-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński4
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1158
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać413
-
ArtykułyLubisz czytać? A ile wiesz o literackich nagrodach? [QUIZ]Konrad Wrzesiński23
Biblioteczka
2014-12-06
2013-05-15
2012-04-03
2013-04-22
Gra o tron znów rozpoczęta. Choć Smoczy król Aerys Targaryen został pokonany już dawno temu, to jego rządy z Żelaznego Tronu pamięta jeszcze wielu. Na tronie zasiada obecnie Robert - przed laty buntowniczy i porywczy, dziś trochę już zmęczony. W około strach sieją też Lannisterowie, potężny ród, z którego wywodzi się również królowa. Czy życie władcy może zależeć od upodobań jego wrogów? Wielu w to nie wierzy, jednak potomstwo Smoka nadal żyje, a walka o władzę nie skończyła się nigdy...
„Strach tnie głębiej niż miecze.”
Jestem pewna, że każdy słyszał już o Grze o Tron. Czy to serial, który powstaje na podstawie książki (3 sezon HBO), czy to książka - któreś z nich na pewno przez wasze myśli się prześlizgnęła. Jedni z was mają za sobą lekturę, inni są zagorzałymi fanami serialu, a ci jeszcze inni nie wiedzą o czym jest, lub jej/go nie cierpią. Ja zaliczam się do wszystkich po trochu: słyszałam o serialu, ale nie wiedziałam o czym jest. Gdy obejrzałam pierwszy odcinek stwierdziłam że go nie cierpię, ale przez przypadek zobaczyłam pierwszy odcinek trzeciego sezonu i go polubiłam, a książkę właśnie skończyłam, i bardzo mi się podobało! :) Tak więc jak widzicie różne są nasze losy, a z góry nic nie jest przesądzone. Aktualnie zastanawiam się nad obejrzeniem pierwszego sezonu, choć przyznaję, że nie mam na to czasu. No ale może wakacje są dla mnie nadzieją? :)
Chcąc powiedzieć o czym jest ta książka, bez zdradzania szczegółów, stracilibyśmy tu pewnie z pół nocy. Bowiem jest co opowiadać. Otwierając książkę, powinniśmy być przygotowani na średniowieczne życie: na królów, trony, księżniczki, lordów i serów, i tym podobnych. Gdy przekręcimy nieco kartek, znajdziemy również mury obronne, a trochę dalej kilka pochodni. Wędrując dalej poprzez ciemne i pełne tajemnic zadrukowane karty, znajdziemy Innych oraz kilka smoków.Czy jesteście na to gotowi? Mam nadzieję że tak!
Trudno jest mi powiedzieć kto jest głównym bohaterem, choć mam kilka typów. Moim zdaniem jest to Ned, czyli lord Eddard Stark, pan Winterfell. A może to jego żona, moja ulubiona postać, lady Catelyn, z domu Tully, z Riverrun? Lub Daenerys, ostatni smok który pozostał? Na prawdę trudno się domyślić, bo akcję widzimy z różnych stron.
Z wydarzeniami jesteśmy na bieżąco dzięki podglądaniu różnych osób. Raz odwiedzamy Krasnala, z rodu Lannisterów, syna lorda Tywina, brata Jaime znanego też jako Królobójca, oraz brata królowej Cersei. Innym razem podróż odbywa się z Sansą żeby zaraz potem naszym przewodnikiem stała się Arya. Czasem odwiedzimy któregoś z synów lorda Starka, a najczęściej jest to chyba nasz bękart, Jon Snow.
Jak widzicie, postaci jest tu dużo. Dużo jest też tu przeróżnych wydarzeń: zabawnych, ściskających serce, i zapierających dech w piersiach. Moim zdaniem to trochę taka książka dla każdego :)
„Jeśli dostaniesz jakieś imię, przyjmij je, uczyń swoim, a wtedy już nigdy cię nim nie zranią.”
Gra o tron to masywna książka. Licząca sobie 836 stron powieść, to lektura na dobrych kilka dni. Dla mnie, to lektura na dwa tygodnie. Zapewne znane jest wam uczucie, kiedy brak czasu zabiera wam wszelkie przyjemności; wykorzystuje się wtedy każdą wolną chwilę na czytanie. I ja tak robiłam, przez co wątek ciągle mi się urywał, a to doprowadzało mnie do szału. Ale wreszcie w mojej pięknej miejscowości zagościło Słońce, i tak oto, wypoczywając na zewnątrz skończyłam lekturę, czego owocem jest recenzja którą właśnie czytacie.
Wspomniałam wyżej, że to masywna książka. Pod względem ciężaru który na nas osiada podczas czytania - już nie tak bardzo. Oczywiście zauważyłam, że autor ma swój specyficzny styl pisania, który dla niektórych może stać się przytłaczającym problemem nie do przebolenia, jednakże wcale nie jest tak źle. Tu chodzi raczej o kwestię przyzwyczajenia, o wyczucie stylu, i smaku. Bo jak można pisać lekkim językiem, używając małego zasobu słów, opisując średniowieczne życie? No pytam się jak :D Moim zdaniem jest to niemożliwe - i stokrotne dzięki za to :)
Książka jest pełna mądrości, które sobie powypisywałam, gdzie tylko mogłam. Mam na myśli cytaty - ma swoje ulubione :)
Nie wiem jak wy, ale ja, budując, a może raczej umacniając swój gust czytelniczy, zahaczyłam o beton z różnymi nazwami: "grube książki", "wciągająca akcja", "dużo zwrotów akcji", "irytujące momenty niekiedy są potrzebne" i "walka o władzę". No i tak to już mi zostało. Lubuję się w takich książkach, a jeśli one spełniają moje oczekiwania, jestem cudownie szczęśliwa. I z tą powieścią też tak było. Ale jak to podczas budowy - czasem są pewne wątpliwości, czy aby na pewno równo są te cegły... Na początku muszę przyznać że trochę wystawały, ale wraz z trzecim rozdziałem cegiełki się wyrównały :) Dlatego zapraszam do powieści! Przeczytajcie lekturę, lub obejrzyjcie serial, lub zróbcie obydwie rzeczy, jeśli powtórki wam nie przeszkadzają ;) Książkę polecam wszystkim fanom wartkiej akcji i tego typu spraw, osadzonych w przeszłości.
„Miłość to trucizna . Ma słodki smak, lecz niezawodnie cię zabije.”
Gra o tron znów rozpoczęta. Choć Smoczy król Aerys Targaryen został pokonany już dawno temu, to jego rządy z Żelaznego Tronu pamięta jeszcze wielu. Na tronie zasiada obecnie Robert - przed laty buntowniczy i porywczy, dziś trochę już zmęczony. W około strach sieją też Lannisterowie, potężny ród, z którego wywodzi się również królowa. Czy życie władcy może zależeć od...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2012-06-04
Wyobraź sobie, że właśnie grasz w grę komputerową RPG, która dotyczy średniowiecza. Wybierasz postać, ubiór... Ok, parametry załadowane, lądujesz w średniowieczu. A co byś zrobił, gdybyś nagle poczuł, że przynależysz do tego świata? Że odczuwasz go całym sobą? Jak byś postąpił?
Nasi bohaterowie postępują tak, jak i ty byś najprawdopodobniej się zachował: panika. W końcu znajdują się w XIII wiecznej Francji! Nie ma stąd wyjścia; na próżno szukają go od samego momentu dotarcia. Poprzez morski sztorm gubią się, i nie wszyscy lądują w tym samym miejscu. Jak poradzą sobie osamotnieni, niektórzy bez znajomości języka, nie wiedząc co się dzieje, amerykańscy nastolatkowie? No cóż, sami się przekonajcie!
" - Po kilku godzinach odpoczynku zejdę do kaplicy, pójdę do spowiedzi i spędzę noc na modlitwie. To tak zwane nocne czuwanie.
- Do spowiedzi, tak? Dobrze że nie jesteś protestantem."
Piszę tą recenzję dokładnie po zakończeniu czytania. Miało mi się zejść krócej, miałam jej nie dokończyć - bo przecież szkoła czeka, miałam przeczytać jeden rozdział. A wpadłam jak śliwka w kompot, i muszę przyznać nie żałuję.
Jeszcze wczoraj, na którymś blogu gdzie ukazała się recenzja Hyperversum, napisałam w komentarzu, że moja ocena będzie nieco niższa, bowiem przeszkadzały mi trochę dziwnie skonstruowane dialogi. A teraz: przepraszam za zamieszanie, żadnego obniżania wielkiego nie będzie - pół punktu, więcej nie dam rady. A czemu?
A no temu, że jestem wręcz zachwycona! Choć początek nie jest nie wiadomo jak wciągający, to zakończenie rekompensuje wszystko! Dosłownie. Do jakiś stu stron przed końcem, książka średnio mi się podobała, nie ukrywam. Podejrzewałam też, że autorka napisała banalne zakończenie, a ja jak zwykle Bóg wie (albo i nie) czego się spodziewam. A tu proszę bardzo! Zakończenie wycisnęło ze mnie łzy - no nie wiem, może miękka jestem, ale wierzcie mi, po tych siedmiuset stronach spędzonych z bohaterami, po tych godzinach nad tą książką - wprost nie mogłam uwierzyć, że tak to się skończyło, w taki sposób. Ale To było nie na samym końcu, ciupkę wcześniej. Dalej... Dosłownie ostatnia, czy przedostatnia strona to kolejny zwrot akcji, dzięki której znowu rozdziawiłam usta z wrażenia. I? I chcę więcej! Nie jestem pewna, ale chyba gdzieś widziałam, że będzie druga część Hyperversum?
Jak wyżej wspomniałam, przeszkadzały mi trochę dialogi. A dokładnie rzecz ujmując, to chodziło mi o takie... Dziwne zwracanie się do siebie, trochę nie młodzieżowe - no dobra, bohaterowie mają ponad 20 lat, ale tylko trochę, co czyni ich nadal młodymi duszami. Jednak potem przekonałam się, że taki zabieg był konieczny - bo cała książka była tak stylizowana, nie tylko chwile w Ameryce, w XXI wieku, ale także te spędzone przez bohaterów w XIII wiecznej Francji. Jeśli jednak czytając, nadal przeszkadzałyby wam, a wy bylibyście już w końcówce, nie przejmujcie się: wir akcji w który wpadamy czytając opis z wojny, czy ostatnie ważne momenty - czyli jakieś sto stron przed końcem jak mówiłam, zupełnie wybije wam to z głowy. Tak to bowiem jest: gdy czytamy coś szybko, gdy to pochłaniamy, nie zwracamy uwagi na drobiazgi - czyli plus dla naszej podświadomości. :)
Ważnym elementem są bohaterowie: to amerykańscy, młodzi ludzie, ale nie tacy jak znamy z serialów - piją, palą, i Bóg wie co tam jeszcze robią, absolutnie. Dodatkowo w ich ojczystym kraju, czytając zagościmy na krótko, gdyż XIII wiecznej Francji bardzo się spieszy na przyjęcie gości :) Tak jak już mówiłam - są ułożeni, idealnie wpasowują się w sytuację - choć nie wszyscy, ale są i tacy, którym aż za bardzo przypasuje tamten świat...
Nie dłużąc: książka godna polecenia. Zdecydowanie. Nadaje się dla młodzieży, jak i nieco starszych czytelników. Myślę że byłaby idealnym prezentem, jeśli ktoś chciałby takim cudem kogoś obdarować. No i przede wszystkim, wnosi coś do naszego życia - choć jedna, godna miana bestsellera i tytułu must read, must have książka.
" (...)- przez chwilę nie odzywał się, wpatrując w przyjaciela, po czym rzucił w panice: - Ian?
- Tak?
- Co my tu robimy?
Ian odetchnął głęboko pod hełmem. - Naszą odwagą budujemy dobre imię Stanów Zjednoczonych Ameryki.
Daniel spojrzał na niego ze zdziwieniem.
- Żartujesz.
- Tak.
- Tak mi się wydawało. "
Wyobraź sobie, że właśnie grasz w grę komputerową RPG, która dotyczy średniowiecza. Wybierasz postać, ubiór... Ok, parametry załadowane, lądujesz w średniowieczu. A co byś zrobił, gdybyś nagle poczuł, że przynależysz do tego świata? Że odczuwasz go całym sobą? Jak byś postąpił?
Nasi bohaterowie postępują tak, jak i ty byś najprawdopodobniej się zachował: panika. W końcu...
2012-05-03
Pieśń Łuków. Azincourt to powieść historyczna, która swym opisem niezmiernie mnie zaciekawiła. Otóż o bitwie między Francuzami, a Anglikami mówi się, że to drugi Grunwald, tyle że rozstrzygnięty w 1415 roku, i nie w Polsce, a we Francji. Myślę że bitwa ta jest znana wielu osobom, nie tylko historykom - również z tego, że ważną rolę odegrali w niej łucznicy. To właśnie pewien łucznik jest bohaterem naszej książki - Nicholas Hook, na początku młody mężczyzna z lasu który za pomocą łuku poluje na zwierzęta. Następnie banita, za podniesienie ręki na duchownego. I właśnie to wydarzenie zapoczątkowało inne, a skutkiem tego była wyprawa Hooka na bitwę o Francję.
Jak potoczą się losy Hooka, oraz jak skończy się bitwa nie zdradzę, bo może jednak niektórzy nie wiedzą, jak król Anglii poradził sobie z podbiciem tronu francuskiego. Mogę was jednak zapewnić, że nie zabraknie tu opisów codziennego życia łucznika, zdecydowanie. Ponadto, znajdziecie tutaj wciągające relacje z bitew toczonych między Francuzami i Anglikami. Nie zabraknie wartkiej akcji, choć i z nią bywa różnie. A czemu? Otóż zacznijmy od początku: książka jest gruba. Tak, wiem... 600 stron, na powieść historyczną to mało, jednak tylko dla historyków. Dla pasjonatów powieści historycznych, to raczej męczarnia, jeśli interesujące momenty oddalone są od siebie o kilkadziesiąt stron. I właśnie dlatego tak długo zeszło mi się z czytaniem tej książki - po prostu mnie nie wciągnęła. I przyznam się, choć lubię historię i takie powieści, tą zdecydowanie polecam tylko zapalczywym miłośnikom historii. :)
Nie mówię jej jednak NIE. Mimo tego że mnie znudziła, to doceniam to, że wniosła do mojego życia wiele rzeczy, których dzięki zwykłym lekcjom historii bym nie posiadła. Mówię tutaj o zwyczajach, zachowaniu ówczesnej ludności, i o wielu innych czynnikach. Jasne, nauczyciele nam opowiadali, ale co z tego. Jeśli czytam książkę, przeżywam wszystko razem z bohaterami - więc to prawie tak, jakbym tam była. :)
I choć może nie zdajecie sobie z tego sprawy, książki tak wzbogacają nasze umysły, że sami byśmy ich o to nie podejrzewali.
Zastanawiam się, co jeszcze mogłabym napisać, jednak stwierdzam iż naprawdę niewiele. Bowiem są takie książki, o których nie mogę przestać pisać, a potem muszę usuwać, bo "za dużo". Nie, ta taka nie jest. Mam problem z pisaniem o niej, choć w sumie, nie była złą pozycją. Dawała dużo do myślenia, co jest na plus. Jednak tak jak pisałam wyżej - nie bardzo wiem, jak zabrać się za jej ocenę, zważywszy na to, kto ją napisał...
A autorem tej że powieści jest Bernard Cornwell. Znany na całym świecie, brytyjski historyk i pisarz. Twórca najlepszych powieści historycznych.
Pieśń Łuków. Azincourt to powieść historyczna, która swym opisem niezmiernie mnie zaciekawiła. Otóż o bitwie między Francuzami, a Anglikami mówi się, że to drugi Grunwald, tyle że rozstrzygnięty w 1415 roku, i nie w Polsce, a we Francji. Myślę że bitwa ta jest znana wielu osobom, nie tylko historykom - również z tego, że ważną rolę odegrali w niej łucznicy. To właśnie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2012-03-01
Kamienie na szaniec, to pozycja zaskakująca. Pouczająca, prawdziwa, oraz wzruszająca. Ludzie młodzi, a zarazem odważni. Walczący za Polskę. Gdyby nie oni... cóż nigdy się już nie dowiemy, co, gdyby nie oni. Miejmy tylko nadzieję, że ich życie było tego warte. Doceńmy to. Pytanie tylko:
Czy za taką Polskę walczyli?
Kamienie na szaniec, to pozycja zaskakująca. Pouczająca, prawdziwa, oraz wzruszająca. Ludzie młodzi, a zarazem odważni. Walczący za Polskę. Gdyby nie oni... cóż nigdy się już nie dowiemy, co, gdyby nie oni. Miejmy tylko nadzieję, że ich życie było tego warte. Doceńmy to. Pytanie tylko:
Czy za taką Polskę walczyli?
Co by było gdyby... No właśnie, co? Wyobraźmy sobie, że Hannibal jednak nie daje za wygraną. Przezwycięża Rzym, z którego zostaje marna kupka. Wielka potęga Rzymu! Nie, tak nie mówilibyśmy. Jak potoczyłyby się dzieje ludzkości, gdyby Rzym w potyczce z Kartaginą uległ? Długo można by się zastanawiać, ale jedno jest pewne: nic nie wyglądałoby tak jak teraz.
A o czym jest Afrikanus? No właśnie. Choć jak głoszą wszelakie opisy, jest to książka o Publiuszu Korneliuszu Scypionie Afrykańskim, to tak na prawdę rozwiniętych jest tu wiele wątków. A ten o Africanusie wcale nie jest dominujący. Wiele stron poświęconych jest opisom bitew, obmyślania strategii (wnikamy zarówno w głowę Hannibala, jak i konsulów Rzymu), a także jednemu z żołnierzy rzymskich (Tytus). Jesteśmy też świadkami obrzędów ku czci bogów.
Wybierając książkę do recenzji, zastanawiałam się nad różnymi pozycjami. Sama nie wiedziałam, czy Africanus jest w moim typie. Oczywiście nie gardzę pozycjami historycznymi, wręcz przeciwnie, bardzo je lubię ( ku zdziwieniu moich rówieśników, bo to przecież historia!). Nie odtrącają mnie opisy bitew za czasów potęgi rzymskiej, ani też wojny toczonej przez Hitlera. Cenię książki, które oprócz tego że są powieściami, zawierają cząstkę historii. W sumie, zastanawiałam się między tą książką, a Hyperwersum. A wybrałam tą, bo o ile o tamtej słyszałam sprzeczne opinie, tak o tej - same dobre.
Książka, jak wspomniałam wyżej, obfituje w różnego rodzaju tematykę. I historyk, i zapalczywy miłośnik militariów, jak również czytelnik lubujący się w wątkach miłosnych znajdą coś dla siebie. Mi zaś, do gustu przypadł wątek o zwykłym rzymskim obywatelu, który z człowieka średniej klasy, stał się bogaczem. Potem cierpiał biedę i ubóstwo. Następnie wstąpił do legionu, gdzie znalazł przyjaciela. W książce tej, opisane są jego losy, jego wielka sprzeczność uczuć, nastrojów i prywatnego majątku. Z zawziętością dążyłam do rozdziałów poświęconych jego osobie - na moich oczach, ten człowiek się zmieniał!
"Na Kastora i Polluksa! Oto godzina, w której stryj i bratanek opróżnili razem piękny dzban wina! Dzisiaj się upijemy!"
Ale nie można oczywiście zapominać o Africanusie. Poznajemy go jeszcze jako małego chłopca, widzimy jak dorasta, oraz spełnia się jako mężczyzna. A wreszcie, poznaje swoją miłość. Jest to bohater, który ratuje własnego ojca z opresji, choć i ten nie wyszedł z tego bez szwanku. Godną uwagi postacią jest także jego wuj, pełen werwy, rzymski żołnierz.
Muszę też przyznać, że spodziewałam się zupełnie czegoś innego. Również zakończenie było takie... słabe. Właściwie, to go nie było. Trwa akcja, ja zniecierpliwiona nie mogę doczekać się zakończenia, przekręcam kartkę, a tu... wyjaśnienie trudniejszych terminów. Skończyło się. Wyobraźcie sobie moją minę! Aż sprawdziłam, czy na pewno są wszystkie kartki. Pozostaje mi mieć tylko nadzieję, że następny tom będzie obfitował w lepsze zakończenie. Mimo że książka ogólnie mi się podobała, straciła nieco w moich oczach, właśnie przez to zakończenie. Niemniej jednak polecam ją wszystkim!
"- Świetnie, widzę że przybywam w odpowiednim momencie - rzekł na widok jedzenia, które niewolnik rozstawiał pośrodku, pomiędzy trzema sofami. - Cieszę się, że przyszedłem, zanim mój brat zdążył wszystko zjeść."
Co by było gdyby... No właśnie, co? Wyobraźmy sobie, że Hannibal jednak nie daje za wygraną. Przezwycięża Rzym, z którego zostaje marna kupka. Wielka potęga Rzymu! Nie, tak nie mówilibyśmy. Jak potoczyłyby się dzieje ludzkości, gdyby Rzym w potyczce z Kartaginą uległ? Długo można by się zastanawiać, ale jedno jest pewne: nic nie wyglądałoby tak jak teraz.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toA o czym jest...