-
ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński4
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać352
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik15
Biblioteczka
2022-09-07
2021-03-25
2020-11-20
2020-09-13
2020-08-15
2020-07-12
Zazdroszczę ludziom, którzy wynieśli coś z tego bełkotu. Uwielbiam Dicka ale nie w tym wydaniu - poziom szaleństwa sięgnął zenitu. Przerażające jest to, jak chaotyczne i puste rozważania bohaterów przeplatane są z błyskotliwymi spostrzeżeniami autora. Dla mnie - olbrzymi dysonans. "Zdrowy małż nie rodzi perły". Można się z tym zgodzić, ale nasz małż przeszedł zdecydowanie zbyt wiele. Świetne były rozmowy w "Przez ciemne zwierciadło", lecz tam interlokutorzy byli naćpani. Tutaj ślepiec udaje, że widzi. Dick to poniekąd postać tragiczna, a w "Valisie" tragizm ten szczególnie się uwidacznia. Takie jest moje zdanie, aczkolwiek autorytetem nie jestem :)
Zazdroszczę ludziom, którzy wynieśli coś z tego bełkotu. Uwielbiam Dicka ale nie w tym wydaniu - poziom szaleństwa sięgnął zenitu. Przerażające jest to, jak chaotyczne i puste rozważania bohaterów przeplatane są z błyskotliwymi spostrzeżeniami autora. Dla mnie - olbrzymi dysonans. "Zdrowy małż nie rodzi perły". Można się z tym zgodzić, ale nasz małż przeszedł zdecydowanie...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-03-27
2014-10-29
W świetle obecnej wiedzy o Marsie tło fabularne książki jest kompletnie przestarzałe. Nie przeszkadza to jednak delektować się jej sugestywnym, niepokojącym klimatem. Nie zgadzam się z opiniami, iż wykreowani przez Dicka bohaterzy są mało wiarygodni. Ich impulsywność oraz częsty brak wyraźnych motywów działań czynią ich podobnymi do nas samych.
Czy tylko mi opis samobójstwa Steinera wydawał się niepokojąco prawdziwy?
W świetle obecnej wiedzy o Marsie tło fabularne książki jest kompletnie przestarzałe. Nie przeszkadza to jednak delektować się jej sugestywnym, niepokojącym klimatem. Nie zgadzam się z opiniami, iż wykreowani przez Dicka bohaterzy są mało wiarygodni. Ich impulsywność oraz częsty brak wyraźnych motywów działań czynią ich podobnymi do nas samych.
Czy tylko mi opis...
2015-01-04
Blade Runner to moje drugie spotkanie z Dickiem i w dodatku bardzo udane. Zaskakujące zwroty akcji (zwłaszcza dla kogoś kto widział wcześniej film), pobudzający wyobraźnię zniszczony świat, oraz studium psychologiczne na temat upadku ludzkiego ducha i osobowości - to wszystko sprawia, że Blade Runnera czyta się z zapartym tchem i pomimo późnych godzin nocnych, pomimo bolących oczu chce się więcej i więcej.
Blade Runner to moje drugie spotkanie z Dickiem i w dodatku bardzo udane. Zaskakujące zwroty akcji (zwłaszcza dla kogoś kto widział wcześniej film), pobudzający wyobraźnię zniszczony świat, oraz studium psychologiczne na temat upadku ludzkiego ducha i osobowości - to wszystko sprawia, że Blade Runnera czyta się z zapartym tchem i pomimo późnych godzin nocnych, pomimo...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-03-17
Tytuł "Świat Jonesa" wyraźnie wskazuje osobę, która powinna być kluczową postacią tak zatytułowanej powieści. Tak w rzeczy samej jest. Zaskakujące jednak jest to, że zbyt wiele się o tytułowym bohaterze nie dowiadujemy i to nie dla tego, że został potraktowany przez autora po macoszemu, a z powodu wielowątkowości książki, która przy tak małej objętości stała się jej piętą achillesową. Mamy tu istną mieszankę pomysłów, które są w równej mierze niedopracowane. "Świat Jonesa" opowiada historię nie w pełni sprawnego jasnowidza, który za pomocą swoich zdolności sieje zamęt w uciśnionym przez system społeczeństwie a powstrzymać go próbuje główny bohater - pracownik tajnej policji. Do tego dochodzą losy grupy mutantów zamieszkujących laboratorium, studium depresji jednej z drugoplanowych bohaterek, spór różnych ideologii i systemów oraz afera na kosmiczną skalę. Wszystko to współgra ze sobą raz lepiej a raz gorzej, tworząc dość oryginalną całość, którą wbrew pozorom czyta się dość przyjemnie. Warto zwrócić uwagę, że jest to jedno z pierwszych dzieł Dicka na jego długiej drodze do ambitniejszych tytułów, i potraktować je w łagodniejszy sposób.
Tytuł "Świat Jonesa" wyraźnie wskazuje osobę, która powinna być kluczową postacią tak zatytułowanej powieści. Tak w rzeczy samej jest. Zaskakujące jednak jest to, że zbyt wiele się o tytułowym bohaterze nie dowiadujemy i to nie dla tego, że został potraktowany przez autora po macoszemu, a z powodu wielowątkowości książki, która przy tak małej objętości stała się jej piętą...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-06-17
Philip Dick chyba nie lubił Niemców, a z pewnością się ich obawiał. Książkę warto przeczytać choćby dla samej wizji świata rządzonego przez przedstawicieli rasy aryjskiej, którzy pomimo wygrania wojny umocnili się w swoim szaleństwie. Naród eksterminatorów, doskonale zorganizowanych, zimnych morderców działających w imię wyższej idei, której właściwie sami nie pojmują, która jest im wyłącznie sposobem na życie. Wizja autora nie jest obszerna, jest wręcz zawarta w kilku stronach, lecz w połączeniu z rzeczywistymi praktykami niemieckich żołnierzy z czasów drugiej wojny światowej sprawia, że ciarki przechodzą po plecach. Drugą siłą rządzącą ówczesnym światem jest naród japoński, który okazuje się być całkiem przyzwoitym okupantem, oczywiście o ile uznać, że okupacja może być przyzwoita. Poza światem przedstawionym mamy do czynienia z kilkoma przenikającymi się wątkami, świetnie wykreowanymi postaciami, a wszystko napisane w sposób łatwy w odbiorze i na tyle przyjemny, że książka czyta się sama. Kawał przyzwoitej literatury, myślę, że dobry na początek przygody z twórczością Dicka.
Philip Dick chyba nie lubił Niemców, a z pewnością się ich obawiał. Książkę warto przeczytać choćby dla samej wizji świata rządzonego przez przedstawicieli rasy aryjskiej, którzy pomimo wygrania wojny umocnili się w swoim szaleństwie. Naród eksterminatorów, doskonale zorganizowanych, zimnych morderców działających w imię wyższej idei, której właściwie sami nie pojmują,...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-10-13
"Oko na niebie" - książka napisana przez Philipa K. Dicka w 1957 r. w iście ekspresowym tempie, bo w 14 dni. Jak twierdził autor, dialogi same wylatywały z jego głowy, pisał je bez większego zastanowienia. Nie zwróciłbym uwagi na takie z pozoru nic nie znaczące zapewnienia, gdyby nie fakt, że w trakcie lektury niejednokrotnie miewałem trudności z natychmiastowym zrozumieniem znaczenia dialogów, przekazu jaki miały ze sobą nieść. Miałem wrażenie, że są one tylko relacją, udokumentowaniem wypowiedzi uczestników realnych zdarzeń (choć o ich realności nie może być mowy). Partactwo czy talent? Zdecydowanie talent. Pomimo pominięcia przez autora całej emocjonalnej otoczki, próby wejścia w skórę bohaterów i opisu ich wewnętrznych zmagań, na brak emocji i głębi nie można narzekać. To jest właśnie magia twórczości Dicka. W tej krótkiej powieści znalazłem bolesny realizm, klimatyczne science-fiction, pokręcony koncept a nawet odrobinę horroru. Do tego wszystkiego lekki Dickowski bałagan i mamy kolejne dzieło, z którym warto bliżej się zaznajomić.
"Oko na niebie" - książka napisana przez Philipa K. Dicka w 1957 r. w iście ekspresowym tempie, bo w 14 dni. Jak twierdził autor, dialogi same wylatywały z jego głowy, pisał je bez większego zastanowienia. Nie zwróciłbym uwagi na takie z pozoru nic nie znaczące zapewnienia, gdyby nie fakt, że w trakcie lektury niejednokrotnie miewałem trudności z natychmiastowym...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-02-14
Cóż za przewrotny tytuł! Trzeba mieć świetny warsztat i nie lada wyobraźnię by niemal z miejsca przemienić książkę obyczajową w szpiegowskie science-fiction i nie narazić się na śmieszność a czytelnika na skręcenie karku przy fabularnych ewolucjach. Przyznam, że jakieś 40 stron przed zakończeniem książki bałem się, iż mam do czynienia z dziełem pozbawionym racjonalnego i spójnego zakończenia, gdyż nic nie wskazywało, iż bohaterowie choć trochę zbliżyli się do końca swej fabularnej podróży. Fatalna pomyłka! Zakończenie obfituje z rewelacyjne pomysły będące zapowiedzią najgłośniejszych dzieł Dicka i wielu dziś znanych (i uznanych!) hollywoodzkich produkcji. Natłok myśli w kameralnej choć niezwykłej historii ze stałymi u Dicka motywami, takimi jak szaleństwo, poczucie nierealności otaczającego świata, zagrożenie atomowe czy silne, niezależne kobiety (niemniej groźne od nuklearnych głowic). Cały Philip z zaletami i wadami, choć wad nad wyraz mało.
Cóż za przewrotny tytuł! Trzeba mieć świetny warsztat i nie lada wyobraźnię by niemal z miejsca przemienić książkę obyczajową w szpiegowskie science-fiction i nie narazić się na śmieszność a czytelnika na skręcenie karku przy fabularnych ewolucjach. Przyznam, że jakieś 40 stron przed zakończeniem książki bałem się, iż mam do czynienia z dziełem pozbawionym racjonalnego i...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-12-13
Zdecydowanie najbardziej pokręcona książka Dicka jaką przeczytałem. Mieszanka wizjonerstwa z kiczem i tandetą. Wątki pojawiają się i znikają niedokończone - niektóre z nich całkowicie zbędne. Właściwie to nawet nie wiadomo jak ta książka się kończy, choć to mogło być zabiegiem celowym, a nawet jeśli nie, to idealnie wpisującym się w przesłanie i klimat dzieła. Niezwykłą w twórczości Dicka jest jego umiejętność opisywania całkowicie wydumanych i nierealnych zdarzeń bez użycia przeintelektualizowanych zwrotów i opisów, którymi kipi dzisiejsza literatura sci-fi. Niepokój budzi absurdalne połączenie codziennych czynności i przedmiotów. Jest to sen chorego (lub niezwykłego) człowieka. Dzieło niebanalne, które warto poznać choćby po to by razem z autorem przebyć kilka kroków po linii dzielącej szaleństwo od geniuszu.
Zdecydowanie najbardziej pokręcona książka Dicka jaką przeczytałem. Mieszanka wizjonerstwa z kiczem i tandetą. Wątki pojawiają się i znikają niedokończone - niektóre z nich całkowicie zbędne. Właściwie to nawet nie wiadomo jak ta książka się kończy, choć to mogło być zabiegiem celowym, a nawet jeśli nie, to idealnie wpisującym się w przesłanie i klimat dzieła. Niezwykłą w...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-02-28
"Ubik" miano najlepszej powieści Dicka zawdzięcza swojej przeciętności. Może i jest to odważne stwierdzenie, lecz nie boję się go bronić. Motyw przewodni powieści - żadna nowość. Postacie głębią nie oszałamiają. Dodatkowo są typowo dla Dicka w jakiś sposób skrzywione. Brak tu szalonych odjazdów, w które obfitowało chociażby "Oko na niebie". Jest za to odrobina humoru i całkiem udany pomysł z pośmiertnym "półżyciem" czy rynkową konkurencją telepatów. Przy lekturze bawiłem się bardzo dobrze, a wszystko z powodu tego niewidzialnego hamulca, który nie pozwolił autorowi zanadto się rozkręcić. Opowieść szaleńca, groteska, czysta rozrywka. Dicka można uwielbiać bądź nienawidzić. Jeśli raz na jakiś czas po niego nie sięgnę to czegoś mi brakuje. Dozowany w odpowiednich proporcjach jest całkowicie bezpieczny ;)
"Ubik" miano najlepszej powieści Dicka zawdzięcza swojej przeciętności. Może i jest to odważne stwierdzenie, lecz nie boję się go bronić. Motyw przewodni powieści - żadna nowość. Postacie głębią nie oszałamiają. Dodatkowo są typowo dla Dicka w jakiś sposób skrzywione. Brak tu szalonych odjazdów, w które obfitowało chociażby "Oko na niebie". Jest za to odrobina humoru i...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-04-06
Książek Dicka zwykle nie można brać na poważnie - najczęściej historie są pretekstowe, służą ukazaniu pewnych idei, odzwierciedlają stan psychiczny autora w czasie kiedy tworzył dane dzieło (a pisał on w tempie ekspresowym). "Doktor Bluthgeld" idealnie to obrazuje. Ot sobie lekka opowiastka o życiu w świecie spustoszonym wojną nuklearną - jeden wielki dysonans. Co stronę jesteśmy atakowani nowymi tandetnymi motywami rodem z filmów sci-fi klasy B. Jest to nawet zabawne, kiedy weźmie się pod uwagę, że wiele z tych filmów inspirowanych było właśnie twórczością Dicka. Czego my tu nie mamy? Są telepaci, są jasnowidze , popromienne mutanty, inteligentne zwierzęta, gadający pies, telekineza, pomarszczony brat bliźniak żyjący w brzuchu siostry, rozmówki z trupami i loty w kosmos. Szaleńcza karuzela. Trudno jednak odmówić temu wszystkiemu pewnego uroku. Styl Dicka jest unikalny a kreowane przez niego postacie poplątane jak sam autor. Myślę, że warto wkroczyć w ten świat i otrzeć się o umysł szaleńca by choć przez chwilę spojrzeć na świat inaczej.
Książek Dicka zwykle nie można brać na poważnie - najczęściej historie są pretekstowe, służą ukazaniu pewnych idei, odzwierciedlają stan psychiczny autora w czasie kiedy tworzył dane dzieło (a pisał on w tempie ekspresowym). "Doktor Bluthgeld" idealnie to obrazuje. Ot sobie lekka opowiastka o życiu w świecie spustoszonym wojną nuklearną - jeden wielki dysonans. Co stronę...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-10-28
"Labirynt śmierci" przeczytałem w deszczowy, pochmurny dzień będąc z dala od domu i bliskich. Gdybym miał skłonności depresyjne, lektura w takich okolicznościach była by strzałem w stopę (a może i głowę?). Dobra książka, w której nie ma nic dobrego. Brak pozytywnych postaci, parszywe, jałowe otoczenie, wyolbrzymione ludzkie słabości oraz całkowity brak nadziei. Całość oblana charakterystycznym dla Dicka sosem taniego tandetnego sci-fi i grubo podszyta rozważaniami na temat sensu życia, wiary i natury rzeczywistości. Jeśli oceniać fabułę i konstrukcję tej krótkiej powieści to mielibyśmy gniota. Ja proponuję jednak wskoczyć za autorem do króliczej nory i stanąć oko w oko z jego popapranym światem.
"Labirynt śmierci" przeczytałem w deszczowy, pochmurny dzień będąc z dala od domu i bliskich. Gdybym miał skłonności depresyjne, lektura w takich okolicznościach była by strzałem w stopę (a może i głowę?). Dobra książka, w której nie ma nic dobrego. Brak pozytywnych postaci, parszywe, jałowe otoczenie, wyolbrzymione ludzkie słabości oraz całkowity brak nadziei. Całość...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-11-10
2020-02-10
2018-08-15
Nie trzeba znać genezy tego zbioru opowiadań aby zauważyć, że pochodzą one z początkowego okresu twórczości Dicka. Zbiór obszerny i zróżnicowany nie tylko ze względu na treść ale i poziom. Kilka interesujących konceptów, kilka ciekawych fabuł, kilka sztampowych, śmieciowych opraw sci-fi charakterystycznych dla tego okresu. Jest bardzo nierówno. Zdarzają się również perełki, które zaskakują przede wszystkim przewrotnymi zakończeniami i co ciekawe - dość sporym ładunkiem pesymizmu. Polecam fanom twórczości Dicka jako studium ewolucji jego stylu. Przeciętny czytelnik (nawet sci-fi!) może się tą książką dość szybko znudzić.
Nie trzeba znać genezy tego zbioru opowiadań aby zauważyć, że pochodzą one z początkowego okresu twórczości Dicka. Zbiór obszerny i zróżnicowany nie tylko ze względu na treść ale i poziom. Kilka interesujących konceptów, kilka ciekawych fabuł, kilka sztampowych, śmieciowych opraw sci-fi charakterystycznych dla tego okresu. Jest bardzo nierówno. Zdarzają się również perełki,...
więcej mniej Pokaż mimo to
Valis to, Valis tamto. Valis mnie zmęczył. Wydarzenia z książki są tak bardzo nieistotne że w ogóle nie zapadają w pamięć. Przy każdym powrocie do lektury musiałem przekartkować kilka stron, żeby połapać się w sytuacji bohaterów. Valis jest bogiem, kosmitą, robotem czy może wielorybem - bez znaczenia - sensu tyle samo. Książka tylko dla fanów Dicka.
Valis to, Valis tamto. Valis mnie zmęczył. Wydarzenia z książki są tak bardzo nieistotne że w ogóle nie zapadają w pamięć. Przy każdym powrocie do lektury musiałem przekartkować kilka stron, żeby połapać się w sytuacji bohaterów. Valis jest bogiem, kosmitą, robotem czy może wielorybem - bez znaczenia - sensu tyle samo. Książka tylko dla fanów Dicka.
Pokaż mimo to