ma się znaleźć wrzutka, zejest to oda do przyrody". No i dlatego w co drugim zdaniu mamy: metaforę,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Dla polskiego kibica jest to zdecydowanie najlepsza książka o F1 jaka wyszła i jaka jeszcze długo nie wyjdzie.

Wszystko to co najważniejsze w jednym miejscu, piękna pigulka, dzięki której można wiele zrozumieć, nawet jeśli się miało rozbrat z królową motorsportu przez jakiś czas.

Dla polskiego kibica jest to zdecydowanie najlepsza książka o F1 jaka wyszła i jaka jeszcze długo nie wyjdzie.

Wszystko to co najważniejsze w jednym miejscu, piękna pigulka, dzięki której można wiele zrozumieć, nawet jeśli się miało rozbrat z królową motorsportu przez jakiś czas.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Trochę chaotyczna, autor czasami powinien właśnie wejść w bardziej specjalistyczne tematy by uchylić rąbka tajemnicy jak wygląda latanie.

Trochę chaotyczna, autor czasami powinien właśnie wejść w bardziej specjalistyczne tematy by uchylić rąbka tajemnicy jak wygląda latanie.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Historia bezwarunkowej miłości, przywiązania, z historia lat 80tych w tle. Jej najwieksza zaleta jest chyba autentycznosc, tutaj czytajac ma sie poczucie, ze jest sie wolnym od literackiej fantazji.

Najlepiej przeczytać od deski do deski + pierwszy rozdział raz jeszcze. Wtedy historia nabiera innych barw. Gorszych.

Historia bezwarunkowej miłości, przywiązania, z historia lat 80tych w tle. Jej najwieksza zaleta jest chyba autentycznosc, tutaj czytajac ma sie poczucie, ze jest sie wolnym od literackiej fantazji.

Najlepiej przeczytać od deski do deski + pierwszy rozdział raz jeszcze. Wtedy historia nabiera innych barw. Gorszych.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Można o tej książce pisać sporo. Na pewno nie jest jedną z najbardziej inteligentnych książek ostatnich lat, chociaż nie stroni od ciekawych sentencji, które powtarzane mogą wzbudzić podziw u co poniektórych.

Dla mnie ta książka sprowadza się do prostej myśli. Istniejemy i "jesteśmy" tylko teraz, w danej chwili i sekundzie. A skoro to przemija, pytanie, czy w takim razie kiedykolwiek istniejemy?

Można o tej książce pisać sporo. Na pewno nie jest jedną z najbardziej inteligentnych książek ostatnich lat, chociaż nie stroni od ciekawych sentencji, które powtarzane mogą wzbudzić podziw u co poniektórych.

Dla mnie ta książka sprowadza się do prostej myśli. Istniejemy i "jesteśmy" tylko teraz, w danej chwili i sekundzie. A skoro to przemija, pytanie, czy w takim razie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jestem ciekawy jak na książkę (I film, który premierę miał wczoraj) zareagują wszyscy fani Tygodnika Nie. Tego Tygodnika, którego głową jest niejaki Jerzy Urban, który w tej książce jest postacią tak samo negatywna jak milicjanci i Kiszczak.

Jestem ciekawy jak na książkę (I film, który premierę miał wczoraj) zareagują wszyscy fani Tygodnika Nie. Tego Tygodnika, którego głową jest niejaki Jerzy Urban, który w tej książce jest postacią tak samo negatywna jak milicjanci i Kiszczak.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Mam spory problem z oceną tej książki.

Z jednej strony jest ona świetnie napisana, porusza bardzo ważne tematy, które personalnie ciekawią mnie najbardziej w literaturze, czyli relacje między ludźmi. Takie najzwyklejsze. Autorka ma oko i kest świetną obserwatorką życia, bo któż z nas nie otarł sie chociaż o podobne sytuacje w życiu. Jej bohaterów się rozumie i stara analizować co jest bardzo ważną funkcją literatury jako tako.

Jednakże mam olbrzymi problem z tym, że Autorka jest troszkę za bardzo dzieckiem swoich czasów. Jesteśmy rówieśnikami, więc mniej więcej wiem o czym mówię - o braku w naszym pokoleniu jakiejkolwiek umiejętności do subtelności i nakręcaniu się na problem w naszej ocenie najważniejszy. Tutaj tym problemem jest "kapitalizm". Żeby nie było, nie chcę tutaj poruszać spraw czy ma rację czy nie (nota bene ja się z nią generalnie zgadzam), ale cel jaki sobie obrała przed pisaniem książki czyli "obyczajówka, która trafnie punktuje kapitalizm" jest tu trochę na siłę pakowana. Bo co ma ustrój gospodarczy do tego, że ktoś jej sie spodobał lub nie? Co miały znaczyć te nagłe i nachalne wątki o tym, w ogóle niezwiązane w skali mikro do bohaterów? Wygląda to trochę tak jakby dostała od wydawcy wymaganie w postaci "trzy wzmianki o wadach kapitalizmu na rozdział". Dla mnie krytyka zawarta w "drugim dnie" powieści musi byc subtelna. Mistrzostwem jest coś skrytykować nie wspominajac o tym ani razu. Natomiast tutaj "krytyka kapitalizmu" to zdania "miała depresje, bo kapitalizm". Czy jest wyjaśnione przez jakie jego cechy? Czy czytelnik dostaje konstruktywną krytykę pokazująca np dlaczego w innych systemach spoleczno-gospodarczo-politycznych byłoby inaczej? Nie, z prostego powodu - ta historia jest bardzo uniwersalna (olbrzymia zaleta) jednakże została popsuta przez usilne wprowadzenie tu "czegoś dodatkowego". Za to -4

Mam spory problem z oceną tej książki.

Z jednej strony jest ona świetnie napisana, porusza bardzo ważne tematy, które personalnie ciekawią mnie najbardziej w literaturze, czyli relacje między ludźmi. Takie najzwyklejsze. Autorka ma oko i kest świetną obserwatorką życia, bo któż z nas nie otarł sie chociaż o podobne sytuacje w życiu. Jej bohaterów się rozumie i stara...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka, która jest w pół streszczeniem "Manufacturing Consent" Noama Chomsky'ego a w pół instrukcją obsługi współczesnych mediów.

Jest to jedna z tych pozycji, która werbalizuje coś co każdy jakoś mniej lub bardziej w sobie skrywa: jak działają media, dlaczego często widzimy tam taki bullshit i pseudoeksertów (niezależnie czy to stacja konserwatywna czy liberalna), dlaczego warto dawkować sobie newsy ze świata. Polecam każdemu, bo temat dotyczy mniej lub bardziej nas wszystkich.

Książka, która jest w pół streszczeniem "Manufacturing Consent" Noama Chomsky'ego a w pół instrukcją obsługi współczesnych mediów.

Jest to jedna z tych pozycji, która werbalizuje coś co każdy jakoś mniej lub bardziej w sobie skrywa: jak działają media, dlaczego często widzimy tam taki bullshit i pseudoeksertów (niezależnie czy to stacja konserwatywna czy liberalna),...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka kupiona z nudów przed seansem w Kinie Muranów w Warszawie.

Ależ pozytywne zaskoczenie. Czytałem wiele książek na temat różnic społecznych, rozwarstwienia, stereotypów, krytyki konsumpcji itp. Ale Gauz zrobił to tak w świetny, szczery, autentyczny sposób, że Książka trafia też na półkę tych, które "wywarły wpływ na mnie jako osobę"

Książka kupiona z nudów przed seansem w Kinie Muranów w Warszawie.

Ależ pozytywne zaskoczenie. Czytałem wiele książek na temat różnic społecznych, rozwarstwienia, stereotypów, krytyki konsumpcji itp. Ale Gauz zrobił to tak w świetny, szczery, autentyczny sposób, że Książka trafia też na półkę tych, które "wywarły wpływ na mnie jako osobę"

Pokaż mimo to


Na półkach:

Świetna książka, która porusza bardzo delikatny temat tożsamości płciowej, w tle historia USA, przemian społecznych, kulturowych. Bardzo w swej linii narracyjnej przypomina Forrest Gump'a, jedna z tych pozycji, ktorą świetnie się czyta, dodatkowo uczy masę rzeczy.

Świetna książka, która porusza bardzo delikatny temat tożsamości płciowej, w tle historia USA, przemian społecznych, kulturowych. Bardzo w swej linii narracyjnej przypomina Forrest Gump'a, jedna z tych pozycji, ktorą świetnie się czyta, dodatkowo uczy masę rzeczy.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka Sally Rooney jest o tyle istotna (prawdopodobnie dlatego też zdobyła tyle nagród), ponieważ porusza dosyć uniwersalny problem jakim jest dążenie do bycia "normalnym" i akceptowanym.

Tak naprawdę w "Normalnych ludziach" być może nie widzimy nikogo kto jest chociaż odrobinę normalny. A już na pewno, po kilku pierwszych rozdziałach zgadzamy się z G. Orwellem, że "Normalność nie jest kwestią statystyki".

Tym samym zadajemy sobie pytanie - czym owa mityczna "normalność" jest? Byciem popularnym? Mającym ciekawe zainteresowanie/zajęcia po wykładach? Ustawioną przyszłość? Czy (i jakim kosztem) warto do niej dążyć?

Każdy z bohaterów mierzy się ze swoimi demonami, są one różne - tak jak i oni sami jak również środowiska, z których pochodzą - tutaj ukłon w stronę Autorki za to, że uchwyciła w bardzo subtelny sposób różnice klasowe, które nadal obowiązują w dzisiejszym świecie. Mamy tu więc wyeksponowaną głęboko zakorzenioną potrzebę akceptacji, hedonizmu czy ukonstytuowania status quo w drabinie społecznej jako swego rodzaju sos, w którym przyrządzona została fabuła książki.

W mojej ocenie, nauka która płynie z tej dosyć krótkiej powieści to utwierdzenie się w przekonaniu, że NORMALNI LUDZIE nie istnieją, a to do czego powinniśmy dążyć to życie w zgodzie z samym sobą i swoimi uczuciami.

To za co zdecydowałem się obciąć 2 pkt to trochę za szybka końcówka. Rozumiem styl napisania książki, gdzie rozdziały wydarzają się po sobie w odstępach tygodni oraz miesięcy, jednakże tutaj chyba trochę zgubiliśmy ciągłość przemiany głównych bohaterów. A może ona tak naprawdę nigdy się nie odbyła?

Książka Sally Rooney jest o tyle istotna (prawdopodobnie dlatego też zdobyła tyle nagród), ponieważ porusza dosyć uniwersalny problem jakim jest dążenie do bycia "normalnym" i akceptowanym.

Tak naprawdę w "Normalnych ludziach" być może nie widzimy nikogo kto jest chociaż odrobinę normalny. A już na pewno, po kilku pierwszych rozdziałach zgadzamy się z G. Orwellem, że...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Totalnie nie dla mnie. Rozumiem zamysł autora, ale linia narracyjna jest irytująca, a jej "nietypowość" nie jest z tych innowacyjnych co poniekąd by ją usprawiedliwiało.

Problemy w niej poruszone też nie sa raczej z tych odkrywczych. Większość z nich to tak naprawdę rzucanie klasykami (problemy z perspektywą tego co się przeżyło, problemy w relacjach z drugą osobą, dziećmi itp). Czy sa przedstawione w jakiś specjalny, mądry sposób, który rzuca dodatkowe światło na ich istotne? Nie sądzę.

Póki co mój czytelniczy zawód dekady

Totalnie nie dla mnie. Rozumiem zamysł autora, ale linia narracyjna jest irytująca, a jej "nietypowość" nie jest z tych innowacyjnych co poniekąd by ją usprawiedliwiało.

Problemy w niej poruszone też nie sa raczej z tych odkrywczych. Większość z nich to tak naprawdę rzucanie klasykami (problemy z perspektywą tego co się przeżyło, problemy w relacjach z drugą osobą,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka świetna. Bardzo ciekawa, odsłaniająca przed czytelnikiem ogrom tego obszaru - zarówno pod względem przestrzeni jak i tajemnic, które skrywa.

To co mi się nie podobało i to za co uciąłem 2 pkt to brak jakiegoś podsumowania na koniec (No ale może była to zamierzona taktyka pisarza) oraz za to co jest niewybaczalne dla mnie. Mianowicie, Colin Thubron zdecydowanie za często prowadzi linię narracyjną jako "ktoś lepszy", człowiek zachodu , dla którego wszystko co jest inne niż to co jest wyśrubowane przez standardy okcydentu to "kiczowate", "żałosne" itp. Brak w nim empatii dla kraju pogrążonego w kryzysie gospodarczym, z inną kulturą, wyczuciem estetyki czy sposobu życia (nie mówię tu o o krytyce alkoholizmu, ale np. o wystroju wnętrz). No ale książka była pisana pod koniec lat 90. czyli w czasie gdy zachodni styl życia wydawał się "tym jedynym słusznym" więc można ten wybieg potraktować jako skutek bycia "dzieckiem swoich czasów".

Pomimo tego, polecam - jest świetna i można sobie dużo rzeczy wpisać do notatnika po jej przeczytaniu by zgłębić masę innych tematów.

Książka świetna. Bardzo ciekawa, odsłaniająca przed czytelnikiem ogrom tego obszaru - zarówno pod względem przestrzeni jak i tajemnic, które skrywa.

To co mi się nie podobało i to za co uciąłem 2 pkt to brak jakiegoś podsumowania na koniec (No ale może była to zamierzona taktyka pisarza) oraz za to co jest niewybaczalne dla mnie. Mianowicie, Colin Thubron zdecydowanie za...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Niestety bardzo słaby reportaż.

Autorka przez ponad 20 lat spotykała się z poszczególnymi osobami biorącymi udział w zabójstwach inspirowanych przez C. Mansona. Głównie były to dwie kobiety: Patricia Krenwinkel oraz Leslie Van Houten. Na wstępie szczerze zaznacza, że w tym czasie zebrała tyle materiału dotyczącego tej sprawy i rozmów wyżej wymienionych,że miała problem z selekcją. Niestety widać to w tej książce bardzo mocno.

Najpoważniejszym zarzutem jaki można wystosować przeciwko Nikki Meredith jest to, że całkowicie nieumiejętnie zastosowała - tak popularną w reportażach - dwu-liniowość narracyjną. Dlatego mamy tutaj rozdziały dotyczące stricte sprawy zabójstwa popełnionego 50 lat temu, jak również osobiste wspomnienia osoby, która napisała tę książkę. Autorzy decydują się na ten zabieg zazwyczaj wtedy, gdy chcą przybliżyć "tamte czasy" czytelnikowi, by sam na własnej skórze poznał specyfikę kultury, społeczeństwa itp. Niestety, czytając tę pozycję, ma się nieodparte wrażenie, że Pani Meredith wykorzystuje książkę o "Kobietach Mansona" po to by samej się wygadać o swoich bardzo osobistych i bardzo nudnych sprawach. Jej obsesja na temat własnego pochodzenia (mam wrażenie, że sama bardziej się prześladowała niż robili to inni), nic nie wnoszące opisy zakupów z matką (kilka stron o tym, jaką sukienkę miała wybrać na bal czy imprezę) mają się nijak do tematu książki. Książka nie jest obszerna. Rozdziały mają po kilka stron. Tym bardziej szkoda, że większość z nich to wspominki Pani Autor.

Jeśli chodzi o to jak został potraktowany sam temat osób, którym teoretycznie książka została poświęcona, to także nie można powiedzie nic dobrego. Cała "analiza" jest niezwykle uboga. Co jakieś 5-6 rozdziałów powtarza się ciągle ten sam wniosek: "kobiety straciły swoje 'ja'" plus powoływanie się na bardzo dobrze już znane eksperymenty Filipa Zimbardo czy Stanleya Milgrama. I tak w kółko - pomiędzy oczywiście wstawkami w stylu "w 1969 nie wiedziałam jak mam się zachowywać jako żydówka w 1/8". Czy mamy jakiś obszerniejszy dialog z którąś z oskarżonych? Czy mamy mnogość analiz psychologicznych tychże osób lub chociażby głębszą analizę tego jak sobie radzą z tym wszystkim teraz? nie. Za to jeden z największych rozdziałów dotyczy mezamorficznej budowy ciała ex-chłopaka autorki z lat 60-tych.

Bardzo słaba książka. Szkoda,że wyszła spod szyldu "Serii Amwerykańskiej".

Niestety bardzo słaby reportaż.

Autorka przez ponad 20 lat spotykała się z poszczególnymi osobami biorącymi udział w zabójstwach inspirowanych przez C. Mansona. Głównie były to dwie kobiety: Patricia Krenwinkel oraz Leslie Van Houten. Na wstępie szczerze zaznacza, że w tym czasie zebrała tyle materiału dotyczącego tej sprawy i rozmów wyżej wymienionych,że miała problem z...

więcej Pokaż mimo to