-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Czartoryska. Historia o marzycielce“ Moniki RaspenLubimyCzytać1
-
Artykuły„Dwie splecione korony”: mroczna baśń Rachel GilligSonia Miniewicz1
-
ArtykułyZbliżają się Międzynarodowe Targi Książki w Warszawie! Oto najważniejsze informacjeLubimyCzytać2
-
ArtykułyUrban fantasy „Antykwariat pod Salamandrą”, czyli nowy cykl Adama PrzechrztyMarcin Waincetel2
Biblioteczka
Rewelacyjna książka, super wprowadzenie do problematyki, świetna bibliografia. Autor nie pisze jednak niezależnie, a przyznaje się do bycia kantystą, co nie jest znowu jakąś wielką wadą. ; )
Rewelacyjna książka, super wprowadzenie do problematyki, świetna bibliografia. Autor nie pisze jednak niezależnie, a przyznaje się do bycia kantystą, co nie jest znowu jakąś wielką wadą. ; )
Pokaż mimo toEsencja bardzo dobra, masa ciekawych informacji (nie znam się na antropologii). Książka pozostawia jednak odczucie, że miało się do czynienia za czymś chaotycznym.
Esencja bardzo dobra, masa ciekawych informacji (nie znam się na antropologii). Książka pozostawia jednak odczucie, że miało się do czynienia za czymś chaotycznym.
Pokaż mimo to
Mowy są wybitne, widać w nich niezwykły kunszt oratorski autora - choć pojawia się jedna nieścisłość we fragmencie dot. historii instytucji dyktatury w republice rzymskiej. Wspaniałe są choćby analizy dot. Rosji w drugiej mowie (Rosja może doprowadzić Europę do poddania się jej tylko przez jej zdemoralizowanie).
Główny tekst - Esej - jest troszkę przydługi, rozważania dot. rzymsko-katolickiej ortodoksji trochę mnie wymęczyły, ale może dlatego, że ją znam. ;)
Bardzo pożyteczna lektura, obfitująca zarówno w treść pozytywną (dobrą +) i polemiczną (wybitną).
Mowy są wybitne, widać w nich niezwykły kunszt oratorski autora - choć pojawia się jedna nieścisłość we fragmencie dot. historii instytucji dyktatury w republice rzymskiej. Wspaniałe są choćby analizy dot. Rosji w drugiej mowie (Rosja może doprowadzić Europę do poddania się jej tylko przez jej zdemoralizowanie).
Główny tekst - Esej - jest troszkę przydługi, rozważania dot....
Wspaniała księga, zainteresuje szczególnie osób poszukujących w literaturze dziwactw. Autor wspaniale źle interpretuje islam, buduje heroiczno-absurdalne postacie w rodzaju biskupa-woja. Do tego tekst jest wyjątkowo brutalny.
Wspaniała księga, zainteresuje szczególnie osób poszukujących w literaturze dziwactw. Autor wspaniale źle interpretuje islam, buduje heroiczno-absurdalne postacie w rodzaju biskupa-woja. Do tego tekst jest wyjątkowo brutalny.
Pokaż mimo to
Książka może być swoistym ideologicznym podglebiem dla każdej młodej lewicowej Julki, poszukującej filozoficznego traktatu uzasadniającego jej stereotypowy światopogląd.
Znajdziemy tu fascynację kulturą wschodu i przerobienie jej w parodię (medytacje nad ekologią, wyobrażenie Buddy jako ekologa i drwala jako demona itd.). I dziś popularne są próby poszukiwania prawdy w "seksualnej tantrze", wydaje się, że połączenie jej potencjału z ekologią głęboką mogłoby doprowadzić do przekomicznych rezultatów. Domyślam się jednak, że jakiś nurt ekologii głębokiej eksploruje ten areał od wielu lat...
Skrajnie prezentystyczne, absurdalne odczytywanie starodawnych ksiąg mądrościowych buddyzmu zen czy interpretacja św. Franciszka z Asyżu jako filozofa "biocentryzmu" to wspaniały przykład metodologicznej dowolności. Wydaje się jednak, że nie jest to niestety to, co propagował Feyerabend, a raczej dowolny i sofistyczny sposób budowania swojego autorytetu na postaciach powszechnie szanowanych w kulturze. W tym sensie może to przekonać raczej Julkę niźli kogoś już "wprawionego".
Absurdalność i naiwność wiąże się tu jednak z dużą poetyckością przedstawianych tez. Autorzy krytykują ekologię nie-głęboką, a więc antropocentryczną, czyli uznającą człowieka za hierarchicznie najwyżej usytuowany byt w świecie, z czym wiąże się podporządkowanie (niewłaściwej) polityki ekologicznej celom ludzkim. Zdaniem autorów człowiek powinien wybrać postawę bio-centryczną.
Bio-centryzm to ustawienie w centrum życia. Wiązać ma się z nim budowanie solidarności nie tylko z innymi ludźmi, ale też z wszystkim, co jest "żywe" (krytyka humanizmu). To, co żywe, niekoniecznie jest życiem w sensie współczesnej nauki: kamienie, jeziora, "bio-regiony" żyją tak samo jak psy i ludzie.
Człowiek oświecony w duchu "ekologii głębokiej" jest wtedy kimś takim, kto czuje wspólnotę z całością natury. Poczucie tej solidarności jest czymś przyjmowanym apriorycznie, jest to fundament całego systemu. Nabywamy go natomiast, uwaga - w drodze quasi-mistycznego doznania więzi z naturą, którego można najłatwiej doznać... na oceanie (choć nada się pewnie też jakaś duża góra). Zabawne jest, że autorzy zachęcają oświeconych do wędrówek po terenach dziewiczych (deptania po lasach poza wyznaczonymi szlakami). Skoro każdy powinien w końcu zostać radykalnym bio-centrystą, to chyba doprowadzi to naturę do zadeptania i ruiny? Nasi autorzy mają ponure rozwiązanie (zamieszczone w innym miejscu książki): radykalne ograniczenie liczby ludzi na świecie - oczywiście w sposób humanitarny, czyli pewnie poprzez jakże non-antropocentryczne szerzenie aborcji i antykoncepcji. Ciekawe, czy wolą metody tradycyjne, czy preferują nowoczesne, naukowe sposoby. XD
Oczywiście, autorzy nie piszą tego wprost, ale negują oni naturę człowieka tradycjonalnego, boją się bowiem pisać o przemocy, wybierając postawę potocznego, zdziecinniałego człowieka zafascynowanego filozofią wschodu. A chwalony przez autorów człowiek pierwotny nie jest buddystą zen, potrafi zabić, nie potrzebuje on nawet ingerencji Europejczyków, żeby zmieniać życie (własnego bądź sąsiedniego) plemienia w piekło. Autorzy boją się mówić o zabijaniu, dlatego robią krok w tył - propagując metody "humanitarne". Wydaje się jednak, że ta decyzja ma charakter taktyczny. W innym miejscu opisują bowiem, jak najlepiej przekonać ludność do poparcia dla swoich tez (poprzez np. nienaruszanie własności)... Wydaje się, że metody ekologii-głębokiej mogą stać się potencjalnie brutalniejsze w warunkach dojścia do władzy. XD
Książka ta to smaczek dla wszystkich bardziej wprawionych miłośników doktryn politycznych. Dla każdej Julki poszukującej uzasadnienia jej światopoglądu (nie tylko dla tych z protestów klimatycznych...) lektura może być bardzo przydatna. Książka ta może być jednak na poważnie użyteczna, bo jest całkowicie zaskakująca z punktu widzenia tradycyjnego, chrześcijańsko-humanistycznego światopoglądu, dlatego warto się pogłowić, dlaczego jest to zasadniczo bzdura (być może przyda się to podczas rozmowy z uczestnikiem strajku klimatycznego, który zaskoczy nas jakąś zadziwiającą, bio-centryczną tezą o równości kamieni i ludzi).
Książka może być swoistym ideologicznym podglebiem dla każdej młodej lewicowej Julki, poszukującej filozoficznego traktatu uzasadniającego jej stereotypowy światopogląd.
Znajdziemy tu fascynację kulturą wschodu i przerobienie jej w parodię (medytacje nad ekologią, wyobrażenie Buddy jako ekologa i drwala jako demona itd.). I dziś popularne są próby poszukiwania prawdy w...
Po lekturze innych książek dot. tej problematyki książka nie robi wrażenia. Może być dobra na początek. Trochę zirytowała mnie próba "ustalenia" właściwego imienia Sędziwoja. Kiedyś imiona i nazwiska podlegały przekształceniom - w różnych językach (szczególnie po łacinie) podpisywano się różnie. "Śląski" pisarz niepotrzebnie i sekretnie podważa więc "polskość Sędziwoja", uznając, że właściwie nazywał się "Michael Sendimir von Skorkau" (a co z herbem Ostoja xD). W ogóle podjęcie tej problematyki wydaje się być zaczepką autora identyfikującego się jako "Ślązak". Ocenia nie wynika jednak z tego, że Autor wspiera ruch odrębności Śląska, identyfikując się publicznie jako "Ślązak" de facto podważa ten wielki sukces Polski w postaci przyłączenia Śląska po tylu setkach lat, dążąc do osłabienia Polski, jej rozbicia niestety... Ocena wynika tutaj z wtórności wobec takich książek jak Mysterium Coniunctionis Junga.
Po lekturze innych książek dot. tej problematyki książka nie robi wrażenia. Może być dobra na początek. Trochę zirytowała mnie próba "ustalenia" właściwego imienia Sędziwoja. Kiedyś imiona i nazwiska podlegały przekształceniom - w różnych językach (szczególnie po łacinie) podpisywano się różnie. "Śląski" pisarz niepotrzebnie i sekretnie podważa więc "polskość Sędziwoja",...
więcej mniej Pokaż mimo toBardzo przyjemna powieść, która mogłaby być spokojnie czytana przez 14-letniego chłopca. Jest jednak kilka miejsc "głębokich", przekraczających ten schemat. Dobra do aktywnego wypoczynku.
Bardzo przyjemna powieść, która mogłaby być spokojnie czytana przez 14-letniego chłopca. Jest jednak kilka miejsc "głębokich", przekraczających ten schemat. Dobra do aktywnego wypoczynku.
Pokaż mimo to
Książka nierówna, momentami niezwykle męcząca i zadręczająca, kiedy indziej fascynująca i rozwijająca. Jak dla mnie zbyt rozwlekłe bywają Feyerabendowskie szczegółowe rozważania nt. teorii Kopernika, Galileusza, ich przedstawienie mogło by być mniej rozwlekłe, jest to ewidentnie wina autora, który nie ukrywa, że jest programowo (!) chaotyczny.
Tymczasem najistotniejsze fragmenty książki są fascynujące: autor proponuje nam pojmowanie nauki jako pewnej grupy tradycji, wzajemnie się spierających, nie dotykających, mówiąc po Kantowsku, "rzeczy samej w sobie". Nauka nie jest jednak przez to bez wartości.
Autor np. przytomnie i prowokująco upokarza dokonania współczesnych w podboju kosmosu - nasi przodkowie o wiele śmielej, zgrabniej i piękniej eksplorowali niebiosa w wizjach tysiące lat temu...
Feyerabend będzie użyteczny dla osób nie wierzących w naukę, którzy jednocześnie ją sobie cenią. Paradoksalnie, to chyba takie stanowisko okazuje się dojrzałe. Tak więc postawa z "Przeciw metodzie" jest przytomnym sceptycyzmem, który nie popada jednak w abnegację.
Ciekawa jest relacja między teorią Feyerabenda a retoryką: u niego zwycięża ta tradycja, która jest przedstawiana w sposób najpiękniejszy, najbardziej chytry, najbardziej - ogólnie rzecz biorąc - przekonujący. Auto nawet prowokacyjnie chwali naukowca (chyba Galileusza?), który przemilcza fakty, które mogłyby nie służyć umocnieniu jego teorii.
W końcu - Feyerabend posługuje się świetnym językiem, terminologią.
Jest to więc książka warta polecenia, ale nierówna, a niekiedy nawet irytująca przez zbyt skrupulatne omawianie problemów z punktu widzenia problematyki książki nieistotnych.
Książka nierówna, momentami niezwykle męcząca i zadręczająca, kiedy indziej fascynująca i rozwijająca. Jak dla mnie zbyt rozwlekłe bywają Feyerabendowskie szczegółowe rozważania nt. teorii Kopernika, Galileusza, ich przedstawienie mogło by być mniej rozwlekłe, jest to ewidentnie wina autora, który nie ukrywa, że jest programowo (!) chaotyczny.
Tymczasem najistotniejsze...
Należy docenić wysiłek autora na polu mało eksploatowanym w Polsce. Na uwagę zasługuje bogaty wstęp, omawiający pojęcie tradycji.
Odrzuca język pracy, zanadto sztuczny, zbyt naszpikowany "trudnymi" słowami, popadający w tendencję do budowania zdań wielokrotnie złożonych.
Na plus: znajomość przez autora wielu języków (szczególnie francuski i niemiecki).
Na końcu nie mam pewności, czy na miejscu jest porównywanie Sorokina z Bierdiajem, a z drugiej strony Guenona z Evolą. Autentyczniejsze byłoby chyba ich omówienie odrębnie. Zestawienie wynika pewnie ze specjalizacji autora.
Sama myśl wszystkich wspomnianych tradycjonalistów jest ciekawa. Autor zdaje się raczej z nimi (jako tradycjonalistami) sympatyzować, wydaje się jednak, że sam "tradycjonalistą integralnym" nie jest, a nawet zarzuca Sorokinowi, że tak powiem, postawę antykobiecą.
Należy docenić wysiłek autora na polu mało eksploatowanym w Polsce. Na uwagę zasługuje bogaty wstęp, omawiający pojęcie tradycji.
Odrzuca język pracy, zanadto sztuczny, zbyt naszpikowany "trudnymi" słowami, popadający w tendencję do budowania zdań wielokrotnie złożonych.
Na plus: znajomość przez autora wielu języków (szczególnie francuski i niemiecki).
Na końcu nie mam...
Fenomenalna książka popularnonaukowa, pisana jednak przez wybitnego badacza. Mimo braku przypisów zachowuje więc ona świetną formę. Historie wyłożone są w sposób bardzo rzetelny, autor nie zmyśla, ukazuje niejasności i tłumaczy bardzo długie passusy z dzieł oryginalnych. Analizie poddane są nie tylko mity stricte hetyckie, ale przede wszystkim te obecne w kulturze Hetytów - a więc proto-hetyckie (hatyckie), huryckie, uggaryckie, mezopotamskie. Interesujące są również porównania do mitów helleńskich (znana z Odysei historia o Kirke; teogonia Hezjoda).
Książka dla każdego, kto fascynuje się mitologiami i starożytnością!
Fenomenalna książka popularnonaukowa, pisana jednak przez wybitnego badacza. Mimo braku przypisów zachowuje więc ona świetną formę. Historie wyłożone są w sposób bardzo rzetelny, autor nie zmyśla, ukazuje niejasności i tłumaczy bardzo długie passusy z dzieł oryginalnych. Analizie poddane są nie tylko mity stricte hetyckie, ale przede wszystkim te obecne w kulturze Hetytów -...
więcej mniej Pokaż mimo to
Książka ta jest rzadkim przykładem podręcznika akademickiego, który zachowuje wysokie walory naukowo-metodologiczno-poznawcze. Nie jest to w całości przepisanie podręczników innych, autor korzysta z tekstów obcojęzycznych, opiera się nierzadko na tekstach oryginalnych sporządzonych po łacinie.
Niekiedy zwraca uwagę coś w rodzaju postawy oświeceniowej połączonej z marksizmem i wydaje się, że nie jest to postawa narzucona, a realizowana przez autora szczerze.
Książka ta niepozbawiona jest błędów, moją uwagę przykuło tłumaczenie słowa "bonum" na "wartość", co jest nieadekwatne.
Wielki plus za przywoływanie terminów łacińskich!
Książka ta jest rzadkim przykładem podręcznika akademickiego, który zachowuje wysokie walory naukowo-metodologiczno-poznawcze. Nie jest to w całości przepisanie podręczników innych, autor korzysta z tekstów obcojęzycznych, opiera się nierzadko na tekstach oryginalnych sporządzonych po łacinie.
Niekiedy zwraca uwagę coś w rodzaju postawy oświeceniowej połączonej z marksizmem...
Esej prawdziwie romantyczny, pisany przez romantycznego Polaka, z pochodzenia Niemca i Tatara, na temat pochłonięcia przez polskość niemiecko-rosyjskiego, dzikiego wielkiego księcia.
Cudowne rozważania, choć krótkie, o potrzebie otworzenia się polskości na zło.
Polskość jako romantyczne niezdecydowanie, strach przed podjęciem decyzji, marzenie o czynie przy rzeczywistym strachu przed konsekwencjami królobójstwa.
Esej prawdziwie romantyczny, pisany przez romantycznego Polaka, z pochodzenia Niemca i Tatara, na temat pochłonięcia przez polskość niemiecko-rosyjskiego, dzikiego wielkiego księcia.
Cudowne rozważania, choć krótkie, o potrzebie otworzenia się polskości na zło.
Polskość jako romantyczne niezdecydowanie, strach przed podjęciem decyzji, marzenie o czynie przy rzeczywistym...
Fascynujące studium z egipskiej mitologii, niewątpliwie na tyle rozwiniętej, że przechodzącej już w teologię.
Fascynujące studium z egipskiej mitologii, niewątpliwie na tyle rozwiniętej, że przechodzącej już w teologię.
Pokaż mimo to
Książka wybitna. "Plotki" o zastosowaniu metody historyczno-prawnej są prawdziwe. Zresztą, nawet dziś rzadkie jest odwoływanie się do tak wielkiej liczby dokumentów, praw itd. Metoda Bodina jest olśniewająca, nawet jeśli podporządkowana jest pewnej tezie, a nie bezwzględnemu poszukiwaniu prawdy. Bodin był bowiem rzecznikiem ideologii monarchii francuskiej.
Książka będzie ciekawa dla interesującego się historią Polski. Bodinus z pewnych powodów posiadał dostęp do polskich dokumentów. Powołuje się często na polski system ustrojowy (np. akt prawny wydany przez Kazimierza Wielkiego; kwestia tego, kto jest w Polsce suwerenem). Jan miał kontakt z poselstwami polskimi, tłumaczył łacinę posłów polskich na język francuski.
Książka wybitna. "Plotki" o zastosowaniu metody historyczno-prawnej są prawdziwe. Zresztą, nawet dziś rzadkie jest odwoływanie się do tak wielkiej liczby dokumentów, praw itd. Metoda Bodina jest olśniewająca, nawet jeśli podporządkowana jest pewnej tezie, a nie bezwzględnemu poszukiwaniu prawdy. Bodin był bowiem rzecznikiem ideologii monarchii francuskiej.
Książka będzie...
Kolejne małpowanie zachodu. Polska nie ma problemu z artystami-kobietami. Ale nasze lokalne feministki oczywiście chcą tworzyć konflikt płci słowami i głupimi publikacjami. Czekam na polską historię sztuki bez kobiet. XD
Proponuję lokalnym feministkom nowy typ publikacji - polska sztuka bez prawicowców i polska sztuka bez katolików. Szczególnie ta druga może być bekowa do XIX wieku. XD
Kolejne małpowanie zachodu. Polska nie ma problemu z artystami-kobietami. Ale nasze lokalne feministki oczywiście chcą tworzyć konflikt płci słowami i głupimi publikacjami. Czekam na polską historię sztuki bez kobiet. XD
więcej Pokaż mimo toProponuję lokalnym feministkom nowy typ publikacji - polska sztuka bez prawicowców i polska sztuka bez katolików. Szczególnie ta druga może być bekowa do...