rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , ,

Przepięknie wydana książka-album zawierająca nie tylko mnóstwo przydatnych przepisów na kosmetyki naturalne robione od podstaw (a więc macerat czy wyciąg ziołowy potrzebny do kremu robimy również sami!) ale też trochę podstawowej wiedzy na temat opisywanych składników - olejów, ziół, olejków eterycznych, mydeł i sposobu ich tworzenia.
Twarda oprawa, duże i piękne zdjęcia, spokojnie prowadzona narracja o pasji do Natury, bardzo polecam wszystkim zainteresowanym robieniem własnych kosmetyków.

Przepięknie wydana książka-album zawierająca nie tylko mnóstwo przydatnych przepisów na kosmetyki naturalne robione od podstaw (a więc macerat czy wyciąg ziołowy potrzebny do kremu robimy również sami!) ale też trochę podstawowej wiedzy na temat opisywanych składników - olejów, ziół, olejków eterycznych, mydeł i sposobu ich tworzenia.
Twarda oprawa, duże i piękne zdjęcia,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Pamiętnik pisany spokojnie, mądrze i bez wysiłku przez mądrą kobietę, która nie straciła kontaktu ze sobą - małą dziewczynką.
Znalazłam tę książkę i czytając ją na plaży znalazłam w niej swojskie ukojenie, kilka chwil na nienachalną refleksję.
Przyjemna lektura.

Pamiętnik pisany spokojnie, mądrze i bez wysiłku przez mądrą kobietę, która nie straciła kontaktu ze sobą - małą dziewczynką.
Znalazłam tę książkę i czytając ją na plaży znalazłam w niej swojskie ukojenie, kilka chwil na nienachalną refleksję.
Przyjemna lektura.

Pokaż mimo to

Okładka książki Starzenie skóry  AKTUALNE STRATEGIE TERAPEUTYCZNE Joachim Fluhr, Linda Rhein
Ocena 8,0
Starzenie skór... Joachim Fluhr, Lind...

Na półkach: , ,

Zbiór wyczerpujących temat artykułów popartych konkretnymi badaniami - i mamy tutaj wszystko: mechanizmy fotostarzenia, działanie retinoidów zmniejszające objawy starzenia skóry, peelingi chemiczne, dermabrazja, toksyna botulinowa i wypełniacze w usuwaniu objawów starzenia twarzy, antyoksydanty w profilaktyce fotostarzenia, hormony, metabolizm i starzenie się skóry, i wiele więcej.
Jest to opcja dla osób, które już wiedzą, jak jest zbudowana i jakie funkcje pełni skóra ;) Niemniej, są to podstawy wiedzy na temat substancji działających przeciwstarzeniowo - a zatem pozycja obowiązkowa dla... wszystkich? Przynajmniej dla tych, którzy interesują się swoim wyglądem "na poważnie".
Książka jest obszerna i dość droga, ale w internecie się takiej wiedzy nie znajdzie.

Zbiór wyczerpujących temat artykułów popartych konkretnymi badaniami - i mamy tutaj wszystko: mechanizmy fotostarzenia, działanie retinoidów zmniejszające objawy starzenia skóry, peelingi chemiczne, dermabrazja, toksyna botulinowa i wypełniacze w usuwaniu objawów starzenia twarzy, antyoksydanty w profilaktyce fotostarzenia, hormony, metabolizm i starzenie się skóry, i wiele...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Fitokosmetologia  wykłady z fitokosmetologii, fitokosmetyki i kosmetyki naturalnej Małgorzata Knaś, Marek Niczyporuk, Katarzyna Wołosik
Ocena 6,0
Fitokosmetolog... Małgorzata Knaś, Ma...

Na półkach: , ,

Książka ta - a właściwie broszura mająca ok. 50 stron - to podstawy wiedzy z zakresu fitokosmetologii. Warto zajrzeć przed zakupem obszerniejszych pozycji z tej dziedziny aby zweryfikować swój zapał.

Książka ta - a właściwie broszura mająca ok. 50 stron - to podstawy wiedzy z zakresu fitokosmetologii. Warto zajrzeć przed zakupem obszerniejszych pozycji z tej dziedziny aby zweryfikować swój zapał.

Pokaż mimo to

Okładka książki Psychologiczne i medyczne aspekty chorób skóry Teresa Rzepa, Jacek Szepietowski, Ryszard Żaba
Ocena 9,5
Psychologiczne... Teresa Rzepa, Jacek...

Na półkach: , ,

Mało kto bierze pod uwagę, że choroby - nie tylko skóry - często nie są jedynie wynikiem działania jakiegoś patogenu, lecz całą kaskadą różnych przyczyn, w tym psychologicznych, dających taki a nie inny wynik w postaci choroby. A tymczasem dermatolodzy już od wielu, wielu lat są uczeni, że niektóre choroby skóry nadają się do leczenia przez psychologów i nie ma w tym nic ani dziwnego, ani wstydliwego.
Przykładem niech będzie choćby nerwica objawiająca się "skubaniem" czego popadnie, co może skutkować rozdrapaniem nawet całej twarzy czy ramion, co następnie może być przyczyną trądziku gdy wda się infekcja. Sama spotkałam się z takimi przypadkami kilkukrotnie (szczególnie podczas sesji... ech) i uwierzcie, że każdy dermatolog rozłoży ręce i odeśle do psychologa. A przynajmniej powinien, jeśli jest uczciwy.

Szczególnie interesujący jest dział o chorobach, których podłoże jest nieznane - czyli takich, wobec których dermatolodzy rozkładają ręce, jak np. trądzik różowaty czy bielactwo. Objawy tych chorób można łagodzić, zaleczyć, ale lekarze nie znają środków leczących z nich całkowicie, być może właśnie dlatego, że dominującą przyczyną ich genezy jest psychika.
Bardzo ciekawa książka, pozwala nabrać dystansu do całej hurrakosmetologii i spojrzeć na pielęgnację skóry nieco trzeźwiej. Polecam.

Mało kto bierze pod uwagę, że choroby - nie tylko skóry - często nie są jedynie wynikiem działania jakiegoś patogenu, lecz całą kaskadą różnych przyczyn, w tym psychologicznych, dających taki a nie inny wynik w postaci choroby. A tymczasem dermatolodzy już od wielu, wielu lat są uczeni, że niektóre choroby skóry nadają się do leczenia przez psychologów i nie ma w tym nic...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Książka osnuta wokół wątków filmu „Pachnidło”, opowiada krótko i rzeczowo trochę o historii najsłynniejszych perfum, trochę o poszczególnych kategoriach zapachowych. Mamy tu sporo opisów konkretnych zapachów na marginesach, przed czym ostrzegam osoby podatne na zakupy pod wpływem impulsu – sama temu uległam kupując wiele próbek opisywanych perfum, aby się przekonać jak przekładają się na rzeczywistość te smakowite opisy.
Na końcu książki mamy krótki słowniczek, bardzo przydatny gdy chcemy szybko przypomnieć sobie jak pachną poszczególne składniki – ambra, aldehydy, cywet czy konkretne rośliny.

Książka osnuta wokół wątków filmu „Pachnidło”, opowiada krótko i rzeczowo trochę o historii najsłynniejszych perfum, trochę o poszczególnych kategoriach zapachowych. Mamy tu sporo opisów konkretnych zapachów na marginesach, przed czym ostrzegam osoby podatne na zakupy pod wpływem impulsu – sama temu uległam kupując wiele próbek opisywanych perfum, aby się przekonać jak...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Sensoryka i podstawy perfumerii Ryszard Farbiszewski, Agata Jabłońska-Trypuć
Ocena 6,4
Sensoryka i po... Ryszard Farbiszewsk...

Na półkach: , ,

Książka tylko dla moli z zacięciem chemicznym. Opisuje zapachy rozkładając je na poszczególne związki chemiczne, to raczej nie zainteresuje osób szukających podstawowych opisów zapachów.
Bardzo fajny rozdział o olejkach eterycznych i aromaterapii - dużo wiedzy, ciekawostek i sposobów na praktyczne zastosowanie konkretnych zapachów.

Książka tylko dla moli z zacięciem chemicznym. Opisuje zapachy rozkładając je na poszczególne związki chemiczne, to raczej nie zainteresuje osób szukających podstawowych opisów zapachów.
Bardzo fajny rozdział o olejkach eterycznych i aromaterapii - dużo wiedzy, ciekawostek i sposobów na praktyczne zastosowanie konkretnych zapachów.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Świetna książka uzupełniająca wiedzę z zakresu składów kosmetyków. Poza krótkim i treściwym opisem pielęgnacji danych typów cery (łącznie z męską) książka zawiera swoisty leksykon składników - nie wszystkich, ale całkiem sporej garści - wraz z opisem działania i pochodzenia.
Dobra rzecz na podorędziu dla zaczynających zabawę z tworzeniem własnych kosmetyków - takim osobom polecam.
Temat ujęty jest jednak zbyt skrótowo dla osób kształcących się w tym kierunku (np. chemia kosmetyczna) - nie ma w tej książce nic, czego by już takie osoby nie wiedziały.

Świetna książka uzupełniająca wiedzę z zakresu składów kosmetyków. Poza krótkim i treściwym opisem pielęgnacji danych typów cery (łącznie z męską) książka zawiera swoisty leksykon składników - nie wszystkich, ale całkiem sporej garści - wraz z opisem działania i pochodzenia.
Dobra rzecz na podorędziu dla zaczynających zabawę z tworzeniem własnych kosmetyków - takim osobom...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Przeczytałam zabawną opinię na temat tej książki. Była ona autorstwa człowieka, który sam siebie określał przede wszystkim jako katolika. Ów katolik był wzburzony i zniesmaczony faktem, iż ojciec Klimuszko - jako katolik a w dodatku duchowny - w ogóle podjął taki temat, jakim jest parapsychologia czy jasnowidzenie, to raz. A dwa, że zjawiska te śmiały być jego udziałem. Lub odwrotnie - iż śmiał on doznawać takich momentów jasnowidzenia.
Ta opinia dowodzi, że po 34 latach od śmierci ojca Andrzeja Klimuszki nadal nie jesteśmy w pełni gotowi próbować rozumieć czym jest jasnowidzenie, nie mówiąc już o dyskusjach na temat jego istoty.

Książka jest napisana prostym językiem przez bardzo skromnego człowieka, który próbuje oswoić temat pozornie odległy, będący domeną półbogów, wyjęty wprost z baśni. Robi to bardzo bezpośrednio, opisując przypadki odnajdywania zaginionych za pomocą swoich widzeń. Podejmuje także próbę wyjaśnienia mechanizmów działania takiego jasnowidzenia - przynajmniej na tyle, na ile on sam je pojmował.

Książka jest ciekawa i warta przeczytania, ale raczej nie przez osoby szukające sensacji lecz odpowiedzi na pewne pytania. Nie za wiele ich będzie, ale rzadko mamy okazję dowiedzieć się z pierwszej ręki co sam jasnowidz myśli o swoich umiejętnościach.

Przeczytałam zabawną opinię na temat tej książki. Była ona autorstwa człowieka, który sam siebie określał przede wszystkim jako katolika. Ów katolik był wzburzony i zniesmaczony faktem, iż ojciec Klimuszko - jako katolik a w dodatku duchowny - w ogóle podjął taki temat, jakim jest parapsychologia czy jasnowidzenie, to raz. A dwa, że zjawiska te śmiały być jego udziałem. Lub...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Smakołyk. Ale taki, którego smak rozwija się powoli, dając długą rozkosz i jeszcze dłuższe wspomnienie, męczące, nakazujące sięgnąć ponownie "mmm-mm-mm oooostatni!" raz.
W dobie opowieści-snickersów o wampirach wyglądem przypominających Kena, a zachowaniem - Matkę Teresę, ta książka jest jak biesiada rzymska wraz z orgią na koniec. Pokazuje prawdziwe oblicze wampirów, a więc morderców bez honoru, szacunku i innych zbędnych emocji, którzy - znudzeni przydługawym życiem - szukają coraz mocniejszych rozrywek. Nie ma tu miejsca na łzawe pitolenie, opowieść jest mroczna, ciężka, piekielnie wciągająca, pięknie poprowadzona i napisana.
Polecam Taltosa tejże autorki - jeszcze mocniejsza rzecz.

Smakołyk. Ale taki, którego smak rozwija się powoli, dając długą rozkosz i jeszcze dłuższe wspomnienie, męczące, nakazujące sięgnąć ponownie "mmm-mm-mm oooostatni!" raz.
W dobie opowieści-snickersów o wampirach wyglądem przypominających Kena, a zachowaniem - Matkę Teresę, ta książka jest jak biesiada rzymska wraz z orgią na koniec. Pokazuje prawdziwe oblicze wampirów, a...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Niech szlag trafi całą serię, jakkolwiek długa by nie powstała. Moja cierpliwość skończyła się właśnie przy tej części.
Ja wiem, wiem - modnie jest uwielbiać całą sagę i ekscytować się nią, ale... no... to słabe jest, ludzie!
Lubię długie historie rozwijające się powoli, jak dobre wino; uwielbiam dobrze zarysowane charaktery i nieoklepane wątki. Ale w tych książkach akcja toczy się jakby autorowi płacono za ilość zadrukowanych stron. I co z tego, że charaktery są przyjemnie nieoczywiste, wielowymiarowe i ciekawe, skoro i tak wszyscy po kolei giną? Kompletnie odebrało mi to chęć do dalszego czytania, znużyło mnie to, zamiast zaciekawić.
Do pasji doprowadza mnie też to, że wiele wątków urywa się bez sensu i nic z nich nie wynika.
Całość - bohaterowie zabijani hurtowo, jak i wątki urywane bez sensu - wygląda tak, jakby autor gubił się we własnej powieści. Stworzył zbyt wielu bohaterów, namnożył wątki i całą powieść zaczął pisać nie naszkicowawszy uprzednio choćby zarysu, szkieletu historii. Sam nie wie, do czego to wszystko zmierza.
To jest męczące, bezsensowne i przereklamowane. Znudziło mnie doszczętnie i raczej nie wrócę aby dokończyć serię.

Niech szlag trafi całą serię, jakkolwiek długa by nie powstała. Moja cierpliwość skończyła się właśnie przy tej części.
Ja wiem, wiem - modnie jest uwielbiać całą sagę i ekscytować się nią, ale... no... to słabe jest, ludzie!
Lubię długie historie rozwijające się powoli, jak dobre wino; uwielbiam dobrze zarysowane charaktery i nieoklepane wątki. Ale w tych książkach akcja...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki My, dzieci z dworca ZOO Christiane Felscherinow, Kai Hermann, Horst Rieck
Ocena 7,5
My, dzieci z d... Christiane Felscher...

Na półkach:

Przeczytałam ją wiele razy jako nastolatka, czując że poprzez tę lekturę wysuwam duży palec u stopy poza granicę tego, co przyzwoite i dozwolone, do innego świata.
Niestety, uważam że książka zamiast ostrzegać i zniechęcać do brania narkotyków, raczej je oswaja. Przestrzega przed błędami Christiane, owszem. Ale nie przed samym braniem. Jest swoistą instrukcją postępowania aby w nałóg nie wpaść i nie stoczyć się tak jak główna bohaterka. Cóż, przekaz dość złudny, nad nałogami się nie panuje nigdy w pełni, chyba że się z nimi zerwie.
Ta książka to mocna rzecz, przemawiająca wprost i bez lukru, swoiście pociągająca. Po latach od ostaniego jej przeczytania uważam jednak, że nie powinna być dostępna dla dzieci. Do tego tematu trzeba dojrzeć, podejść bez rozchwianych emocji, z odrobiną doświadczenia i rezerwy.

Przeczytałam ją wiele razy jako nastolatka, czując że poprzez tę lekturę wysuwam duży palec u stopy poza granicę tego, co przyzwoite i dozwolone, do innego świata.
Niestety, uważam że książka zamiast ostrzegać i zniechęcać do brania narkotyków, raczej je oswaja. Przestrzega przed błędami Christiane, owszem. Ale nie przed samym braniem. Jest swoistą instrukcją postępowania...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Często wracam do sagi o Wiedźminie, bardzo miło jest więc teraz wrócić do niego przy okazji nowych przygód.
Dostajemy tutaj osobną opowieść, wplecioną zręcznie w główny wątek sagi - wierni czytelnicy odnajdą tutaj nawiązania do wydarzeń z pięcioksiągu, jak choćby wielki sztorm pod koniec książki. O ile mnie intuicja nie myli, w tym sztormie właśnie zginęła Pavetta, matka Ciri. Będę musiała to doczytać w sadze.
Niemniej, książka bardziej przypomina nieco dłuższe opowiadanie o Wiedźminie niż jedną z ksiąg sagi. Trudno zresztą mieć to autorowi za złe - saga to rzecz skończona, nie ma sensu do niej doklejać coś więcej. I Sapkowski nie dokleja, z czystej sympatii do czytelników wielbiących Wiedźmina, podarował nam całkiem odrębną historię, w której gdzieś tam, w tle, sygnalizują się od czasu do czasu większe wątki znane z sagi.
Dostajemy tu wszystko (i więcej) to, co znamy z pięcioksiągu - przygodę, walkę, trochę chędożenia, dużo nowej magii, wszystko okraszone szczyptą swoistego humoru autora. Co ciekawe, postać Wiedźmina nie zatraciła swojego charakteru, to nadal ten nasz bohaterski odludek rozdarty między tym, co trzeba a tym, co wypada. Cieszy mnie to, bo nie ma nic gorszego niż powrót po latach do postaci, która nie jest już tą samą osobą co w starszych częściach danej historii.
Pięknym językiem jest książka napisana, pokłony za to! Odnoszę wrażenie, że od czasu ostatniego tomu o Wiedźminie, warsztat Sapkowskiego pod względem lingwistycznym poszybował do góry. I dobrze, i bardzo dobrze. Niech się gimbaza poci przy każdym kolejnym zdaniu, niech googluje. Przyrost połączeń nerwowych boli i żmudny to proces, ale opłacalny.
Sapkowski puszcza też oczko do fanów Harrego Pottera - w Sezonie Burz pojawiają się boomslangi oraz idea magii użytkowej dla wszystkich, chciałoby się rzec, mugoli. Wszystko w gorzkawym, pokręconym sosie "sapkowskim".
Książkę połknęłam w dwa dni, chciałoby się jeszcze. I jeszcze. Myślę jednak, że twórczość Sapkowskiego jest na tyle wielowymiarowa, wielowątkowa i warta dłuższej uwagi, że lepiej wrócić do przeczytanych części niż naciskać na autora aby pisał kolejne. Aż powstanie dzieło rodem z kioskowych serii fantasy, mające po pierdyliard części a sensu tyle co Moda na Sukces.

Często wracam do sagi o Wiedźminie, bardzo miło jest więc teraz wrócić do niego przy okazji nowych przygód.
Dostajemy tutaj osobną opowieść, wplecioną zręcznie w główny wątek sagi - wierni czytelnicy odnajdą tutaj nawiązania do wydarzeń z pięcioksiągu, jak choćby wielki sztorm pod koniec książki. O ile mnie intuicja nie myli, w tym sztormie właśnie zginęła Pavetta, matka...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Równie podniecające jak krocze Ciasteczkowego Potwora oraz spójne i sensowne niczym artykuły z Faktoidu. Smaczne jak wino, które już ktoś raz wypił.
Już pierwsze zdanie trylogii zapowiada, że łatwo nie będzie. Przeczytałam, poznałam wroga, było gorzej niż podczas lektury Zmierzchu. Co nie jest absolutnie żadnym komplementem dla tego ostatniego. Fankom podpowiadam, że znacznie lepszą erotykę można znaleźć choćby w listach czytelników do Playboya.
Książka o tyle szkodliwa społecznie, że może doprowadzić do nagłego przyrostu urodzeń wśród mas średnio rozgarniętych umysłowo. A wtedy nadejdzie zagłada ludzkości.

Równie podniecające jak krocze Ciasteczkowego Potwora oraz spójne i sensowne niczym artykuły z Faktoidu. Smaczne jak wino, które już ktoś raz wypił.
Już pierwsze zdanie trylogii zapowiada, że łatwo nie będzie. Przeczytałam, poznałam wroga, było gorzej niż podczas lektury Zmierzchu. Co nie jest absolutnie żadnym komplementem dla tego ostatniego. Fankom podpowiadam, że...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Równie podniecające jak krocze Ciasteczkowego Potwora oraz spójne i sensowne niczym artykuły z Faktoidu. Smaczne jak wino, które już ktoś raz wypił.
Już pierwsze zdanie trylogii zapowiada, że łatwo nie będzie. Przeczytałam, poznałam wroga, było gorzej niż podczas lektury Zmierzchu. Co nie jest absolutnie żadnym komplementem dla tego ostatniego. Fankom podpowiadam, że znacznie lepszą erotykę można znaleźć choćby w listach czytelników do Playboya.
Książka o tyle szkodliwa społecznie, że może doprowadzić do nagłego przyrostu urodzeń wśród mas średnio rozgarniętych umysłowo. A wtedy nadejdzie zagłada ludzkości.

Równie podniecające jak krocze Ciasteczkowego Potwora oraz spójne i sensowne niczym artykuły z Faktoidu. Smaczne jak wino, które już ktoś raz wypił.
Już pierwsze zdanie trylogii zapowiada, że łatwo nie będzie. Przeczytałam, poznałam wroga, było gorzej niż podczas lektury Zmierzchu. Co nie jest absolutnie żadnym komplementem dla tego ostatniego. Fankom podpowiadam, że...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Równie podniecające jak krocze Ciasteczkowego Potwora oraz spójne i sensowne niczym artykuły z Faktoidu. Smaczne jak wino, które już ktoś raz wypił.
Już pierwsze zdanie trylogii zapowiada, że łatwo nie będzie. Przeczytałam, poznałam wroga, było gorzej niż podczas lektury Zmierzchu. Co nie jest absolutnie żadnym komplementem dla tego ostatniego. Fankom podpowiadam, że znacznie lepszą erotykę można znaleźć choćby w listach czytelników do Playboya.
Książka o tyle szkodliwa społecznie, że może doprowadzić do nagłego przyrostu urodzeń wśród mas średnio rozgarniętych umysłowo. A wtedy nadejdzie zagłada ludzkości.

Równie podniecające jak krocze Ciasteczkowego Potwora oraz spójne i sensowne niczym artykuły z Faktoidu. Smaczne jak wino, które już ktoś raz wypił.
Już pierwsze zdanie trylogii zapowiada, że łatwo nie będzie. Przeczytałam, poznałam wroga, było gorzej niż podczas lektury Zmierzchu. Co nie jest absolutnie żadnym komplementem dla tego ostatniego. Fankom podpowiadam, że...

więcej Pokaż mimo to