Era lotnictwa wojskowego Martin Van Creveld 7,4

ocenił(a) na 97 lata temu (recenzja pierwotnie ukazała się na Szortal.com)
Sny o lataniu
Hubert Przybylski
Któż z nas nie śnił o lataniu? O tym, żeby uwolnić się od wszystkiego i wzbić się wysoko w przestworza. O tym, żeby szybując ponad światem zaznać tej najbliższej chyba doskonałości namiastki wolności. O tym, żeby po raz pierwszy móc podążać do celu szybko i bez natykania się na jakiekolwiek przeszkody. O tym, żeby pozostając na bezpiecznej wysokości, poza zasięgiem nienawidzonego wroga, zrzucić mu na łeb wiadro z krowim łajnem... Tak. To właśnie z takich marzeń narodziło się lotnictwo wojskowe*, o którym traktuje niedawno wydana w Polsce książka Martina Van Crevelda - "Era lotnictwa wojskowego".
Profesor Van Creveld to wybitny izraelski teoretyk i historyk wojskowości, którego wykładów czy odczytów można było wysłuchać na chyba każdej znaczącej się uczelni "wojskowej czy cywilnej, pomiędzy Kanadą a Nową Zelandią i od Norwegii po Południową Afrykę" (cytat ze strony autora w moim, nieudolnym, tłumaczeniu). Wśród tych uczelni znajdują się m.in. Marine Corps Uniwersity i U.S. Naval War College, ale także chiński National University of Defense Technology. Natomiast jeśli chodzi o kwestie związane z wojskowością, które interesują Van Clevelda, to nie ogranicza się on wyłącznie do lotnictwa. Wręcz przeciwnie - wszystko, co ma związek z wojskiem, stanowi przedmiot jego badań. Nawet takie zagadnienia jak feminizm czy współczesna myśl polityczna.
A teraz, po tym dość długim stępie oraz przybliżeniu Wam postaci autora, pozwalam sobie przejść do samej monografii. I od razu wyleję kubeł zimnej wody na rozgorączkowane z podniecenia głowy militarystów-gadżeciarzy. W "Erze lotnictwa wojskowego" nie znajdziecie ani jednej szczegółowej charakterystyki samolotu, czy też innej, latającej broni. W dobie internetu oraz Cioci Wikipedii i Wójka Gógla zamieszczanie takich informacji w książce byłoby najzwyczajniejszym marnowaniem papieru. Poza tym - i tak znacie je pewnie na pamięć.
Zatem cóż można znaleźć w "Erze..."? Calutką historię lotnictwa wojskowego od momentu wykorzystania w celach militarnych pierwszych balonów po dzień dzisiejszy. Znajdziemy tu omówienia wszystkich ważniejszych konfliktów z ostatnich stu lat, w których wykorzystywano lotnictwo wraz ze szczegółową analizą wykorzystania tegoż w działaniach wojennych. Dowiemy się, jak na przestrzeni lat zmieniała się strategia wykorzystywania lotnictwa pod wpływem ograniczeń technologicznych, gospodarczych, społeczno-politycznych, czy też moralnych. A na koniec poznamy, jaki według Van Crevelda będzie dalszy los lotnictwa wojskowego.
O jednej pozytywnej stronie monografii już pisałem (brak charakterystyk),ale "Era..." ma ich więcej. Przede wszystkim, zachwyca poziomem merytoryczności i kompleksowością spojrzenia na tematykę. Jeśli coś miało lub ma istotny wpływ na lotnictwo wojskowe, albo wystąpiła jakakolwiek odwrotna zależność - znajdziemy to w tej książce przeanalizowane tak dogłębnie, że już chyba bardziej się nie da (no, chyba że pisząc oddzielną monografię o każdej z tych kwestii). Mnie najbardziej zaciekawiły dwa poruszone tematy - jak wyglądały spory wśród wojskowych w kwestii strategicznego i taktycznego wykorzystania lotnictwa oraz jak na lotnictwo wojskowe wpływały ambicje wojskowych, naukowców i polityków. Zwłaszcza ta druga jest fenomenalnie przedstawiona. Autor ukazuje, jak, wielokrotnie zresztą, niepohamowana chęć by mieć samoloty latające szybciej i wyżej sprawiała, że nawet siedzący za biurkami tracili kontakt z Matką Ziemią i z jak wielkim hukiem rzeczywistość sprowadzała później takich "kosmonautów" na ziemię. I co najważniejsze, jak mało z tego doświadczenia owi "kosmonauci" wynieśli.
A czy "Era..." ma jakieś słabe strony? Myślę, że ma. Jedną. Tę samą, co każdy inny podręcznik. Albowiem, pomimo niewątpliwych walorów naukowych, potrafi szybko znużyć i tylko najwięksi pasjonaci będą w stanie czytać ją jednym tchem. Mnie lektura zajęła ponad trzy tygodnie i chyba tylko "Wojnę strategiczną w cyberprzestrzeni" Rattray'a czytałem dłużej (choć to też jedna z najlepszych książek naukowych w swojej kategorii tematycznej).
Moja ocena "Ery lotnictwa wojskowego" to 9,5/10. Van Creveld jest mądrym człowiekiem, który umie kompleksowo spojrzeć na konkretny problem i wnikliwie go przeanalizować, aby później wyciągnąć właściwe wnioski. I co najważniejsze, zrozumiale je przedstawić czytelnikowi. A że lekko nie jest? Cóż... Mówią, że wszystko to, co przychodzi z trudem, cenimy najbardziej. Zwłaszcza naszą wiedzę i mądrość.
*Co ciekawe, zanim jeszcze człowiek wzbił się w przestworza, opanował inną, na pierwszy rzut oka zdawało by się, że bardziej złożoną i wymagającą technicznie, broń umożliwiającą uderzenie z góry. Co prawda, skuteczność wczesnej broni orbitalnej - bo to o niej właśnie mowa - nie była może jakoś przesadnie wysoka, gdyż nie zawsze składanie bogom ofiar powodowało, że razili oni piorunami wrogów proszącego, ale rekompensowały to bardzo niskie koszta używania tej broni (jedna koza w tę czy we w tę),jej mobilność (gdzie dojdzie człowiek, tam przeważnie dojdzie i koza) i prostota używania (do odpalenia wystarczył nóż - nawet nie musiał być ofiarny - i/lub ogień oraz modlitwa).