-
ArtykułyCzy to może być zabawna historia?Dominika0
-
ArtykułyAntti Tuomainen: Tworzę poważne historie, które ukrywam pod absurdalnym humoremAnna Sierant2
-
ArtykułyKsiążka na Dzień Dziecka: znajdź idealny prezent. Przegląd promocjiLubimyCzytać1
-
Artykuły„Zaginiony sztetl”: dalsze dzieje Macondo, a może alternatywna historia Goraja?Remigiusz Koziński3
Biblioteczka
2023-10-08
2024-03-27
Zdecydowanie polecam!
,,W świetle gazowych lamp" okazało się naprawdę wyjątkową lekturą, z całą galerią barwnych postaci występujących na tle czterech pór roku secesyjnego Bukaresztu. Głównym bohaterem jest sprytny kobieciarz Janku Urmateku, totumfacki barona Barbu, dbający o jego interesy i majątek, jednocześnie upatrując w tym szansy na poprawę własnej sytuacji i wzbogacenie się. Myśli przy tym o swojej (lekko ułomnej umysłowo i emocjonalnie, na co zdaje się nie zwracać uwagi) córce Amelice, której chce zapewnić edukację i dobry start na drogę życia. Spotykamy także syna barona, Bubiego, młodzieńca romantycznego, o wielkich, postępowych ideach, ale przy tym słabego i leniwego, nie potrafiącego zrealizować swoich marzycielskich zamierzeń. Jest też Szpuleczka, kobieta niemajętna, ale urodziwa, która pragnie dostatków i uciech, wykorzystując innych. Oprócz tego poznajemy całą rzeszę krewnych i przyjaciół wspomnianych osób, którzy, choć jest ich dość sporo, są wprowadzani stopniowo i obrazowo opisywani, a każdy jest na tyle charakterystyczny, że nie sposób ich pomylić. Książka jest swoistą kroniką wydarzeń z ich życia, jako że ich losy się przeplatają i wzajemnie na siebie oddziałują.
Uważam, że zdecydowanie warto zapoznać się z tą rumuńską powieścią. Ja bardzo mile spędziłam przy niej czas i z chęcią przeczytałabym coś więcej od tego autora.
Zdecydowanie polecam!
,,W świetle gazowych lamp" okazało się naprawdę wyjątkową lekturą, z całą galerią barwnych postaci występujących na tle czterech pór roku secesyjnego Bukaresztu. Głównym bohaterem jest sprytny kobieciarz Janku Urmateku, totumfacki barona Barbu, dbający o jego interesy i majątek, jednocześnie upatrując w tym szansy na poprawę własnej sytuacji i...
To było moje pierwsze spotkanie z tym autorem i mogę je uznać za udane. Książki nie nazwałabym horrorem, prędzej thrillerem ze sporą dozą medycyny i akcji. Podobały mi się plastyczne opisy i fragmenty wspomnień Draculi. Na podziw zasługuje również zaangażowanie autora, który na potrzebę napisania książki osobiście wybrał się do Rumunii, o czym dowiadujemy się ze wstępu napisanego przez niego samego; opisy Transylwańskich szlaków i obyczajów zyskują dzięki temu na wiarygodności. Jedynie zakończenie wydaje się dość proste, ale nie jest też niesatysfakcjonujące.
To było moje pierwsze spotkanie z tym autorem i mogę je uznać za udane. Książki nie nazwałabym horrorem, prędzej thrillerem ze sporą dozą medycyny i akcji. Podobały mi się plastyczne opisy i fragmenty wspomnień Draculi. Na podziw zasługuje również zaangażowanie autora, który na potrzebę napisania książki osobiście wybrał się do Rumunii, o czym dowiadujemy się ze wstępu...
więcej Pokaż mimo to