rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

“Żniwo” autorstwa Neala Shustermana to trzeci i ostatni tom trylogii, o której myślałam, że skradnie moje serce. Dwa pierwsze tomy kocham całym sercem, było to coś nowego, niesamowitego i odświeżającego w moim książkowym świecie.

Z niecierpliwością i wypiekami na twarzy czekałam na finałowy tom serii i cóż… moje rozczarowanie jest duże, bo w ogóle nie tego się spodziewałam.

UWAGA SPOILERY!

Zaczynając czytać “Żniwo” liczyłam na powrót głównych bohaterów, którzy grali pierwsze skrzypce w dwóch poprzednich tomach, ale pojawiają się wyjątkowo późno i bez szczególnej pompy. Po tym jak skończył się “Thunderhead” spodziewałam się naprawdę wiele, a prawda jest taka, że ze “Żniwa” wywaliłabym większość stron. Książka moim zdaniem jest niepotrzebnie przegadana, nie wczułam się w jakąś głęboką filozofię tej książki, przemyślenia czy samą fabułę, która nie miała dla mnie już tego czegoś. Kosiarze byli wyjątkowi, niezwykle podobał mi się wykreowany przez autora świat, barwni bohaterowie i konspiracje, a w trzecim tomie dostałam odmienionych i nudnych bohaterów, pogadanki i rewolucję.

Oczywiście były momenty, które wbiły mnie w krzesło, ale kiedy czytałam Kosiarzy i Thunderheada, byłam wbita w krzesło przez każdą stronę. W “Żniwie” podobały mi się wstawki z tworzenia Thunderheada, były to krótkie i często niepokojące rozmowy ze sztuczną inteligencją.

Jestem zawiedziona też tym, że Citra i Rowan nie są już tak wyraźni, w tej części pojawiło się mnóstwo nowych postaci, których dla mnie mogłoby po prostu nie być. Książka językiem i stylem nie odbiega od poprzednich tomów, ale ja się po prostu nudziłam. “Żniwo” strasznie mi się dłużyło i wyczekiwałam tylko jakichś mocnych momentów, a dostałam przegadaną, filozoficzną książkę, która niczym mnie nie zaskoczyła.

“Żniwo” autorstwa Neala Shustermana to trzeci i ostatni tom trylogii, o której myślałam, że skradnie moje serce. Dwa pierwsze tomy kocham całym sercem, było to coś nowego, niesamowitego i odświeżającego w moim książkowym świecie.

Z niecierpliwością i wypiekami na twarzy czekałam na finałowy tom serii i cóż… moje rozczarowanie jest duże, bo w ogóle nie tego się...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Lubicie książki paragrafowe?

Ja mam z nimi różną relację, nie każda mi się podoba, ale “Akademię Ransmoor” brałam w ciemno. Jest ku temu kilka powodów. Po pierwsze autorką jest @ktkaczyk_autorka, po drugie książka ma przepiękną okładkę, a po trzecie byłam ciekawa samej fabuły, która zapowiadała się fenomenalnie.

Nie owijając w bawełnę, książka bardzo mi się podobała i wciągnęła mnie już od pierwszych stron. Oczywiście szybko znalazłam się w połowie, a nawet na końcu książki, bo takie są książki paragrafowe. Skaczemy od rozdziału do rozdziału podążając wybraną przez nas ścieżką.

Przeszłam kilka historii i niektóre przypadły mi do gustu bardziej, inne mniej, ale to dlatego że bohaterka Medeia jest bardzo płynna i wszystko zależy od tego, jak nią pokierujemy. Od razu pokochałam też rektora akademii Albina i postanowiłam zadręczyć Kasię swoimi marzeniami :D (Kasiu, najmocniej Cię przepraszam, już nie będę).

Przy “Akademii Ransmoore” bawiłam się doskonale, podobały mi się krótsze i dłuższe zakończenia, czasem przygoda szła kompletnie nie po mojej myśli, a wybory również nie były trafne. Jednak książka paragrafowa ma to do siebie, że nikt nie zabroni nam wybrać jeszcze raz i jeszcze raz i kolejny raz! Możliwości jest mnóstwo, a Medeia może trafić do jednego z trzech domów. Ja na dzień dobry wylądowałam w Lorinoth i był to mój osobisty strzał w 10. Podoba mi się także kreacja samej bohaterki i innych postaci występujących w książce. Akcja dzieje się błyskawicznie, ale dzięki temu możemy zakosztować wielu scenariuszy.

Bardzo chciałabym przeczytać książkę w świecie stworzonym przez Kasię. Zakochałam się w klimacie i fantastycznie poprowadzonej opowieści i czekam na dalszy rozwój sytuacji i kolejnych pozycji z Akademią w tle.

Lubicie książki paragrafowe?

Ja mam z nimi różną relację, nie każda mi się podoba, ale “Akademię Ransmoor” brałam w ciemno. Jest ku temu kilka powodów. Po pierwsze autorką jest @ktkaczyk_autorka, po drugie książka ma przepiękną okładkę, a po trzecie byłam ciekawa samej fabuły, która zapowiadała się fenomenalnie.

Nie owijając w bawełnę, książka bardzo mi się podobała i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

“Krew niewinnych” Mitchella Hogana od wydawnictwa @fabrykaslow również przesłuchałam w audiobooku, co sprawiło mi wielką frajdę. Nie każdy lektor kradnie moje serce, ale tutaj był to strzał w dziesiątkę.

Teraz będą SPOILERY ponieważ jest to drugi tom trylogii, a chcę poruszyć kilka wątków, bo nie wytrzymam więc jeśli nie chcecie psuć sobie tej fantastycznej przygody, nie czytajcie dalej, ale dodam tylko, że książki są genialne, czytajcie je szybciutko!

Amerdan to postać, która interesuje mnie bardziej niż Caldan :D Człowiek jest tak denerwujący, irytujący, a jednocześnie niesamowicie tajemniczy, zabójczy i przepełniony taką ilością zła i nienawiści, że ciężko nie być zaintrygowany tą postacią. Sieje w książce tak wielki zamęt, że naprawdę nie spodziewałam się po nim tak wiele. Już w pierwszym tomie zaczął wychodzić na prowadzenie wśród wszystkich bohaterów, ale zdecydowanie jego postać przeszła moje najśmielsze oczekiwania.

Caldan również jest bardzo dobrze stworzonym bohaterem i podoba mi się to, w jakim idzie kierunku. Nie da sobie założyć kagańca, nie chce by nim kierowano, ale biedny chłopak co chwilę wpada w kłopoty i to nie z własnej woli.

Miranda, Dzwonki, Elpidia czy Felice to świetne postacie kobiece, choć jednych jest tutaj mniej, innych więcej, a Miranda w tym tomie choć obecna, to niestety nie odgrywa żadnej kluczowej roli. Jestem jednak ciekawa jak rozwiąże się jej problem w trzecim tomie i czy wyjdzie na prostą.

“Krew niewinnych” to świetna książka, po którą naprawdę warto sięgnąć i zdecydowanie czekam na finałowy tom.

“Krew niewinnych” Mitchella Hogana od wydawnictwa @fabrykaslow również przesłuchałam w audiobooku, co sprawiło mi wielką frajdę. Nie każdy lektor kradnie moje serce, ale tutaj był to strzał w dziesiątkę.

Teraz będą SPOILERY ponieważ jest to drugi tom trylogii, a chcę poruszyć kilka wątków, bo nie wytrzymam więc jeśli nie chcecie psuć sobie tej fantastycznej przygody, nie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Lubicie książki o czarownicach?

Ja mam do nich absolutną słabość. Czarownice mają w moim sercu specjalne miejsce odkąd tylko pamiętam. Może dlatego, że sama zawsze chciałam nią zostać?

Recenzja przedpremierowa. Książka dostępna od 23.08.2023.

„Tajny klub nietypowych czarownic” autorstwa Sangu Mandanna od @wydawnictwo_uroboros to fantastyczna książka, w której dzieje się bardzo dużo. Urzekła mnke już od pierwszych stron i nawet nie wiem kiedy pochłonęłam ją w całości. Czytałam strony jak szalona, bo wszystkie wątki bardzo mi się podobały.

Momentami byłam wzruszona, smutna, a wypieki na twarzy pojawiły się nie raz i nie dwa. Nie chcę zdradzać Wam za wiele, abyście sami czuli radość odkrywania tej książki.

Mika Moon to niezwykle samotna czarownica, która żyje według Zasad. Zbyt duże natężenie magii w jednym miejscu niewątpliwie doprowadzi do katastrofy, dlatego czarownice od lat żyją w samotności i z daleka od innych takich jak one. Mika nie jest tutaj wyjątkiem, ale jej życie zmienia się w chwili, kiedy dostaje tajemniczą wiadomość.

Pełna obaw i wątpliwości, trafia do Domu na Odludziu pełnego wyjątkowych i osobliwych ludzi, a także trzech małych i niesfornych czarownic. Mika zostaje ich opiekunką, a tajemnice oraz mnóstwo pytań piętrzą się z dnia na dzień. Czy Mika Moon, czarownica z wielkim lecz skrzywdzonym sercem, wraz ze swoim psim przyjacielem odnajdzie się nie tylko w nowym miejscu, ale także nietypowej roli?

Książka jest pełna magicznych chwil, niezagojonych z przeszłości ran, samotności, smutku i żalu, ale też piękna i wzruszająca. Opowiada o poznawaniu siebie i dążeniu do marzeń, rodzinie oraz przekraczaniu nieprzekraczalnych z pozoru granic.

W książce pojawia się reprezentacja osób Queerowych oraz scena erotyczna.

Lubicie książki o czarownicach?

Ja mam do nich absolutną słabość. Czarownice mają w moim sercu specjalne miejsce odkąd tylko pamiętam. Może dlatego, że sama zawsze chciałam nią zostać?

Recenzja przedpremierowa. Książka dostępna od 23.08.2023.

„Tajny klub nietypowych czarownic” autorstwa Sangu Mandanna od @wydawnictwo_uroboros to fantastyczna książka, w której dzieje...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

“Plot Holes” to niezwykły komiks od wydawnictwa @nonstopcomics, którego początek musiałam mocno rozkminiać. Dlaczego?

“Plot Holes” to komiks o fikcyjnych postaciach literackich wyciągniętych prosto z przeróżnych gatunków takich jak manga, horror, fantasy, science-fiction i innych, a zadaniem tego niecodziennego zlepku bohaterów jest czuwanie nad światem literatury i naprawianie pogubionych wątków literackich. Brzmi trochę jak matrix, ale jest to do ogarnięcia :D

To program, w którym elitarna grupa dba o książki, komiksy, mangi i słowo pisane, które powstaje na świecie. Żeby wydawanie szło sprawnie, nasi bohaterowie dbają o to, aby wszystko było ciekawe i warte przeczytania. Grupę nadzoruje tajemnicza Redaktorka, która osobiście wyciąga swoich pracowników ze stron kiepskich czytadeł i daje im szansę na lepsze fikcyjne życie. Dalej brzmi totalnie dziwnie? Komiks jest pokręcony, ale bardzo dobrze mi się go czytało kiedy już połączyłam wszystkie kropki.

Jednak nie wszystko jest takie piękne jak się wydaje, bo książki zostały zainfekowane i niektórych nie da się już uratować, a każde stworzone w nich życie ginie bezpowrotnie. Bezlitosne robale niszczą wszystko na swojej drodze, a ekipa nie zawsze przybędzie na czas. Nie mogą naprawić zmienionej przez pasożyta fabuły, a przez to w wielu książkach pojawiają się kwiatki nie na miejscu. W książkach historycznych nagle ni stąd ni zowąd przybywają superbohaterzy czy wielkie robale… niestety taka pozycja jest już stracona.

Bohaterzy są zlepkiem tak specyficznym, że zdecydowanie musieli się dotrzeć i choć trochę zrozumieć. Dla nich świat, z którego zostali wyrwani był prawdziwy i rzeczywisty, a wszystkie tragedie i traumy zabrali ze sobą. Nie sposób ich wymazać, a leczenie ran trwa naprawdę długo.

Komiks polecam wszystkim, jest naprawdę ciekawy, a fabuła niecodzienna i totalnie pokręcona (na pierwszy rzut oka).

“Plot Holes” to niezwykły komiks od wydawnictwa @nonstopcomics, którego początek musiałam mocno rozkminiać. Dlaczego?

“Plot Holes” to komiks o fikcyjnych postaciach literackich wyciągniętych prosto z przeróżnych gatunków takich jak manga, horror, fantasy, science-fiction i innych, a zadaniem tego niecodziennego zlepku bohaterów jest czuwanie nad światem literatury i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Czytacie Wattpada?

Ja nie. Nawet nie wiem jak to wygląda, nigdy nie szukałam, nie zastanawiałam się nad tym i nie mam potrzeby zaglądania tam. Dlaczego? Bez powodu, ot nie znam każdego książkowego miejsca w świecie internetu i nie przeszkadza mi to.

Dlatego do książki “Stypendium pentagramu” podeszłam jak do każdej innej, która trafia w moje ręce. Łatka “książki z Wattpada” w ogóle nie miała na mnie żadnego wpływu, liczyłam na dobrą fantastykę. Co dostałam? Cóż…

Książkę, od której nie mogłam się oderwać!!! Pochłonęłam ją na dwa razy ze względu na ograniczony czas, ale całkowicie mnie pochłonęła. Czułam w niej mocny vibe czarodziejek Winx, mrocznego sekretu i w końcu dostałam nastoletnie bohaterki, które zachowują się jak nastolatki. Nie Mistic z pewnością nie pozjadała wszystkich rozumów, podobnie jak jej szkolni towarzysze, popełnia błędy, nie rozwiązuje każdej zagadki w pół minuty, a przystojni koledzy przyprawiają ją o szybsze bicie serca. Tego właśnie oczekuję po lekkiej i przyjemnej fantastyce dla młodzieży.

W “Stypendium pentagramu” znajdziecie wiele różności, tajemnice, motyw szkoły jest tutaj przewodni, ale nie zabraknie też magii, niewyjaśnionych zjawisk i nadprzyrodzonych postaci. Nie będę Wam zdradzać jakich, bo chcę, żebyście sami się przekonali.

Szkoła Dirvenly High to prestiżowe liceum, a Mistic dostaje się do niej tylko za sprawą otrzymanego po zmarłej tam siostrze Caroline. Jej główną misją jest dowiedzenie się prawdy, ale nastolatka daje pochłonąć się niesamowitej szkole i uczniom, starając się wypaść jak najlepiej. Choć nauka przychodzi jej z łatwością, musi nadrobić braki ze sztuk walki, a treningi są wyczerpujące.

“Stypendium pentagramu” to książka magiczna, pełna tajemnic, zakończenia, którego się nie spodziewacie, ciekawych i wyjątkowych bohaterów, a przede wszystkim klimatyczna, lekka i wciągająca. Mistic lubi sobie pogadać, ale naprawdę da się ją lubić i towarzyszyć w jej dążeniu do prawdy.

Czytacie Wattpada?

Ja nie. Nawet nie wiem jak to wygląda, nigdy nie szukałam, nie zastanawiałam się nad tym i nie mam potrzeby zaglądania tam. Dlaczego? Bez powodu, ot nie znam każdego książkowego miejsca w świecie internetu i nie przeszkadza mi to.

Dlatego do książki “Stypendium pentagramu” podeszłam jak do każdej innej, która trafia w moje ręce. Łatka “książki z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

“Cmentarz osobliwości” to książka świetna. Bawiłam się przy niej doskonale i polecam ją każdemu, kto szuka czegoś nowego, wciągającego, ze świetnie wykreowanym światem i bohaterami. Od dawna znam książki Pauliny Hendel i bardzo je lubię, a Cmentarz zdecydowanie zostaje jedną z moich ulubionych książek.

Autorka stworzyła świat, w którym Bóg stworzył człowieka nieco inaczej niż w znanych nam religiach. Oczywiście nie znam ich wszystkich, ale powiedzmy, że chodzi mi o te aktualne. W świecie Maximusa Opoki, osoby zmarłe, muszą mieć zachowek. Z pewnością kojarzycie mit o Charonie i jego monetach, dzięki którym dusze mogły przeprawić się przez rzekę Styks do Hadesu, prawda? Tutaj bez klejnotów i bogactw, na które są łasi bogowie, można zapomnieć o godnym życiu w zaświatach, a pokutujące za złe czyny dusze, muszą po śmierci zostać na ziemi, aż ich kara przeminie.

Wstęp na cmentarz jest zakazany, ludzie muszą odkładać na godną śmierć, a broń palna nie jest na świecie znana. Dlaczego? Bo kto o zdrowych zmysłach chciałby narażać się Bogom za złe uczynki? Oczywiście takich też nie brakuje, a dla niektórych z nich, wieki temu powstały specjalne cmentarze. Cmentarze osobliwości, pełne przerażających i krwiożerczych duch, nad którymi może zapanować tylko dziedzic. Tak się składa, że jest nim nasz Max i to na jego barkach spocznie to okrutnie trudne i niebezpieczne zadanie.

Nic więcej Wam nie powiem, żeby nie zdradzić za wiele, ale naprawdę czytajcie tę książkę! Wciągnęłam ją w kilka godzin, nie mogłam się oderwać. Na zmianę chichotałam i wzruszyłam się, akcja pędziła jak szalona, a ja z chęcią przycupnęła bym w tym świecie na dłużej. Zwroty akcji zaskoczyły mnie w naprawdę wielu miejscach i przez całą książkę nie wpadłam na absolutnie żaden trop. Fabuła jest wciągająca, a przez książkę popłynęłam.

Dziękuję za fantastyczną przygodę i do przeczytania! Oby szybko! Nie naciskam, ale no. Kiedy drugi tom? :D

“Cmentarz osobliwości” to książka świetna. Bawiłam się przy niej doskonale i polecam ją każdemu, kto szuka czegoś nowego, wciągającego, ze świetnie wykreowanym światem i bohaterami. Od dawna znam książki Pauliny Hendel i bardzo je lubię, a Cmentarz zdecydowanie zostaje jedną z moich ulubionych książek.

Autorka stworzyła świat, w którym Bóg stworzył człowieka nieco inaczej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Dzisiaj chciałabym Wam pokazać drugi tom komiksu “Sweet Paprika”, który skierowany jest zdecydowanie dla osób dorosłych. Jest to komiks erotyczny, ale z drugim dnem, który opowiada o traumach z dzieciństwa, strachu, odkrywaniem swojej seksualności i niewyleczonych lękach, które potrafią zniszczyć życie.

Paprika to kobieta sukcesu, skrzywdzona za młodu przez swojego ojca świętoszka, który całe jej dzieciństwo i nastoletnie życie karcił ją za krótką spódniczkę, zbyt głęboki dekolt i tym podobne. Podobnie jej wieloletni chłopak, który sprawił, że Paprika była wiecznie uległa i bała się siebie, swoich potrzeb i pragnień. Całe życie myślała, że tak właśnie ma żyć, a kiedy wyszło na jaw, że jej ojciec jest przeciwieństwem wszystkiego co jej wmawiał, miarka się przebrała.

“Sweet Paprika” to cudownie narysowany komiks o kresce, którą uwielbiam. Jest w nim dużo nagości, erotycznych scen, podtekstów, bezpośredniości w sferze łóżkowej i ostrej papryczki. I chociaż chodzi o nauczenie głównej bohaterki intymności, to komiks opowiada o ważnych kwestiach z zabarwieniem erotycznym w tle. Oczywiście oglądając go nawet pobieżnie można dojść do zupełnie odwrotnego wniosku, ale ja mam takie odczucia.

Komiks czytało mi się bardzo dobrze, jest dużo tekstu, fabuła jest bardzo interesująca, a świat wykreowany przez autorkę strasznie przypadł mi do gustu. Anioły i Diabły żyjące obok siebie w normalnym świecie to coś o czym lubię czytać i chętnie sięgnęłabym po więcej.

Paprika, choć skrzywdzona, wciąż marzy o romantycznej miłości i nie potrafi dopuścić do siebie myśli, że ktoś naprawdę może jej chcieć ze względu na charakter, nie myśląc tylko o jednym.

Dzisiaj chciałabym Wam pokazać drugi tom komiksu “Sweet Paprika”, który skierowany jest zdecydowanie dla osób dorosłych. Jest to komiks erotyczny, ale z drugim dnem, który opowiada o traumach z dzieciństwa, strachu, odkrywaniem swojej seksualności i niewyleczonych lękach, które potrafią zniszczyć życie.

Paprika to kobieta sukcesu, skrzywdzona za młodu przez swojego ojca...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Lubicie trylogie?

Ja nie lubię! Uwielbiam serie wielotomowe, a jednotomówki doprowadzają mnie do pasji. W tym przekonaniu utwierdziła mnie trylogia Mitchella Hogana “Hierarchia Magii”, po której czuję pustkę.

Autor stworzył niesamowity świat, cudownych i barwnych bohaterów, ciekawy system magii i kończy sobie na trzech tomach. Skandal i okrutne niedopowiedzenie! Kiedy zamknęłam ostatnią stronę “Rozbitego imperium” poczułam smutek i żal i trzy razy sprawdzałam czy to na pewno koniec. Niestety tak i jest mi z tego powodu niewypowiedzianie smutno.

Wszystkie trzy książki zlały mi się w jedną całość i naprawdę dobrze się to czytało. Momentami nie mogłam się oderwać, a fabuła robiła się ciekawsza z rozdziału na rozdział. Pod koniec gnała jak szalona i w moim odczuciu wszystko skończyło się za szybko, zbyt gwałtownie. Ale to tylko marudzenie czytelnika, któremu ciężko jest się rozstać ze światem, który polubił. Na pewno znacie to uczucie.

W trzecim tomie dowiemy się sporo o historii świata, w którym żyje Caldan, nasz główny bohater, poznamy ciemne i straszliwe sekrety zakopane głęboko pod ziemią, a światło dzienne ujrzą potwory z legend i nocnych koszmarów.

W “Rozbitym imperium” dostaniemy solidną dawkę magii, walk, cierpienia i nieoczekiwanych zwrotów akcji, wielu sojuszników, ale jeszcze więcej wrogów. Caldan co chwilę wpada w tarapaty, ma już dość bycia uwięzionym, splątanym i bezsilnym. Pragnie wziąć sprawy w swoje ręce i zakończyć tę całą maskaradę, która może kosztować tak wiele. Czy wspólny trud, plany i poświęcenie na coś się zdadzą?

Bardzo polecam Wam trylogię “Hierarchia Magii”, zapewniam Was, że nie będziecie się nudzić. Dla mnie wszystkie tomy są równe, a w każdym znajdziecie niesamowite przygody i nietuzinkowych bohaterów. Jednym z moich ulubionych jest Amerdan, to postać doprawdy nieprzewidywalna. Caldan również jest świetną postacią i zdecydowanie się z nią polubiłam, jednak to Amerdan zrobił na mnie największe wrażenie.

Lubicie trylogie?

Ja nie lubię! Uwielbiam serie wielotomowe, a jednotomówki doprowadzają mnie do pasji. W tym przekonaniu utwierdziła mnie trylogia Mitchella Hogana “Hierarchia Magii”, po której czuję pustkę.

Autor stworzył niesamowity świat, cudownych i barwnych bohaterów, ciekawy system magii i kończy sobie na trzech tomach. Skandal i okrutne niedopowiedzenie! Kiedy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Czytacie książki tylko z Waszego ulubionego gatunku?

Przyznam szczerze, że nie sądziłam, że mam z tym tak duży problem. Kiedyś czytałam bardzo dużo różności, jednak teraz nie potrafię. Pomimo że mam takich książek mnóstwo, to w pierwszej kolejności zawsze wybiorę fantastykę.

Taką książką, po którą sięgnęłam jest głośna “Yellowface”, autorstwa dobrze znanej Rebecci F. Kuang, spod pióra której wyszły “Wojna makowa” czy świetny jak dla mnie “Babel”. Jej najnowsza książka gatunkowo zupełnie odbiega od pozostałych i jestem przekonana, że zachwyci wielu czytelników.

Przeczytałam “Yellowface” bardzo szybko, bo raptem w dwa wieczory. Książka nie jest długa, kartki obracają się same, ale nie jest to coś, o czym będę długo pamiętać, w przeciwieństwie do “Babel”, która zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Historia także mną nie wstrząsnęła, a to czego mi brakowało to dialogi. Ogromny plus za to, że książka napisana jest w narracji pierwszoosobowej, przez takie pozycje dosłownie frunę. Jest to zdecydowanie moja najukochańsza forma narracji, czuję się wtedy jakbym była obok, jakby ktoś opowiadał mi historię przy filiżance kawy.

“Yellowface” to opowieść obnażająca kulisy marketingowe wydawnictw książkowych oraz działanie social mediów w świecie, w którym żyje Juniper, niespełniona debiutująca pisarka obracająca się w kręgach przebojowej, pięknej i bogatej Atheny. Dziewczyna ma wszystko o czym marzy Juniper i z zazdrości życzy jej po prostu śmierci. Jej życzenie spełnia się niesamowicie szybko, a dziewczyna wykorzystuje okazję i kradnie jej rękopis, po czym życie June zmienia się w zawrotnym tempie. Myśli że jest cwana, przebiegła i zupełnie nie zdaje sobie sprawy z tego, ile hejtu się na nią wyleje, a internet nie wybacza i nie zapomina. Social media są bezlitosne i to one we współczesnym świecie rządzą trendami, niszczą życia, obnażają najgłębsze ludzkie sekrety i wywleką na światło dzienne absolutnie wszystko. Ofiarą pada także Juniper Song, a jej prześladowca ma imię, o którym dziewczyna zapomniała.

Czytacie książki tylko z Waszego ulubionego gatunku?

Przyznam szczerze, że nie sądziłam, że mam z tym tak duży problem. Kiedyś czytałam bardzo dużo różności, jednak teraz nie potrafię. Pomimo że mam takich książek mnóstwo, to w pierwszej kolejności zawsze wybiorę fantastykę.

Taką książką, po którą sięgnęłam jest głośna “Yellowface”, autorstwa dobrze znanej Rebecci F....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Czytacie polską fantastykę?

Tak. Tak, tak, tak! Choć oczywiście nie zawsze tak było. Lata temu uważałam inaczej i wiem, że powszechne jest unikanie polskich książek fantastycznych. Ja na szczęście wyleczyłam się z tego zupełnie niepopartego niczym przeświadczenia i jestem szczęśliwym człowiekiem. Uwielbiam polskich pisarzy, a przede wszystkim autorów fantastyki i zdecydowanie jednym z moich ulubionych jest Marcin Mortka za całokształt twórczości. Wiedzieliście, że ten Mortka pisze też genialne książki dla dzieci? Przeczytałam z córką wszystkie. Serio.

Ale dzisiaj o czymś innym. Do serii Kociołek zbierałam się bardzo długo, choć od dawna znałam już twórczość autora. Dlaczego? Z braku czasu, tylko i wyłącznie. Książki recenzenckie otaczają mnie z każdej strony i pragnę czytać je wszystkie i najlepiej jednocześnie, ale tak się niestety nie da.

To co mi się udało, to sięgnięcie po pierwszy tom Kociołka. I wiecie co się stało? Wiecie? Kocham. Pokochałam od samego początku ten cykl i jedyne czego żałuję to to, że nie sięgnęłam po to wcześniej.

“Przed wyruszeniem w drogę” to wspaniały wstęp do wspaniałej serii pełnej przygód, niesamowitych bohaterów, bluzgów (jest to jeden z moich ulubionych elementów książek, niczego się nie wstydzę!) i szalonych zwrotów akcji. Edmund Kociołek to postać barwna, niezwykle charyzmatyczna, a jego towarzysze to istny zlepek nieporozumień, przypadków i szaleństw.

Jeśli myślicie, że ekipa składająca się z elfa zabójcy, guślarza, krasnoluda, rycerza Doli oraz goblina i Kociołka nie ma prawa istnieć, to Mortka udowodni Wam, że się mylicie. I to całkowicie. “Przed wyruszeniem w drogę” to opowieść o początku, który jest doskonałym wprowadzeniem do dalszych przygód tej niebezpiecznej i najdziwniejszej fantastycznej drużyny, jaką miałam okazję kiedykolwiek poznać. Uśmiejecie się do łez, ale nie zabraknie chwil grozy. Autor wyczarował serię, od której nie potrafię się oderwać. Kocham!

Czytacie polską fantastykę?

Tak. Tak, tak, tak! Choć oczywiście nie zawsze tak było. Lata temu uważałam inaczej i wiem, że powszechne jest unikanie polskich książek fantastycznych. Ja na szczęście wyleczyłam się z tego zupełnie niepopartego niczym przeświadczenia i jestem szczęśliwym człowiekiem. Uwielbiam polskich pisarzy, a przede wszystkim autorów fantastyki i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Czym są dla Was ukochane książki?

Dla mnie to książki, które otulą mnie jak ciepły kocyk, poczuję się przy nich komfortowo i dobrze mi na duszy kiedy je czytam. Takimi właśnie książkami jest dla mnie cykl Marcina Mortki “Drużyna do zadań specjalnych”, przy których nie potrafię przestać się śmiać i pierwszy raz mam ochotę zaznaczać sobie cytaty. Uwielbiam poczucie humoru w “Nie ma tego złego”, a to co skradło moje serce to bluzgi. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie każdy to zrozumie, ale naprawdę brakuje mi książek, w których bohater jest autentyczny. Czy to znaczy, że w innych książkach bohaterowie są sztuczni? Nie, ale tutaj czuć swojski klimat, nikt się z nikim nie patyczkuje, a jak trzeba siarczyście zakląć w odpowiednim momencie, to jest to zaakcentowane.

Mortka stworzył tak niesamowitą drużynę, że już wiem iż ciężko będzie mi się z nią kiedykolwiek rozstać. Przywiązuję się do ulubionych bohaterów, a ta ekipa jest wyjątkowa i jedyna w swoim rodzaju. Elf, krasnolud, guślarz, goblin, rycerz no i Kociołek to przepis nie tylko na sukces z mnóstwem siniaków i ran, ale także przyjaźń, bez której nic nie dałoby się skleić.

“Nie ma tego złego” to szalona przygoda pełna niebezpieczeństw, braku planu, planu awaryjnego, przypadku, szczęścia i momentami ogromnej głupoty, z której bohaterowie zdają sobie sprawę po fakcie. Podróżują w nieznane, pakują się w tarapaty, walczą o życie, porywają i walczą ze Złym.

Jeśli lubicie dobrą fantastykę, z bohaterami tak malowniczymi jak tylko umiecie to sobie wyobrazić, wartką akcją, wspaniałym poczuciem humoru, wysublimowanym słownictwem i dobrym jedzeniem, to nie znajdziecie nic lepszego. Marcin Mortka stworzył cykl, po który powinien sięgnąć każdy, tutaj znajdziecie tylko radość z czytania i uśmiech na twarzy. A jeśli lubicie słuchać audiobooki, Filip Kosior to mistrz.

Czym są dla Was ukochane książki?

Dla mnie to książki, które otulą mnie jak ciepły kocyk, poczuję się przy nich komfortowo i dobrze mi na duszy kiedy je czytam. Takimi właśnie książkami jest dla mnie cykl Marcina Mortki “Drużyna do zadań specjalnych”, przy których nie potrafię przestać się śmiać i pierwszy raz mam ochotę zaznaczać sobie cytaty. Uwielbiam poczucie humoru w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

“M jak Monstrum” to bardzo ciekawa powieść graficzna od @wydawnictwo_nasza_ksiegarnia, którą przeczytałam w kilka chwil. Niesamowicie mnie wciągnęła i choć fabuła skupiała się na emocjach bohaterów, chciałam wiedzieć więcej o tajemniczej magii, która zdecydowanie rozgościła się w tym komiksie. Niestety nie był to wątek główny, ani nawet poboczny, a jedynie delikatna wzmianka stworzona na potrzeby wykreowanego świata.

“M jak Monstrum” z pewnością skojarzy się Wam z Frankensteinem, naukowczyni ma na imię Frankie, a jej zmarła siostra Maura i to ona zostanie tytułowym Monstrum. Eksperyment się powiódł i siostra zdołała przywrócić ją do życia. Jednak wspomnienia Maury nie wracają, a dziewczyna wydaje się mocno zagubiona i zdezorientowana. Oczywiście nie ma się co dziwić, powstała z niczego i jedyne co pamięta to nicość. Wkrótce odkrywa, że w lustrach pojawia się prawdziwa Maura, siostra Frankie i wspólnie ustalają, że M. będzie udawać. Udawać po to, aby naukowczyni nie rozebrała jej na części i nie próbowała przywrócić duszy prawdziwej Maury do wnętrza jej ciała.

Monstrum jest przerażone wizją Frankie. Wydaje się zupełnie osobnym bytem, ze swoim charakterem, tożsamością, ulubionym hobby i preferencjami. Frankie jest zdruzgotana tą świadomością i nie potrafi zrozumieć dlaczego wszystko poszło nie tak. Czy pozwoli odejść M. i pogodzić się ze śmiercią Maury?

“M jak Monstrum” to opowieść o tęsknocie, ogromnej stracie, pasji i walce o przetrwanie. M. musi odkryć siebie, w końcu została stworzona i powołana do życia z dnia na dzień i choć świadoma, nie wie o świecie nic. Jednak za wszelką cenę pragnie trwać i być sobą. Czy jej się to uda? Czy Frankie odpuści i pozwoli swojemu eksperymentowi mieć własne zdanie?

“M jak Monstrum” to bardzo ciekawa powieść graficzna od @wydawnictwo_nasza_ksiegarnia, którą przeczytałam w kilka chwil. Niesamowicie mnie wciągnęła i choć fabuła skupiała się na emocjach bohaterów, chciałam wiedzieć więcej o tajemniczej magii, która zdecydowanie rozgościła się w tym komiksie. Niestety nie był to wątek główny, ani nawet poboczny, a jedynie delikatna...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

“Głodna Puszcza” to kolejna książka z cyklu “Drużyna do zadań specjalnych”, którą pochłonęłam, inaczej tego nazwać się nie da. Tych książek się nie czyta, one naprawdę czytają się same. U mnie trochę dosłownie, bo spędzam przy nich czas także z @filip_kosior, jednym z moich ulubionych lektorów. To co on tam wyczynia to jest złoto.

Często jest tak, że długie cykle nie zawsze są równe, niektóre tomy odstają od innych, są nudniejsze, ciągną się niemiłosiernie, lub pojawia się jakiś inny wątek, a ulubiony odszedł w niepamięć. Tutaj jest inaczej, tutaj każdy tom jest lepszy od poprzedniego, co nie oznacza, że wcześniejsze są gorsze. Ot lepiej poznajemy bohaterów, więcej się dzieje i całość nabiera rumieńców, a dzięki wyszukanym przekleństwom poszerzam swój słownik. No kocham.

Tymczasem nasi dzielni bohaterowie udają się do Głodnej Puszczy, a kto normalny wkracza na tereny obwarowane przez Trolle i inne paskudztwa? Kociołek. Kociołek i jego banda twardzieli, najstraszniejsi ze strasznych, bandziory jakich mało. Wszak dopuścili się czynów niecnych, ale też chwalebnych i już każdy powinien o nich słyszeć, a na samo słowo “Kociołek”, wszyscy powinni brać nogi za pas. No nie, tak łatwo to nie ma, ale ich sława dotarła już w wiele miejsc.

Drużyna wpakuje się standardowo w niezłe bagno, a opowieści z bajek dla dzieci stają się przerażającą rzeczywistością. Dawno zapomniane istoty wylezą na światło dzienne i nikt nie wie co w tej puszczy jeszcze siedzi. Oczywiście Kociołek z przyjaciółmi będą mieli okazję się o tym przekonać, ale raczej nie będą tym faktem zachwyceni, a wspomnienia zostaną z nimi już na zawsze.

Uwielbiam ten cykl, z przyjemnością patrzę na rozwój bohaterów i ich relacje, umiejętności, a także wybory, których muszą dokonać. Nie wiem jak rozstanę się z tą serią, mam nadzieję, że będzie miała wiele części, bo bez Kociołka to sobie tam nikt nie poradzi.

“Głodna Puszcza” to kolejna książka z cyklu “Drużyna do zadań specjalnych”, którą pochłonęłam, inaczej tego nazwać się nie da. Tych książek się nie czyta, one naprawdę czytają się same. U mnie trochę dosłownie, bo spędzam przy nich czas także z @filip_kosior, jednym z moich ulubionych lektorów. To co on tam wyczynia to jest złoto.

Często jest tak, że długie cykle nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Czy da się napisać serię książkową, która z tomu na tom jest coraz lepsza? Da się! A kto tak pisze? Marcin Mortka!

"Skrzynia pełna dusz" to kolejny tom z cyklu "Drużyna do zadań specjalnych", który całkiem mnie pochłonął. Nie wiem nawet kiedy się skończył i wcale mi się to nie podoba! Na szczęście wkrótce wychodzi najnowsza część, a nic tak nie cieszy jak pachnący tom ulubionej serii.

Nie chce Wam zdradzać o czym jest Skrzynia, ale trochę Wam opowiem. Drużyna Kociołka to zlepek przypadkowych osób, które w teorii nie powinny się nawet lubić. Zazwyczaj. Ich początki nie były łatwe, ale każdy musi się dotrzeć i poznać, choć tutaj lekko nie jest. Każdy z bohaterów ma swoją profesję i jest to święta świętość, a Kociołek choć kucharz z krwi i kości, ciągnie go do przygód, niebezpieczeństw i adrenaliny. Uwielbia swoich kompanów i pragnie przeżywać z nimi niezapomniane chwile, choć doskonale wie, że w każdej chwili ktoś lub coś może skrócić go o głowę. Kociołek ma serce wielkie i nie może patrzeć jak Zło zaczyna hasać po okolicy. Nie godzi się na krzywdę innych i na niesprawiedliwość, a na jego szczęście ma towarzyszy, którzy pójdą za nim wszędzie.

W serii znajdziecie dużo bicia, pysznego jedzenia, magii, dawno zapomnianych potworów, świetnego humoru, od którego będziecie płakać, wspaniałych bluzgów i jeszcze lepszych zwrotów akcji. "Skrzynia pełna dusz" sprawiła, że chce czytać te książki ciągle i zdecydowanie nie chcę, aby się kończyły.

Czy da się napisać serię książkową, która z tomu na tom jest coraz lepsza? Da się! A kto tak pisze? Marcin Mortka!

"Skrzynia pełna dusz" to kolejny tom z cyklu "Drużyna do zadań specjalnych", który całkiem mnie pochłonął. Nie wiem nawet kiedy się skończył i wcale mi się to nie podoba! Na szczęście wkrótce wychodzi najnowsza część, a nic tak nie cieszy jak pachnący tom...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Bardzo bym chciała sięgać po starsze książki, ale nowości bombardują mnie z każdej strony i niestety nie potrafię się im oprzeć! Piękne okładki, chwytliwe tytuły i intrygujące opisy sprawiają, że mam ochotę czytać tylko takie książki, a starsze perełki płaczą na półkach. Jak jest z Wami?

“Król Kruków” to starsza seria, jednak dzięki @wydawnictwo_uroboros możemy cieszyć się przepięknym wznowieniem w twardych oprawach. Pierwszy tom bardzo mnie zachwycił, jednak z “The Dream Thieves” nie miałam już takiej miłości. Niemiłosiernie mi się dłużył, a przemiana bohaterów jest tutaj mocno widoczna i nie jestem do końca przekonana czy mi się to podoba czy nie.

Moje serce nadal jest w domu rodzinnym Blue i czasem lubię jej rodzinę bardziej niż ją samą. Mieszkanki są szalone, pełne werwy, pasji, a ich charaktery są zupełnie różne. Jednym słowem, są świetne!

W “The Dream Thieves” czyli drugim tomie serii, akcja rozwija się powoli, ale nadal czuć świetny, mroczny i nieco przytłaczający klimat. Książki Maggie Stiefvater mają w sobie coś specyficznego, co mam wrażenie, że albo się lubi, albo nie. Ja lubię, nie jest to mój pierwszy kontakt z twórczością autorki, jednak moim zdaniem trzeba się nieco wgryźć. Jej historie są trochę senne, trochę oniryczne, niesamowite i magiczne jednocześnie. Raz ciągną się jak ślimak, a za chwilę dostajemy epicką dawkę adrenaliny, która wbija nas w fotel i nie możemy się otrząsnąć.

Jestem ciekawa jak historia potoczy się dalej, w eterze krąży wiele spoilerów, ponieważ książki są wznowieniem, dlatego staram się omijać je szerokim łukiem. Przede mną jeszcze dwa tomy tej opowieści. Muszę też dodać, że nowe okładki niesamowicie mi się podobają. Przyciągają wzrok i zapraszają do siebie, ale czy ta przygoda okaże się bezpieczna?

Bardzo bym chciała sięgać po starsze książki, ale nowości bombardują mnie z każdej strony i niestety nie potrafię się im oprzeć! Piękne okładki, chwytliwe tytuły i intrygujące opisy sprawiają, że mam ochotę czytać tylko takie książki, a starsze perełki płaczą na półkach. Jak jest z Wami?

“Król Kruków” to starsza seria, jednak dzięki @wydawnictwo_uroboros możemy cieszyć się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wasza ulubiona seria książkowa?

Osobiście mam ich kilka, ale niedawno na moją listę trafiła seria Marcina Mortki “Drużyna do zadań specjalnych”, która umościła się w moim serduszku na dobre. Kocham ją! Kiedy rozstałam się z “Powrót do Gryfa”, czyli najnowszą książką z serii, poczułam pustkę i żal, bo to tak jakbym rozstawała się z najlepszymi przyjaciółmi.

Nie wiem jak zniosę to rozstanie, ale z przyjemnością objęłam tę pozycję patronatem i jestem najdumniejsza na całym świecie. Czuję, że tak naprawdę cała seria jest mi bliska i będą ją polecać każdemu, kogo spotkam i wciskać na siłę! Może nawet i grozić, kto wie, kto wie.

Czy “Powrót do Gryfa” może być jeszcze lepszy od poprzednich książek? Może. Czy jest? Owszem! Nie to, żeby poprzednie części były jakieś gorsze, czy coś, absolutnie nie! Ale tutaj jest inaczej. Poznajemy kompanów Edmunda Kociołka z innej perspektywy - to oni snują swoje opowieści i możemy poczuć niesamowity klimat, spojrzeć oczami pozostałych bohaterów i razem z nimi bezpośrednio przeżywać przygody. Kocham ich wszystkich, kocham humor tej serii, najwspanialsze na świecie bluzgi, cudownie wykreowane postacie i wszystko, wszystko, wszystko.

Czy można tak bardzo ekscytować się książkami? Nikt mi nie zabroni i będę się jarać jak pochodnia, bo dawno nie czytałam czegoś tak lekkiego jak piórko, zabawnego, miejscami nawet wzruszającego i pachnącego bigosem. Kociołek i jego cudowna drużyna zabiorą Was w niesamowitą podróż, która mam nadzieję, że nigdy się nie skończy, bo przecież Złe jest podstępne i skrywa pewnie mnóstwo tajemnic, prawda?

Prawda?

Zatem, jeśli nie czytaliście jeszcze tej cudownej serii Marcina Mortki, polskiego autora książek nie tylko fantastycznych, ale także dziecięcych, gorąco Was zachęcam! Obiecuję, że się nie zawiedziecie.

Wasza ulubiona seria książkowa?

Osobiście mam ich kilka, ale niedawno na moją listę trafiła seria Marcina Mortki “Drużyna do zadań specjalnych”, która umościła się w moim serduszku na dobre. Kocham ją! Kiedy rozstałam się z “Powrót do Gryfa”, czyli najnowszą książką z serii, poczułam pustkę i żal, bo to tak jakbym rozstawała się z najlepszymi przyjaciółmi.

Nie wiem jak...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

“Necrovet” to seria, którą czytałam z największą przyjemnością. Lekka, wciągająca, magiczna i taka inna! Z niecierpliwością czekam na kolejne tomy, bo z tego co się orientuję, ma być ich aż 5. Niezmiernie się z tego cieszę.
Florka jest technikiem weterynarii i zatrudnia się w gabinecie prowadzonym przez nekromantkę, której towarzyszy ożywiony szczur. Wszystko odbywa się legalnie, choć i tak znajdą się tacy, którzy uznają to za bluźnierstwo. W świecie Florki, wiele lat temu doszło do pewnego wydarzenia, w wyniku którego w “naszym” otoczeniu pojawiły się istoty znane wcześniej z mitów, bajek czy legend. Był to oczywiście wstrząs, ale ludzie nauczyli się żyć obok siebie i jakoś się to kręci. Z naciskiem na jakoś.
Brakuje lekarzy, którzy chcą leczyć magiczne zwierzęta. Niektóre są słodkie i niewinne, inne trochę mniej niewinne, ale wciąż słodkie, są jednorożce czy smoki. Od małych, do ogromnych. Są też fauny (jak Bastek, jeden z techników pracujących z Florką), centaury i wróżki. Wymieniać mogę bez końca, dlatego czytajcie “Necrovet” jeśli lubicie takie klimaty i chcecie poznać fantastyczną serię.
Autorka sama jest technikiem, a historie opisane w książce to złoto. Sama kiedyś pracowałam w gabinecie i mogę śmiało powiedzieć, że część opowieści jest zdecydowanie prawdziwa. Taki trochę śmiech przez łzy, ale cóż można rzecz.
“Necrovet” to seria naprawdę bardzo magiczna, w której pojawia się dużo opisów z gabinetu weterynaryjnego przedstawiającego procedury leczenia, znajdziecie w niej wiele cudownych stworzeń, a ja podobnie jak Florka, zakochałabym się w każdym z nich i zabrała do domu, aby zostały ze mną na zawsze. Nawet ogromne smoki, które prędzej by mnie zeżarły, aniżeli okazały jakąś sympatię.

“Necrovet” to seria, którą czytałam z największą przyjemnością. Lekka, wciągająca, magiczna i taka inna! Z niecierpliwością czekam na kolejne tomy, bo z tego co się orientuję, ma być ich aż 5. Niezmiernie się z tego cieszę.
Florka jest technikiem weterynarii i zatrudnia się w gabinecie prowadzonym przez nekromantkę, której towarzyszy ożywiony szczur. Wszystko odbywa się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

“Necrovet” to seria, którą czytałam z największą przyjemnością. Lekka, wciągająca, magiczna i taka inna! Z niecierpliwością czekam na kolejne tomy, bo z tego co się orientuję, ma być ich aż 5. Niezmiernie się z tego cieszę.
Florka jest technikiem weterynarii i zatrudnia się w gabinecie prowadzonym przez nekromantkę, której towarzyszy ożywiony szczur. Wszystko odbywa się legalnie, choć i tak znajdą się tacy, którzy uznają to za bluźnierstwo. W świecie Florki, wiele lat temu doszło do pewnego wydarzenia, w wyniku którego w “naszym” otoczeniu pojawiły się istoty znane wcześniej z mitów, bajek czy legend. Był to oczywiście wstrząs, ale ludzie nauczyli się żyć obok siebie i jakoś się to kręci. Z naciskiem na jakoś.
Brakuje lekarzy, którzy chcą leczyć magiczne zwierzęta. Niektóre są słodkie i niewinne, inne trochę mniej niewinne, ale wciąż słodkie, są jednorożce czy smoki. Od małych, do ogromnych. Są też fauny (jak Bastek, jeden z techników pracujących z Florką), centaury i wróżki. Wymieniać mogę bez końca, dlatego czytajcie “Necrovet” jeśli lubicie takie klimaty i chcecie poznać fantastyczną serię.
Autorka sama jest technikiem, a historie opisane w książce to złoto. Sama kiedyś pracowałam w gabinecie i mogę śmiało powiedzieć, że część opowieści jest zdecydowanie prawdziwa. Taki trochę śmiech przez łzy, ale cóż można rzecz.
“Necrovet” to seria naprawdę bardzo magiczna, w której pojawia się dużo opisów z gabinetu weterynaryjnego przedstawiającego procedury leczenia, znajdziecie w niej wiele cudownych stworzeń, a ja podobnie jak Florka, zakochałabym się w każdym z nich i zabrała do domu, aby zostały ze mną na zawsze. Nawet ogromne smoki, które prędzej by mnie zeżarły, aniżeli okazały jakąś sympatię.

“Necrovet” to seria, którą czytałam z największą przyjemnością. Lekka, wciągająca, magiczna i taka inna! Z niecierpliwością czekam na kolejne tomy, bo z tego co się orientuję, ma być ich aż 5. Niezmiernie się z tego cieszę.
Florka jest technikiem weterynarii i zatrudnia się w gabinecie prowadzonym przez nekromantkę, której towarzyszy ożywiony szczur. Wszystko odbywa się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

“Córka ziemi” to pierwszy tom z serii Córki żywiołów autorstwa Doroty Gąsiorowskiej. Literatura piękna nie jest moim gatunkiem i chyba wszyscy to wiedzą, ale ta książka skusiła mnie opisem. Jest bardzo magiczna, ale nie w dosłownym znaczeniu tego słowa. Tajemnicza, wciągająca i porywająca. Bawiłam się przy niej doskonale! były emocje, dreszcze, zwroty akcji i owiane grozą sekrety. Jestem zdecydowanie na tak!

Kiedyś bardzo nie lubiłam książek pisanych z perspektywy kilku różnych bohaterów. Jednak obecnie trudno takich książek nie spotkać i chcąc nie chcąc, przestałam zwracać na to uwagę. Zazwyczaj jest tak, że opowieść danego bohatera urywa się w kluczowym momencie, a przed nami opasły rozdział innej postaci… wtedy mam ochotę jeść kartki :D Takie zabiegi dodatkowo urozmaicają książkę i podsycają emocje. Nie inaczej było z “Córką ziemi”, jednak tutaj książka podzielona jest tylko na historię Weroniki oraz Freyi.

Ich opowieści osadzone są na dwóch liniach czasowych, jedna współczesna i opowiada ją Weronika, druga cofnie nas około 100 lat i poznajemy dzięki temu losy dziewczynki imieniem Freya. Nie zdradzę Wam tutaj nic więcej, sami będziecie musieli się przekonać co łączy te dwie postaci. Ale jedyne co mogę napisać to to, że warto się tego dowiedzieć.

W “Córce ziemi” znajdziecie dużo natury, zwierząt i miłości do nich, niesamowicie barwnych i charakterystycznych bohaterów, szkielet w studni, tajemniczą i nawiedzoną wieżę oraz pałac widziany z dwóch perspektyw. Autorka doskonale ubrała tę książkę w leśny, nieco przytłaczający i mroczny klimat. Oddała go doskonale i dosłownie aż bije od tej książki. Kiedy po nią sięgałam od razu przeniosłam się w to miejsce i widziałam je dookoła siebie. To naprawdę niesamowite! Ta pozycja już zawsze będzie kojarzyła mi się z lasem i jego tajemnicami i jestem niesamowicie ciekawa kolejnej części. Czym nas zaskoczy?

“Córka ziemi” to pierwszy tom z serii Córki żywiołów autorstwa Doroty Gąsiorowskiej. Literatura piękna nie jest moim gatunkiem i chyba wszyscy to wiedzą, ale ta książka skusiła mnie opisem. Jest bardzo magiczna, ale nie w dosłownym znaczeniu tego słowa. Tajemnicza, wciągająca i porywająca. Bawiłam się przy niej doskonale! były emocje, dreszcze, zwroty akcji i owiane grozą...

więcej Pokaż mimo to