Wracam do Wyspiańskiego i bardzo się z tego cieszę. Planowałam raczej kolejny raz przeczytać „Wesele”, ale okazało się, że nie wgrałam go na czytnik. Za to od początku pandemii znajdowały się tam inne dramaty. Aby pójść chronologicznie, wybrałam „Warszawiankę” i była to dobra decyzja.
Odnalazłam tutaj mój ulubiony element „Wyzwolenia”, czyli dyskusja z polskim romantyzmem. W tym utworze jednak konstrukcja jest dużo prostsza. Całość stanowi jedna scena (w większości oparta na dialogu Chłopickiego i panny Marii w jedną z nocy powstania listopadowego).
Zdecydowanie mam bardzo otwarte i z założenia (bardzo) pozytywne podejście do lektur szkolnych, więc najchętniej dodałabym „Warszawiankę” do kanonu. Co prawda szkodliwość romantyzowania przeszłości pełniej przedstawia „Wyzwolenie”, ale jest ono trudniejsze w odbiorze (choć i tak wprost koresponduje z myślą Mickiewicza). Tutaj nie trzeba się wysilać, stwierdzenia dotyczące zgubnego podejścia do walki zostały wyraźnie napiętnowane. Chłopicki oburzający się na młodych ludzi, którzy wolą dla mitycznej niepodległej Rzeczypospolitej chwalebnie umierać, powinien pojawić się choć raz w świadomości każdego Polaka.
W tym kontekście ostatnia kwestia Marii nadal mnie zastanawia – „Ona”, która „[...] moje serce w dłoń zimną ujęła, / jako kwiat mnie zwarzyła i zgięła”. Może to siostra Śmierci, Polska?
Wracam do Wyspiańskiego i bardzo się z tego cieszę. Planowałam raczej kolejny raz przeczytać „Wesele”, ale okazało się, że nie wgrałam go na czytnik. Za to od początku pandemii znajdowały się tam inne dramaty. Aby pójść chronologicznie, wybrałam „Warszawiankę” i była to dobra decyzja.
Odnalazłam tutaj mój ulubiony element „Wyzwolenia”, czyli dyskusja z polskim romantyzmem....
Wracam do Wyspiańskiego i bardzo się z tego cieszę. Planowałam raczej kolejny raz przeczytać „Wesele”, ale okazało się, że nie wgrałam go na czytnik. Za to od początku pandemii znajdowały się tam inne dramaty. Aby pójść chronologicznie, wybrałam „Warszawiankę” i była to dobra decyzja.
Odnalazłam tutaj mój ulubiony element „Wyzwolenia”, czyli dyskusja z polskim romantyzmem. W tym utworze jednak konstrukcja jest dużo prostsza. Całość stanowi jedna scena (w większości oparta na dialogu Chłopickiego i panny Marii w jedną z nocy powstania listopadowego).
Zdecydowanie mam bardzo otwarte i z założenia (bardzo) pozytywne podejście do lektur szkolnych, więc najchętniej dodałabym „Warszawiankę” do kanonu. Co prawda szkodliwość romantyzowania przeszłości pełniej przedstawia „Wyzwolenie”, ale jest ono trudniejsze w odbiorze (choć i tak wprost koresponduje z myślą Mickiewicza). Tutaj nie trzeba się wysilać, stwierdzenia dotyczące zgubnego podejścia do walki zostały wyraźnie napiętnowane. Chłopicki oburzający się na młodych ludzi, którzy wolą dla mitycznej niepodległej Rzeczypospolitej chwalebnie umierać, powinien pojawić się choć raz w świadomości każdego Polaka.
W tym kontekście ostatnia kwestia Marii nadal mnie zastanawia – „Ona”, która „[...] moje serce w dłoń zimną ujęła, / jako kwiat mnie zwarzyła i zgięła”. Może to siostra Śmierci, Polska?
Wracam do Wyspiańskiego i bardzo się z tego cieszę. Planowałam raczej kolejny raz przeczytać „Wesele”, ale okazało się, że nie wgrałam go na czytnik. Za to od początku pandemii znajdowały się tam inne dramaty. Aby pójść chronologicznie, wybrałam „Warszawiankę” i była to dobra decyzja.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toOdnalazłam tutaj mój ulubiony element „Wyzwolenia”, czyli dyskusja z polskim romantyzmem....