rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Książka trudna do oceny. Z jednej strony zachwyca baśniowością i stworzonym przez autorkę światem, który świetnie oddziałuje na wyobraźnię czytelnika. Jednak z drugiej strony razi brakiem głębi w kreacji postaci oraz mnogością wątków potraktowanych pobieżnie.

Książka trudna do oceny. Z jednej strony zachwyca baśniowością i stworzonym przez autorkę światem, który świetnie oddziałuje na wyobraźnię czytelnika. Jednak z drugiej strony razi brakiem głębi w kreacji postaci oraz mnogością wątków potraktowanych pobieżnie.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Książkę przeczytałam w języku oryginału. Miałam dość wysokie oczekiwania co do niej spowodowane poprzednimi tomami serii. Niestety, moim zdaniem, jest to najsłabsza pozycja w Archiwum Burzowego Światła. Główne minusy w porównaniu z poprzednimi tomami to: bardzo wolne tempo akcji przyspieszone jedynie na ostatnich 100-200 stronach, zbyt wiele miejsca poświęcone na retrospekcje wydarzeń już znanych, rozdziały te wnosiły bardzo mało świeżości i jeszcze bardziej spowalniały akcję, tym bardziej, że autor wymigał się od opisów batalistycznych, ponadto główny wątek skupiał się na aspekcie naukowym, który, o ile ważny dla świata przedstawionego, potraktowany został w sposób dość naiwny i często przypominający wykład z podstaw fizyki, innym minusem była bardzo duża powtarzalność w rozwiązywaniu wątków znanych nam z poprzednich tomów postaci, a szczególnie irytowało nadmierne powtarzanie podanych już informacji. Osobiście uważam, że można by skrócić książkę o ok. 20-30% objętości, szczególnie fragmentów wywodów naukowych oraz wewnętrznych przemyśleń kilku głównych postaci, a przekaz byłby ten sam, lecz z pewnością mniej rozwleczony. Warto też zaznaczyć, że w Rytmie wojny zawarto bardzo dużo odniesień do innych książek tego autora (np. Rozjemcy, Z mgły zrodzonego), których znajomość przed czytaniem tego tomu jest raczej obowiązkowe.

Książkę przeczytałam w języku oryginału. Miałam dość wysokie oczekiwania co do niej spowodowane poprzednimi tomami serii. Niestety, moim zdaniem, jest to najsłabsza pozycja w Archiwum Burzowego Światła. Główne minusy w porównaniu z poprzednimi tomami to: bardzo wolne tempo akcji przyspieszone jedynie na ostatnich 100-200 stronach, zbyt wiele miejsca poświęcone na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka napisana bardzo prostym językiem, nie wymaga od czytelnika żadnego wysiłku. Prosta jest też fabuła. Otóż mamy biednego, chorowitego sierotę, którego ojciec zniesławił się będąc bitewnym magiem. Nasz bohater mieszka u starszego, okaleczonego maga, który był przyjacielem jego ojca, mamy też miłą gosposię, która dba o wspomnianego sierotę. Przyjacielem chłopca jest syn kowala, oczywiście nie do pokonania w walce, ale przecież nie może się wykazać nie będąc szlachetnie urodzonym. Dodajmy jeszcze, że synowie lordów lubują się w dokuczanie głównemu bohaterowi, a sam władca zamku trzyma w szachu szlachetnie urodzonych oraz promuje swojego syna. Co więcej, jest też młoda dziewczyna szlachetnie urodzona, która o dziwo (ironia) wyłamuje się i postanawia pokonać mężczyzn w strzelaniu z łuku. Na dodatek, a co tam, wykorzystajmy więcej utartych motywów, wspomniana łuczniczka podoba się synowi kowala. Po pierwszych rozdziałach miałam wrażenie, że ktoś przepisał Zwiadowców Flanagana, tylko więcej magii sypnął.
Głównym wrogiem jest tu armia Opętanych, oczywiście by móc stawić jej czoło, potrzebny jest mag bitewny, resztę można sobie dopowiedzieć.
Biorąc pod uwagę ocenę tej książki na Goodreads (4.48/5) I początkowe oceny tutaj, miałam nadzieję na porządne fantasy, niestety bardzo się zawiodłam. Powtarzalność motywów, brak oryginalności w choćby nazewnictwie (Mont Noir, schwarz engel - momentami brakowało tylko słowniczka francuskiego i niemieckiego, demony wywodzące się z "Hadesu" - Greków w tej powieści o dziwo nie było), postaci słabo wykreowane, typowo czarno-białe, napisana językiem bardzo prostym, o minimalnej plastyczności opisów, dialogi postaci często ocierały się o infantylność. W oryginale jest to powieść jednotomowa, kolejnym minusem w mojej opinii jest już tradycyjne, nagminne rozbijanie książek na 2 części przez wydawnictwo Fabryka Słów, do tego "nabijanie" objętości poprzez dość dużą czcionkę.
Podsumowując, szczerze odradzam zakup tej pozycji.

Książka napisana bardzo prostym językiem, nie wymaga od czytelnika żadnego wysiłku. Prosta jest też fabuła. Otóż mamy biednego, chorowitego sierotę, którego ojciec zniesławił się będąc bitewnym magiem. Nasz bohater mieszka u starszego, okaleczonego maga, który był przyjacielem jego ojca, mamy też miłą gosposię, która dba o wspomnianego sierotę. Przyjacielem chłopca jest syn...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Moim zdaniem najlepszy z dotychczasowych trzech tomów. Ostatnie 200-300 stron wbija czytelnika w fotel i zmusza do szukania nowej paczki chusteczek.

Moim zdaniem najlepszy z dotychczasowych trzech tomów. Ostatnie 200-300 stron wbija czytelnika w fotel i zmusza do szukania nowej paczki chusteczek.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Autor przerzuca czytelnika na inny kontynent swojego uniwersum, pojawia się mnóstwo nowych postaci, aczkolwiek znów towarzyszą nam Skrzypek, Kalam czy Apsalar. Początek Bram wydaje się skomplikowany i niejasny, ale im bliżej końca, tym bardziej docenia się kunszt Eriksona.

Autor przerzuca czytelnika na inny kontynent swojego uniwersum, pojawia się mnóstwo nowych postaci, aczkolwiek znów towarzyszą nam Skrzypek, Kalam czy Apsalar. Początek Bram wydaje się skomplikowany i niejasny, ale im bliżej końca, tym bardziej docenia się kunszt Eriksona.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Malazańską polecono mi, gdy próbowałam znaleźć coś na "kaca" po świetnym Meekhanie R. Wegnera. I był to strzał w 10. Erikson z epickim rozmachem kreuje bohaterów i przedstawiony świat, wrzuca czytelnika w wir wydarzeń i nie daje mu wytchnąć, przedstawia mu postaci, do których nie sposób się nie przywiązać. To fantasy najwyższej próby.

Malazańską polecono mi, gdy próbowałam znaleźć coś na "kaca" po świetnym Meekhanie R. Wegnera. I był to strzał w 10. Erikson z epickim rozmachem kreuje bohaterów i przedstawiony świat, wrzuca czytelnika w wir wydarzeń i nie daje mu wytchnąć, przedstawia mu postaci, do których nie sposób się nie przywiązać. To fantasy najwyższej próby.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Autor z właściwą sobie lekkością i plastycznością opisów przedstawia jedną z najważniejszych bitew w historii Meekhanu, przez te kilkadziesiąt stron wciągając czytelnika w wir akcji nie słabiej niż robi to niejedna pełnowymiarowa powieść ;)

Autor z właściwą sobie lekkością i plastycznością opisów przedstawia jedną z najważniejszych bitew w historii Meekhanu, przez te kilkadziesiąt stron wciągając czytelnika w wir akcji nie słabiej niż robi to niejedna pełnowymiarowa powieść ;)

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Czytanie tej serii to czysta przyjemność. Zachwycił mnie rozmach świata przedstawionego, plastyczność opisów walk i kreacja bohaterów (mój ulubieniec Altsin szczególnie). Pochlebne opinie i zachwyty nie były przesadzone. Chylę czoła przed autorem i proszę o więcej ;)

Czytanie tej serii to czysta przyjemność. Zachwycił mnie rozmach świata przedstawionego, plastyczność opisów walk i kreacja bohaterów (mój ulubieniec Altsin szczególnie). Pochlebne opinie i zachwyty nie były przesadzone. Chylę czoła przed autorem i proszę o więcej ;)

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Słowa Światłości" trzymają poziom "Drogi Królów", co oznacza, że otrzymujemy kolejne 1000 stron genialnego fantasy.
To ten typ książki, po przeczytaniu której na skali brakuje odpowiednio wysokiej oceny, czytelnik odlicza dni do wydania kontynuacji, a w międzyczasie czyta pozostałe dzieła autora ;)

"Słowa Światłości" trzymają poziom "Drogi Królów", co oznacza, że otrzymujemy kolejne 1000 stron genialnego fantasy.
To ten typ książki, po przeczytaniu której na skali brakuje odpowiednio wysokiej oceny, czytelnik odlicza dni do wydania kontynuacji, a w międzyczasie czyta pozostałe dzieła autora ;)

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Z początku "Droga królów" może zniechęcać swoją objętością, małym drukiem czy też, paradoksalnie, płynącymi zewsząd pochwałami i wysokimi ocenami (teraz mogę przyznać, że całkowicie zasłużonymi). Nie ukrywam, że sama podchodziłam do niej sceptycznie, a prolog przeczytałam chyba z trzy razy, zanim na dobre zebrałam się do lektury. Cóż, teraz żałuję, że nie zrobiłam tego wcześniej ;).

Brandon Sanderson swoim dziełem przypomniał mi, za co pokochałam fantasy. Wykreował wspaniały świat, z wielką dbałością o szczegóły, ciekawym systemem magii, odmiennymi kulturami, własną mitologią, ale co więcej stworzył postaci, o których ciężko zapomnieć po zamknięciu książki.

I jedna uwaga do studentów - nie zaczynajcie tej książki przed sesją ;)

Z początku "Droga królów" może zniechęcać swoją objętością, małym drukiem czy też, paradoksalnie, płynącymi zewsząd pochwałami i wysokimi ocenami (teraz mogę przyznać, że całkowicie zasłużonymi). Nie ukrywam, że sama podchodziłam do niej sceptycznie, a prolog przeczytałam chyba z trzy razy, zanim na dobre zebrałam się do lektury. Cóż, teraz żałuję, że nie zrobiłam tego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ciekawy sposób na ukazanie magii, bohaterowie budzący sympatię czytelnika, wartka akcja, lekkie pióro autora dają nam książkę, której czytanie jest czystą przyjemnością.

Polecam!

Ciekawy sposób na ukazanie magii, bohaterowie budzący sympatię czytelnika, wartka akcja, lekkie pióro autora dają nam książkę, której czytanie jest czystą przyjemnością.

Polecam!

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Bardzo dobra kontynuacja, ale za mało pułkownika Janusa bet Vhalnicha,a za dużo "silnych" kobiecych postaci.

Bardzo dobra kontynuacja, ale za mało pułkownika Janusa bet Vhalnicha,a za dużo "silnych" kobiecych postaci.

Pokaż mimo to


Na półkach:

To jest harlequin, a nie fantasy. Na dodatek przereklamowany.

To jest harlequin, a nie fantasy. Na dodatek przereklamowany.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Porządnie skonstruowany świat.
Ciekawy, nowy pomysł na magię.
Postacie wyraziste. (szczególnie Pryzmat daje się lubić)
Czyta się dobrze i o to chodzi.

Porządnie skonstruowany świat.
Ciekawy, nowy pomysł na magię.
Postacie wyraziste. (szczególnie Pryzmat daje się lubić)
Czyta się dobrze i o to chodzi.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Boromir żyje!

Jeśli czytając "Władcę Pierścieni" lub oglądając filmy Petera Jacksona choć trochę zasmucił Cię los Boromira (podejrzewam, że większość osób szuka przy tej scenie chusteczek), jeśli zastanawiałeś się co by było,gdyby przeżył: czy pozwoliłby Aragornowi objąć władzę? czy Denethor popadłby w szaleństwo? jak wyglądałoby jego spotkanie z Faramirem?, to ta książka zaspokoi Twoją ciekawość.

Akcja "Syna Gondoru" zaczyna się zaraz po zakończeniu "Drużyny Pierścienia", w chwili gdy Boromir walczy z orkami broniąc Merry''ego i Pippina na Parth Galen. Autorka nie zmienia jakoś drastycznie biegu wydarzeń, po prostu wplata wątek Boromira z wyjątkową zręcznością, gdzie się da tam trzyma się kanwy oryginału, często też z szacunku do oryginału używa pierwotnych dialogów.

"Syn Gondoru" to kilkaset stron wciągającej lektury, pełnej akcji, cudnie prowadzonych dialogów, okazji do śmiechu i smutku oraz dużych ilości Boromira oczywiście.

Na Białe Drzewo i na Lobelię!

Warte przeczytania ;)

Boromir żyje!

Jeśli czytając "Władcę Pierścieni" lub oglądając filmy Petera Jacksona choć trochę zasmucił Cię los Boromira (podejrzewam, że większość osób szuka przy tej scenie chusteczek), jeśli zastanawiałeś się co by było,gdyby przeżył: czy pozwoliłby Aragornowi objąć władzę? czy Denethor popadłby w szaleństwo? jak wyglądałoby jego spotkanie z Faramirem?, to ta książka...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Fionavarski gobelin" przyciągał mój wzrok odkąd go tylko zobaczyłam w księgarni na półce "nowości" (właściwie to okładka, swoją drogą piękna, i objętość). Ale od zakupu odstraszały mnie właśnie ta wielkość, cena, kontrastowe opinie i to porównanie do twórczości J.R.R. Tolkiena na okładce(z reguły takie porównania oznaczają coś całkowicie przeciwnego). Aż ostatnio widzę "Fionavarski gobelin" przeceniony na pół no i zaryzykowałam.
Po przeczytaniu żałuję , że nie kupiłam wcześniej ;).

A oto moje przemyślenia i uwagi:

- autor czerpie pełnymi garściami z Władcy Pierścieni i legend arturiańskich oraz nieco z mitologii skandynawskiej i innych, wychodzi mu to całkiem umiejętnie(nie gryzie, nie razi w oczy ;) )np. szczepy Dalrei od razu przypominają Rohirrimów, lios alfarowie odchodzą na Zachód, pojawia się Artur i Guinevere, a i Lancelot oczywiście itp., ale mi osobiście to nie przeszkadza

- książka ta opowiada, najogólniej mówiąc, o walce Dobra ze Złem, ale również o takich wartościach, uczuciach, rzeczach(zwał jak zwał) jak cierpienie, przeznaczenie, miłość( w różnych jej odmianach), przyjaźń, honor, poświęcenie, obowiązek i wiele innych nie mniej ważnych

- wielki plus to bohaterowie, autor ma talent do tworzenia postaci pełnokrwistych, skomplikowanych oraz złożonych relacji między nimi (choćby Aileron i Diarmuid),

-czasami autor aż przynudza opisami rozważań i rozterek, ja to czasem omijałam, a co tam ;)

- gorzej z opisami miejsc, rozumiem ze tylko fanatycy wytrzymują opisy a'la Sienkiewicz, ale ja pojęcia nie mam jak wygląda jakieś 3/4 "opisanych" miejsc! ( chyba przyjmę wygląd a'la Śródziemie) ;)

- styl pisania jest pompatyczny, patetyczny, podniosły, to prawda, ale to pasuje do wzniosłości opisywanych wydarzeń, jest epicko i już , zresztą czego wymagać od pisarza, który pomagał przy składaniu "Silmarillionu"?

- atmosfera książki jest wspaniała, wciąga ona, nie pozwala czytać niczego innego prze długi czas, człowiek kończy czytać i dalej tkwi w Fionavarze, taki długaśny, że tak się wyrażę "kac książkowy"; łatwo zżyć się z postaciami, których autor nie oszczędza

Podsumowując, gorąco polecam ;)

"Fionavarski gobelin" przyciągał mój wzrok odkąd go tylko zobaczyłam w księgarni na półce "nowości" (właściwie to okładka, swoją drogą piękna, i objętość). Ale od zakupu odstraszały mnie właśnie ta wielkość, cena, kontrastowe opinie i to porównanie do twórczości J.R.R. Tolkiena na okładce(z reguły takie porównania oznaczają coś całkowicie przeciwnego). Aż ostatnio widzę...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zaczęłam czytać bez jakichś wielkich oczekiwań i pozytywnie mnie zaskoczyła, pochłonęłam ją w jeden wieczór ;). Właściwie wypożyczyłam tylko ze względu na tytuł, bo świeżo po przeczytaniu "Siewcy wiatru" Kossakowskiej i "Kłamcy" Ćwieka wszystko co nawiązywało do tematyki anielskiej mnie "przyciągało" ;). ( tak na marginesie polecam te pozycje)
Autorka stworzyła ciekawy świat i genialnie wykreowała dwójkę głównych bohaterów: Rachelę i (szczególnie) Gabriela. Dla mnie jedyne minusy to: troszkę trąci "harlekinem" miejscami i dlaczego ta książka jest tak trudno dostępna!?

Zaczęłam czytać bez jakichś wielkich oczekiwań i pozytywnie mnie zaskoczyła, pochłonęłam ją w jeden wieczór ;). Właściwie wypożyczyłam tylko ze względu na tytuł, bo świeżo po przeczytaniu "Siewcy wiatru" Kossakowskiej i "Kłamcy" Ćwieka wszystko co nawiązywało do tematyki anielskiej mnie "przyciągało" ;). ( tak na marginesie polecam te pozycje)
Autorka stworzyła ciekawy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Silmarillion to książka trudna,na pierwszy rzut oka niezrozumiała, pełna imion i nazw (często bardzo do siebie podobnych), opowiadająca o bardzo długim okresie z historii tolkienowskiego Śródziemia, napisana w podniosłym stylu i ... niesamowicie wciągająca.
Czytelniku, strzeż się! Bo jeśli przezwyciężysz początkowe trudności, jeśli zaczniesz "ogarniać" genealogię Noldorów, odgadywać treść ilustracji w książce, a po zamknięciu powiek wyobrażać sobie tańczącą Luthien czy też Fingona na zboczach Thangorodrimu to wiedz, że jesteś zgubiony tak jak ja.

Silmarillion to książka trudna,na pierwszy rzut oka niezrozumiała, pełna imion i nazw (często bardzo do siebie podobnych), opowiadająca o bardzo długim okresie z historii tolkienowskiego Śródziemia, napisana w podniosłym stylu i ... niesamowicie wciągająca.
Czytelniku, strzeż się! Bo jeśli przezwyciężysz początkowe trudności, jeśli zaczniesz "ogarniać" genealogię Noldorów,...

więcej Pokaż mimo to