-
ArtykułyMamy dla was książki. Wygraj egzemplarz „Zaginionego sztetla” Maxa GrossaLubimyCzytać2
-
ArtykułyMoa Herngren, „Rozwód”: „Czy ten, który odchodzi i jest niewierny, zawsze jest tym złym?”BarbaraDorosz1
-
Artykuły„Dobry kryminał musi koncentrować się albo na przestępstwie, albo na ludziach”: mówi Anna SokalskaSonia Miniewicz1
-
ArtykułyDzień Dziecka już wkrótce – podaruj małemu czytelnikowi książkę! Przegląd promocjiLubimyCzytać2
Biblioteczka
2024-05-03
2024-04-02
„Interesujący…”
„Niemiecki Czołgista na froncie wschodnim. Dziennik dowódcy” to przedruk oryginalnego „pamiętnika wojennego” niemieckiego żołnierza. Tłumacz postarał się, by był on jak najbardziej zbliżony do oryginału. W tym miejscu widać ogrom pracy jakie włożyło wydawnictwo, by oddać specyficzną dla języka niemieckiego formę narracji. Wszelkie językowe zagwozdki i niezrozumiałe terminy są wyjaśnione w przypisach. Te jak przystało na poprawną publikację są pod tekstem. Tutaj pochylę się na tym faktem, gdyby (oby nigdy !) ktoś, jak to w wielu innych książkach bywało, umieścił je na końcu – w tym przypadku znacznie obniżyłby komfort czytania.
Dzienniki zostały podzielone chronologicznie. Przed każdą porcją wspomnień mamy wstęp redaktora, który wyjaśnia sytuację na froncie i świecie. Bardzo ważny i potrzebny fragment publikacji.
Autor jest sprawnym pisarzem. Ma talent do obserwacji otoczenia i przekazywania swoich spostrzeżeń barwnym i bogatym językiem. Dzięki temu „Dziennik Dowódcy” czyta się z dużym zainteresowaniem i zaangażowaniem. Można stwierdzić, że nie ma tu miejsca na nudę. Miejscami styl przypomina dobrą wojenną beletrystykę pisarzy takich jak np. Alistair Maclean.
Friedrich Sander jest ciekawą postacią a jego wspomnienia pełne sprzeczności. Jest dowódcą niższego szczebla, więc wspomnienia nie będą ucztą dla taktyka. Wykonuje on raczej rozkazy z góry i bardzo mało jest w jego działaniach własnej inicjatywy. To, że walczy na dość nietypowym sprzęcie Panzer 35(t) nie znaczenia. Nie poczujemy różnicy w opisach starć czołgów Panzer III, wynika to ze słabości tego uzbrojenia. Sanders owszem opisuje walki z „radzieckimi potworami” czołgami ciężkimi, ale mało w nich moim zdaniem autentyczności. Szczytem jest opis starcia Panzer 35(t) z sowieckim T-35, gdzie Panzer 35(t) go pokonuje. Ciężko mi w to uwierzyć.
Kolejną wadą „czołgisty” jest nierozróżnianie sprzętu wojskowego w szerszym zakresie. Wszystkie niemieckie bombowce nurkujące to „stukasy” (na szczęście tłumacz czuwa i mamy konkretne przypisy na ten temat), to najmniejsza z jego pomyłek. Najlepsze jest to, że pod koniec wspomnień mówi jak rozróżnić żołnierza frontowego od dekownika tyłowego. Jednym z podstawowych kryteriów jest według autora biegła znajomość i nazewnictwo sprzętu wojskowego.
Skoro nie ma tu taktycznych rozważań, to co zajmuje aż tyle stron? Opis żołnierskiego życia, zachowania na polu bitwy i poza nim jest fundamentem tych wspomnień. Żywy, pełen koloru, uwag i akcji. Przebieg służby podczas kampanii Leningradzkiej, szturmu na Moskwę czy próbie przyjścia z pomocą okrążonej 6 Armii pod Stalingradem.
Po utracie czołgu możemy prześledzić służbę autora w piechocie, czy batalionie zabezpieczenia.
Czytając ten dziennik nie wolno nam zapominać, że autor to nazista. Człowiek, który służył zbrodniczemu systemowi i jest odpowiedzialny za ludobójstwo. Dzienniki są bardzo wygładzone, jeśli chodzi o ten wątek. Nie ma w nich ani słowa o obozach koncentracyjnych (mimo, że autor służył przez jakieś okres w SS) i polityce eliminacji ludności słowiańskiej. Mamy za to przedziwne, naiwne i głupie uwagi dotyczące sowieckich jeńców których pobili strażnicy, bo owi jeńcy chcieli zjeść martwą krowę. Strażnicy według autora czynią to dla dobra tych ludzi – „aby się oni nie pochorowali”. Zostawię to bez komentarza. Opisując obóz dla pojmanych czerwonoarmistów tłumaczy brak baraków tym, że Rosjanie są za leniwi by je wybudować. Zaś jest pełen podziwu dla ciężkiej pracy słowiańskich kobiet budujących umocnienia pod okiem niemieckich strażników. Jak cynicznym trzeba być, żeby zapomnieć, że zostały do niej przymuszone.
Opisy stosunków z sowiecką ludnością cywilną są pełne harmonii i dobroci. Tutaj ten sielankowy obraz może pasować do początków wojny, później było inaczej – o czym autor nie wspomina.
Jego rasistowskie przekonania można poznać, gdy próbuje opisywać Polaków i Rosjan. Jego narracja jest zgodna z oficjalną hitlerowską propagandą. Słowianie są brudni, brzydcy, leniwi i mieszkają w warunkach, które wstrząsają nadludźmi.
W miarę zmian na froncie we wspomnieniach pojawia się coraz więcej krytyki wyższych stopniem, oraz sprawnej niemieckiej armii. Niewiele jest uwag dotyczących samego Hitlera, za to autor folguje sobie na temat ministra propagandy. Autor jest człowiekiem przenikliwym dość łatwo opisuje mechanizmy dziejące się w jego najbliższym otoczeniu. Przenikliwości nie starcza, gdy w jego głowie rodzą się pytania o przyczyny klęski. Jednocześnie we wspomnieniach pisanych w 1943 roku rośnie jego podziw dla… Rosjan. Których wcześniej nazywał brudnymi i leniwymi.
Sanders na swój sposób pokazuje „uroki” wojny totalnej. Strzela do poddających się żołnierzy rosyjskich, dobija rannych tłumacząc to, że ci ranni strzelają w plecy zdobywcom. Podczas wycofywania się spod Moskwy, stosuje taktykę „spalonej ziemi”, która go denerwuje. Jest wkurzony, że takie rzeczy musi robić niemiecki żołnierz ale… wykonuje rozkazy. Stała śpiewka wielu nazistowskich kombatantów. Cierpieniu ludności cywilnej poświęca fragmenty wspomnień, jednak zawsze próbuje to usprawiedliwiać „wojną”.
Ciekawy obraz bezradności niemieckich służb tyłowych rysuje się w tych relacjach. Jednocześnie warto prześledzić zmianę jaka zachodzi w Sandersie, gdy trafia na bezpieczne zaplecze. Robi to, co było poddawał krytyce wcześniej u innych, stara się jak najdłużej pozostać jak najdalej od linii frontu.
Całość dziennika to pasjonująca lektura, pozwalająca spojrzeć na koszmar II wojny światowej z innej strony. Wspomnienia napisane w tak dobrym stylu, że nie sposób się oderwać. Wydanie w miękkiej oprawie, klejone.
Książkę polecam, każdemu kto interesuje się II wojną światową, nie będziecie się nudzić.
„Interesujący…”
„Niemiecki Czołgista na froncie wschodnim. Dziennik dowódcy” to przedruk oryginalnego „pamiętnika wojennego” niemieckiego żołnierza. Tłumacz postarał się, by był on jak najbardziej zbliżony do oryginału. W tym miejscu widać ogrom pracy jakie włożyło wydawnictwo, by oddać specyficzną dla języka niemieckiego formę narracji. Wszelkie językowe zagwozdki i...
2024-03-26
„Dokument dla twardzieli”
Książka to przedruk oryginalnego sprawozdania Żukowa dotyczący przebiegu japońsko-sowieckiego konfliktu zbrojnego nad rzeką Chalchin-Gol w 1939 roku.
Przedruk ma kilka poważnych wad. Po pierwsze nie zawiera ani jednej mapy (we wstępie tłumaczą, że ich nie było), co przy tak szczegółowych opisach jest poważnym mankamentem. Po drugie nie zawiera żadnych schematów (przyczyna taka sama jak z mapami), i jeżeli autor odwołuje się do schematu mamy problem. Widoczne jest przy opisie bitew powietrznych i szczegółów ataku.
Trzecia rzecz to brak przetłumaczonych nazw sowieckich typów uzbrojenia rosyjskiego na stosowany przez ogół historyków. Można się domyślać, co oznacza I-97 jeśli chodzi o japońską stronę.
Dość dużą niewiadomą jest wpływ propagandy na dokument. O ile prostackie wstawki o wielkiej roli Stalina itp… możemy wyłapać, tak należy się zastanowić na ile reszta była pisana obiektywnie.
Po niektórych danych – ja zwątpiłem. Są miejsca gdzie autor przeczy sam sobie.
Tekst dokumentu poprzedza wstęp, w której przedstawiono w telegraficznym skrócie przebieg zmagań. Jest nawet jedna mapa. To niestety za mało…
Książkę ciężko się analizuje. Nie jest to lektura do poduszki.
Wydanie w miękkiej oprawie klejone, na ekonomicznym papierze.
Można się zaznajomić z tym ciekawym, ale trudnym w odbiorze dokumentem. Jednak jest to lektura dla osób siedzących w temacie.
„Dokument dla twardzieli”
Książka to przedruk oryginalnego sprawozdania Żukowa dotyczący przebiegu japońsko-sowieckiego konfliktu zbrojnego nad rzeką Chalchin-Gol w 1939 roku.
Przedruk ma kilka poważnych wad. Po pierwsze nie zawiera ani jednej mapy (we wstępie tłumaczą, że ich nie było), co przy tak szczegółowych opisach jest poważnym mankamentem. Po drugie nie zawiera...
2024-03-17
„Druga część dobra jak pierwsza”
Druga część historii niemieckich oddziałów przeciwpancernych jest kontumacją części pierwszej, zarówno pod względem stylu jak i układu publikacji. Nie jest to monografia sprzętowa, ani jednostkowa, choć większość danych technicznych poszczególnych części uzbrojenia podano. Jest też zwrócona uwaga na organizację i liczebność sprzętu Panzerjäger w poszczególnych odstępach czasowych. Autor skupia się na skuteczności wyposażenia w toku działań wojennych, w oparciu o raporty, analizy i meldunki wojsk niemieckich. W książce mamy dwa podejścia do tematu, albo jest cytowany cały raport, albo autor na podstawie wybranego fragmentu prezentuje wnioski.
Dlatego nie jest to publikacja łatwa w czytaniu i nie dla każdego.
Thomas Anderson operuje językiem suchym, pozbawionym ozdobników. Ten przekaz zawiera tylko to, co jest na dany moment potrzebne do wyjaśnienia tematu. Całość przypomina poszerzoną analizę pisaną przez wojskowego.
Takie pisanie to nowość na polskim rynku. Dotychczas mieliśmy do czynienia z monografiami opartymi na dokumentach. W tym podejściu możemy sami przeczytać wskazane przez autora raporty i wyciągać, czasami odmienne wnioski.
W książce prowadzi się analizę sprzętu już opisanego w pierwszym tomie. Dzięki temu możemy obserwować spadek skuteczności danego działa przeciwpancernego wraz ze wzrostem grubości pancerza czołgów w czasie.
Oprócz wprowadzonego do użycia sprzętu, Thomas Anderson opisuje nowinki techniczne (przyjmowane do uzbrojenia w czasie 1943-45), nawet te które nie weszły do produkcji seryjnej. Trzeba tylko pamiętać o podejściu autora i mieć z tyłu głowy, że nie jest to monografia.
Część danych technicznych podana jest w tabelach, co ułatwia porównanie sprzętów.
Dodatkowo mamy podane skalę produkcji wyposażenia Panzerjäger i porównanie jej do zapotrzebowania podawanego w oryginalnych raportach z pola walki.
W tomie drugim oprócz dział ppan. omówiono samobieżne niszczyciele czołgów, ręczną broń ppan. broń twierdz w ostatnim okresie wojny do zwalczania czołgów, oraz konstrukcje tymczasowe powstające wskutek braku ciągników do dział.
W raportach poznajemy nie tylko skuteczność danego uzbrojenia, ale i sposób jego użycia. Bardzo ciekawym są dokumenty podające wady dotychczasowej taktyki użycia np. samobieżnych dział ppan. i wprowadzające zmiany.
Całość to bardzo ciekawa książka pozwalająca na zorientowanie się jak działały, w co były wyposażone i jaka była skuteczność jednostek Panzerjäger.
Wydanie w miękkiej oprawie, klejone na ekonomicznym papierze.
W środku oprócz tekstu wiodącego znajdziemy starannie wyselekcjonowane zdjęcia sprzętu (niekiedy unikatowe pochodzące z kolekcji autora) oraz fotokopie dokumentów.
Ze swej strony polecam osobom siedzącym w temacie, którym nie straszna jest analiza wojskowej dokumentacji.
„Druga część dobra jak pierwsza”
Druga część historii niemieckich oddziałów przeciwpancernych jest kontumacją części pierwszej, zarówno pod względem stylu jak i układu publikacji. Nie jest to monografia sprzętowa, ani jednostkowa, choć większość danych technicznych poszczególnych części uzbrojenia podano. Jest też zwrócona uwaga na organizację i liczebność sprzętu ...
2024-02-08
„To nie był cud…”
W części amerykańskiego społeczeństwa panuje opinia, że wygrana w „Bitwie o Midway” była wynikiem cudu. Autor Craing Symonds nie zgadza się z tym trendem i w swojej książce stara się udowodnić, że cud nie miał miejsca, a rezultat starcia był wynikiem konkretnych decyzji pewnych osób. Skupienie się na charakterach, sposobach dowodzenia tych którzy wydawali polecenia i tych którzy je wykonywali, to nowe podejście. Czy sprawdziło się ono w tym przypadku ?
Moim zdaniem tak. Historyk zawziął się również na nagromadzone wokół wydarzeń mity. Wiele z nich skutecznie prostuje.
Po beznadziejnej i mocno pobieżnej moim zdaniem książce „II Wojna Światowa na Morzu” nie spodziewałem się tak dobrej lektury.
Zaczynamy opowieść od Pearl Harbor, wydarzenia przed 4 czerwca 1942 mają służyć jako tło do opisania kształtowania osobowości kadry dowódczej obu stron. Jest też pokazany system szkolenia, doktryny i wszystkie inne cechy obu walczących państw mające wpływ na losy „Bitwy o Midway”
Co do obalania mitów, za przykład niech posłuży „amerykanie czytali japońskie szyfry”. Jak niewielki stopień dekryptażu japońskich depesz był osiągalny, to nawet nie wiedziałem. Wobec luk ważniejsza była dedukcja i właściwe rozumienie mechanizmów japońskiej maszyny wojennej.
O ile wydarzenia sprzed bitwy są tylko zarysowane (no może poza Morzem Koralowym), to sama Bitwa o Midway jest przedstawiona bardzo dokładnie. Podzielana czasowo na odpowiednie fazy i poukładana chronologicznie. Autor ma świetny styl i całość czyta się znakomicie. Tekstowi głównemu towarzyszą dość dokładne mapy pozwalające zrozumieć nie tylko przebieg starcia, ale na przykład sposoby rozpoznania lotniczego obu stron. Dużo miejsca poświęcono bolącej Amerykanów kwestii słynnego „Lotu donikąd” (rozdział książki i załącznik).
Epilog podsumowuje wszystko, a także zawiera mini biogramy osób przedstawionych w książce. Następujące po nim załączniki też są przebogate. Mamy mini encyklopedię lotniskowców i samolotów obu stron. Wykaz uczestników starcia. Analizę „Ile wiedzieli Amerykanie na temat japońskich planów?” i „Lotu donikąd”.
Po załącznikach autor omawia bibliografię z analizą źródeł. Jest jeszcze indeks nazwisk.
Wady książki to przypisy na końcu tomu. Jest to niestety uciążliwe, gdyż niektóre z nich są ważne. Najgorszą moim zdaniem jest obwoluta książki i tekst reklamujący.
Frazesy typu „ w historii wojen jest niewiele momentów, w których bieg wydarzeń zmienia się tak gwałtownie jak…” można jeszcze ścierpieć. Wynikają one pewnie z nieznajomości historii piszącego ten tekst. Jak jest ona wielka, pokazują dalsze fragmenty tego gniota: „O świcie 4 czerwca 1941 roku pełna szaleńczej brawury japońska marynarka wojenna rządzi na Pacyfiku. Do zachodu słońca osławiona Kido-butai, główna grupa uderzeniowa Japończyków zostanie zatopiona…” Szczytem jest pisać reklamę książki i pomylić się w dacie, a następnie walić farmazony „że cała grupa uderzeniowa została zatopiona”. „Midway to punkt zwrotny wojny i początek końca państwa Osi…” tego już nie mam siły komentować. Wydawnictwo Znak powinno się wstydzić i przeprosić za ten tekst.
Wydanie w twardej oprawie z nieszczęsną obwolutą, na ekonomicznym papierze, szyte. Czasami na niektórych kartach tekst jest słabo odbity.
Podsumowując książka bardzo dobra, mus dla każdego, kto interesuje się tym konfliktem. Ze swej strony polecam.
„To nie był cud…”
W części amerykańskiego społeczeństwa panuje opinia, że wygrana w „Bitwie o Midway” była wynikiem cudu. Autor Craing Symonds nie zgadza się z tym trendem i w swojej książce stara się udowodnić, że cud nie miał miejsca, a rezultat starcia był wynikiem konkretnych decyzji pewnych osób. Skupienie się na charakterach, sposobach dowodzenia tych którzy wydawali...
2024-01-28
„Pełna historia trochę na wyrost”
Książka formatu A4 w twardej lakierowanej oprawie, na bardzo dobrym kredowym papierze pięknie wygląda. Szczególnie dobrze prezentują się liczne fotografie, często sporych rozmiarów, które zastaniemy w środku.
Publikacja nie jest pełną historią jak sugeruje podtytuł, bo trudno na dwustu stronach przedstawić całą historię niemieckich U-Bootów. Szczególnie, że książka omawia czasy od zarania (pierwszego niemieckiego okrętu podwodnego) do współczesności.
Jest to przegląd typów U-Bootów służących w niemieckiej marynarce od początku, poprzez pierwszą i drugą wojnę światową do dziś. Każdy z typów jest przystępnie omówiony bez zbędnych szczegółów technicznych. Jest to poziom popularnonaukowy, skupiający się na różnicach pomiędzy tym co już mamy a nowościami. Zbiorcze dane techniczne są zawarte w tabeli na końcu każdego rozdziału. Opis typów uzupełniają ciekawostki przedstawiające słynne akcje, detale służby, wyposażenia i inne.
Książkę polecam ze względu na dobre zdjęcia i staranne wydanie. Osoby znające temat nie znajdą w niej nic nowego, więc raczej dla początkujących.
„Pełna historia trochę na wyrost”
Książka formatu A4 w twardej lakierowanej oprawie, na bardzo dobrym kredowym papierze pięknie wygląda. Szczególnie dobrze prezentują się liczne fotografie, często sporych rozmiarów, które zastaniemy w środku.
Publikacja nie jest pełną historią jak sugeruje podtytuł, bo trudno na dwustu stronach przedstawić całą historię niemieckich...
2023-12-26
„Tygrys w muzeum”
Książka przedstawia szczegóły techniczne czołgu PzKpfw. VI na przykładzie muzealnego egzemplarza.
Na samym początku mamy historię powstania tygrysa w pigułce. Potem jego fotorelację z odbudowy, by następnie przejść do wybranych zagadnień z eksploatacji.
Tekst pisany przez pracowników muzeum i czasami to da się odczuć. Całość jest ilustrowana pięknymi zdjęciami i rysunkami. Niekiedy tekst główny jest przeplatany wspomnieniami czołgistów.
Próbuje się też w publikacji obalić niektóre narosłe mity o czołgu, np. ten o jego braku mobilności. Czy skutecznie – mnie nie przekonali.
Książka jest wydana w twardej oprawie na bardzo dobrym papierze. Potworną wadą publikacji jest wielkość czcionki jaka została w niej użyta. Tego aspektu chyba ktoś do końca nie przemyślał. Nie dość że mikro czcionka tekstu głównego męczy oczy i odbiera przyjemność z czytania, to opisy rysunków są jeszcze mniejsze ! Aby je docenić musiałem posiłkować się lupą !
Chyba nie tędy droga.
Książka warta przejrzenia, ze względu na ciekawostki jakie można w niej znaleźć. Interesujące są opisy czynności przy uruchamianiu, czy strzelaniu.
Książkę polecam, ze względu na treść. Niestety nie da się tego powiedzieć o wielkości czcionki.
„Tygrys w muzeum”
Książka przedstawia szczegóły techniczne czołgu PzKpfw. VI na przykładzie muzealnego egzemplarza.
Na samym początku mamy historię powstania tygrysa w pigułce. Potem jego fotorelację z odbudowy, by następnie przejść do wybranych zagadnień z eksploatacji.
Tekst pisany przez pracowników muzeum i czasami to da się odczuć. Całość jest ilustrowana pięknymi...
2023-12-06
„Bardzo dobry album”
Album Wydawnictwa Wrocławski Neptun zakupiłem ze względu na zainteresowania komunikacją miejską. Autor znany mi był z bardzo dobrej publikacji o tramwajach konnych we Wrocławiu. Wszystko wskazywało, że będzie to dobra lektura. I tak rzeczywiście jest. Książka jest opowieścią ilustrowana kartami pocztowymi. Jest podzielona chronologicznie na:
-tramwaje konne,
-pierwsze tramwaje elektryczne,
-omnibusy konne,
-elektryfikacja tramwajów konnych,
-miejskie przedsiębiorstwo tramwajowe,
-chude lata,
-w Republice Weimarskiej
-w Trzeciej Rzeszy.
Ponadto jest wstęp autora do całości, wstęp do każdego z rozdziałów, podsumowanie w języku niemieckim, polsko-niemiecki indeks nazw i krótki biogram autora.
Co do biografii jest ona przedstawiona tylko w postaci wybranej literatury. Mam mieszane uczucia do takiego podejścia.
Wydanie książki jest piękne. Po lewej stronie mamy całostronicową pocztówkę, po prawej jej opis. Całość jest na kredowym papierze wysokiej jakości, w twardej oprawie z szytym grzbietem. Format to położone wzdłuż dłuższej strony A4, sprawia, że reprodukcje pocztówek są duże, wyraźne i bardzo ładne. Samo przyglądanie się im zajmuje dużo czasu. Co do tekstu to jest on poszerzoną historią, tego co przedstawia karta pocztowa. Autor nie ogranicza się do samej komunikacji, przebiegu linii, ale charakteryzuje tabor, opowiada o widniejących budynkach, ludziach czy zjawiskach społecznych. Sporo jest tego tekstu i zawiera on potężną dawkę historii. Jednocześnie język autora jest bardzo przystępny i interesujący. Publikacje czyta się wyśmienicie i można zostać wciągniętym niczym przez wir w Odrze.
Album polecam każdemu, gdyż jest perełką wydawniczą od strony wizualnej jak i tekstowej. Z niecierpliwością będę oczekiwał kolejnych tego typu wydawnictw.
„Bardzo dobry album”
Album Wydawnictwa Wrocławski Neptun zakupiłem ze względu na zainteresowania komunikacją miejską. Autor znany mi był z bardzo dobrej publikacji o tramwajach konnych we Wrocławiu. Wszystko wskazywało, że będzie to dobra lektura. I tak rzeczywiście jest. Książka jest opowieścią ilustrowana kartami pocztowymi. Jest podzielona chronologicznie na:
-tramwaje...
2023-11-15
„Cegła o wywiadzie”
Pierwsze co wraca uwagę to objętość tej książki. Jest imponująca. Wprawdzie czcionka jest też z tych większych (co mnie cieszy), ale i tak czekają na nas 840 strony tekstu.
Nasuwa się zasadnicze pytanie – czy to wystarczy, by opisać działania wywiadów mocarstw biorących udział w drugowojennym konflikcie?
Moim zdaniem nie. Autor również nie sili na kompletną monografie tematyczną, tylko opisuje najważniejsze czynności, osoby i akcje.
Publikacja dzięki temu jest pogłębionym zarysem działań wywiadów 1939-1945.
Ciekawostką jest fakt próby charakterystyki działań partyzanckich na okupowanych terytoriach.
Tutaj pojawia się wada publikacji. Opisany jest ruch partyzancki w Rosji, ale nie w Polsce. Na szczęście jest wspomniany udział Polaków w wielu działaniach na przełomie konfliktu.
Język autora jest dość prosty i książkę mimo objętości czyta się ją szybko. Mnie lektura wciągnęła.
Dodatkowym atutem są mikro biografie szpiegów i opisy wielu akcji w których brali udział. Nie wszystkie działania opisane przez autora należały do udanych.
Miejscami mamy dość spore nagromadzenie nazwisk i powiązań. Wtedy tempo czytania spada. Nie jest jakoś bardzo dramatycznie i tych momentów nie ma dużo.
Sporo miejsca poświęcono sposobom zdobywania informacji, kryptografii, nasłuchowi i innym.
Publikacja z racji swej przystępnej treści może być dedykowana osobom zaczynającym przygodę z tematem. Oczywiście zaawansowani też się będą dobrze bawić.
Tekstowi głównemu towarzyszą zdjęcia.
Wydanie w twardej oprawie, szyte na dobrym papierze.
Dla książka stanowiła cenne uzupełnienie i skatalogowanie wiedzy już posiadanej. Pewne aspekty (np. partyzantka rosyjska) zostały opisane w zupełnie nowym kontekście – terroru własnej ludności i utrzymania „miłości” do armii czerwonej. Jest też pokazana bezradność i głupota wielu organizacji sabotujących wysiłek III Rzeszy, jak i samej Abwehry.
Ze swojej strony polecam – ja się nie nudziłem.
„Cegła o wywiadzie”
Pierwsze co wraca uwagę to objętość tej książki. Jest imponująca. Wprawdzie czcionka jest też z tych większych (co mnie cieszy), ale i tak czekają na nas 840 strony tekstu.
Nasuwa się zasadnicze pytanie – czy to wystarczy, by opisać działania wywiadów mocarstw biorących udział w drugowojennym konflikcie?
Moim zdaniem nie. Autor również nie sili na...
2023-10-28
„Lenino z innej perspektywy”
Dotychczas bitwa pod Lenino, była przedstawiania tylko z jednej słusznej i heroicznej a jednocześnie zupełnie nieprawdziwej perspektywy. Wypaczony obraz starcia funkcjonował w literaturze faktu. Kamil Anduła w swojej pracy obdarł ten obraz z większości mitów.
Trzonem wokół którego koncertuje się opowieść nie jest 1DP a 5KZmech.
Praca nie jest monografią bitwy, a jedynie prezentuje działania związane z 5 Korpusu Zmechanizowanego. Przeczytwaszy pracę Kamila Anduła stwierdzam, że do kompletnej monografii Lenino niewiele jej brakuje. Obraz całości zmagań na tym odcinku, można sobie spokojnie zbudować.
Książka jest niezwykle dokładna. Poznajemy każdy aspekt mający wpływ na przebieg działań obu stron. Bardzo dobrym są rozdziały pokazujące ukształtowanie terenu i jego sprzyjanie obronie.
Z tej strony bardzo przypomina, oficjalną historię II Wojny Światowej Armii Amerykańskiej.
Jest bardzo duży plus lektury.
Reszta jest jak w monografiach jednostek i bitew. Ogólny opis frontu, dokładniejszy odcinka, uzbrojenie obu stron, dowódcy, zaopatrzenie i wiele innych.
Opis działań 5KZmech (i nie tylko) jest ilustrowany dokładnymi mapami frontowymi. Nie sposób się pogubić. Po zakończeniu starcia dostajemy analizę strat, z porównaniem raportów obu stron, dalsze losy jednostki po wycofaniu z frontu, aż do rozwiązania. Jednocześnie autor w podsumowaniu wyjaśnia, że całe starcie było totalną klęską atakujących.
Oprócz tekstu głównego dostajemy przebogate załączniki, w których znajduje się min opis uzbrojenia obu stron.
Obszerne przypisy jak na porządną firmę przystało, znajdziemy pod tekstem. Warto do nich zajrzeć.
Język autora prosty dla kogoś kto lubi takie tematy. Wydanie bardzo staranne, dobry papier, szyty grzbiet i lakierowana oprawa twarda.
Ze swej strony polecam, bo jest to jedna z najlepszych książek w temacie jakie czytałem.
„Lenino z innej perspektywy”
Dotychczas bitwa pod Lenino, była przedstawiania tylko z jednej słusznej i heroicznej a jednocześnie zupełnie nieprawdziwej perspektywy. Wypaczony obraz starcia funkcjonował w literaturze faktu. Kamil Anduła w swojej pracy obdarł ten obraz z większości mitów.
Trzonem wokół którego koncertuje się opowieść nie jest 1DP a 5KZmech.
Praca nie jest...
2023-10-08
„Trudna ale ciekawa”
Książka „Doktryny Wojenne. Historia i Ocena.”- to praca doktorska autora. Publikacja tego typu rządzi się swoimi prawami. Nie jest najłatwiejsza w odbiorze, naszpikowana faktami i przeznaczona dla osób zainteresowanych tematem. Czytelnicy spoza „kręgu” mogą przez nią nie przebrnąć.
Książka omawia wybrane doktryny wojenne na konkretnych przykładach. W podsumowaniu porównuje je i przedstawia wnioski. Są one bardzo ciekawe i pozwalają inaczej spojrzeć na przebieg pewnych konfliktów.
Zanim jednak dotrzemy do nich, autor wyjaśnia pojęcie doktryny wojennej dość szczegółowo. Można powiedzieć, że nie jesteśmy rzucani na głęboką wodę, bez przygotowania. Potem zaczynany od I wojny światowej. W tym rozdziale są omówione wraz ze zmianami doktryny wojenne Francji, Niemiec i Wielkiej Brytanii. Kolejnym konfliktem podanym jako przykład przez autora jest II wojna światowa – kampania francuska 1940 roku.
Oczywiście podano ewolucję doktryn wszystkich uczestniczących państw. W czasach po drugiej wojnie światowej omówiono szereg konfliktów Izraela i pierwszą wojnę w zatoce perskiej.
Poddano badaniu następujące państwa Izrael, Irak, USA. Wspomniano o doktrynach Egiptu, Syrii i Iranu.
Autor nie ogranicza się do wyżej wymienionych przykładów. W tekście wiodącym znajdziemy jeszcze wiele innych pomniejszych konfliktów i doktryn.
Całość czyta się dobrze, wiedza podana jest systematycznie i nie pogubiłem się w rozważaniach.
Część danych podana jest w tabelach. Ułatwiają one zrozumienie tematu. Gdzieniegdzie możemy znaleźć oszczędnie wykonane mapy sytuacyjne.
Wydanie w twardej oprawie na bardzo dobrym papierze.
Książka potrzebna dla zrozumienia jak ważną rzeczą jest doktryna wojenne i jakie konsekwencje niosą błędy w niej zawarte.
„Trudna ale ciekawa”
Książka „Doktryny Wojenne. Historia i Ocena.”- to praca doktorska autora. Publikacja tego typu rządzi się swoimi prawami. Nie jest najłatwiejsza w odbiorze, naszpikowana faktami i przeznaczona dla osób zainteresowanych tematem. Czytelnicy spoza „kręgu” mogą przez nią nie przebrnąć.
Książka omawia wybrane doktryny wojenne na konkretnych przykładach. W...
2023-09-26
„Dalej w formie”
Kolejna książka Roberta Forczyka przeczytana i muszę przyznać, że autor trzyma wysoki poziom. Tym razem zabiera nas w podróż przez historię podboju Krymu. Z początku poznajemy w telegraficznym skrócie burzliwe dzieje półwyspu do wybuchu II wojny światowej. Potem mamy rozbudowaną opowieść o niemieckich zmaganiach i zajęciu półwyspu Krymskiego. Kolejno autor opowiada o okupacji. Po tym rozdziale przechodzimy do „powrotu Rosjan na Krym”. Po wyzwoleniu jest wzmianka o Stalinowskich czystkach i przekazaniu tej ziemi Ukrainie. Całość zamyka rosyjska inwazja na Krym za czasów Putina. Autor pisze bardzo przystępnie i obala wiele mitów. Tekst został wyposażony w dokładne mapy działań. Wadą tych map jest ich umieszczenia na początku książki, a nie w miejscu w którym byłby potrzebne. Przypisy też niestety znajdują się na końcu książki. W środku znajdziemy dobrze dobrane zdjęcia i załączniki z danymi szczegółowymi oraz biogramami ważniejszych osób dramatu. Jest też indeks, który pomaga odnaleźć interesujące nas rzeczy.
Autor jest specjalistą od broni pancernej i podpułkownikiem armii amerykańskiej. Widać, że przesiedział w archiwach niejeden dzień i rozumie mechanizmy rządzące starciami zbrojnymi.
Co najważniejsze potrafi je nam pokazać w sposób na tyle interesujący, że od książki nie można się oderwać (podobnie jak od dwutomowej „Wojny pancernej na froncie wschodnim”.
Książka dla każdego, kto interesuje się II wojną światową.
„Dalej w formie”
Kolejna książka Roberta Forczyka przeczytana i muszę przyznać, że autor trzyma wysoki poziom. Tym razem zabiera nas w podróż przez historię podboju Krymu. Z początku poznajemy w telegraficznym skrócie burzliwe dzieje półwyspu do wybuchu II wojny światowej. Potem mamy rozbudowaną opowieść o niemieckich zmaganiach i zajęciu półwyspu Krymskiego. Kolejno autor...
2023-08-15
„Bardzo dobrze się czyta”
Historię trzeba umieć opowiadać. Jeżeli ma trafić pod strzechy zwykłych szarych obywateli, to musi być napisana w przystępny i porywający sposób. Nie może być przesycona szczegółami, ani też ich pozbawiona. Suma faktów musi być wyważona, tak aby nie zanudzić, a treść topornym nie uczynić.
Ian Toll to potrafi i od „Pacyfik Próba Ognia” nie sposób się oderwać. Zaczynamy po ataku na Pear Harbor a kończymy na Bitwie pod Midway. Dość dokładnie obserwujemy zmiany, które doprowadziły Japonię do wojny. Obraz przedwojennego cesarstwa jest odmalowany bardzo sugestywnie.
Autor wybiera, które bitwy i ich części dla niego są ważne. Często pewne fazy są skracane a inne opisywane bardziej rozwlekle. Co ciekawe są to rzeczy pomijane w dotychczasowej literaturze. Na przykład opis Pear Harbor po ataku i pierwszą wizytę w zbombardowanej bazie nowego admirała.
Zwiedzamy też gabinety i poznajemy życiorysy najważniejszych autorów dramatu. Zarówno tych spod znaku „Zachodzącego Słońca” jak i „Białej Gwiazdy”. To bardzo dobre fragmenty książki.
Ian Toll korzysta też z bogatej biblioteki wspomnień świadków tamtego okresu. Ubarwiają one jeszcze bardziej opowieść.
Autor również obala wiele mitów narosłych wokół opisywanych wydarzeń.
Co boli ? Niestety książka zawiera błędy merytoryczne. Nie jestem w stanie oszacować ich ilości – musiałbym być Michałem A. Piegzikiem. Nie jestem. Część z nich wyłapał tłumacz, część nie. Za przykład podam str 296 i niemiecki „Rajd przez Kanał”. Autor twierdzi, że Kriegsmarine w owym czasie zagrała anglikom na nosie (z czym można się zgodzić) i okręty dopłynęły do docelowych baz „bez szwanku” . To ostanie jest ewidentną bzdurą (według książki w rajdzie udział wzięły dwa krążowniki liniowe i jeden ciężki, tymczasem lepiej napisać dwa pancerniki i jeden ciężki krążownik). Gneisenau, Scharnhorst i jeden z niszczycieli eskortowych weszły na miny. Zginęło 22 marynarzy i okręty zostały uszkodzone. Trudno tą sytuację nazwać „bez szwanku”.
Boli jeszcze czasami nazewnictwo – podany wyżej krążownik liniowy, oraz daleko idące wnioski autora z wpływu pewnych operacji na inne. Ja mam inne zdanie…
Czy są to błędy dyskwalifikujące książkę ? Oczywiście, że nie. Dwa ziarenka piasku w zupie grzybowej nie czynią ją niejadalną.
Wydanie piękne na bardzo dobrym papierze. W środku znajdują się dość dobre mapy ogólne.
Podsumowując polecam wszystkim opowieść o wojnie na Pacyfiku, bo jest świetnie napisana. Przy tak dobrej zabawie pewne rzeczy stają się mało znaczące.
„Bardzo dobrze się czyta”
Historię trzeba umieć opowiadać. Jeżeli ma trafić pod strzechy zwykłych szarych obywateli, to musi być napisana w przystępny i porywający sposób. Nie może być przesycona szczegółami, ani też ich pozbawiona. Suma faktów musi być wyważona, tak aby nie zanudzić, a treść topornym nie uczynić.
Ian Toll to potrafi i od „Pacyfik Próba Ognia” nie sposób...
2023-08-02
„Za tę cenę OK”
Zacznijmy od tytułu „Mundury niemieckie II wojny światowej”, który nie odpowiada zawartości książki. Publikacja owszem kładzie nacisk na umundurowanie, ale omawia też broń, czy wyposażenie osobiste oraz odznaczenia. Jest to jednak drobiazg.
Zawartość to taki powiększony „Osprey”. Rekonstruktor raczej nie skorzysta, ale szary obywatel zdobędzie rozbudowaną wiedzę ogólną.
Książka jest bardzo starannie wydana, papier kredowany, twarda oprawa i szyty grzbiet. Dodatkowa obwoluta na okładce. Tekstowi głównemu towarzyszą dobrze opisane zdjęcia i rysunki. Stosunek ceny do zawartości nastraja pozytywnie i choćby z tego powodu warto ją mieć.
Zaczynamy od wstępu, który jest mocno skondensowany, aż źle się go czyta.
Dalej jest dużo lepiej. Przechodzimy do mundurów, zaraz za nimi nakryć głowy i wyposażenia osobistego żołnierza. Kolejny rozdział to broń strzelecka. Tu mam mieszane uczucie. Rozumiem, że autor musiał wybrać, ale zdarzają się zdjęcia broni nieopisanej w tekście. I co tu robi broń biała ?
Kolejny rozdział to broń wsparcia i specjalnego przeznaczenia. Tutaj też jest lekko namieszane. Raz moździerz jest moździerzem raz granatnikiem. Powinno być wyjaśnione, że granatniki o budowie moździerza o kalibrze mniejszym jak moździerz były granatnikami. (Chociaż samo nazewnictwo jest bardzo płynne). Osoba postronna czytająca o granatnikach w rozdziale o moździerzach może się pogubić. Broń przeciwpancerna jest omówiona na przykładzie pancerfausta i panzerschrecka. Na rysunkach i zdjęciach są miny, ale autor nie wspomina o nich w tekście.
Kolejno wracamy do innych mundurów – tropikalnych, pancerniaków i zimowych. Jest też odzież „kamuflażowa” oraz mundury kobiece.
Publikacje zamykają odznaczenia.
Autorowi zdarzają się nieliczne pomyłki i uproszczenia. Na szczęście są one korygowane przez konsultanta w przypisach. I tutaj kolejna wada, owe przypisy zamiast pod tekstem są na końcu książki.
Podsumowując mimo nielicznych wad książka jest warta przeczytania i umieszczenia na półce. Zawiera mocno rozbudowaną encyklopedyczną wiedzę w temacie i jest ona w sposób prosty wyłożona. Ja się nie nudziłem...
„Za tę cenę OK”
Zacznijmy od tytułu „Mundury niemieckie II wojny światowej”, który nie odpowiada zawartości książki. Publikacja owszem kładzie nacisk na umundurowanie, ale omawia też broń, czy wyposażenie osobiste oraz odznaczenia. Jest to jednak drobiazg.
Zawartość to taki powiększony „Osprey”. Rekonstruktor raczej nie skorzysta, ale szary obywatel zdobędzie rozbudowaną...
2023-07-14
„Solidnie i dokładnie”
To moje drugie spotkanie z autorem i równie udane jak pierwsze. Tematem pracy jest przebieg podboju Francji przez Niemców w 1940 roku. Autor sugeruje, że większy nacisk położył na końcowy fragment działań (Fall Rot), jednak po analizie objętościowej nie jest to takie oczywiste.
Pisarz bardzo rzetelnie podszedł do problemu. Mamy opisany każdy kontekst działań zbrojnych i przygotowań do nich. Często są podważane mity i pokazywane nieścisłości, które zostały powielone w wielu opracowaniach. Oczywiście wszystko jest prostowane. Często autor idzie pod prąd i ma swoje spojrzenie na wydarzenie, różniące się od oficjalnych tez.
Autor jest wojskowym i ta strona dominuje w publikacji. Przy opisie bitew szczególnie to widać.
W książce jest zamieszczonych kilka map z numerycznym opisem wydarzeń. Ten trik był już stosowany w innych publikacjach wydanych przez wydawnictwo Rebis i znakomicie ułatwia orientację w terenie.
Niestety map jest za mało, w stosunku do szczegółowości Forczyka. W przypadku bardziej niszowych bitew trzeba się posiłkować źródłami zewnętrznymi.
Książka jest przystępna dla każdego. Autor operuje dość prostym i obrazowym językiem. Trzeba się nastawić na dość dużą ilość działań zbrojnych na poziomie co najmniej batalionu.
Publikacja rzuca nowe światło na podbój Francji przez Wehrmacht. Ważnym elementem jest wspominanie o innych siłach zbrojnych (np. Polskich i Czeskich lotnikach) pomagających Francuzom.
Nie są pominięte zbrodnie niemieckie na jeńcach wojennych i ludności cywilnej. I tutaj dość duży nacisk położono na przestępstwa Wehrmachtu, a nie tylko SS.
Wydanie w twardej oprawie na ekonomicznym papierze. Mimo, żółtego zabarwienia stron dobrze prezentują się mapy. Jest też trochę dobrze opisanych zdjęć
Ze swej strony polecam „Fall Rot” – to bardzo dobra książka.
„Solidnie i dokładnie”
To moje drugie spotkanie z autorem i równie udane jak pierwsze. Tematem pracy jest przebieg podboju Francji przez Niemców w 1940 roku. Autor sugeruje, że większy nacisk położył na końcowy fragment działań (Fall Rot), jednak po analizie objętościowej nie jest to takie oczywiste.
Pisarz bardzo rzetelnie podszedł do problemu. Mamy opisany każdy kontekst...
2023-06-23
„Dobra i zwięzła”
Książeczka porusza dość niszowy temat, działań lotniczych w obrębie kontynentu i okolicznych wyspach w latach 1941-1945. Są opisane działania wszystkich rodzajów lotnictwa – myśliwskiego, bombowego i rozpoznawczego. Ciężar przesunięty jest na stronę aliantów, ale mamy też wspomnienia i działania strony Japońskiej.
Oprócz opisu działań poszczególnych eskadr, autor cytuje wspomnienia lotników i dokumenty.
Ubarwia to narrację. Dość specyficznym i ciekawym jest pogrubienie nazw opisywanych maszyn.
Oprócz tekstu głównego, mamy liczne zdjęcia i mapy. Wydawnictwo postarało się, aby zdjęcia w tym formacie wyglądały wyraźnie i były czytelne. Na koniec mamy kilka załączników i barwne plansze z sylwetkami walczących maszyn.
Wydanie na dobrym papierze, klejone w miękkiej oprawie.
Wadą jest brak bibliografii – nie można stwierdzić z jakich źródeł korzystał autor.
Ze swej strony polecam tą bardzo dobrą książkę.
„Dobra i zwięzła”
Książeczka porusza dość niszowy temat, działań lotniczych w obrębie kontynentu i okolicznych wyspach w latach 1941-1945. Są opisane działania wszystkich rodzajów lotnictwa – myśliwskiego, bombowego i rozpoznawczego. Ciężar przesunięty jest na stronę aliantów, ale mamy też wspomnienia i działania strony Japońskiej.
Oprócz opisu działań poszczególnych...
2023-05-28
„Trudna ale obrazowa…”
Dowodzenie to umiejętne wysyłanie ludzi na śmierć, w imię własnych celów. … Coś w tym smutnym stwierdzeniu jest. Książka „Dowodzenie na wojnie” rozbiera ten problem na czynniki pierwsze. Na samym początku autor określa ramy problemu i definiuje pojęcie. W dalszej części wykładu, gdyż tym jest właśnie publikacja, opisuje ewolucję dowodzenia na wybranych przez siebie przykładach.
W dużym uproszczeniu chronologia wygląda następująco:
-czasy do Napoleona,
-sam Napoleon,
-kampania 1866 – wojna Prusko – Austriacka,
-wybrane bitwy I w.ś
-wojna Izraela w 1973 roku,
-wojna w Wietnamie,
-współczesność.
Dobór powyższych przykładów jest przyporządkowany czynnikom jakie kształtowały dowodzenie. Z takich największych można wymienić rozrost armii, wzrost efektywności transportu i komunikacji.
Jeden Napoleon przestał to wszystko ogarniać. Jednocześnie autor dość czytelnie pokazuje jak niewłaściwie zorganizowany łańcuch dowodzenia może doprowadzić do klęski.
Każdy okres chronologiczny w dziejach dowodzenia, jest zakończony obszernymi wnioskami i podsumowaniem.
Wydanie książki w twardej oprawie na bardzo dobrym papierze. W środku niewiele map i zdjęcia tylko na początku rozdziałów.
Książka dla każdego, kto interesuje się działaniami wojennymi w dowolnej epoce i chce poznać problem dowodzenia wojskami.
„Trudna ale obrazowa…”
Dowodzenie to umiejętne wysyłanie ludzi na śmierć, w imię własnych celów. … Coś w tym smutnym stwierdzeniu jest. Książka „Dowodzenie na wojnie” rozbiera ten problem na czynniki pierwsze. Na samym początku autor określa ramy problemu i definiuje pojęcie. W dalszej części wykładu, gdyż tym jest właśnie publikacja, opisuje ewolucję dowodzenia na...
2023-04-26
„Armia maszeruje na żołądkach”
Jest to moja pierwsza publikacja poświęcona logistyce działań wojennych. Dotychczas ta strona wojny, była gdzieś z tyłu – pomijana.
Czytając „Żywiąc Wojnę” zdałem sobie sprawę, że owa logistyka to najważniejsza część działań wojennych, decydująca o losach kampanii.
Autor wziął na tapetę kilka reprezentatywnych przykładów działań zbrojnych i na tym szkielecie zbudował historię logistyki. Oczywiście nie jest to pełna opowieść, ale bardzo rozbudowana synteza. Zawiera ona wszystkie najważniejsze czynniki kształtujące tą gałąź wojaczki. Czytelnik w prosty sposób jest uświadamiany, jakie zmiany zachodziły w tej kwestii w mijającym czasie. Owe zmiany są poparte rzeczywistymi przykładami z kampami rozegranych w historii.
Autor wyciąga wnioski i je analizuje na każdym etapie zmian. Dzięki takiej konstrukcji publikacji, obserwujemy nie tylko same zmiany, ale i skutki jakie ze sobą niosą.
Z mojego podwórka mamy atak Hitlera na ZSRR, wojnę w Afryce i wycinek od lądowania w Normandii.
Wiele rzeczy mnie zaskoczyło i pochyliłem czoła przed autorem za dodatkowe punkty wiedzy. Całość czyta się dość łatwo, pisarz ma dar przekazywania wiedzy. Dla mnie ogromną trudnością z racji wieku staje się mala czcionka publikacji, która odbiera nieco przyjemności obcowania z książką.
Wydanie standardowe jak na Tetragon, twarda oprawa, dobry papier – wszystko szyte.
W książce oprócz tekstu głównego znajdziemy aktualizację napisaną przez autora. Przybliża ona nam współczesne problemy logistyki. (książka została napisana dziesięć lat temu).
Są proste mapy, pomocne podczas czytania, kila zdjęć, biografia i skorowidz.
Ze swej strony polecam książkę, jako podstawę do zapoznania się z problemem logistyki.
Lepszej książki na naszym rynku nie znalazłem.
„Armia maszeruje na żołądkach”
Jest to moja pierwsza publikacja poświęcona logistyce działań wojennych. Dotychczas ta strona wojny, była gdzieś z tyłu – pomijana.
Czytając „Żywiąc Wojnę” zdałem sobie sprawę, że owa logistyka to najważniejsza część działań wojennych, decydująca o losach kampanii.
Autor wziął na tapetę kilka reprezentatywnych przykładów działań zbrojnych i...
2023-04-13
„Dużo informacji ale…”
Na naszym rynku niewiele jest publikacji na temat dziejów Jugosławii w czasach II Wojny Światowej. Jeszcze mniej jest na temat Państwa Chorwackiego w tamtych czasach.
Szkoda, bo zrozumienie tamtego okresu jest niezwykle ważne w kwestii późniejszych zbrodni wojennych podczas konfliktu 1992–1995.
Cieszy inicjatywa wydania pracy magisterskiej Łukasza Nowoka na ten temat. Pierwotnie ukazała się w wydawnictwie Napoleon V. Tamto wydanie jest dziś niedostępne. Obecne drugie wydanie zostało poprawione i uzupełnione.
Co w środku ?
Zaczynamy od rysu historycznego, by przejść do składowych Państwa Chorwackiego.
Autor zajrzał chyba do każdej „szuflady tematycznej”. Jest armia, struktury administracji, polityka zagraniczna, zbrodnie i rola kościoła katolickiego w mordowaniu ludności cywilnej, w tym opisane są obozy koncentracyjne prowadzone przez zakonników, przymusowa katolicyzacja ludności odmiennych wyznań przy poparciu Watykanu.
Informacje te są podane w sposób mocno syntetyczny. Niekiedy, aż prosi się o rozwinięcie tematu. Niestety praca magisterska ma swoje prawa i może doczekamy się rozwinięcia tematu przez autora?
Wadą publikacji oprócz skromności informacji jest brak osi czasowej według, której poukładane są rozdziały. Bardzo często powielane są pewne informacje, gdyż taka potrzeba występuje przy prezentacji zachodzących na siebie tematów. Rodzi się delikatny chaos.
Ważną rzeczą jest dbałość o przypisy. Często są one mocno rozwinięte, jeżeli dotyczą np. uzbrojenia. Umieszczone prawilnie pod tekstem głównym.
Na końcu publikacji są wymienione stopnie wojskowe i zamieszczono kilkadziesiąt zdjęć.
Całość wydana na dobrym papierze w miękkiej oprawie – klejona.
Publikację można potraktować jako podstawę do dalszych poszukiwań. Niestety wobec braku publikacji na ten temat, długo może być jedyną. Ze swej strony polecam.
„Dużo informacji ale…”
Na naszym rynku niewiele jest publikacji na temat dziejów Jugosławii w czasach II Wojny Światowej. Jeszcze mniej jest na temat Państwa Chorwackiego w tamtych czasach.
Szkoda, bo zrozumienie tamtego okresu jest niezwykle ważne w kwestii późniejszych zbrodni wojennych podczas konfliktu 1992–1995.
Cieszy inicjatywa wydania pracy magisterskiej Łukasza...
2023-03-17
„Przeciętna…”
„Czołgi II wojny światowej” to synereza rozwoju broni pancernej od powstania do konstrukcji pierwszych powojennych czołgów podstawowych. Jest to bardzo oszczędna i dość pobieżna analiza. Autor stara się na początku prześledzić konstrukcje dzieląc je według państw w których powstawały, albo zostały zakupione. Jest to okres przedwojenny, w którym wspomniano o Polsce. Taki miły dodatek, bo potęgą w broni pancernej nie byliśmy. Po wybuchu II wojny światowej zmienia się systematyka. Teraz autor przedstawia rozwój w oparciu o kolejne kampanie konfliktu.
Po jego zakończeniu wraca do systemu państw.
Wszystko jest bardzo oszczędne i skomasowane. Przypomina bogato ilustrowany artykuł do popularnonaukowego czasopisma. Mimo tych zasadniczych wad czyta się doskonale i dla laika może być to niezłe wprowadzenie.
Co do zdjęć to są starannie dobrane. Tutaj nie można się przyczepić i świetnie się je ogląda. Dobrym pomysłem jest też zebranie danych technicznych poszczególnych czołgów w tabelach.
Innym dość ciekawym spektrum jest porównywanie pewnych cech pojazdów pancernych na wykresach. Interesująco to wygląda.
Podsumowując książka dla osób zaczynających swoją przygodę. Zaawansowani przelecą szybko, bo wszystko wiedzą i nic nowego ich nie zaskoczy.
„Przeciętna…”
„Czołgi II wojny światowej” to synereza rozwoju broni pancernej od powstania do konstrukcji pierwszych powojennych czołgów podstawowych. Jest to bardzo oszczędna i dość pobieżna analiza. Autor stara się na początku prześledzić konstrukcje dzieląc je według państw w których powstawały, albo zostały zakupione. Jest to okres przedwojenny, w którym wspomniano o...
"Mam lepsze..."
Książka reklamowana jako "korzystająca z najnowszych źródeł"- postanowiłem sprawdzić. W swoich zbiorach mam kilka biografii Hitlera i chyba osiągnąłem stan "nasycenia" tematem. Jak na tle posiadanych publikacji prezentuje się ta książka - przeciętnie. Autor założył przedstawienie czynników jakie kształtowały Hitlera i jego poglądy, a także przedstawia ich ewaluacje. Dlatego koncentruje się na przemówieniach i dokumentach przedstawiających owe myśli. Biografia jest bardziej rozbudowana w początkowych latach, prezentując dojście Hitlera do władzy. Jest też bardziej dynamiczna, gdyż zmieniały się zarówno czynniki jak i dewizy wodza. Można tu znaleźć pewne zaskakujące elementy, takie jak niemanifestowanie wrogości do Słowian, podziw i strach przed Anglosasami oraz umiarkowany antysemityzm. Można zaobserwować brak zdecydowania i szukanie chwytliwego wroga, mogącego przestraszyć potencjalnych wyborców. Po dojściu do władzy dynamizm maleje. Chociaż i tu można śledzić pewne aspekty wyciągnięte na wierzch- dla nas istotne - jak podziw dla Marszałka Piłsudskiego, wspólny polsko-hitlerowski antysemityzm, dobre stosunki pomiędzy naszymi państwami, tragedię żydów z polskim obywatelstwem. Po wybuchu wojny poglądy Hitlera oraz kształtujące go okoliczności są w miarę stałe i książka staje się lekko nudnawa. W związku z korzystanie z zapisów przemówień zdarzają się powtórzenia, które są irytujące. Zaskakują liczne interwencje korektora poprawiające autora w wielu kwestach. Jak na historyka trochę ich za dużo. Książkę czyta się dobrze, choć początek jest trudny. Wydana jest wzorowo na dobrej jakości papierze w twardej oprawie. Wydawnictwo zadbało o zespół korektorów metodycznych. W publikacji są też liczne starannie dobrane zdjęcia. Podsumowując publikacja idąca trochę innym torem niż inne czytane przeze mnie. Kładąca nacisk na inne kwestie. Czy zawiera dużo nowych dotychczas pomijanych informacji? Niestety nie. Czy mogę polecić tą książkę - tak, dostarczy duży zasób wiedzy na temat tego co ukształtowało Fuhrera. Pod warunkiem, że nie macie w domu innych niedawno napisanych monografii Hitlera.
"Mam lepsze..."
więcej Pokaż mimo toKsiążka reklamowana jako "korzystająca z najnowszych źródeł"- postanowiłem sprawdzić. W swoich zbiorach mam kilka biografii Hitlera i chyba osiągnąłem stan "nasycenia" tematem. Jak na tle posiadanych publikacji prezentuje się ta książka - przeciętnie. Autor założył przedstawienie czynników jakie kształtowały Hitlera i jego poglądy, a także przedstawia ich...