Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

"Moja przyjaciółka opętana", "Horrorstör", "Poradnik zabójców wampirów...", "Sprzedaliśmy dusze"... książki Grady'ego Hendrixa już nie raz gościły w moich rękach, wywołując mieszankę strachu i śmiechu. "Jak sprzedać nawiedzony dom", najnowsza powieść autora, ma wszystko to, za co cenię jego wcześniejszą twórczość. Pastisz na współczesne amerykańskie społeczeństwo, trochę makabry, czarny humor i najlepsze motywy z literatury grozy = świetna zabawa gwarantowana. Tym razem jednak bardziej niż na społecznych zrachowaniach Hendrix skupił się na relacjach rodzinnych. Skomplikowane rodzinne więzy stały się tłem dla historii o demonicznej lalce, która, jak możecie się domyślić, umożliwia sprzedaż domu. Laleczka Chucky w towarzystwie ikony horroru — nawiedzonego domu? Yes, please. A że Grady Hendrix zamiast w kwieciste opisy i tkanie gęstej atmosfery niedopowiedzeń woli dosłowność i dociśnięcie akcji do maxa, to przygotujcie się na intensywną lekturę, która jest po prostu pierwszorzędną rozrywką.

"Moja przyjaciółka opętana", "Horrorstör", "Poradnik zabójców wampirów...", "Sprzedaliśmy dusze"... książki Grady'ego Hendrixa już nie raz gościły w moich rękach, wywołując mieszankę strachu i śmiechu. "Jak sprzedać nawiedzony dom", najnowsza powieść autora, ma wszystko to, za co cenię jego wcześniejszą twórczość. Pastisz na współczesne amerykańskie społeczeństwo, trochę...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Rafał Nawrocki zabrał mnie w mroczną, nieprzyjemną, budzącą jednocześnie lęk, zdziwienie i momentami fascynację podróż. Ten niby dobrze znany Poznań tutaj zmienił się w miasto rodem z sennych koszmarów. Już sam pomysł, stanowiący wyjście do kolejnych historii, zasługuje na uznanie i dobrze oddaje, czego czytelnik może spodziewać się po snutych przez autora opowieściach. Oto podążamy za Omnifagiem — nienasyconym stworem, żyjącym pod miejskimi ulicami. Ciągle spragniony, poszukuje kolejnych, którzy zaspokoją jego głód. A czego szuka najbardziej? Opowieści. To nimi się karmi, a im bardziej zanurzone w grozie, tym co dziwne i niepokojące, tym lepiej.

Wszystkie historie spina klamra narracyjna. Od jednej do drugiej opowieści podążamy miejską kanalizacją wraz z Omnifagiem. Każda historia wpisuje się w nurt weird fiction, ale jednocześnie skrywa w sobie drugie dno. Kartki przepełnione są ludzkimi dramatami, które objawiają się w formie dobrze znanych zjaw czy zombie, ale też mniej oczywistych anomalii. Koniec końców odzwierciedlają jednak psychiczny koszmar bohaterów, ich najgłębiej skrywane lęki i tajemnice.
Autor bezsprzecznie ma wielką wyobraźnię, która połączona z lekkim piórem zaowocowała zbiorem wciągających, zapadających w pamięć opowiadań.

Rafał Nawrocki zabrał mnie w mroczną, nieprzyjemną, budzącą jednocześnie lęk, zdziwienie i momentami fascynację podróż. Ten niby dobrze znany Poznań tutaj zmienił się w miasto rodem z sennych koszmarów. Już sam pomysł, stanowiący wyjście do kolejnych historii, zasługuje na uznanie i dobrze oddaje, czego czytelnik może spodziewać się po snutych przez autora opowieściach. Oto...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Trzy lata temu Konrad Możdżeń zadebiutował powieścią "Chodź ze mną". Była to groza klimatyczna, wciągająca, zgrabnie łącząca przeszłość z teraźniejszością, a do tego ta okładka... Tym razem autor podzielił się z czytelnikami zbiorem 8 mrocznych opowiadań. Jak odnalazł się w krótkiej formie? Nie ukrywam, że po pierwszej opowieści pojawił się u mnie niepokój, czy moja końcowa ocena będzie tak samo wysoka jak w przypadku "Chodź...", ale, jak dla mnie, po zbyt przefilozofowanej, a zarazem mało zaskakującej historii, było już tylko lepiej. Przede wszystkim naprawdę można było się przestraszyć — świetna atmosfera mieszająca się z naturalistycznymi opisami dobrze się wzajemnie dopełniały, przez co zarówno fani dosłownej makabry, jak i ci, którzy przede wszystkim stawiają na klimat, nie będą zawiedzeni. Podobała mi się również zabawa różnymi konwencjami i odniesieniami do klasyki grozy. Znalazłam nawiązania m.in. do Kinga (dzieciaki kontra zło) czy "Dziecka Rosemary" (ach te "urocze" bobasy), nie zabrakło również motywu nawiedzonego domu czy sytuacji, kiedy na pustkowiu, w nocy psuje się auto... Znalazło się także miejsce dla świetnej historii kryminalnej w PRL-owskiej odsłonie. Całość czyta się znakomicie — zjawiska paranormalne mieszają się tu z ludzkimi dramatami prowadzącymi do szaleństwa. Bohaterowie wzbudzają szereg emocji — od współczucia, przez wstręt, po przerażenie. W tym wszystkim zawsze jest miejsce na refleksję, bo nie chodzi tu tylko o wywołanie pierwotnego lęku. Klasyczne już motywy osadzone na polskiej prowincji w różnych okresach uświadamiają, jak wiele potworności kryje się już w samej historii naszych miasteczek i wsi, w losach naszych przodków i ziemi, po której stąpamy. Zdecydowanie polecam, dla mnie to tegoroczny nr 1 wśród literatury grozy.

Trzy lata temu Konrad Możdżeń zadebiutował powieścią "Chodź ze mną". Była to groza klimatyczna, wciągająca, zgrabnie łącząca przeszłość z teraźniejszością, a do tego ta okładka... Tym razem autor podzielił się z czytelnikami zbiorem 8 mrocznych opowiadań. Jak odnalazł się w krótkiej formie? Nie ukrywam, że po pierwszej opowieści pojawił się u mnie niepokój, czy moja końcowa...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Do miana "genialnego thrillera" jednak tej książce trochę brakuje, natomiast niewątpliwie wyróżnia się na plus w porównaniu do cienizny, jaka zalewa ten gatunek.

Do miana "genialnego thrillera" jednak tej książce trochę brakuje, natomiast niewątpliwie wyróżnia się na plus w porównaniu do cienizny, jaka zalewa ten gatunek.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Drugi tom lepszy niż poprzedni! Po raz kolejny uznanie dla autora za research i danie czytelnikowi szansy na poznanie historii Karkonoszy.

Drugi tom lepszy niż poprzedni! Po raz kolejny uznanie dla autora za research i danie czytelnikowi szansy na poznanie historii Karkonoszy.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Trafienie na przeciętny polski thriller to nic trudnego, ale znalezienie takiego, który będzie zarówno dopracowany pod względem fabuły, bohaterów, jak i... logiki to już nie byle jakie wyzwanie. Ale może dzięki temu jeszcze bardziej doceniam historie takie jak "Konfident". Domaradzki zrobił na mnie bardzo dobre wrażenie swoją poprzednią książką "Przełęcz", którą przy okazji bardzo polecam. Tam inspiracją dla autora były prawdziwa historia, jaka rozegrała się na Przełęczy Diatłowa. Tym razem również otrzymujemy opowieść, która mogła wydarzyć się naprawdę. 

Poucinane maczetami kończyny, egzekucje i wysmarowane bloki przekazami, że tu je.iemy tych, a tam tamtych — jak się mieszka w Krakowie, to takie informacje nie robią żadnego wrażenia. Jednak co innego być biernym obserwatorem z zewnątrz, a co innego wejść do tego zdegenerowanego świata. Kibolskie porachunki, ustawki na ośce, walka o narkotykowe wpływy, tu kosa, tam podpalenie i gdzieś tam hen na szarym końcu piłka nożna i związane z kibicowaniem emocje. Domaradzki prowadzi nas do samego jądra, centrum zła, którego macki rozpościerają się na stadiony, blokowiska, dzieciaki z patologicznych rodzin i świetnie wykształcone elity. 
Naszym przewodnikiem po kolejnych kręgach kibolskiego piekła jest tytułowy konfident — bezimienny łodzianin, który za sprawą przypadku, pecha, a może przeznaczenia wkracza w szeregi widzewskiej nabojki. Pierwszoosobowa narracja oraz ciekawie wykreowana postać chłopaka pozwala faktycznie się z nim zżyć. Nieoczywisty bohater, niezwykle ludzki, któremu daleko od czarno-białych, "płaskich" charakterów" to jeden z największych atutów książki. Jednak równie dopracowana jest cała fabuła. Akcja, więcej akcji i nieoczywiste twisty — utrzymać równe, mocne tempo na blisko 500 stronach nie jest łatwe, ale autorowi się to udało. Warto również wspomnieć o języku. Mimo że nie mam pojęcia, czy tak rzeczywiście rozmawiają ze sobą kibole, to nie da się odmówić dialogom naturalności i, mimo że przekleństwa sypią się z każdej strony, to nie rażą w odbiorze — one musiały się tu znaleźć. Podobnie zresztą jak sceny przemocy, które jednak także są w punkt — nieprzeszarżowane, nieżerujące na taniej kontrowersji. 

Nienawidzę piłki nożnej, a oglądanie jej to dla mnie tortury, mimo wszystko "Konfidenta" przeczytałam z wypiekami na twarzy, nie mogąc się od niego oderwać. To naprawdę solidny thriller, który wbrew pozorom wcale nie jest tylko o infiltracji patologicznego środowiska, ale także... o życiu, o tym, jak wiele może się zmienić w przeciągu jednej chwili, jakie ogromne konsekwencje może nieść za sobą mała nieroztropność, że nic nie jest czarno-białe, a podział na dobrych i złych już dawno się zatarł. Bardzo polecam.

Trafienie na przeciętny polski thriller to nic trudnego, ale znalezienie takiego, który będzie zarówno dopracowany pod względem fabuły, bohaterów, jak i... logiki to już nie byle jakie wyzwanie. Ale może dzięki temu jeszcze bardziej doceniam historie takie jak "Konfident". Domaradzki zrobił na mnie bardzo dobre wrażenie swoją poprzednią książką "Przełęcz", którą przy okazji...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Parę lat temu przeczytałam w Wyborczej wywiad z chłopakiem będącym opiekunem pingwinów, które po raz pierwszy pojawiły się w krakowskim zoo. Zapamiętałam tę rozmowę bardzo dobrze, co parę miesięcy, w wyniku różnych skojarzeń czy sytuacji, wracałam do niej w myślach. Bo owy chłopak był mniej więcej w moim wieku, podobnie jak ja nie wiedział, co ma robić w życiu i imał się różnych zajęć, aż postanowił spełnić swoje marzenie. Artykuł (do znalezienia w sieci) zaczynał się leadem "Napisał w podaniu o pracę, że zna prawie wszystkie zwierzaki, a jeżeli nie wszystkie, to zaległości nadrobi; że nie chce nigdzie indziej pracować, tylko w zoo; a jak nie tam, to już sam nie wie; no po prostu będzie do końca życia głęboko nieszczęśliwy.". Pomyślałam wtedy, i wracałam do tej myśli średnio raz w roku, że gdybym nie była taką bojaźliwą bułą, którą wizja zmian, ryzyka, chociaż próby paraliżuje, to może też mogłabym codziennie wstawać do pracy marzeń — opiekuna kapibar, lori albo małych pand.
Teraz wiem, że nie, bo "chłopak od pingwinów" to nie był żaden pierwszy lepszy kandydat z ulicy.

Książka "Pawilon...", będąca pamiętnikiem Patryka, uświadomiła mi jak niezwykle inteligentny i wrażliwy, a do tego obdarzony lekkim piórem oraz poczuciem humoru, jest to gość. Nie bez znaczenia jest również nietuzinkowa rodzina, z której pochodzi, i której bardzo ciekawe (choć również tragiczne) losy, wplótł w swoje codzienne zapiski. Takie tytuły nazywam "małymi wielkimi książkami". Niby to tylko krótkie notatki z codzienności — narodziny kotików, rozmowy z babcią, udział w proteście kobiet czy egzamin na prawko, ale dzięki niezwykłemu zmysłowi uważności autora, osiągają naprawdę istotną rangę. Pozwalają sobie uświadomić, że ta niby nudna codzienność ma naprawdę wiele do zaoferowania. Jest i wzruszająca, i wkurwiająca, a momentami i nijaka — ale przede wszystkim nasza. Jednak to nie tylko zapiski o tym, co tu i teraz. To także historia o tożsamości — pielęgnowaniu jej i braku akceptacji na próby jej pozbawienia.

Przychodzi mi do głowy banalne określenie "przyjemna". Ale ta książka właśnie taka jest — pełna uroku, ale i mądrości (takiej, z którą trzeba się urodzić, a nie wykuć z podręczników). Jednocześnie podczas lektury nie brak było smutku, wzruszeń i złości, kiedy razem z autorem przeżywałam kolejne wykluwiny pewnej pingwinki, czy wracałam do bulwersujących wydarzeń z naszego polskiego podwórka.
Nie przedłużając — kto jeszcze nie czytał, niech nadrabia!

Parę lat temu przeczytałam w Wyborczej wywiad z chłopakiem będącym opiekunem pingwinów, które po raz pierwszy pojawiły się w krakowskim zoo. Zapamiętałam tę rozmowę bardzo dobrze, co parę miesięcy, w wyniku różnych skojarzeń czy sytuacji, wracałam do niej w myślach. Bo owy chłopak był mniej więcej w moim wieku, podobnie jak ja nie wiedział, co ma robić w życiu i imał się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

4 osoby — seryjna morderczyni postanawiająca rozpocząć psychoterapię, psychoterapeutka-celebrytka, jej mąż oraz dziennikarz mający za zadanie przeprowadzić z nią wywiad inny niż wszystkie, które do tej pory się ukazały. Każdemu z nich autorka oddaje głos, pozwalając opowiedzieć swoją historię i stopniowo odkrywać mroczne tajemnice.
Pomysł na kameralny, trzymający w napięciu thriller psychologiczny, wydawał się strzałem w dziesiątkę, ale... coś poszło nie tak. Mimo że autorka pochodzi z Finlandii, to zabrakło mi tego, z czego słynie skandynawska literatura, a zwłaszcza kryminały i thrillery. Nie odnalazłam tu klimatu, napięcia, a przede wszystkim złożonych, dopracowanych charakterów postaci. Mam wrażenie, że historia jest rwana (nie tylko ze względu na bardzo krótkie rozdziały), brakuje w niej elementów, które pozwoliłyby, aby całość była spójna i logiczna. Od samego początku można się domyślić, że Kaukonen przygotowała dla czytelników jakiś zaskakujący zwrot akcji — zwroty owszem są, ale liczyłam na ciekawsze pomysły. Zarys fabuły dawał pole do popisu, ale zdecydowanie gorzej poszło z wykonaniem. Jest to pierwsza powieść autorki i to czuć — redakcja nie okiełznała tego chaosu.

4 osoby — seryjna morderczyni postanawiająca rozpocząć psychoterapię, psychoterapeutka-celebrytka, jej mąż oraz dziennikarz mający za zadanie przeprowadzić z nią wywiad inny niż wszystkie, które do tej pory się ukazały. Każdemu z nich autorka oddaje głos, pozwalając opowiedzieć swoją historię i stopniowo odkrywać mroczne tajemnice.
Pomysł na kameralny, trzymający w napięciu...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Ogon skorpiona Lincoln Child, Douglas Preston
Ocena 7,3
Ogon skorpiona Lincoln Child, Doug...

Na półkach: ,

„Ogon skorpiona” to gratka dla wszystkich miłośników pełnych akcji thrillerów policyjnych i przygodowych historii, w których tajemnice z przeszłości łączą się z aktualnymi sprawami. Mimo że jest to drugi tom serii, to od razu zaznaczam, że fabuły są odrębne i jak najbardziej można czytać je samodzielnie.

Młoda agentka FBI wraz z doświadczoną archeolożką po raz kolejny połączyły siły, aby rozwikłać skomplikowaną kryminalną zagadkę. Tym razem próbują dowiedzieć się, kim był człowiek, którego zmumifikowane zwłoki sprzed pół wieku zostały przypadkowo odnalezione w opuszczonej górskiej osadzie. Zachowany przerażający grymas bólu na twarzy denata oraz dziwne obrażenia powodują szereg domysłów. Dodatkowo przy mężczyźnie znaleziony zostaje cenny artefakt, będący na celowniku łowców skarbów. Szybko okazuje się, że niezidentyfikowane ciało to dopiero początek żmudnego, zataczającego coraz szersze kręgi śledztwa.

Duet autorów udowodnił, że thrillery w „amerykańskim stylu” nie muszą być przeszarżowane, z fabułą oderwaną od rzeczywistości. „Ogon skorpiona” to więc nie tylko solidna rozrywka, ale także spojrzenie na skomplikowaną historię Stanów Zjednoczonych i konflikt osadników z rdzenną ludnością. Atutem jest również umiejętne budowanie napięcia i atmosfery – udało się uniknąć przestojów akcji oraz nic niewnoszących opisów. Czytając tę książkę, łatwo przenieść się wprost na opuszczone, piaszczyste tereny, odczuwając niebezpieczeństwo i emocje na własnej skórze. Jeśli kiedyś marzyliście o przygodzie w stylu Indiany Jonesa, to ten tytuł zdecydowanie Was nie zawiedzie. Zabrakło mi jedynie dopracowania charakterów poszczególnych postaci – są raczej płaskie, niewyróżniające się na tle typowych bohaterów thrillerów. Całość wypada jednak bardzo dobrze, niczym kino akcji z najwyższej półki, a zakończenie, w którym wszystkie puzzle wskakują na swoje miejsce, dostarcza wiele satysfakcji.

„Ogon skorpiona” to gratka dla wszystkich miłośników pełnych akcji thrillerów policyjnych i przygodowych historii, w których tajemnice z przeszłości łączą się z aktualnymi sprawami. Mimo że jest to drugi tom serii, to od razu zaznaczam, że fabuły są odrębne i jak najbardziej można czytać je samodzielnie.

Młoda agentka FBI wraz z doświadczoną archeolożką po raz kolejny...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

W swoim gatunku naprawdę bardzo dobra!
Atuty "Marii"? Przede wszystkim główna bohaterka — bardzo dobrze nakreślona, prawdziwa. Z kolejnymi stronami stopniowo niknął fakt, że to tylko wykreowana postać, a nie rzeczywisty człowiek i gdy skończyłam książkę, pojawił się autentyczny smutek, że to już koniec towarzyszenia Marii. Nie spotkałam jeszcze w lit. obyczajowej takiej kobiety — mam wrażenie, że nie wpisuje się w kanon tego gatunku. Maria jest po prostu... normalna, wręcz przeciętna, chociaż gdyby zajrzeć w statystykę, to w jednej kwestii pewnie się wyróżnia. Losy kobiety autorka wplotła w wątek dot. edukacji seksualnej, samoświadomości, wychodzenia ze sztywnych społecznych ram i spełniania cudzych oczekiwań. Jest to więc na jednym poziomie opowieść o kobiecie w średnim wieku i jej życiowej rewolucji, a na drugim historia z morałem, która pokazuje jak wiele mamy jeszcze przed sobą nauki jako społeczeństwo. Bałam się, że z biegiem stron autorka skręci ku wyidealizowanej bajeczce, a zakończenie przyprawi mnie o zgrzytanie zębów z nadmiaru cukru. Nic z tych rzeczy. Z czystym sumieniem polecam Wam ten tytuł — także osobom nieco bardziej sceptycznym, jeśli chodzi o ten gatunek, które rzadko sięgają po obyczajówki :)

W swoim gatunku naprawdę bardzo dobra!
Atuty "Marii"? Przede wszystkim główna bohaterka — bardzo dobrze nakreślona, prawdziwa. Z kolejnymi stronami stopniowo niknął fakt, że to tylko wykreowana postać, a nie rzeczywisty człowiek i gdy skończyłam książkę, pojawił się autentyczny smutek, że to już koniec towarzyszenia Marii. Nie spotkałam jeszcze w lit. obyczajowej takiej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Do tej pory zdecydowanie najsłabszy tom. Męczyłam się strasznie i tylko z sympatii do Brudnego dobrnęłam do końca. Za mało akcji, a za dużo "jakby to napisać, żeby wszyscy wiedzieli o co/kogo chodzi, ale żeby nikt mi nie wytoczył procesu".

Do tej pory zdecydowanie najsłabszy tom. Męczyłam się strasznie i tylko z sympatii do Brudnego dobrnęłam do końca. Za mało akcji, a za dużo "jakby to napisać, żeby wszyscy wiedzieli o co/kogo chodzi, ale żeby nikt mi nie wytoczył procesu".

Pokaż mimo to


Na półkach:

Kolejna książka Piotra Borlika i kolejna świetna historia. Znowu otrzymałam dopracowany miks akcji, napięcia i wyrazistych charakterów.

Intryga zanurzona w aktualnej problematyce zaowocowała wciągającym thrillerem politycznym. Pomysł i realizacja podobała mi się, tym bardziej że niedawno czytałam książkę, która również wpisuje się w ten gatunek (może nie będę wymieniać tytułu, ale był to jeden z tomów poczytnej serii o pewnym komisarzu, który lubił Brudnego Harry'ego ;)) To, co tam nie zagrało i spowodowało, że po prostu przemęczyłam tę książkę, u Borlika nie ma miejsca. Jest za to idealny balans między intrygującym thrillerem a politycznymi wstawkami inspirowanymi polskimi realiami. Widać, że autor jest dobrym obserwatorem, a jego wizja, choć teoretycznie fikcyjna, ma w sobie również znamiona ostrzeżenia.
Trudno się oderwać i trudno nie kibicować bohaterom, którzy są "jacyś" - mają swoje słabości i wady. Co więcej, to już kolejna książka autora, którą miałam przyjemność przeczytać, a która jest zupełnie inna niż poprzednie. Okazuj się, że można uniknąć schematów i odgrzewania wciąż tych samych motywów. Właśnie takiej rozrywki oczekuję od kryminałów/thrillerów — ma być pomysł, ma się dziać, mają być bohaterowie z krwi i kości, a do tego fabuła nie powinna być oderwana od zdrowego rozsądku i zdecydowanie musi być jej po drodze z logiką. Trup? Oczywiście, ale epatowanie nadmierną przemocą, byleby było kontrowersyjnie i móc przykryć braki w warsztacie — ja się na to nie nabieram.
Cóż dodać — polecam i już czekam na następną książkę 😊

Kolejna książka Piotra Borlika i kolejna świetna historia. Znowu otrzymałam dopracowany miks akcji, napięcia i wyrazistych charakterów.

Intryga zanurzona w aktualnej problematyce zaowocowała wciągającym thrillerem politycznym. Pomysł i realizacja podobała mi się, tym bardziej że niedawno czytałam książkę, która również wpisuje się w ten gatunek (może nie będę wymieniać...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Całkiem udany debiut. Zagadka kryminalna zanurzona w przeszłości i historii Karkonoszy - można poszerzyć horyzonty.

Całkiem udany debiut. Zagadka kryminalna zanurzona w przeszłości i historii Karkonoszy - można poszerzyć horyzonty.

Pokaż mimo to

Okładka książki Sezon duchów. Osiem upiornych opowieści na długie zimowe noce Bridget Collins, Kiran Millwood Hargrave, Imogen Hermes Gowar, Andrew Michael Hurley, Jess Kidd, Elizabeth Macneal, Natasha Pulley, Laura Purcell
Ocena 6,4
Sezon duchów. ... Bridget Collins, Ki...

Na półkach:

W prawdzie dni są już co raz dłuższe, jednak do wiosny jeszcze kawałek. A nie ma nic lepszego na długie wieczory niż kocyk, książka i kubek gorącej herbaty. Tą książką może być antologia "Sezon duchów", która jest skrojona właśnie pod obecny czas. W zbiorze znajdziecie 8 opowiadań z dreszczykiem, które łączy osadzenie akcji podczas zimy. Groza w wiktoriańskim stylu ma zawsze wiele uroku, tutaj dodatkowym atutem jest różnorodność poszczególnych historii, w których widać inspiracje nie tylko klasyką horroru, ale także kryminałem czy powieścią historyczną. Autorzy umiejętnie żonglują mieszanką współczesności i stylu retro, a całość to intrygująca odsłona grozy inspirowanej XIX-wiecznymi dziełami. Motywy nawiedzonych domów, upiorów, przeklętych miejsc i oczywiście duchów w świeżym ujęciu z pewnością przypadną do gustu wszystkim, którzy czasem lubią się bać😊

W prawdzie dni są już co raz dłuższe, jednak do wiosny jeszcze kawałek. A nie ma nic lepszego na długie wieczory niż kocyk, książka i kubek gorącej herbaty. Tą książką może być antologia "Sezon duchów", która jest skrojona właśnie pod obecny czas. W zbiorze znajdziecie 8 opowiadań z dreszczykiem, które łączy osadzenie akcji podczas zimy. Groza w wiktoriańskim stylu ma...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Pan Wyrazisty Joanna Concejo, Olga Tokarczuk
Ocena 6,5
Pan Wyrazisty Joanna Concejo, Olg...

Na półkach: ,

W świecie, w którym wszystko ma być szybsze i większe, w którym treści konsumujemy, chcąc nie chcąc, bez ustanku, w którym co tydzień pojawiają się kolejne wydawnicze nowości, a każda krzyczy „kup mnie”, tym bardziej docenia się wszystko to, co staje w opozycji. Duet Tokarczuk, Concejo udowadnia, że wciąż jest miejsce na nieszablonowe, stworzone z uwagą pozycje, w których słowo spotyka się z obrazem.

„Pan Wyrazisty” to niepozorna, krótka historia – współczesna przypowieść z morałem o uniwersalnym charakterze. Krótki tekst Olgi Tokarczuk opatrzony jest dziesiątkami ilustracji współautorki, które tworzą kronikę życia tytułowego bohatera. Nie sposób się od nich oderwać, próbować wyśledzić wszystkie niuanse i kolejne znaczenia. To jak przeglądanie rodzinnego albumu niby obcej, a jednocześnie znajomej osoby, którą spotykamy w lustrzanym odbiciu. To właśnie lustro odmienia los Pana Wyrazistego, a właściwie uświadamia mu, że dokonuje się w nim przerażająca zmiana…
Ta z jednej strony fantastyczna, a z drugiej do bólu realistyczna historia niesie ze sobą przestrogę. Obrazuje jak insta-świat, złudne elektroniczne obrazy i medycyna estetyczna, wytwarzająca rysy jak z jednej taśmy produkcyjnej, wpływają na naszą codzienność – nasze ja, naszą unikatowość. Zaciera się indywidualizm, charakter, odczuwanie rzeczywistości i wrażliwość. Zamiast tego kreowane jest metaversum i papka zmielonych przez algorytm selfie: z dziećmi, psami, jedzeniem, cykanych z wanny i robionych w kiblu modnych knajp. Żyjemy w czasach, gdzie kult młodości i obsesja piękna bombardują nas z każdej strony, a wyprasowane czoła i wyszczuplone policzki namawiają na stanie się kolejnym klonem. W tym wszystkim przebijają się jednak głosy takie jak Tokarczuk i Concejo – oby jak najdłużej. Poznajcie Pana Wyrazistego – oglądajcie i czytajcie, co go spotkało, wynosząc wnioski dla siebie.

W świecie, w którym wszystko ma być szybsze i większe, w którym treści konsumujemy, chcąc nie chcąc, bez ustanku, w którym co tydzień pojawiają się kolejne wydawnicze nowości, a każda krzyczy „kup mnie”, tym bardziej docenia się wszystko to, co staje w opozycji. Duet Tokarczuk, Concejo udowadnia, że wciąż jest miejsce na nieszablonowe, stworzone z uwagą pozycje, w których...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Całe życie spędzamy w jednym ciele, a jednak wielu z nas nie ma pojęcia, ani jak ono dokładnie działa, ani z czego się konkretnie składa. Ideą, która przyświecała mi podczas pisania książki, była próba zrozumienia tego niezwykłego i tajemniczego mechanizmu, jakim jest każdy z nas." - tak swoją, nie boję się użyć słowa - epicką, książkę rozpoczyna Bill Bryson. W tym zdaniu zawiera się wszystko, czego możecie spodziewać się, sięgając po "Ciało". To kompendium wiedzy powinno trafić w ręce każdego, kto będąc laikiem w dziedzinie medycyny chce wiedzieć "jak to wszystko działa". A Bryson umie tłumaczyć, zresztą doskonały język, wzbogacony o humor i ironię to nie wszystkie zalety pozycji. Ogrom grafik, ilustracji i innych wizualnych elementów sprawiają, że od tej książki nie oderwią się nawet najbardziej odporni na wiedzę. Ruszajcie więc w niezwykłą, fascynującą podróż po zakamarkach ludzkiego ciała. Fenomenalna książka, po prostu 😊

"Całe życie spędzamy w jednym ciele, a jednak wielu z nas nie ma pojęcia, ani jak ono dokładnie działa, ani z czego się konkretnie składa. Ideą, która przyświecała mi podczas pisania książki, była próba zrozumienia tego niezwykłego i tajemniczego mechanizmu, jakim jest każdy z nas." - tak swoją, nie boję się użyć słowa - epicką, książkę rozpoczyna Bill Bryson. W tym zdaniu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Historia o tym, że w życiu nic nie jest dane raz na zawsze. Nie ma znaczenia, czy chodzi tu u dobra materialne czy uczucia osób, które teoretycznie powinny być dozgonne. Codzienność Arminuty zmienia się z dnia na dzień. Traci to, co do tej pory uważała za pewne i oczywiste. Piękne otoczenie i zdawałoby się niezbywalną miłość rodziców, musiała zamienić na biedę oraz brak jakiegokolwiek zainteresowania ze strony „nowej” matki.

Donatella Di Pietrantonio snuje kameralną opowieść zamkniętą na niewielu ponad 200 stronach. Ta niewielka objętość wypełniona została jednak po brzegi silnymi emocjami, które oblepiają czytelnika, wkradają się do jego umysłu, „duszy” i tworzą mocne, nierozerwalne pnącza refleksji. Autorka ma wyjątkową umiejętność pisania o tym, co nienamacalne – o uczuciach, myślach, relacjach. Mimo że podczas lektury trudno wyzbyć się wzruszenia i smutku, to nie brakuje tu także momentów nadziei i odrobiny słodkości w gorzkim życiu Arminuty. Sięgnijcie po niełatwą, ale pięknie napisaną „Porzuconą córkę”. To jedna z tych opowieści, która zostanie z Wami na dłużej.

Historia o tym, że w życiu nic nie jest dane raz na zawsze. Nie ma znaczenia, czy chodzi tu u dobra materialne czy uczucia osób, które teoretycznie powinny być dozgonne. Codzienność Arminuty zmienia się z dnia na dzień. Traci to, co do tej pory uważała za pewne i oczywiste. Piękne otoczenie i zdawałoby się niezbywalną miłość rodziców, musiała zamienić na biedę oraz brak...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Mądrość herbaty" po raz pierwszy ukazała się w Japonii w 2002 r. Od tego czasu doczekała się wielu tłumaczeń i wznowień, podbijając listy bestsellerów na całym świecie (powstała nawet ekranizacja). Jak to możliwe, że książka o parzeniu herbaty zdobyła serca milionów na całym świecie?

Zacznijmy od tego, że absolutnie nie jest to klasyczny poradnik o jednym z najbardziej znanych rytuałów, jakim jest japońska ceremonia przygotowywania herbaty — chanoyu. Razem z autorką przenosimy się do lat jej młodości, końcówki studiów. Noriko, tak jak wielu młodych ludzi, w końcu musiała dokonać wyboru. Nie wiedziała, czym dokładnie chce się zajmować w życiu, co ją tak naprawdę interesuje. Pragnęła znaleźć cel, swoje miejsce, które da jej satysfakcję i spełnienie. W takiej właśnie chwili trafiła na lekcje rytualnego parzenia herbaty. 15 spotkań pod okiem Sensei poskutkowało nie tylko praktycznymi umiejętnościami. Ceremonia, początkowo uznana przez samą autorkę za "zaśniedziałą", stała się drzwiami do, co tu dużo mówić, lepszego życia. Kobieta doświadczyła nie tylko lekcji parzenia naparu, ale przede wszystkim lekcji życia, które przyniosły jej szczęście, spokój, spełnienie. Tak, wiem, brzmi co najmniej dziwnie. Jednak po przeczytaniu opowieści Morishity rozumiem już zachwyt nad tą pozycją.

Spisane przez autorkę wspomnienia lekcji i procesu otwierania się na zmiany już same w sobie są bardzo interesujące. Noriko posługuje się przyjemnym, lekkim językiem, który przenikają emocje, myśli i refleksje. Oczywiście nie brakuje też terminologii związanej z ceremonią — określeń na działania i konkretne przedmioty. Razem z nią uczymy się dostrzegać piękno w małych rzeczach, patrzeć uważniej, skupiać się na prawdziwie istotnych kwestiach i doceniać codzienne, nawet najmniejsze, sukcesy. Duńczycy mają swoje hygge, Szwedzi lagom, a Japończycy niezwykłą tradycję związaną z herbatą. My możemy się nimi wszystkimi inspirować, a tym samym dodać nieco uśmiechu do polskiej, szaroburej rzeczywistości.

"Mądrość herbaty" po raz pierwszy ukazała się w Japonii w 2002 r. Od tego czasu doczekała się wielu tłumaczeń i wznowień, podbijając listy bestsellerów na całym świecie (powstała nawet ekranizacja). Jak to możliwe, że książka o parzeniu herbaty zdobyła serca milionów na całym świecie?

Zacznijmy od tego, że absolutnie nie jest to klasyczny poradnik o jednym z najbardziej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Bardzo rzadko sięgam po tego typu książki — horrory, które są do bólu dosłowne, gdzie psychologia schodzi na bardzo daleki plan. Właściwie pomijając kultowe tytuły Kinga, które po prostu wypadało znać, nie przypominam sobie, żebym czytała coś więcej tego typu. Nie ma bowiem nic gorszego niż groza, którą czytasz z naprawdę dużym zainteresowaniem, nie możesz doczekać się, jak autor rozwikła zagadkę, aż nagle dostajesz najprostsze wytłumaczenie pod słońcem — zjawisko paranormalne xD Takich horrorów nie szanuję, oj nie. Ale co jeśli od początku wiadomo, że mamy do czynienia z tytułem łączącym horror i fantastykę? Może to być całkiem niezła rozrywka tak jak w przypadku "Hex".

Malownicze miasteczko Black Spring na pozór niczym się nie wyróżnia od dziesiątek podobnych. Na pozór, ponieważ wśród mieszkańców można natknąć się na upiorne widmo z zaszytymi oczami i ustami — wiedźmę Katherine. Ślepa i niema wałęsa się po ulicach, wchodzi do domów, sklepów, jest stałą częścią miasta. Byłaby może całkiem nieszkodliwa gdyby nie to, że rzucona przez nią klątwa nie pozwala opuścić miasta, a zwłaszcza młodsi mieszkańcy mają dość życia w oderwaniu od świata. Rodzące się napięcia nie mogą przynieść niczego dobrego, zwłaszcza jeśli doprowadzą do otworzenia oczu i ust wiedźmy.

Jeśli potraktujecie tę książkę jak czystą rozrywkę, nie będziecie doszukiwać się logiki w zachowaniu bohaterów czy liczyć na jakieś głębsze wnioski po lekturze, to będziecie zadowoleni. Bo nie da się ukryć, że Thomas Olde Heuvelt ma całkiem dobre pomysły, chociaż momentami trącące sztampą, a i posiada lekkie, niewymagające od czytelnika większego zaangażowania pióro. Osobiście widzę tu podobieństwa do książek Kinga, którego absolutnie nie jestem fanką i nie dziwi mnie napis na okładce, że to powieść, którą się zachwycił. To jest właśnie ten amerykański styl pisania dla masowego czytelnika coś, co ma się podobać masie, a tym samym być maksymalnie neutralne (zresztą jest to anglojęzyczny debiut autora i wersja zmieniona pod amerykański rynek). A jak z poziomem strachu? Są momenty faktycznie mroczne, oddziaływające na wyobraźnię, po których przejście po ciemku z pokoju do pokoju może być wyzwaniem, ale z każdą stroną, kiedy bliżej poznaje się Katherine, napięcie opada. Jest więc mocno nierówno, chociaż wciąż z zainteresowaniem czekałam na zakończenie, które jednak utwierdziło mnie w ogólnej ocenie.

Bardzo rzadko sięgam po tego typu książki — horrory, które są do bólu dosłowne, gdzie psychologia schodzi na bardzo daleki plan. Właściwie pomijając kultowe tytuły Kinga, które po prostu wypadało znać, nie przypominam sobie, żebym czytała coś więcej tego typu. Nie ma bowiem nic gorszego niż groza, którą czytasz z naprawdę dużym zainteresowaniem, nie możesz doczekać się, jak...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Słodkości w insulinooporności Magdalena Makarowska, Dominika Musiałowska
Ocena 7,2
Słodkości w in... Magdalena Makarowsk...

Na półkach: ,

Mało precyzyjne przepisy, sporo trzeba się domyślać.

Mało precyzyjne przepisy, sporo trzeba się domyślać.

Pokaż mimo to