Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Nie sądziłam, że tego rodzaju książka mnie zainteresuje. A jednak! Reid Mitelbuler pisze z takim rozmachem, że czyta się tę biografię jak dobrą powieść. Najciekawsze z kolei było dla mnie tło społeczno-polityczne oraz początki budowania świadomości ekologicznej. A także swego rodzaju bitnikowski styl włóczęgi głównego bohatera, jednak w najlepszym tego słowa znaczeniu (bez mizoginii i z poszanowaniem dla innych).

Nie sądziłam, że tego rodzaju książka mnie zainteresuje. A jednak! Reid Mitelbuler pisze z takim rozmachem, że czyta się tę biografię jak dobrą powieść. Najciekawsze z kolei było dla mnie tło społeczno-polityczne oraz początki budowania świadomości ekologicznej. A także swego rodzaju bitnikowski styl włóczęgi głównego bohatera, jednak w najlepszym tego słowa znaczeniu (bez...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ta książka obnaża jądro absurdu, jakim jest Rosja. Wszelkim przewrotom i zmianom władzy zawsze towarzyszą ponure i tajemnicze okoliczności. Jeśli komuś się wydaje, że tylko Kreml (vide: Aleksiej Nawalny) stosuje niemoralne taktyki u szczytach władzy, niech przeczyta „Szach-mat" i cofnie się nieco w historii tego krwawego kraju.

Ta książka obnaża jądro absurdu, jakim jest Rosja. Wszelkim przewrotom i zmianom władzy zawsze towarzyszą ponure i tajemnicze okoliczności. Jeśli komuś się wydaje, że tylko Kreml (vide: Aleksiej Nawalny) stosuje niemoralne taktyki u szczytach władzy, niech przeczyta „Szach-mat" i cofnie się nieco w historii tego krwawego kraju.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Kto by pomyślał, że Ursula napisała ją w latach 70'. Myślę, że gdyby wydano ją teraz, zostałaby okrzyknięta powieścią roku. Profetyczny głos o nadchodzącej katastrofie ekologicznej i zagłuszaniu ludzkiej relacyjności z ziemią/Ziemią.

Kto by pomyślał, że Ursula napisała ją w latach 70'. Myślę, że gdyby wydano ją teraz, zostałaby okrzyknięta powieścią roku. Profetyczny głos o nadchodzącej katastrofie ekologicznej i zagłuszaniu ludzkiej relacyjności z ziemią/Ziemią.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Jedna z lepszych powieści, jakie czytałam. Chaos, o którym pisze wiele czytelników/ek jest po prostu zapisem strumieni świadomości, które pojawiają się i urywają. Uwielbiam ten Joyce'owsko-Woolf'owski styl opowiadania. I wielki plus za nawiązania do społeczno-politycznych realiów współczesności.

Jedna z lepszych powieści, jakie czytałam. Chaos, o którym pisze wiele czytelników/ek jest po prostu zapisem strumieni świadomości, które pojawiają się i urywają. Uwielbiam ten Joyce'owsko-Woolf'owski styl opowiadania. I wielki plus za nawiązania do społeczno-politycznych realiów współczesności.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

„Wykładająca w Wyższej Szkole Sztuk w Oslo pięćdziesięciosiedmioletnia Lotte Bøk ma wszystko, co opiewa liberalny dyskurs: własny dom w centrum miasta, dobrą pozycję, udane relacje z córką, satysfakcjonującą pracę oraz swobodę, która pozwala jej w kwiecie wieku nosić „ogrodniczki podobne do tych, w których Meryl Streep odnawia swój grecki pensjonat” (s. 9). Punktem zwrotnym fabuły okazuje się zaproszenie bohaterki do projektu realizowanego przez jednego ze studentów szkoły – ambitnego, „nie tak zadufanego w sobie jak inni”, Tagego Basta. Sformułowana przez niego na potrzeby pracy dyplomowej hipoteza jest prosta: istnieje związek pomiędzy nauczaniem a życiem, czyli innymi słowy – pomiędzy wykładaną teorią a praktyką. Lotte Bøk bez głębszego namysłu zgadza się na partycypację, jednak z czasem przeczuwa, że prawdopodobnie wpadła w sidła, które sama wokół siebie porozstawiała, a sidła te noszą nazwy „teoria krytyczna” oraz „samoświadomość”. „Sztuka jest po to, aby uczyć autorefleksji” (s. 23) – niejednokrotnie powtarza w duchu Bertolda Brechta bohaterka.”

Więcej: http://czaskultury.pl/czytanki/efekt-obcosci-czyli-skandynawska-klasa-srednia/

„Wykładająca w Wyższej Szkole Sztuk w Oslo pięćdziesięciosiedmioletnia Lotte Bøk ma wszystko, co opiewa liberalny dyskurs: własny dom w centrum miasta, dobrą pozycję, udane relacje z córką, satysfakcjonującą pracę oraz swobodę, która pozwala jej w kwiecie wieku nosić „ogrodniczki podobne do tych, w których Meryl Streep odnawia swój grecki pensjonat” (s. 9). Punktem zwrotnym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Debiuty literackie (a może i książki en général) podzieliłabym na dwie kategorie: bezkompromisowe, pisane w wyniku palącego poczucia konieczności ekspresji, obsesji, zaangażowania politycznego czy społecznego - te ksiązki, o których Jack Kerouac napisałby, że "płoną, płoną, płoną" oraz te, które pisane są klarownością zamysłu, wizji założonej niejako odgórnie, precyzyjnie konstruowane, wielokrotnie zmieniane, pragnące wyrazić się w formie idealnie doprecyzowanej. Książka Karpińskiej niewątpliwie należy do grupy ostatniej, którą literaturoznawcy mogą rozpracowywać poprzez zastosowanie "czytelnika idealnego" (jak chciałaby Zadie Smith). Jeśli ktoś pragnie w literaturze starożytnego technē (sztuki rzemieślniczej), "Żywopłoty" ofiarują mu zaspokojenie. Jeśli ktoś pragnie bezkompromisowości myślenia, iskry wzbudzajacej zastygłe pokłady myśli jako formy odczuwania, funkcji terapetucznej, ikarowego lotu - tu wielkie nadzieje mogą się jednak rozminąć.

Debiuty literackie (a może i książki en général) podzieliłabym na dwie kategorie: bezkompromisowe, pisane w wyniku palącego poczucia konieczności ekspresji, obsesji, zaangażowania politycznego czy społecznego - te ksiązki, o których Jack Kerouac napisałby, że "płoną, płoną, płoną" oraz te, które pisane są klarownością zamysłu, wizji założonej niejako odgórnie, precyzyjnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ishiguro opowiada strumieniem świadomości i mnogością retrospekcji - jest w tym coś z proustowskiej magdalenki, która wywołuje w głównym bohaterze kolejne obrazy wspomnień. Zaburzona chronologia, narracja fragmentu, próba odzyskania niezapośredniczonej zamgloną pamięcią utraconej rzeczywistości. Technicznie bez zarzutu, jednak moje feministyczne serce kłuły patriarchalne schematy myśli.

Ishiguro opowiada strumieniem świadomości i mnogością retrospekcji - jest w tym coś z proustowskiej magdalenki, która wywołuje w głównym bohaterze kolejne obrazy wspomnień. Zaburzona chronologia, narracja fragmentu, próba odzyskania niezapośredniczonej zamgloną pamięcią utraconej rzeczywistości. Technicznie bez zarzutu, jednak moje feministyczne serce kłuły patriarchalne...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Czytelnikowi szybko udziela się czułość spojrzenia Duszejko oraz jej - wcale nie tak infantylna, jak przekornie zaznacza - uważność w oglądzie świata. To niezwykła opowieść o współczesnych idealistach, żyjących gdzieś obok wielkiej narracji: tych, którzy nie wpadli na pomysł wielkiego wynalazku, nie mają władzy, zdają się są dla świata bez żadnego pożytku, lecz "kto podzielił świat na bezużyteczne i pożyteczne"? (s. 288.)
Momentami melancholijna, hippisowska. Na przemian dojmująco smutna i wywołująca szczery uśmiech. Po prostu piękna. Jak samo życie.

Czytelnikowi szybko udziela się czułość spojrzenia Duszejko oraz jej - wcale nie tak infantylna, jak przekornie zaznacza - uważność w oglądzie świata. To niezwykła opowieść o współczesnych idealistach, żyjących gdzieś obok wielkiej narracji: tych, którzy nie wpadli na pomysł wielkiego wynalazku, nie mają władzy, zdają się są dla świata bez żadnego pożytku, lecz "kto...

więcej Pokaż mimo to