Wspomnienia Alexis de Tocqueville 7,4
![Wspomnienia](https://s.lubimyczytac.pl/upload/books/144000/144728/352x500.jpg)
ocenił(a) na 82 lata temu Mam nadzieję, że żaden spośród – z przeproszeniem - polityków dzisiejszej Polski nie pisze wspomnień. Nie jest bowiem możliwe, by którykolwiek z nich nawet zbliżył się do poziomu Tocqueville’a – prawdziwego artysty polityki, faktycznego twórcy politologii...
Nie, czekaj, zaczynam inaczej… Mam nadzieje, że wszyscy ci – z przeproszeniem - politycy dzisiejszej Polski piszą wspomnienia. Każde bowiem obnaży miałkość tych ludzików wobec poziomu, inteligencji i znajomości zasad polityki Tocqueville’a, by nawet nie wspominać literackiej maestrii jego stylu….
Mimo ze pochodzący z arystokracji, to wróg rewolucji de Tocqueville za największą wartość społeczeństwa uznawał wolność. W swych słynnych „O demokracji w Ameryce” i „Dawny ustrój i rewolucja” pisał, że największym zagrożeniem dla niej jest - jakże demokratyczna! - tyrania większości. Jednostka ma zaś przed nią obronę w wolności stowarzyszeń i wolności słowa.
Wszystko to – jak na klasyka - aktualne zawsze i wszędzie, a zwłaszcza w dzisiejszej Polsce. Nie mogę sobie zatem odmówić paru cytatów Mistrza co do uniwersalnych zasad obecnych w polityce, odkąd ona istnieje i dopóki będzie trwała, bo trwa mać….
O obalonym królu Ludwiku Filipie: … W zachowaniu był stateczny, pełen prostoty w przyzwyczajeniach i umiarkowany w gustach (…),ludzki, ale nie wrażliwy, zachłanny i łagodny, żadnych hałaśliwych namiętności, żadnych rujnujących słabości, żadnych rażących przywar (…) głęboki znawca ludzi, ale tylko poprzez ich wady, sam bez wiary, nie wierzył w wiarę innych, władzę i nieuczciwych dworzan kochał w sposób tak naturalny, jakby rzeczywiście urodził się na tronie, z ambicjami nigdy nie nasyconymi i nigdy przesadnymi, zawsze przyziemnymi (…) Tworzył długie zdania, których rozmiaru i końca nie mógł z góry przewidzieć i z których wydobywał się w końcu siłą, gubiąc sens i i nie kończąc myśli…
…Rewolucje rodzą się z ogólnej choroby umysłów z nagła przechodzącej w stan przesilenia wywołany przypadkową okolicznością, której nikt nie przewidział, co zaś do mniemanych inspiratorów i wodzów, niczego nie zainspirowali, niczemu nie przewodzili. Potomność, która dostrzega tylko wielkie zbrodnie, a której umykają zazwyczaj przywary, nie dowie się być może nigdy, do jakiego stopnia rządy przybrały charakter towarzystwa przemysłowego, gdzie wszystkie operacje są nastawione na zysk, jaki mogą z nich osiągnąć jego członkowie…
…Gdy rząd staje się niepopularny, zdarza się, że przedstawiciele tej klasy, której okazywał on względy i przez to stracił popularność, nad przywileje, jakie im on zapewnia, przedkładają wyrzekanie nań razem z wszystkimi…
…Przyczyną rzeczywistą, przyczyną sprawczą, która powoduje utratę władzy przez ludzi jest to, że stali się oni niegodni by ją sprawować…
…Największe ryzyko upadku pojawia się dopiero po dużym sukcesie. Jak długo trwa zagrożenie, ma się do czynienia tylko z przeciwnikami, których można pokonać, lecz po zwycięstwie zaczyna się mieć do czynienia z samym sobą, ze swoją gnuśnością, ze swoją pychą, z zawodnym poczuciem pewności, jakie daje zwycięstwo, a wtedy łatwo o klęskę…
… Iluż to oglądałem ludzi żałujących własnej uczciwości i popadających w rozpacz z tego powodu, że czuli jak najpiękniejsze lata ich życia upływają na krytykowaniu wad u innych – wobec niemożności folgowania wadom własnym i sycenia się nadużyciami inaczej niż w wyobraźni. Przez ten długi okres wstrzemięźliwości większość z nich nabawiła się takiego apetytu na posady, honory i pieniądze, że łatwo można było przewidzieć, iż przy lada okazji rzucą się do władzy z łapczywością, która im nie pozwoli wybierać ani momentu, ani kąska….
…Był to moment, w którym starano się wyciągnąć korzyść z wszystkich nicponi, jakich posiadało się w rodzinie. Jeśli szczęśliwym zbiegiem okoliczności posiadało się kuzyna, brata lub syna, który się zrujnował skutkiem hulactwa, miał on widoki na karierę, a jeśli odznaczył się ponadto jakąś ekstrawagancką teorią, mógł liczyć, że zajdzie najwyżej…
…Faktem jest bowiem, faktem godnym pożałowania, że upodobanie do funkcji publicznych i pragnienie życia z podatków nie są u nas wcale chorobą właściwą jakiejś jednej partii, jest to wielka i stała ułomność całego narodu, jest to łączny produkt demokratycznej konstytucji naszego społeczeństwa obywatelskiego i nadmiernej centralizacji naszego aparatu władzy, jest to ukryta choroba, która trawiła wszystkie dawne rządy i która tak samo trawić będzie wszystkie nowe…
…Zdarzenie obalające gabinet wystawia na szwank to fortunę jednego, to posag córki drugiego, to znów karierę syna jeszcze innemu. Dzięki temu trzyma się w garści prawie wszystkich. Większość z nich nie tylko poszła w górę dzięki sprzedajności, ale rzec można wręcz z niej żyła, i spodziewała się żyć z niej nadal, skoro bowiem gabinet przetrwał osiem lat, przywyknięto do myśli, że trwać będzie zawsze, przywiązano się do niego tym poczciwym i niezachwianym przywiązaniem, jakie chłop żywi do swego pola...
…Trzeba zauważyć, że aby spora ilość członków opozycji zrobiła z siebie podobne widowisko, wystarczyłoby wystawić ją na podobną próbę. Jeśli wielu broniło rządu tylko dla zachowania różnych gratyfikacji i stanowisk, to muszę powiedzieć, że wielu opozycjonistów zdawało się go atakować wyłącznie po to, by się ich dochrapać…
…Trwała gorączka używania dóbr materialnych, która – podniecana przez rząd – ogarnęła tę ludność, demokratyczna choroba zawiści, która skrycie ją trawiła…
…Korumpować lud, nie stawiając mu czoła; odchodzić od ducha Konstytucji, nie tykając jej litery; przeciwstawiać sobie przywary kraju; łagodnie roztapiać namiętności rewolucyjne w żądzy materialnego użycia - to była idea całego jego życia, a pomału stała się nie tylko naczelną, lecz wyłączną….
…Co do prezydenta, to właśnie w polityce zagranicznej pokazywało się, jak jeszcze był słabo przygotowany do wielkiej roli, która powierzyła mu ślepa fortuna…
….Czyż nie czujecie Panowie jakąś instynktowną intuicją - której nie da się uzasadnić, lecz która nie zawodzi - że w Europie znowu drży ziemia? Czy nie czujecie w powietrzu wiatru rewolucji? Tego wiatru, o którym nie wiadomo gdzie się rodzi, skąd przychodzi i kogo porwie. I w taką porę pozostajecie spokojni wobec zepsucia publicznych obyczajów, a to słowo nie jest zbyt mocne. Czy w godzinie, która właśnie wybija, macie pewność jutra? Czy wiecie, co może się stać (…) za rok, za miesiąc, może za dzień? Tego nie wiecie, lecz macie świadomość, że nad horyzontem jest burza, że do nas nadciąga. Czy pozwolicie jej się zaskoczyć?...
…Naprawcie zło skutecznymi środkami, atakując je nie w symptomach, lecz w jego istocie. Mówiono o zmianach w ustawodawstwie. Skłonny jestem sądzić, że zmiany te są nie tylko pożyteczne, lecz konieczne, wierzę w potrzebę reformy prawa wyborczego, w pilność reformy parlamentarnej, lecz Panowie, nie jestem na tyle nierozsądny, ażeby nie wiedzieć, że to nie prawa przesądzają o losach ludów. Nie, to nie prawny mechanizm tworzy wielkie zdarzenia, lecz sam duch rządów. Jeśli pragniecie, zachowajcie prawa, choć myślę, że to błąd, ale zachowajcie je, jeśli taka wasza wola, ale – na Boga – odmieńcie ducha rządów, albowiem duch rządów dzisiejszych prowadzi was w przepaść….
Szczególnie ciekawie Autor opisuje swe działania, gdy - jako szef francuskiego MSZ - popierał wraz z Anglią Turcję, od której car Mikołaj I zażądał - niemal grożąc jej wojną - wydania polskich dowódców powstania węgierskiego (gen. Bem, Dembiński i inni) podczas Wiosny Ludów, którzy po jego upadku poprosili o schronienie w Turcji. Młody sułtan godnie odmówił carowi wydania uchodźców, powołując się na „ludzkie uczucia, które nie pozwalają mu ich wydać”, bo „według naszej religii, każdy człowiek proszący o miłosierdzie, winien je uzyskać.
.
…Słowa godne ludzi cywilizowanych i chrześcijan… – komentuje minister de Tocqueville, zachęcając Turcję do oporu (boli w kontekście tego, co dziś na granicy?).
A wysłannikiem cara, który przywiózł sułtanowi list z żądaniem wydania polskich uchodźców był…. książę Leon Radziwiłł. Nic nie uzyskał, a sułtan odpisał carowi, że nie uczyni kroku, który ”odebrałby mu poważanie w świecie” (boli też i tu, nie?).
– Zacząć wojnę, żeby zmusić sułtana do wydania uchodźców i pogwałcenia praw człowieka było rzeczą niezmiernie trudną. Car znalazłby wsparcie w dzikich namiętnościach swego ludu, ale pogrążyłby się w opinii całego cywilizowanego świata; wiedział już, co się dzieje we Francji i Anglii. Postanowił ustąpić - konkluduje de Tocqueville…… (ech, jak daleko dziś jesteśmy od takiego moralnego rozumienia polityki).
I to by było na tyle. Choć nie: osobom dziś zasiadającym w Sejmie życzę miłej lektury najścia ludu Paryża na Zgromadzenie Narodowe w maju 1848 r. Wspaniały opis u Tocquevilla tego incydentu – całkowicie krytyczny, of course - przebija wszystko inne. A ówcześni parlamentarzyści nie zostali bynajmniej wtedy pogonieni czy jeszcze gorzej (nikt też nie blokował im wyjścia z gmachu…..).