rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Pamiętacie "Fangirl" Rainbow Rowell? Ta książka parę lat temu podbiła serca wszystkich miłośniczek popkultury i do dziś pozostaje moją ulubioną powieścią autorki. Jak być może pamiętacie, główna bohaterka pisała fanfiction na dużą skalę, zrzeszając wielkie grono własnych fanów. Już wtedy mieliśmy okazję dotknąć świata przygód Simona Snowa oraz jego największego wroga i zarazem współlokatora, Baza. Chłopców, mimo początkowej niechęci, zaczyna łączyć uczucie (jak to w fanfikach często bywa), a dalej to już w ogóle jest wesoło. Wszyscy wiemy, że jeśli chodzi o fabułę fan-fiction, to działo się już wszystko i w naszych fantazjach ogranicza nas wyłącznie nasza wyobraźnia.



Muszę przyznać, że fabuła się broni. Oczywiście, mamy kilka absurdów, ale całość jest tak zabawna i przyjemna w odbiorze, że można darować parę niedoskonałości. Nie mogłam się oderwać, a to zdarza mi się ostatnio coraz rzadziej. Między Bazem i Simonem autentycznie jest chemia, obserwowanie ich losów jest czystą przyjemnością. Rainbow Rowell zdecydowanie ma dar uwodzenia czytelnika. Wiele wątków należy jednak traktować z przymrużeniem oka, ale nie ma w tym nic złego. Nietrudno również zauważyć wielu nawiązań do cyklu o Harrym Potterze, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że najwięcej fan-fiction tworzonych jest właśnie w tym uniwersum.



Ta powieść to przede wszystkim wielki ukłon autorki w stronę fanów. Ile razy marzyliśmy żeby książka opisywana w naszej ulubionej powieści, ukazała się naprawdę!



Jeżeli polubiliście "Fangirl", to "Nie poddawaj się" jest lekturą obowiązkową. Myślę jednak, że opowieść radzi sobie również całkiem nieźle jako odrębna całość. Ja zaś chętnie poczytałabym jeszcze o wzlotach i upadkach Simona i Baza, nawet jeśli to wszystko jest w pewnym sensie "guilty pleasure", jak wszystkie fanfiki zresztą. Ale nie szkodzi, moi drodzy. Podobno najważniejsza jest przyjemność z lektury, a jej braku z pewnością "Nie poddawaj się" nie można zarzucić

Pamiętacie "Fangirl" Rainbow Rowell? Ta książka parę lat temu podbiła serca wszystkich miłośniczek popkultury i do dziś pozostaje moją ulubioną powieścią autorki. Jak być może pamiętacie, główna bohaterka pisała fanfiction na dużą skalę, zrzeszając wielkie grono własnych fanów. Już wtedy mieliśmy okazję dotknąć świata przygód Simona Snowa oraz jego największego wroga i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wydawnictwo: HarperCollins Polska

Maisie straciła syna. Dwadzieścia lat później decyduje się stanąć przed grupą studentów i opowiedzieć im historię Jeremy'ego. Chce powiedzieć o dramacie, jaki spotkał jej rodzinę. O nieopisanym bólu, bo nie ma nic straszniejszego niż przeżyć śmierć własnego dziecka. O cierpieniu w czasach, kiedy jeszcze jej brutalny i nieobliczalny mąż sprawował rządy i budził terror w jej domu. Ale również o cieple domowego ogniska, radości, rodzinie, przywiązaniu i wierze, że każdy ma gdzieś własne szczęśliwe miejsce.


Książka traktuje o poważnych kwestiach. Pokazuje wnikliwy, psychologiczny obraz matki, której życie wciąż rzucało kłody pod nogi. Autorka nie boi się poruszać kontrowersyjnych tematów i tłumaczy, że mimo najlepszych starań nie da się być idealnym rodzicem. "Gdzieś tam w szczęśliwym miejscu" to opowieść o wielkiej odwadze zwyczajnej kobiety.

To powieść pełna emocji, a jednocześnie humoru, który sprawia, że nawet najtrudniejsze tematy można poruszyć w przystępny sposób. Trudno nie kibicować bohaterce, mierzącej się z kolejnymi kłopotami, trudno także nie polubić jej dzieci nastoletnich Jeremy'ego i Valerie, przed którymi stoją najcięższe wyzwania dorastania.


Wszystko to sprawia, że powieść tętni życiem. I wzrusza, ponieważ jest bardzo realna, a bohaterowie wielowymiarowi. Książka zdecydowanie warta uwagi.

Wydawnictwo: HarperCollins Polska

Maisie straciła syna. Dwadzieścia lat później decyduje się stanąć przed grupą studentów i opowiedzieć im historię Jeremy'ego. Chce powiedzieć o dramacie, jaki spotkał jej rodzinę. O nieopisanym bólu, bo nie ma nic straszniejszego niż przeżyć śmierć własnego dziecka. O cierpieniu w czasach, kiedy jeszcze jej brutalny i nieobliczalny mąż...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Tannie Maria uwielbia gotować. Jest prawdziwą wizjonerką we własnej kuchni, a dodatkowo zawsze znajduje sposób, żeby "dokarmić" swoich przyjaciół (nie żeby ktoś się opierał). Do tej pory prowadziła rubrykę kulinarną w miejscowej gazecie, jednak okazuje się, że czytelnicy bardziej niż pomocy w gotowaniu potrzebują porad miłosnych. Maria jest osobą doświadczoną przez życie, postawia zatem udowodnić niedowiarkom, że wiele kłopotów miłosnych można rozwiązać przy pomocy... jedzenia. Na skutek kolejnych listów, na które odpowiada każdego tygodnia, bohaterka uwikła się w sprawę, która zrobi się naprawdę niebezpieczna.

To powieść ciepła i pełna humoru, która sprawi, że nawet serca najtwardszych czytelników zmiękną. Napisana lekko i zabawnie, historia Tannie Marii pozwala nam wierzyć, że można wyjść obronną ręką nawet z sytuacji bez wyjścia, jeżeli tylko mamy pasję i zaufanie do własnej intuicji. Bohaterowie wzruszają, bawią albo denerwują, kiedy trzeba. To wszystko sprawia, że łatwo angażujemy się w losy postaci i kibicujemy im do samego końca.

Na końcu książki znajdziecie kilkadziesiąt przepisów na dania, które odegrały w powieści znaczną rolę. Bardzo fajny pomysł. Marzy mi się, żeby przeczytać powieść raz jeszcze i odpowiednich momentach przygotowywać konkretne potrawy, bo naprawdę można było się rozmarzyć, czytając obrazowe opisy tych wszystkich pyszności. Inna sprawa, że nie jestem przekonana, czy moje zdolności kulinarne na to pozwolą. A właściwie jestem przekonana, że nie.

Gwarantuję wam dobrą zabawę. To powieść idealna na ciepłe dni.

Tannie Maria uwielbia gotować. Jest prawdziwą wizjonerką we własnej kuchni, a dodatkowo zawsze znajduje sposób, żeby "dokarmić" swoich przyjaciół (nie żeby ktoś się opierał). Do tej pory prowadziła rubrykę kulinarną w miejscowej gazecie, jednak okazuje się, że czytelnicy bardziej niż pomocy w gotowaniu potrzebują porad miłosnych. Maria jest osobą doświadczoną przez życie,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Waverly to dziewczyna o dwóch twarzach. W szkole wszyscy jest perfekcyjna w każdym calu - świetnie wygląda, biega na zawodach, otacza się wianuszkiem przyjaciółek i ma doskonałe wyniki w nauce. Nikt jednak nie wie, że nastolatka ma poważne problemy ze snem. Potrafi nie spać przez wiele dni, a kiedy wreszcie znajduje upragnioną metodę na pokonanie problemu zaczyna śnić o dość specyficznym chłopaku ze szkoły. Okaże się, że sny bywają bardziej realistyczne niż rzeczywistość.

Pomysł na książkę sam w sobie jest ciekawy - tematyka snu zawsze mnie interesowała i byłam ciekawa czym zaskoczy mnie autorka. Niestety, wątek snów bohaterki nie jest odpowiednio rozwinięty. Im dalej, tym autorka mniej się na tym skupia, pozostawiając miejsce jedynie dla uczucia rodzącego się między bohaterami. Nocne przechadzki dziewczyny nie są w żaden sposób wytłumaczone, nic się nie wyjaśnia, a czytelnik zostaje pozostawiony z niedosytem i rozczarowaniem. Sam pomysł na książkę (nawet jeśli jest dobry) to jednak trochę za mało. Waverly dla świata zewnętrznego zamyka się w swojej skorupce perfekcyjności, ale nawet kiedy zostaje sama ze swoimi myślami, nie jest ani trochę ciekawszą postacią.


"Wyśnione miejsca" to książka, która nie zapada w pamięci zbyt długo, ale czyta się nieźle. Niezobowiązująca powieść dla młodzieży, choć nic nadzwyczajnego.

Waverly to dziewczyna o dwóch twarzach. W szkole wszyscy jest perfekcyjna w każdym calu - świetnie wygląda, biega na zawodach, otacza się wianuszkiem przyjaciółek i ma doskonałe wyniki w nauce. Nikt jednak nie wie, że nastolatka ma poważne problemy ze snem. Potrafi nie spać przez wiele dni, a kiedy wreszcie znajduje upragnioną metodę na pokonanie problemu zaczyna śnić o...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książki Jakuba Ćwieka mają to do siebie, że nieustannie mnie zaskakują. Tym razem autor zabiera nas w podróż do ponurej i przepełnionej grozą metropolii, w której panują skrajnie surowe zasady, a wszelkie błędy są bezwzględnie karane w okrutny sposób. Nagła i brutalna śmierć oficera policji Wolfa zbiega się z przybyciem do miasta Nowego Gracza, który od tej pory będzie chciał zaprowadzić w Grimm City nowe porządki.



Uwielbiam, kiedy autor w nieoczywisty sposób raz za razem odnosi się do kultury popularnej, dlatego połączenie popkultury z baśniami wydawało się bardzo obiecujące. Mam jednak wrażenie, że w przypadku "Grimm City" poszło to odrobinę za daleko - nawiązania są momentami trudne do wychwycenia, sam świat przedstawiony zaś tak brutalny, mroczny i złowrogi, że robi się naprawdę niepokojąco. Bardziej niż zwykle. I nie byłoby w tym nic złego, Ćwiek przyzwyczaił nas już do specyficznego budowania świata przedstawionego, ale całość wydaje się nieco chaotyczna.

Warto jednak zauważyć, że kryminał osadzony w złowrogim, ale nadal baśniowym świecie, to pomysł świeży i godny uwagi czytelnika. Podobnie, jak w przypadku "Chłopców", czy uwielbianej przeze mnie serii o "Kłamcy" również "Grimm City" czyta się szybko. Fabuła wciąga, a akcja toczy się w naprawdę zawrotnym tempie.



Nie zrozumcie mnie źle. "Grimm City. Wilk!" to dobry i warty uwagi kryminał, mimo że tym razem bohaterowie nie urzekli mnie w podobnym stopniu, jak w przypadku choćby "Kłamcy". Właściwie największy problem jaki mam z tą pozycją polega na tym, że rzeczywiście (trochę naiwnie) spodziewałam się czegoś innego. Bardziej baśniowego, mimo ironicznego zapewnienia autora już na okładce ("Przyznaj, spodziewasz się baśni"), które w oczywisty sposób wskazuje, że na kartach powieści wcale nie czeka na nas sympatyczny i przyjazny świat.



Książkę polecam fanom gatunku. Ale uważajcie, Grimm City to naprawdę ponure, choć niewątpliwie ciekawe miejsce.

Książki Jakuba Ćwieka mają to do siebie, że nieustannie mnie zaskakują. Tym razem autor zabiera nas w podróż do ponurej i przepełnionej grozą metropolii, w której panują skrajnie surowe zasady, a wszelkie błędy są bezwzględnie karane w okrutny sposób. Nagła i brutalna śmierć oficera policji Wolfa zbiega się z przybyciem do miasta Nowego Gracza, który od tej pory będzie...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Ktoś mnie pokocha. 12 wakacyjnych opowiadań Leigh Bardugo, Francesca Lia Block, Libba Bray, Cassandra Clare, Brandy Colbert, Lev Grossman, Nina LaCour, Stephanie Perkins, Veronica Roth, Jon Skovron, Jennifer E. Smith
Ocena 6,5
Ktoś mnie poko... Leigh Bardugo, Fran...

Na półkach:

Po świątecznym zbiorze opowiadań "Podaruj mi miłość" z niecierpliwością oczekiwałam swoistej kontynuacji, tym razem osadzonej w jeszcze bardziej beztroskim, wakacyjnym klimacie. Tak jak poprzednio autorami okazali się najsłynniejsi amerykańscy twórcy powieści dla młodzieży - między innymi Veronica Roth ("Niezgodna") czy znana z "Darów Anioła" Cassandra Clare. I choć także tym razem nie zawiodłam się na miłosnych uniesieniach dorastających ludzi, to największe wrażenie zrobiły na mnie historie autorów, o których nigdy wcześniej nie słyszałam.


W zbiorze "Ktoś mnie pokocha" znajdziecie nie tylko typowo letnie przygody, ale również przepełnione magią opowieści, w których roi się od nadprzyrodzonych zjawisk czy igraszek z czasem. Same historie miłosne między młodymi ludźmi bywają naiwne i przesłodzone, jednak w żadnym wypadku nie można odmówić im uroku. Zwłaszcza, że okres letni to czas, kiedy można pozwolić sobie na nieco więcej swobody i beztroski, a także - więcej wyrozumiałości.

Z drugiej strony uważam, że nie wszyscy autorzy poradzili sobie z tym niewątpliwie trudnym gatunkiem, jakim są krótkie formy pisarskie. O ile jestem miłośniczką twórczości Cassandry Clare, o tyle tutaj jej opowiadanie "Całkiem nowe atrakcje" nie zrobiło na mnie specjalnego wrażenia. Z kolei Lev Grossman i jego "Mapa maleńkich wspaniałości" na tyle przypadło mi do gustu, że natychmiast zaczęłam szukać innych książek autora, o którym nigdy wcześniej nie słyszałam.

Wydaje mi się, że każdy miłośnik literatury młodzieżowej znajdzie w tym zbiorze coś dla siebie. Od tej książki naprawdę bije ciepło oraz prawdziwa magia upalnych letnich dni i nocy.

Na szczególną uwagę zasługują opowiadania:
1. "Ostatni bój w Horrelaksie" - Libba Bray

2. "Za półtorej godziny skręć na północ" - Stephanie Perkins

3. "Mapa maleńkich wspaniałości" - Lev Grossman

Po świątecznym zbiorze opowiadań "Podaruj mi miłość" z niecierpliwością oczekiwałam swoistej kontynuacji, tym razem osadzonej w jeszcze bardziej beztroskim, wakacyjnym klimacie. Tak jak poprzednio autorami okazali się najsłynniejsi amerykańscy twórcy powieści dla młodzieży - między innymi Veronica Roth ("Niezgodna") czy znana z "Darów Anioła" Cassandra Clare. I choć także...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Astrid, odkąd pamięta, jest zafascynowana wyścigami Tytanów - półmechanicznych tworach, które każdego roku zmagają się w derbach. Mimo braku środków do zainwestowania we własnego Tytana i zgłoszenia się do zawodów, dziewczyna otrzymuje szansę na wzięcie udziału w wyścigu. Dla Astrid to nie tylko szansa na sławę i zyski, ale przede wszystkim walka o lepsze życie.



Nie było to moje pierwsze spotkanie z autorką, Victorią Scott, która wcześniej bardzo pozytywnie zaskoczyła mnie serią "Ogień i woda". Miałam wrażenie, że "Tytany" to taka trochę wariacja na temat przygodowych młodzieżówek, książka podobna nieco w swojej strukturze do "Ognia i wody". I nie pomyliłam się - "Tytany" nie odbiegają od schematu, ale to udoskonalona wersja poprzedniej serii autorki, z ciekawszą bohaterką i znacznie lepszym pomysłem na siebie. Tytułowe Tytany to naprawdę niesamowite istoty, szkoda jednak, że jedynie maszyna Astrid różniła się od innych tytanów biorących udział w wyścigu. Gdyby więcej stworzeń miało coś na kształt sztucznej inteligencji, a nawet rzeczywistych emocji, byłoby znacznie ciekawiej. Mimo to "Tytany" bronią się świeżym pomysłem.



Wspomniałam, że powieść jest nieco schematyczna i w dużej mierze przewidywalna, jednak wiele elementów książki odbiega od utartych schematów. Na przykład wątek romantyczny, tu potraktowano go w ciekawy sposób (mocno na drugim planie). Astrid, przygotowując się do derbów, poświęca swojemu Tytanowi cały swój czas i trzeba przyznać, że nie dość, że jej relacja ze Skoblem rozwija się w ciekawy sposób, to dodatkowo ten motyw wypadł bardzo realistycznie, na korzyść powieści.



Autorka jednocześnie powiela i przełamuje utarte schematy, ale całość wypada zaskakująco dobrze. "Tytany" może specjalnie nie zaskakują czytelnika, ale z pewnością pochłaniają bez reszty na długie godziny. Powieści paradoksalnie najbardziej szkodzi poprzednia seria Victorii Scott, bo jest momentami bardzo podobna.



Jeżeli "Ogień i woda" przypadły wam do gustu, to nie będziecie rozczarowani - "Tytany" są jeszcze lepsze. A jeśli jesteście po prostu fanami przygodowych powieści dla młodzieży, także nie powinniście żałować.

http://recenzje-popkultury.blogspot.com/

Astrid, odkąd pamięta, jest zafascynowana wyścigami Tytanów - półmechanicznych tworach, które każdego roku zmagają się w derbach. Mimo braku środków do zainwestowania we własnego Tytana i zgłoszenia się do zawodów, dziewczyna otrzymuje szansę na wzięcie udziału w wyścigu. Dla Astrid to nie tylko szansa na sławę i zyski, ale przede wszystkim walka o lepsze życie.



Nie...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Spotlight. Zdrada Matt Carrol, Sacha Pfeiffer, Michael Rezendes, Walter Robinson
Ocena 7,2
Spotlight. Zdrada Matt Carrol, Sacha ...

Na półkach:

Film, dla którego inspirację stanowiły odkrycia zespołu dziennikarzy amerykańskiego "Boston Globe", dotyczące molestowań i zbrodni popełnianych przez księży i prawników, został uznany za najlepszy obraz 2015 roku na tegorocznych Oscarach. Teraz macie okazję do dokładniejszego zapoznania się z historią, która parę lat temu wstrząsnęła światem.



Z jednej strony to straszna opowieść - zatrważająca, napełniająca czytelnika bólem i niedowierzaniem, że takie wydarzenia naprawdę mają miejsce w dzisiejszym świecie. Z drugiej strony to godny podziwu popis dziennikarzy, którzy ukazali prawdę - rzetelną i bezkompromisową. Ukazali zawód dziennikarza w lepszym, zapomnianym już nieco świetle, oddzielając fakty od opinii. Nie szukali taniego skandalu, ale starali się przekazać światu tylko i aż prawdę. To wydaje się być pozornie najważniejszą powinnością dziennikarza, ale coraz rzadziej jest oczywiste. Dlatego to powieść ważna. Owszem, opisy zbrodni i molestowań, nie należą do przyjemności, ale nie takie jest ich zadanie. Kolejne historie, choć pozbawione literackich ozdobników, silnie oddziałują na wyobraźnię czytelnika, sprawiając, że opisywane wydarzenia stają się jeszcze straszniejsze, jednak do bólu prawdziwe. Przestępstwa na tle seksualnym nawet w XXI wieku wciąż są tematem tabu, dlatego tak ważne jest, aby mówić o nich głośno i bezkompromisowo.



Książka skupia się w dużej mierze na zbrodniach księży i pokazuje postawę Kościoła Katolickiego, który przez dziesiątki lat ukrywał przestępstwa na tle seksualnym, nawet, gdy zdawał sobie z nich sprawę.



"Spotlight" to nie tylko przestroga. Wstrząsające śledztwo dziennikarzy udowadnia, że dla dzisiejszego dziennikarstwa wciąż jest nadzieja. Że dobrze poprowadzona sprawa ma ogromną siłę przebicia, nawet w dobie Internetu, gdzie odbiorca coraz słabiej reaguje na jakiekolwiek informacje, nie dowierzając i odcinając się od newsów, które bezpośrednio go nie dotyczą.



Ta historia nie pozwala przejść obojętnie.

Film, dla którego inspirację stanowiły odkrycia zespołu dziennikarzy amerykańskiego "Boston Globe", dotyczące molestowań i zbrodni popełnianych przez księży i prawników, został uznany za najlepszy obraz 2015 roku na tegorocznych Oscarach. Teraz macie okazję do dokładniejszego zapoznania się z historią, która parę lat temu wstrząsnęła światem.



Z jednej strony to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Chłopak, który zakradał się do mnie przez okno" - Kirsty Moseley
Wydawnictwo: Harper Collins
"Chłopak, który zakradał się do mnie przez okno" to powieść pełna sprzeczności - otrzymujemy ciekawą i zaskakującą historię rodzinną z dość banalnym wątkiem miłosnym.
Amber, odkąd pamięta, ma problem z kontaktem fizycznym. Nie przepada za czułymi gestami i czuje się nieswojo nawet w towarzystwie nadgorliwych koleżanek. Od ósmego roku życia co wieczór zakrada się do niej Liam, chłopak z sąsiedztwa, który staje się Amber swego rodzaju aniołem stróżem, chroniącym dziewczynę przed niebezpieczeństwami otoczenia. Ten sam Liam za dnia jest jednak aroganckim nastolatkiem, uganiającym się za kolejnymi dziewczynami. Relacja między tym dwojgiem była dotychczas jedynie przyjacielska, teraz jednak bohaterowie, niemal dorośli, zaczynają dostrzegać, że nie potrafią patrzeć na drugie tak, jak wcześniej.
Powieść opiera się na dosyć utartych, amerykańskich schematach. Mamy dwójkę typowo amerykańskich nastolatków, których połączyło uczucie (zakazane w dodatku, Liam jest najlepszym przyjacielem brata Amber) i tragedię rodzinną w tle. Początkowo trudno mi było uwierzyć, że bohaterka traktuje Liama niemal po bratersku, mimo, że każdej nocy śpią obok siebie. Im więcej jednak dowiadywałam się o jej historii rodzinnej, tym bardziej emocje bohaterów stawały się wiarygodne.
Jednocześnie mam z tą książką pewien problem. Sama historia miłosna pomiędzy dwójką bohaterów jest mocno przesłodzona i jakby żywcem wyjęta z amerykańskiego filmu obyczajowego, którego akcja toczy się w liceum. Zakradanie się do łóżka przyjaciółki z dzieciństwa to pomysł, który zdecydowanie ma potencjał, dlatego uciekanie się do banalnego romansu zawiodło moje oczekiwania. Warta docenienia jest jednak historia rodziny Amber, na której powieść skupia się stopniowo coraz bardziej. Tu autorka niejednokrotnie mnie zaskoczyła. Dodatkowo mam wrażenie, że postać Jake'a - brata Amber - jest najbardziej wielowymiarowa i szkoda, że nie został mu przydzielony większy fragment historii, którą opowiadają bohaterowie.
"Chłopak, który zakradał się do mnie przez okno" to powieść, która jednocześnie zaskakuje i powiela utarte schematy. Widać pewien powiew świeżości w twórczości autorki, ale również wiele zmarnowanego potencjału. Nie można jednak zaprzeczać, że to dobrze opisana historia, którą czyta się nadzwyczaj lekko (mimo, że porusza trudne tematy). Miłośnicy prozy young adult powinni być zadowoleni.

"Chłopak, który zakradał się do mnie przez okno" - Kirsty Moseley
Wydawnictwo: Harper Collins
"Chłopak, który zakradał się do mnie przez okno" to powieść pełna sprzeczności - otrzymujemy ciekawą i zaskakującą historię rodzinną z dość banalnym wątkiem miłosnym.
Amber, odkąd pamięta, ma problem z kontaktem fizycznym. Nie przepada za czułymi gestami i czuje się nieswojo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Szesnastoletni Travis jest nieuleczalnie chory. Kiedy kolejne metody leczenia nie dają efektów, chłopak decyduje się eksperymentalną operację, w wyniku której jego głowa zostanie odłączona od reszty ciała i zamrożona do czasu, gdy poziom medycyny pozwoli na jego wybudzenie. Żegna się z rodziną, przyjaciółmi i dziewczyną, nie wierząc w swój powrót. Travis budzi się pięć lat później - całkowicie zdrowy, w nowym, atrakcyjnym ciele i wszystko wskazuje na to, że jego życie znów będzie beztroskie i szczęśliwe. Problem polega na tym, że od momentu jego odejścia minęło sporo czasu - rodzice niemal pogodzili się już ze śmiercią syna, przyjaciele kończą studia, a dawna ukochana ma narzeczonego.

Problem Travisa polega na tym, że dla niego te pięć lat, kiedy był w stanie śpiączki, jest nieodczuwalne. Nie może pogodzić się z tym, że jego bliscy w tym czasie "żyli dalej" - ruszyli do przodu, zaczęli mieć nowe problemy. Powrót chłopaka jest do tego całkowicie nieoczekiwany - otoczenie zwątpiło, że jeszcze wróci do świata żywych. Obserwowanie tego, jak Travis i jego rodzina, przyjaciele, wreszcie dziewczyna radzą sobie z przystosowaniem się do nowego stanu rzeczy, jest niesłychanie ciekawe. Jednocześnie odnoszę wrażenie, że to pomysł bardzo świeży, w dodatku niewygładzony, przez co realistyczny (częstym problemem powieści młodzieżowych jest zbytnia idealizacja świata przedstawionego). Wydaje mi się, że w najtrudniejszej sytuacji jest dawna dziewczyna Travisa - teraz jest znacznie starsza, ciężko przeżyła stratę chłopaka parę lat wcześniej, a kiedy wreszcie jej życie zaczęło się układać, jej dawna miłość niespodziewanie wraca. Cate jest rozdarta wewnętrznie - ma teraz narzeczonego, a Travis podejmuje usilne próby, by ją odzyskać. Nie ma pojęcia jak powinna się zachować w tej sytuacji. Ponadto autor skupia się również na problemie przystosowywania się Travisa do otoczenia pod względem fizycznym - nastolatek otrzymał zupełnie nowe ciało, które otwiera przed nim nowe możliwości, choć przysparza czasem kłopotów.

"Chłopak, który stracił głowę" jest przede wszystkim książką pełną emocji - porusza trudne problemy. Jest radosna i niesie nadzieję, z drugiej strony zaś jest przepełniona cierpieniem. Traktuje o radzeniu sobie z żałobą po stracie ukochanej osoby z wielu różnych stron. To powieść ważna i pełna odwagi, która nie owija w bawełnę, śmiało zadaje pytania o naturę człowieka i porusza trudne kwestie moralne.

Nie mogę powiedzieć nic innego, jak tylko polecić Wam "Chłopaka, który stracił głowę" z całego serca. To powieść, do której z całą pewnością jeszcze powrócę.

Szesnastoletni Travis jest nieuleczalnie chory. Kiedy kolejne metody leczenia nie dają efektów, chłopak decyduje się eksperymentalną operację, w wyniku której jego głowa zostanie odłączona od reszty ciała i zamrożona do czasu, gdy poziom medycyny pozwoli na jego wybudzenie. Żegna się z rodziną, przyjaciółmi i dziewczyną, nie wierząc w swój powrót. Travis budzi się pięć lat...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Craig to chłopak z ambicjami. Ciężko pracuje żeby dostać się do upragnionego liceum, które, jak wierzy, zaprowadzi go to na wymarzoną uczelnię. Ta z kolei zapewni satysfakcjonującą pracę, równoznaczną z udanym i dostatnim życiem. Zaczyna tracić grunt pod stopami, kiedy z przerażeniem uświadamia sobie, że to błędne koło. Oczekiwania wobec samego siebie i długotrwały stres nie prowadzą do niczego dobrego i wkrótce chłopak popada w depresję. Dodajmy do tego, że od dawna podkochuje się w dziewczynie swojego najlepszego kumpla, a otrzymamy pełen zestaw problemów, z którymi mierzy się wiele nastolatków. Craig trafia na oddział psychiatryczny, jednak - paradoksalnie - daje mu to szansę na nowe, lepsze życie, a także uświadomienie sobie, co naprawdę jest w życiu ważne.





"Całkiem zabawna historia" to z pozoru prosta opowieść o młodym człowieku, który zmaga się (z bardzo różnym skutkiem) z problemami nastoletniego życia. Nowa szkoła postawiła przed zbyt wiele wymagań, którym nie zawsze jest w stanie sprostać. Jako dziecko bohatera pasjonowało rysowanie skomplikowanych map ulic - w szkole średniej nie ma na to czasu. Wszystkie jego dziecięce marzenia pochłonęły mrzonki o idealnym życiu i świetlanej karierze, na które jedynym sposobem jest ciężka, nieustanna praca. Początkowo Craig bagatelizuje narastające kłopoty, jednak coraz częściej miewa myśli samobójcze. Pobyt na oddziale psychiatrycznym, miejsce, którego za wszelką cenę chciał uniknąć, okazuje się jednak wyzwoleniem. Chłopak ma okazję na chwilę odpocząć od codziennych obowiązków i zastanowić się nad samym sobą. Poznaje wiele ciekawych osób oraz dziewczynę, Noelle, z którą zaczyna go łączyć dość specyficzna i ciekawa relacja.





Książkę czyta się jednym tchem. Świetne dialogi i ciekawe kreacje bohaterów pozwalają wczuć się w klimat powieści. Craig, mimo poważnych zaburzeń psychicznych, ma dużo dystansu do siebie. Noelle jest zabawna i ironiczna, choć można odnieść wrażenie, że trochę jej za mało na kartach powieści - chętnie dowiedziałabym się co nieco o jej przeszłości, natomiast w książce ledwie o tym wspomina. Pozostali pacjenci nie są stereotypowi, co dodaje realizmu. Książka w zabawny sposób traktuje o rzeczach poważnych.





Na podstawie "Całkiem zabawnej historii" nakręcono parę lat temu film o tym samym tytule z Keirem Gilchristem i Emmą Roberts w rolach głównych. Kiedyś uznałam, że jest całkiem przyjemnym obrazem, choć brakuje mu "iskry". W książce ta "iskra" jest zdecydowanie obecna, dlatego bardzo polecam - zwłaszcza młodym i zagubionym.

Craig to chłopak z ambicjami. Ciężko pracuje żeby dostać się do upragnionego liceum, które, jak wierzy, zaprowadzi go to na wymarzoną uczelnię. Ta z kolei zapewni satysfakcjonującą pracę, równoznaczną z udanym i dostatnim życiem. Zaczyna tracić grunt pod stopami, kiedy z przerażeniem uświadamia sobie, że to błędne koło. Oczekiwania wobec samego siebie i długotrwały stres...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Charlize Mystery, czyli Katarzyna Gliniecka to w tej chwili jedna z najbardziej cenionych blogerek modowych w Polsce. Jako pierwszy bloger wyjechała na Nowojorski Tydzień Mody i odniosła sukcesy na rynku zagranicznym. Teraz opublikowała poradnik, w którym doradza Polkom, co nosić, aby czuć się pewnie i elegancko.

"(Nie) mam się w co ubrać" to porządnie i przejrzyście napisany poradnik. Zaciekawi zarówno osoby obeznane w świecie mody, jak i kompletnych laików. Autorka podpowiada nam jakie stylizacje stosować na co dzień i od święta. Opisuje typy poszczególnych sylwetek i tkanin. Okazuje się, że coś tak, wydawałoby się błahego jak ubiór, stwarza mnóstwo problemów, a zasady, które kierują tą całą machiną są strasznie skomplikowane (I co gorsza cały czas zmienne). Charlize ma na te tematy rozległą wiedzę. Oprócz opisu kolejnych części garderoby dorzuca wiele anegdot i przypomina krótką historię mody. Poradnik jest więc swego rodzaju kompedium wiedzy w pigułce.

Należy wspomnieć także o ładnym wydaniu poradnika. Zwłaszcza w tego typu publikacjach ma to duże znaczenie, a "(Nie) mam się w co ubrać" jest książką przyjemną dla oka każdej kobiety - to tytuł bogaty w ilustracje i wydany w porządnej twardej oprawie na kredowym papierze.

Podczas lektury dowiedziałam się wielu rzeczy, o których wcześniej nie miałam pojęcia, a nawet postanowiłam zrobić gruntowny porządek w mojej własnej szafie. Polecam gorąco publikację każdej kobiecie, która chce ubierać się z klasą i mieć świadomość tego, co nosi.

Charlize Mystery, czyli Katarzyna Gliniecka to w tej chwili jedna z najbardziej cenionych blogerek modowych w Polsce. Jako pierwszy bloger wyjechała na Nowojorski Tydzień Mody i odniosła sukcesy na rynku zagranicznym. Teraz opublikowała poradnik, w którym doradza Polkom, co nosić, aby czuć się pewnie i elegancko.

"(Nie) mam się w co ubrać" to porządnie i przejrzyście...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Poppy to siedemnastolatka z awersją do wszystkiego, co banalne. Nie stara się być popularna i uważa, że posiadanie w tym wieku chłopaka jest wymuszone, sztuczne i przereklamowane. Wszystko się jednak zmienia, kiedy poznaje Noego - buntowniczego gitarzystę z kapeli rockowej. Uczucie, które rodzi się pomiędzy nimi zaczyna być po pewnym czasie niebezpieczne. Problem robi się na tyle poważny, że ich miłość zaczyna zagrażać nie tylko bohaterom, ale również wielu zwyczajnym ludziom.

Bohaterka jest zwyczajną dziewczyną, właściwie trochę podobną do mnie, głównie ze względu na specyficzne poglądy. Nie stara się udawać kogoś, kim nie jest. Pozornie powieść wydaje się być stereotypowa, jednak im dalej idziemy, tym akcja się zacieśnia i przyspiesza, nie pozwalając czytelnikowi na odłożenie książki na bok. Nie można odmówić uroku Noemu. Mamy do czynienia z bohaterem bardzo charyzmatycznym i tajemniczym, który w dodatku jest gitarzystą. Czego chcieć więcej?

Powieść czyta się bardzo szybko i przyjemnie, ale plot twist zupełnie wytrącił mnie z równowagi. Zwrot fabuły spada na czytelnika jak grom z jasnego nieba i nie daje o sobie zapomnieć. Nie chcę zdradzać za wiele, ale końcówka jest dla mnie paradoksalnie największym rozczarowaniem "Przeznaczonych". Niby nie stereotypowo, a jednak niestety wyszło trochę...tak, banalnie. A właśnie banalności najbardziej obawia się Poppy.

Mimo wszystko "Przeznaczeni" to przyjemna lektura z intrygującymi bohaterami i ciekawą historią. Polecam nastolatkom marzącym o prawdziwej, iście disneyowskiej miłości.

Poppy to siedemnastolatka z awersją do wszystkiego, co banalne. Nie stara się być popularna i uważa, że posiadanie w tym wieku chłopaka jest wymuszone, sztuczne i przereklamowane. Wszystko się jednak zmienia, kiedy poznaje Noego - buntowniczego gitarzystę z kapeli rockowej. Uczucie, które rodzi się pomiędzy nimi zaczyna być po pewnym czasie niebezpieczne. Problem robi się...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Niebezpieczne istoty Kami Garcia, Margaret Stohl
Ocena 6,4
Niebezpieczne ... Kami Garcia, Margar...

Na półkach:

Pamiętacie popularną nie tak dawno temu trylogię "Piękne istoty"? Niezwykła historia Leny Duchannes i jej rodziny zagościła w sercach wielu młodych czytelników, a książka doczekała się nawet ekranizacji. Teraz nadeszła pora na przyjrzenie się jej kuzynce Ridley - iście niebezpiecznej istocie ciemności. Jak się skończyło to starcie? No to czytajcie dalej.
Ridley jest jedną z Obdarzonych. Jako Syrena posiada niezwykłe zdolności manipulowania ludźmi, które wykorzystuje z pełną premedytacją i czasami zupełnie bez serca. Bohaterka wyjeżdża wraz ze swoim chłopakiem Linkiem do Nowego Jorku. Nie wie jeszcze jednak do jakiej niebezpiecznej sytuacji doprowadzi i co to oznacza dla jej najbliższych.

Spinoffy są dosyć niebezpieczną formą. Czytelnicy co prawda znają już świat i bohaterów, ale zazwyczaj przygody postaci drugoplanowych nie przykuwają takiej uwagi. Przykładem mogą być "Dary Anioła", gdzie, o ile główna bohaterka jest w porządku, to nie chciałabym zgłębiać szczegółów życia takiego Aleca. W "Niebezpiecznych istotach" sprawa wygląda zgoła inaczej. Lena z pierwotnej trylogii była nieco przesłodzona i idealna. Ridley, jako istota ciemności ma dużo więcej do powiedzenia. Wie, czego chce i nie ma żadnych zahamowań.

Autorki w "Niebezpiecznych Istotach" pokazują nam zupełnie inny świat. Tu nie ma już miejsca na walkę dobra ze złem, bo podziału na tych dobrych i złych po prostu nie ma. To gra w układy pomiędzy wpływowymi, a jednocześnie najbardziej groźnymi istotami ciemności. W połączeniu z wątkiem lekko kryminalnym powieść czyta się bardzo szybko, ze sporą przyjemnością. Niewątpliwym minusem książki jest jednak postać Linka, który pozostaje nudny do szpiku kości. Nie mogę wyjść ze zdziwienia, jak Ridley, która jest najciekawszą postacią w całych Kronikach Obdarzonych, wytrzymuje z nim.

Ostatecznie "Niebezpieczne Istoty" wypadają znacznie lepiej w porównaniu z pierwotną trylogią i są ciekawą alternatywą dla osób, które poszukują w powieściach Kami Garci i Margaret Stohl trochę bardziej mrocznego świata.

Pamiętacie popularną nie tak dawno temu trylogię "Piękne istoty"? Niezwykła historia Leny Duchannes i jej rodziny zagościła w sercach wielu młodych czytelników, a książka doczekała się nawet ekranizacji. Teraz nadeszła pora na przyjrzenie się jej kuzynce Ridley - iście niebezpiecznej istocie ciemności. Jak się skończyło to starcie? No to czytajcie dalej.
Ridley jest jedną...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

W 2083 roku Nowy Jork nie jest już tak miłym miejscem jak obecnie. Czekolada i kawa zostały oficjalnie zakazane, ale nielegalna dystrybucja kwitnie za sprawą mafijnych rodzin. Do jednej z nich należy Ania - szesnastoletnia córka jednego z największych mafiosów czekoladowych. Rodzice bohaterki zostali zamordowani parę lat wcześniej i od tej pory dziewczyna jest zmuszona zaopiekować się umierającą babcią, lekko upośledzonym bratem i młodszą siostrą. Sprawy jednak komplikują się jeszcze bardziej, gdy zostaje oskarżona o zatrucie swojego byłego chłopaka czekoladą wytwarzaną przez jej rodzinę.

Ania Balanchine jest bardzo przebojowa, odważna i szczera, ale rozdarta wewnętrznie. Z jednej strony nie chce pójść w ślady swojego ojca, bossa mafii czekoladowej i stara się robić wszystko, by zapewnić bezpieczeństwo swojej rodzinie, wieść względnie normalne życie. Z drugiej strony wraz z postępem wydarzeń coraz bardziej upodabnia się do ojca. Cieszy mnie to, bo dzięki takiej przemianie książka zyskuje charakter. Siłę bohaterki wyraźnie widać także po jej zachowaniu podczas pobytu w więzieniu na Wyspie Wolności (swoją drogą kocham takie paradoksy!). Szkoda tylko, że ten wątek wydaje się być trochę za mało rozbudowany,bo chyba najbardziej przypadł mi do gustu.

Książka jest intrygująca. Nagłe zwroty akcji rzeczywiście zaskakują i jest to jedna z największych zalet tej powieści. Bohaterowie potrafią przykuć uwagę czytelnika i zdobyć jego sympatię. Na szczególną uwagę zasługują Scarlett - przyjaciółka Ani oraz Win, nowy chłopak w szkole.

Polecam młodzieży, która chce trochę mniej oczywistej dystopii.

W 2083 roku Nowy Jork nie jest już tak miłym miejscem jak obecnie. Czekolada i kawa zostały oficjalnie zakazane, ale nielegalna dystrybucja kwitnie za sprawą mafijnych rodzin. Do jednej z nich należy Ania - szesnastoletnia córka jednego z największych mafiosów czekoladowych. Rodzice bohaterki zostali zamordowani parę lat wcześniej i od tej pory dziewczyna jest zmuszona...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jedna z najbardziej intrygujących książek, z jakimi miałam okazję się zetknąć. Uznana za fenomen na całym świecie. Wielowymiarowa i mająca znaczenie i symbolikę w prawdziwym świecie. Rozpoczyna się Endgame!

12 starożytnych ludów wybrało Graczy i przez lata przygotowywało ich do starcia, tytułowego Endgame. Walka toczy się o losy świata. Grupa nastolatków w wieku od 13 do 20 lat po długim i mozolnym przechodzeniu przez brutalne próby i testy jest niemal pozbawiona sumienia. Jedyne, co się dla nich liczy to ocalenie swojego ludu, bowiem tylko lud zwycięzcy może przeżyć po zakończeniu Endgame. Gracze mają za zadanie odnaleźć klucz, do którego doprowadzić mają zawiłe zagadki, w które zaplątani są także czytelnicy.

Nasuwa się oczywiste skojarzenie z "Igrzyskami śmierci" (Suzanne Collins). Na pierwszy rzut oka fabuła rzeczywiście wygląda podobnie, ale kiedy zagłębiamy się głębiej w fascynujący świat "Endgame", przestajemy tak myśleć. Powieść Jamesa Freya i Nilsa Johnson-Sheltona idzie dalej. Obejmuje nie tylko cały świat przedstawiony, ale wciąga w Grę czytelników. Autorzy informują nas, że wszystko, każde ułożenie tekstu na stronie, zawiłe kody i dziwne symbole, może mieć znaczenie. Choć nie musi. Dzięki odnośnikom do stron internetowych, książka staje się multimedialną rozrywką. Akcja jest bardzo szybka, a wszystko napędzają krótkie, często wręcz równoważnikowe zdania. Chwilami można mieć wrażenie, jakby dosłownie czytało się film akcji.

Kolejnym plusem są bohaterowie. To postacie bardzo zróżnicowane, pochodzące z wielu zakątków świata. Każde się czymś wyróżnia, w pozytywny lub negatywy sposób (chociaż trudno o takie ocenianie postaci, bo przecież nikt nie jest po prostu dobry albo zły). Mimo, że w powieści czasami brakowało mi trochę dłuższych opisów akcji, czy większego zagłębienia się w osobowość niektórych postaci, uważam, że bohaterowie są dobrze napisani.

Wspomniałam już wyżej, że "Endgame. Wezwanie" stanowi zagadkę dla czytelników. Autorzy zachęcają do zmierzenia się z łamigłówkami zawartymi w książce. Jest to konkurs, który ma potrwać jeszcze aż dwa lata (wystartował na początku października br. niedługo po ukazaniu się powieści. Główną nagrodą jest 500 000 dolarów amerykańskich. Podjęłam się z przyjaciółką próby rozwiązania choć części zagadek. Wszystko jest okropnie zawiłe i skomplikowane, a niektóre filmiki znajdujące się pod linkami podanymi w książce trochę mnie przerażają, ale zobaczymy co nam z tego wyjdzie. Na razie nie zamierzamy się poddawać.

Jedna z najbardziej intrygujących książek, z jakimi miałam okazję się zetknąć. Uznana za fenomen na całym świecie. Wielowymiarowa i mająca znaczenie i symbolikę w prawdziwym świecie. Rozpoczyna się Endgame!

12 starożytnych ludów wybrało Graczy i przez lata przygotowywało ich do starcia, tytułowego Endgame. Walka toczy się o losy świata. Grupa nastolatków w wieku od 13 do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Drzewo migdałowe" opowiada niezwykłą historię pozornie przeciętnego Palestyńczyka. Ahmad dorasta w zwyczajnym, ale radosnym domu. Do czasu jego dwunastych urodzin, kiedy tracą dach nad głową, jego młodsza siostra ginie, a ojciec zostaje wsadzony bezpodstawnie do więzienia. Odtąd chłopiec zmuszony jest zbyt wcześnie dorosnąć i zostaje jedynym żywicielem rodziny. Wszystko dzieje się na tle konfliktu izraelsko-palestyńskiego w latach 50-tych XX wieku. Na blisko czterystu stronach obserwujemy kilkadziesiąt lat życia dzielnego Palestyńczyka.

Oprócz absolutnie niezwykłej historii porównywanej do "Chłopca z latawcem", powieść jest napisana lekko i - odważę się na taki wniosek - poetycko. Mimo, że autorka kładzie duży nacisk na tło historyczne i polityczne rejonów objętych konfliktem, książkę czyta się nadzwyczaj szybko.

To jedna z tych niewielu powieści, po przeczytaniu których siada się na dłuższą chwilę w całkowitym bezruchu bez możności zrobienia czegokolwiek innego. Wydaje mi się, że w ten sposób można po części i trochę nieświadomie oddać hołd danej książce. Naprawdę nie spodziewałam się, że podczas lektury będę do tego stopnia poruszona. Momentami smuciłam się i byłam wstrząśnięta do głębi, ale przede wszystkim z całych sił kibicowałam Ahmadowi w kolejnych etapach jego życia. Chwilami powieść wydała mi się nieco zbyt sentymentalna. Niekiedy spotykałam się z niewiarygodnym wręcz natłokiem tragicznych wydarzeń.

Komu polecam? Wszystkim tym, którzy chcą spojrzeć na niekończący się konflikt z trochę innej perspektywy lub zapoznać się z religią i kulturą Palestyńczyków i Żydów. Ale nie tylko. Jestem pewna, że spodoba się każdemu, kto potrafi docenić po prostu piękną historię. Historię o sile miłości, rodzinnych więzach i walce o lepsze jutro.

"Drzewo migdałowe" opowiada niezwykłą historię pozornie przeciętnego Palestyńczyka. Ahmad dorasta w zwyczajnym, ale radosnym domu. Do czasu jego dwunastych urodzin, kiedy tracą dach nad głową, jego młodsza siostra ginie, a ojciec zostaje wsadzony bezpodstawnie do więzienia. Odtąd chłopiec zmuszony jest zbyt wcześnie dorosnąć i zostaje jedynym żywicielem rodziny. Wszystko...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Chłopak Nikt" opowiada historię pewnego nieprzeciętnego nastolatka. Zach jest tajnym agentem osieroconym w wieku dwunastu lat i wyszkolonym w specjalnym, eksperymentalnym obozie. Po latach szkolenia jest wykwalifikowanym zabójcą. Potrafi walczyć, analizować skomplikowane operacje i zabijać z zimną krwią. Problem polega na tym, że... nic ponad to. Chłopakowi nie wolno mieć marzeń i planów na przyszłość, a on sam jest swego rodzaju marionetką w rękach swoich przełożonych. Niewiele dowiaduje się o celu swoich misji i ludziach, z którymi współpracuje. W jego głowie, dotychczas zaprzątniętej jedynie wypełnianiem kolejnych zadań pojawia się cień wątpliwości. A to wszystko dopiero początek, bowiem do akcji wkracza niezwykła dziewczyna.

"Chłopak Nikt" opowiada historię pewnego nieprzeciętnego nastolatka. Zach jest tajnym agentem osieroconym w wieku dwunastu lat i wyszkolonym w specjalnym, eksperymentalnym obozie. Po latach szkolenia jest wykwalifikowanym zabójcą. Potrafi walczyć, analizować skomplikowane operacje i zabijać z zimną krwią. Problem polega na tym, że... nic ponad to. Chłopakowi nie wolno mieć...

więcej Pokaż mimo to