Najnowsze artykuły
- ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel10
- ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
- ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant10
- ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Marcin Kowalczyk
Znany jako: Covalus
3
8,0/10
Pisze książki: horror, literatura piękna
Urodzony: 02.03.1973
Z wykształcenia chemik, a prywatnie i zawodowo pasjonat kolei związany z Klubem Sympatyków Kolei we Wrocławiu, znakomicie orientujący się w meandrach jej historii i nomenklatury. Wierny fan muzyki metalowej. Wydał zbiory opowiadań (częściowo fantastycznych, niesamowitych): Meandry szlaku (2014),Bilet w tamtą stronę (2020).http://www.covalus.pl
8,0/10średnia ocena książek autora
154 przeczytało książki autora
135 chce przeczytać książki autora
1fan autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Nocne mary. Opowieści niekoniecznie na dobranoc Łukasz Śmigiel
8,3
W zeszłym roku na polskim rynku wydawniczym pojawiło się wydawnictwo Lingua Mortis, które będzie specjalizowało się w gatunku literackim, który nie jest specjalnie popularny w naszym kraju, a mianowicie w horrorze. Jedną z pierwszych publikacji jest niniejsza antologia opowiadań grozy. Patrząc na nazwiska na okładce, można się domyślić, że Lingua Mortis, oprócz mniej znanych autorów, postawi również na uznanych twórców. Jako przykład można podać tu Grahama Mastertona, który niedługo wyda u tego wydawcy najnowszą książkę.
Ale wracając teraz do zbioru opowiadań, to jest on, moim zdaniem bardzo nierówny. I nie chodzi tu o poziom opowiadań, a raczej mam na myśli ich długość. Otóż bowiem obok opowiadań na kilkanaście stron w antologii tej znajdziemy utwory zajmujące raptem jedną stronę i to jest zdecydowanie za mało. W takich wypadkach ciężko powiedzieć, jakie były kryteria doboru opowiadań. To tyle jeżeli chodzi o formę. A co do treści to też jest różnie. Oprócz tekstów, które są wciągające, niestety znalazło się też kilka słabszych. Ale to już urok antologii, że nie wszystkie opowiadania prezentują wysoki poziom. Na uwagę zasługują, według mnie, opowiadania: Olka Zielonki „Obudź się”- kryminał z elementami mitologii słowiańskiej i Wojciech Kulawskiego „Świadomy sen” o zemście po latach.
Podsumowując, jest to zbiór bardzo nierównych opowiadań, przeznaczony zdecydowanie dla wielbicieli horroru, którzy lubią się bać i nie odrzuca ich brutalność w literaturze.
Nocne mary. Opowieści niekoniecznie na dobranoc Łukasz Śmigiel
8,3
Pisząc, niestety, o swoich nieświeżych wrażeniach z lektury "Nocnych Mar" gubię się trochę w ich autentyczności, ponieważ te wrażenia były mocne. Pisząc 'mocne', niekoniecznie mam na myśli ich pozytywny wydźwięk, ponieważ miałem malutki zgrzyt przy czytaniu tej pozycji, na szczęście pojawiło się kilka niuansików, które uratowały wdzierające się niekiedy znużenie. Osobiście nie jestem wielkim fanem antologii, chyba że zbiory opowiadań różnych autorów trafiają do zinów, lub jakiś magazynów typu "Histeria", lub kultowa "Nowa Fantastyka". Książkowe antologie dziarają mi w głowie duży znak zapytania, gdyż nigdy nie wiem czego się spodziewać i nie zawsze zmuszam się do sięgnięcia po takie wydania. Tutaj było inaczej - tytuł automatycznie nawiązał do mojej obecnej wieloletniej fascynacji snami, tu koszmarami, które są nieodłącznym elementem naszego onirycznego żywota. Okładka wyzywająca i klimatyczna, do tego kilku autorów mi znanych, w tym jeden znany mi osobiście. Więc można w ślepo uderzać. Do tego czcionka przyjemna dla oka, więc szybko się wciągnie. Chciałbym się odnieść do każdego opowiadania po kolei, ale jak wyżej zaznaczyłem - jestem nieświeży w odczuciach tej lektury, więc po krótce zwrócę uwagę na najciekawsze moim zdaniem opowiadania i te mniej ciekawe.
Widzicie, trzeba się zgodzić, że w tej antologii mamy elementarne przeskoki. Widząc niektóre opinie natknąłem się na te, które brzmiały rozczarowująco, ale i te które zachwalały i zachwalały. Tych drugich było dużo, obawiam się, że część z nich mogła być nieszczera, lub nacechowana hajpem i możliwością pokazania się. Pierwsze za to surowo oceniały bez wazeliny i skrupułów. Uważam, że żadne nie były warte przesadnego zachodu, ale opinie o opiniach może gdzie indziej. Wracając do samej antologii. Ciekaw byłem pióra dzisiejszych pisarzy i ich warsztatu, z racji swojego pisarskiego feblika, lubię podpatrywać style i warsztaty, a więc stwierdziłem, że będzie to rozejm z formą antologii, dzięki czemu egoistycznie się podbuduje, albo coś mnie tak zmiesza ze swym ego, że w życiu nie odważę się nic napisać. W sumie źle nie było, ale liczyłem na zerwanie zwojów mózgowych. Dlatego w ogólnym rozrachunku oceniam na "Bardzo Dobre" ze względu na tą mieszankę. Tematyka snów bardzo mi bliska jest popisowa i można naprawdę zabrnąć daleko, używając odpowiednich stylistyk. Niemniej tutaj przeważnie opowiadania długo się rozkręcały, nudziły u samego początku, a wielkie oczy robiłem dopiero na końcu, gdzie mogło pojawić się coś przerażającego. Niemniej opowiadanie opowiadaniu nie równe, dlatego...
"Pobudka Panie Sanders" od Szagdaj - pierwsze opowiadanie i trochę nudzi rozwój akcji, aczkolwiek sam motyw zabijania skazanego i natychmiastowe przywracanie go do życia jest bardzo ciekawe i w filozoficznym ujęciu może zrewolucjonizować pojęcie kar, gdy uświadomimy sobie jakim błogosławieństwem i ucieczką jest tak naprawdę śmierć. "Rezydent Domu nr. 5" oraz "Koszmary Doroty" Sawickiego - tzw. Klamra tej antologii, gdzie przeczytamy relacje z perspektyw dwóch bohaterów w innym czasie. Opowieść o człowieku ?... wrośniętym w kanapę. Czuć obrzydliwą groteskę i psychologiczne zabawy bohaterami, niemniej dla mnie "Koszmary Doroty" dużo lepsze "Rezydent..." przynudza. A tak w ogóle w "Rezydencie..." dostrzegam jakieś kalki lub inspiracje filmem "Wieloryb" Arronofsky'ego. "Wieża" Macieja Klimka jak dla mnie jedno z najbardziej wyróżniających się opowiadań. Raz że krótkie, więc zapada w pamięć, dwa, że historia przystępna i opowiedziana tak, jakby opowiadał to ktoś znajomy. Osobiście odczuwam tu hołdy w stronę klasycznego Weirdu, aczkolwiek sam utożsamiam "Wieżę" z Lovecraftiańską manierą, a fabuła o nagle pojawiającej znikąd wieży przywodzi na myśl akcję z tajemniczymi monolitami odnalezionymi w USA w 2020 roku. "Diabeł na Mym Ramieniu" Cytrowskiego - istny kryminał. Nie jestem zwolennikiem kryminałów i rzadko po nie sięgam, ale ten jest z tych, które mnie nudziły i osaczały nic nie znaczącymi opisami. Dopiero odnalezienie "Podejrzanego" czyni opowiadanie ciekawym i dostarcza dreszczyk. Przypomina lekko klimaty Tarrantino z "Od Zmierzchu do Świtu". "Dioboł" - Graham Masterton i Karolina Mogielska - i w końcu klasa sama w sobie, świetnie napisany tekst, różne perspektywy, różne czasy i słowiańska legenda. Krwiście, strasznie i można puścić wodze fantazji, a przy okazji zainteresować się słowiańską mitologią. Relacja babki, która opowiada wnuczce o niesławnym Dioble, wrzucając go do worka z lokalnymi plotkami międzysąsiedzkimi. Cudo!
"Zostań jedną z Nas" Norberta Góry - kolejny rodzynek. Krótkie opowiadanie o dziewczynie, która sprowadza manekina do wynajmowanego mieszkania, po to by... no właśnie domyślcie się po tytule, a jak dla mnie lekki ukłon w stronę Schulza. "Aegri Somnia" Tomasza Miłowickiego - znowuż perełka! To jest tak złe, że wydaje Ci się, że zaraz Hieronim Bosh wylezie z grobu i zacznie malować prozę Tomka. Innymi słowy, tak złe, że aż dobre. Szczerze nie wiem jak odbierać ten tekst, ale czułem się jakbym czytał wyznania jakiegoś opętanego szaleńca. Tam jest czerń, cierpienie, matkobójstwo i dużo diabelstwa. "Hopsy" Rafała Christa - nie sądziłem, że się ubawię przy tej antologii, ale w tym opowiadaniu mamy do czynienia z krasnoludkami wchodzącymi do ucha swej ofiary, a ofiara musi pić, by zagłuszyć wygłupy krasnoludków. Niestety nie ma na tyle alkoholu na świecie i krasnoludki przejmują kontrolę nad ludźmi, co powoduje masakre i rzeź godną groteskowego i humorystycznego slashera gore. "Sny Kassandry" Łukasza Śmigiela - jedyne Sci Fi w zbiorze. Jedno z lepszych opowiadań i kolejny rodzyn moim zdaniem. Świetne swiatotwórstwo, w którym się gubiłem po jednym czytaniu i musiałem przysiąść na dłużej. Takie wrażenie wzbudzał we mnie tylko Lem. Relacje kosmicznych ras, ze śmiałymi nawiązaniami do ludzi z ziemi, albo Reptilianami. Wyobraźnia pracuje. "Świadomy Sen" Kulawskiego - autor dość znany w kręgu, więc i opowiadanie charakterystycznie, nie złe, z ciekawą fabuła. Grupa spotykająca się na warsztatach świadomego snu doświadcza podobnych snów na tle II wojny światowej i jakiegoś tajemnego stowarzyszenia. Okazuje się, że w ich okolicy znajduje się obóz koncentracyjny ze snów grupy. Koniec końców wychodzi na jaw, że prowadzący warsztaty nie jest tym za kogo się podaje i zamyka grupę w tajnej bazie SS.
Reszty opowiadań nie pamiętam, a w sumie wszystkich jest 24. Jeśli ich nie pamiętam to albo przez nieświeżość doznań, albo wątpliwy warsztat pisarski. Tak jak wyżej wspomniałem, mamy tu mieszankę. Nie wszystkim spodoba się to samo, są i zacne teksty, których trudno zapomnieć. Niemniej jak na jednorazowe doświadczenie z antologią trzeba przyznać dość wątpliwy poziom pisarski niektórych autorów. Nie jest to moim zdaniem dobry manewr zaczynać opowiadanie od opisu tego co jest za oknem, a co nie wnosi nic do fabuły, albo znaczenia, czy choćby było symboliką. Takich rozpoczęć było dużo, a to odrzuca czytelnika. My fani grozy potrzebujemy wstrząsu od pierwszej litery!
Reasumując antologia nie każdemu przypadnie do gustu, ale warto rzucić okiem na wybrane opowiadania, bo pisarski laur czeka na pewnych autorów tego zbioru. A książka na półce prezentuje się też zachęcająco. Spokojnie możecie czytać na dobranoc, te słabsze kawałki was uśpią, ale wystrzegajcie się prawdziwych mar - Klimka, Miłowickiego, Góry, Sawickiego i oczywiście Mastertona z Mogielską!