-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać246
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik14
-
ArtykułyMamy dla was książki. Wygraj egzemplarz „Zaginionego sztetla” Maxa GrossaLubimyCzytać2
Biblioteczka
2023-04-05
2023-04-03
Od jakiegoś czasu dźga mnie taka wewnętrzna rozterka, co jest ważniejsze, uszanowanie woli zmarłego czy postępowanie wbrew prawnym wytycznym, w imię dobra wyższego. Jaka byłaby Wasza postawa?
Nie bez kozery o to pytam, bo album, którym trzymam w ręce, jest efektem niewypełnienia testamentowej woli Franza Kafki, skreślonej jego ręką w roku 1921, i choć jego stosunek do własnych prac był więcej niż obojętny, wszystko, co „narysowane” zostało ujęte w rozporządzeniu testamentowym, z wyraźną prośbą, by pisma, listy i rysunki — spalić w całości, bez czytania.
Stało się inaczej, bo Kafka miał swojego anioła stróża, który każdy szkic, każde maźnięcie piórem, każdy kształt narysowany na marginesie gazety, wycinał, zbierał i ukrywał przed zniszczeniem przez samego autora. Swoją drogą ciekawa to była postać. Max Brod był przyjacielem Franza i wykonawcą jego testamentu. Czech urodzony w Pradze, w rodzinie niemieckojęzycznych Żydów. Od okresu studiów aż do śmierci wspierał pisarza i zapewniał o jego talencie (kiedy ten ciągle w niego wątpił). Dogłębnie dobroduszny człowiek, czego dowodem niech będzie zapisanie dzieł Kafki swojej sekretarce, w ramach uznania za jej pracę. Na marginesie, za rękopis „Procesu” zgarnęła kobieta okrągły milion funtów (co w roku 1988. było gigantyczną sumą). Ilse Ester Hoffe miała też wszystkie szkice, które przejęła po śmierci Broda. Nigdy nie chciała się z nimi rozstać ani podzielić. Po wielu sądowych bataliach trafiły one w końcu do Biblioteki Narodowej Izraela, tak więc od 2019. roku mogą je oglądać wszyscy, wciąż wbrew woli Franza.
Album „Rysunki” zawiera doskonałej jakości wydruk prac zachowanych w oryginalnym kształcie i kolorze. Minimalistyczne szkice pełne dynamiki, pociągnięcia, które wydają się niedokończone, postacie niekształtne i przerysowane, wręcz karykaturalne, dalekie od klasycznej definicji „piękna”. Zachwycająca jest to księga.
IG @angelkubrick
Od jakiegoś czasu dźga mnie taka wewnętrzna rozterka, co jest ważniejsze, uszanowanie woli zmarłego czy postępowanie wbrew prawnym wytycznym, w imię dobra wyższego. Jaka byłaby Wasza postawa?
Nie bez kozery o to pytam, bo album, którym trzymam w ręce, jest efektem niewypełnienia testamentowej woli Franza Kafki, skreślonej jego ręką w roku 1921, i choć jego stosunek do...
2023-03-08
„Słońce, morze, gwiazdy. Kojąca podróż przez starożytne prawdy” to bardziej album niż książka i w sumie nie wiadomo, do jakiego odbiorcy jest skierowana. Najbezpieczniej umieścić ją w dziale poradników, tylko taka kategoryzacja może znacząco ograniczyć krąg czytelników.
W moim odczuciu uniwersalne prawdy, którymi ozdobione są poszczególne ilustracje, są tylko motorem napędowym do głębszych przemyśleń a przede wszystkim dyskusji, takiej szczerej rozmowy o emocjach. Przestrzeń, jaką oferują obrazy Iulii Bochis pozwala się wyciszyć i uwolnić od natłoku myśli. Emocje uwolnione tworzą wolne miejsce w głowie, a to pozwala na dalszy, swobodny rozwój. Jeżeli więc macie umiejętność wyrażania emocji słowami (co wbrew pozorom nie jest takie powszechne), to ta książka jest dla Was. Można ją spokojnie wykorzystać do rozmów zarówno z dzieckiem, jak i dorosłym. Głównie po to została stworzona. Zachęcam do zapoznania się z nią, zwłaszcza że wydanie zwala z nóg :)
„Słońce, morze, gwiazdy. Kojąca podróż przez starożytne prawdy” to bardziej album niż książka i w sumie nie wiadomo, do jakiego odbiorcy jest skierowana. Najbezpieczniej umieścić ją w dziale poradników, tylko taka kategoryzacja może znacząco ograniczyć krąg czytelników.
W moim odczuciu uniwersalne prawdy, którymi ozdobione są poszczególne ilustracje, są tylko motorem...
Przyznaję, że książkę „Jak nie umrzeć przedwcześnie. Cała prawda o zdrowym żywieniu” przegapiłam, a podobno miała duże powodzenie. Tak duże, że doktor Michael Greger został zalany listami z prośbami o przepisy, aby tym kilkunastu chorobom, o których pisał, skutecznie zapobiec.
„Jak nie umrzeć przedwcześnie. Przepisy” to ponad setka przepisów, z których najbardziej podoba mi się rozdział ze słodyczami :) Wyobrażam sobie, jak bardzo producenci łakoci nienawidzą doktora. Sorki, dygresja taka :) Wracając do tematu. Dieta roślinna, na której opiera się doktor Greger zawiera w sobie sporo roślin strączkowych oraz orzechów, co może wywołać pewien dyskomfort u osób wrażliwych na te partie produktów. Pomijając to, cała reszta jest do ogarnięcia. Duże, kolorowe zdjęcia zachęcają do eksperymentowania w kuchni. Wiele przepisów ma obok ciekawostki naukowe, które urozmaicają cały proces tworzenia potrawy. Nie ma nudy. Poza tym wydanie jest niezwykle staranne. Twarda oprawa, gruby papier, full kolor.
IG @angelkubrick
Przyznaję, że książkę „Jak nie umrzeć przedwcześnie. Cała prawda o zdrowym żywieniu” przegapiłam, a podobno miała duże powodzenie. Tak duże, że doktor Michael Greger został zalany listami z prośbami o przepisy, aby tym kilkunastu chorobom, o których pisał, skutecznie zapobiec.
więcej Pokaż mimo to„Jak nie umrzeć przedwcześnie. Przepisy” to ponad setka przepisów, z których najbardziej podoba...